Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Niedziela, 29 sierpnia 2021 r. godz. 19:31

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Bezsilność

Mishka, źródło: Legionisci.com

W rozegranym w Krakowie meczu 6. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa przegrała z Wisłą 0-1.

Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Szybko jednak sędzia musiał przerwać mecz na kilka minut, ze względu na dym z pirotechniki znacząco ograniczający widoczność. Warto wspomnieć, że legioniści przystąpili do niedzielnego spotkania w nieco eksperymentalnym ustawieniu – z konieczności na prawym wahadle zagrać musiał Artur Jędrzejczyk. Na obronie wystąpił natomiast Joel Abu Hanna, a w środku zabrakło Andre Martinsa.

Pierwszą ciekawą sytuację przeprowadzili wiślany. W 11. minucie w pole karne wbiegł Yeboah, ale dobra interwencja Artura Boruca uchroniła Legię przed stratą bramki. Po rzucie rożnym ponownie było niebezpiecznie – tym razem piłka uderzyła jednak w poprzeczkę. Kilka minut później głową swojej szansy próbował Michal Skvarka, ale i tym razem dobrze spisał się golkiper stołecznego zespołu. W 18. minucie głową uderzał Tomas Pekhart. I choć strzał był raczej słaby, to jeden z zawodników Wisły dotknął jeszcze piłkę i ta wyszła na rzut rożny. Niestety, legioniści nie wykorzystali odpowiednio tego stałego fragmentu gry. W 23. minucie ponownie było niebezpiecznie pod bramką Legii. Tym razem ponownie szczęście było przy drużynie gości i Skvarka obił jedynie spojenie słupka z poprzeczką. Chwilę później pomiędzy zawodnikiem Wisły i Bartoszem Sliszem doszło do drobnego spięcia. Sędzia jednak sytuacji nie widział lub też po prostu nie zdecydował się na ukaranie żadnego z piłkarzy. Niestety, to Wisła była stroną przeważającą, co udokumentowała w 28. minucie. Yeboah spokojnie ograł Slisza, przebiegł spory kawałek boiska i dobrze odegrał do Felicio Brown Forbesa, a ten posłał piłkę w długi róg, obok interweniującego Boruca.

Legioniści nie poddali się, atakowali, ale trzeba przyznać, że mieli spore problemy z przedostaniem się w pole karne gospodarzy i wykreowaniem jakiejkolwiek sytuacji. W 38. minucie mogliśmy oglądać jedną z nielicznych podbramkowych akcji w wykonaniu zespołu gości, jednak Rafael Lopes dośrodkował niecelnie i do piłki nie doszedł Pekhart. Chwilę później skutecznym odbiorem popisał się Mateusz Wieteska, jednak w starciu ucierpiał jeden z wiślaków. Legioniści przerwę wykorzystali na uzupełnienie płynów i gorączkową wymianę spostrzeżeń. Najwięcej pretensji miał do kolegów Rafael Lopes. Swoje uwagi przekazał także trener Czesław Michniewicz.

W 43. minucie dobrze piłkę przejął Maik Nawrocki, popędził do przodu, a jeden z legionistów został sfaulowany. Legia miała więc rzut wolny z prawej strony z linii pola karnego. Hołownia próbował zaskoczyć bramkarza bezpośrednim strzałem lewą nogą. To się nie udało, a wiślacy wyszli z szybką kontrą. Na szczęście akcję udało się skutecznie spowolnić, a następnie przejąć piłkę. Siedem minut dłużej miała trwać pierwsza połowa spotkania. Kibice z Warszawy wspierali swój zespół jak mogli, głośnym „nie poddawaj się”. Tuż przed przerwą jeszcze Hołownia wrzucił piłkę w pole karne, nie przejął jej jednak Ernest Muci. Jeszcze rzut rożny wykonywał Albańczyk, ale i tym razem bez żadnego wymiernego efektu i chwilę później sędzia zakończył tę część spotkania.

Na drugą połowę Legia wybiegła z dwiema zmianami w składzie – na boisku pojawili się Kacper Skibicki i Mahir Emreli. W stołecznej jedenastce było więc w tym momencie czterech napastników. Tuż po rozpoczęciu niezły strzał oddał Ernest Muci, ale piłka zamiast trafić do siatki, wyszła na rzut rożny. Jeszcze uderzenia próbował Skibicki, jednak zostało ono zablokowane. Wiślacy próbowali wyjść z szybką kontrą, na szczęście zostali powstrzymani. W 50. minucie fatalną stratę na własnej połowie zanotował Slisz, na szczęście Mateusz Młyński przestrzelił. W 59. minucie legioniści mogli doprowadzić do wyrównania, jednak Luquinhas nie zdołał oddać dobrego strzału i trafił w nogi interweniującego bramkarza.

Mimo zmian w składzie Legii, obraz gry nie zmienił się znacząco. Wiślacy wciąż przeważali, ale goście również zaczęli stwarzać sytuacje. W 65. minucie do wyrównania doprowadził Emreli, który posłał piłkę do bramki z bliskiej odległości. Niestety, po weryfikacji przez VAR, gol nie został uznany, bo przed dojściem do piłki azerski napastnik niechcący wytrącił z równowagi obrońcę krakowskiego klubu.

W 83. minucie w zespole Legii zadebiutował Yuri Ribeiro. Chwilę później Wisła była bliska zdobycia drugiej bramki. Na szczęście się nie udało. Sędzia doliczył do drugiej połowy 4 minuty. Legia miała więc jeszcze chwilę na odrobienie strat. Niestety, tego dnia zawodnicy Czesława Michniewicza byli po prostu bezsilni.



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!