Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Legia na wyjazdowym meczu z Florą Tallin - fot. Hagi / Legionisci.com
Legia na wyjazdowym meczu z Florą Tallin - fot. Hagi / Legionisci.com
Czwartek, 29 lipca 2021 r. godz. 11:23

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z wyjazdu: UEFA nie zabroni nam jeździć

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Durne decyzje UEFA nie są w stanie zatrzymać fanatyków od wspierania i sławienia Legii w całej Europie. Chociaż kibice gości na stadionach podczas rund eliminacyjnych nie są wpuszczani oficjalnie na stadiony, legioniści nie zamierzają z tego powodu przestać jeździć na wyjazdy. Po wyjeździe do dalekiej Norwegii, tym razem przyszło nam podróżować do stolicy Estonii, oddalonej o 1000 kilometrów od Warszawy.

Oczywiście wszyscy podróżujący zdawali sobie sprawę z tego, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że meczu nie zobaczymy. Nie powstrzymało to jednak ponad 200 osób od wyprawy do słonecznego Tallina. Sposoby dojazdu były różne - jedni wybrali różne połączenia lotnicze, które do najtańszych nie należały, ale zdecydowana większość ruszyła do Estonii furami. Ze względu na kosmiczne ilości radarów na Łotwie i Estonii, trudno było pokonać trasę w mniej niż 12 godzin.



Estończycy już wcześniej zapowiedzieli, że sprzedaż biletów prowadzona będzie tylko dla posiadaczy estońskiego dokumentu tożsamości - co miało uniemożliwić zakup wejściówek legionistom. Ponadto przy sprzedaży internetowej, konieczna była opłata z konta z jednego z estońskich banków. Kasy biletowe z kolei otwierano tylko w dniu meczu, na półtorej godziny przed jego rozpoczęciem. Dla nas nie ma jednak rzeczy niemożliwych i udało się znaleźć rozwiązanie, dzięki któremu cała nasza grupa zakupiła wejściówki na spotkanie.



Przy wejściu na stadion A. Le Coq Arena okazało się, że posiadanie biletu może nie wystarczyć. Ochrona przed podejściem do bramek z czytnikami biletów, kazała okazać estoński dokument tożsamości. Na nic zdały się różne manewry - większości z nas nie udało się przekroczyć bram. Ostatecznie na stadion na różne sposoby, weszło niespełna 30 osób. Przedstawiciele Flory zapewniali, że nic zrobić nie mogą i pomimo chęci wpuszczenia nas na trybuny, zgody na to nie wyraził delegat UEFA. Kiedy wiadomo było, że meczu nie obejrzymy z poziomu trybun, zebraliśmy się w jednym miejscu przy samym stadionie, gdzie zaznaczyliśmy swoją obecność.

"Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra..." - zarzuciliśmy na początek. Zaintonowaliśmy jeszcze kilka legijnych pieśni, które podobno słychać było na stadionie, a największe wrażenie robiła nasza grupa na miejscowych piknikach, którzy wciąż czekali w długich kolejkach do wejścia. Skandowaliśmy również "Lalalalala Fu... UEFA" oraz "Zawsze i wszędzie...". Po kilku minutach wspólnych śpiewów okrążyliśmy jeszcze całą grupą stadion ze śpiewem na ustach, a następnie udaliśmy się na miejscową starówkę, gdzie oglądaliśmy spotkanie.



Gospodarze, wprowadzając konieczność okazania dokumentów przy wejściu, sprawili, że wielu lokalnych kibiców mocno spóźniło się na mecz. Przy najbardziej drobiazgowo kontrolowanych bramkach - czyli w naszym pobliżu - Estończycy wchodzili na trybuny do końca pierwszej połowy. Ostatecznie na samych trybunach frekwencja wyniosła niespełna 3,7 tys. widzów - co nie zdarza się na co dzień przy okazji meczów Flory. Młyn miejscowych był skromny, a doping prowadzili mocno nieregularnie. Tylko od czasu do czasu do skandowania nazwy ich klubu włączały się pozostałe trybuny.

Fani Legii, którym udało się dostać na trybuny, zaczęli z kolei zbierać się w jednym miejscu, skąd kilka razy zaznaczyli swoją obecność. Ochrona szybko przemieściła się w to właśnie miejsce, ale nie podjęła się żadnej interwencji. Piłkarze, grając poniżej oczekiwań, ale i z dużym szczęściem, wygrali i awansowali do kolejnej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów.



Około godziny 22 czasu lokalnego fani Legii zebrali się pod hotelem, w którym nocowali nasi piłkarze. Wychodzących z autokaru zawodników przywitały legijne pieśni i podziękowania za awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Odśpiewaliśmy również wspólnie "Warszawę", część zawodników rzuciło swoje koszulki, a my przekazaliśmy im, że liczymy na znacznie więcej. Miejsce Legii na pewno nie jest w Lidze Konferencji Europy. Przed nami rywalizacja z Dinamem Zagrzeb i wierzymy, że legioniści zrobią wszystko, by wyeliminować kolejnego przeciwnika w drodze do grupy Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz już w kolejną środę w Zagrzebiu.

Frekwencja: 3691
Kibiców gości: ok. 200

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 104 zdjęcia Woytka
Fotoreportaż z meczu - 52 zdjęcia Hagiego



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!