Radosław Kucharski i Marek Gołębiewski - fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Kucharski: Aktualna sytuacja była nie do zaakceptowania
Woytek, źródło: Legionisci.com
W poniedziałkowy wieczór dyrektor sportowy Legii Warszawa Radosław Kucharski wraz z nowym pierwszym trenerem Markiem Gołębiewskim spotkali się z dziennikarzami w Legia Training Center. Zapraszamy na rozmowę z tym pierwszym o aktualnej sytuacji drużyny i nowym szkoleniowcu.
CZYTAJ: Pierwszy wywiad z nowym trenerem Markiem Gołębiewskim
Czy decyzja o zwolnieniu Czesława Michniewicza była podyktowana czymś więcej niż wynikami w lidze? Kiedy zaczęliście się zastanawiać nad zmianą trenera?
Radosław Kucharski: Jesteśmy na 15. miejscu w tabeli. Średnia zdobytych punktów wynosi dokładnie 0,9. Była to bardzo trudna decyzja. Nie ukrywam, że została podjęta po niedzielnej porażce w Gliwicach i miała ona bezpośredni związek z zaistniałą sytuacją w tabeli, miejscem klubu w polskiej piłce, który chce walczyć i zdobywać mistrzostwo Polski.
Praca Czesława Michniewicza to cztery okresy: nieudana walka o Europę, udana walka o mistrzostwo, udana walka o Ligę Europy i obecna katastrofalna sytuacja w lidze?
- Przede wszystkim chciałbym ze swojej pozycji podziękować trenerowi za to, co zrobił dla Legii Warszawa - za mistrzostwo Polski, za nasz wspólny sukces w Lidze Europy, na które bardzo długo pracowaliśmy, by Europa z powrotem zagościła na Łazienkowskiej. Tak, można podzielić tę pracę na takie cztery okresy. Teraz jesteśmy w tym czwartym okresie, ale wierzymy w to, że to chwilowy moment i wyjdziemy z tego kryzysu.
Co teraz będzie sukcesem dla Legii? Wierzycie jeszcze w mistrzostwo Polski?
- W moim życiu prywatnym i sportowym nie ma czegoś takiego, że nie wierzę w sukces. Wiele w życiu historii przeszedłem, jestem w tym klubie od 2008 roku, od 2013 jestem osobą, która odpowiada za proces transferowania piłkarzy. Od 2013 roku ten klub ma 7 tytułów mistrzowskich na koncie. Jak ktoś był u mnie w biurze, to wie, że jest herb Legii i wie co pod nim jest napisane. Ja wierzę w ten tytuł, choć w tym roku będzie trudno, ale to jest piłka. Przechodziliśmy różne momenty, również były momenty, gdzie w wyjątkowo prostej sytuacji ten tytuł traciliśmy. Jesteśmy klubem, który ma swoje DNA i wiarę w sukces i ja tę wiarę też mam.
Nowy trener mówi, że wszystko weryfikuje boisko... więc jak wyniki z obecnego sezonu zweryfikowały Legię? W pucharach znakomicie, w lidze fatalnie. Jaka jest pana weryfikacja i zarządu tego co Legia prezentuje obecnie
- Aktualna sytuacja była nie do zaakceptowania.
A z czego wynika to, że w pucharach potrafimy grać jak równy z równym, a w lidze niemal same porażki? Jakiś powód takiego stanu rzeczy musi być. Transfery? Za słaba kadra? Za duża częstotliwość meczów? Przemęczenie? Do jakiś wniosków musieliście dojść, skoro doszło do zmiany trenera.
- Powiem w ten sposób: W wielu ostatnich sezonach w Legii zmiany trenerów przychodziły dużo szybciej. Ze strony klubu pomagaliśmy trenerowi, żeby dawać różne możliwości wyjścia z tej patowej sytuacji. Dziś rozmawiamy po siódmej porażce w lidze, czwartej z rzędu. We wcześniejszych okresach te zmiany następowały dużo szybciej. Staraliśmy się otoczyć trenera i piłkarzy wsparciem na każdej płaszczyźnie. Ja i prezes prowadziliśmy rozmowy, także psycholog, który na co dzień pracuje z zespołem, żeby te rozwiązania znaleźć i wyjść z kryzysu. Bardzo liczyłem, że niedzielny mecz będzie naszym przełamaniem, bo nawet przy stanie 2-1 do przerwy miałem nadzieję, że odwrócimy wynik w drugiej połowie. Mieliśmy świetne sytuacje, z których powinny paść bramki, np. sytuacja Emreliego. W momencie gdy straciliśmy trzeciego gola, zabrakło właściwych reakcji. Podjęliśmy decyzję, by zespół dostał nowy bodziec do pracy, częściowo nowy sztab i nową energię. Mam nadzieje, że wspólnie razem wyjdziemy z tej sytuacji.
Co dalej z czwórką zawodników: Kastrati, Rose, Johansson i Celhaka? Czy decyzja o nie zabieraniu ich do Gliwic była autonomiczną szkoleniowca, czy było to konsultowane?
- To była decyzja trenera. Zostałem poinformowany, że ta czwórka nie jedzie na mecz. W sobotę mieliśmy odprawę, którą poprowadził trener Michniewicz. Decyzję o kadrze i wyjściowej jedenastce zawsze podejmuje szkoleniowiec. Nie chcę wchodzić głęboko w motywy podjęcia tej decyzji. Jest to sytuacja, którą trzeba jak najszybciej wyjaśnić.
Mam prośbę do wszystkich dziennikarzy. Jestem bardzo skrupulatną osobą przy transferach. Bardzo zwracam uwagę na to, jak piłkarz zachowuje się przed transferem w danym klubie i środowisku. Zbieram bardzo dużo informacji. Jeżeli któryś z piłkarzy Legii Warszawa szwenda się po mieście i jest zawodnikiem nieprofesjonalnym - a takie rzeczy dzisiaj się wypisuje o tych pięciu chłopakach - to prosiłbym was o pomoc. Jeżeli tak jest, to będziemy wiedzieli jak się poruszać. Ta grupa, która nie pojechała na mecz, to są nowi piłkarze, przychodzili w różnych odstępach czasowych.
A macie w tym temacie jakąś wiedzę?
- Ja nie mam w tym temacie żadnej wiedzy, żeby któryś z tych chłopaków prowadził się nieprofesjonalnie.
Ale jakiś powód ich odsunięcia musiał być...
- Ale to jest bardziej pytanie do trenera Michniewicza.
Czy zapewniono trenerowi w ostatnich dwóch oknach transferowych spokój w budowie zespołu? Skład Legii zupełnie inaczej wyglądał jak trener tu przychodził, inaczej jak zdobywał mistrzostwo, inaczej jak zaczynał walkę o puchary i inaczej wygląda dziś. Z zimowego okienka transferowego został tylko Ernest Muci, latem kilku zawodników doszło w ostatniej chwili i nie było kiedy trenować i budować.
- Rzeczywiście, podczas okresu pracy Czesława Michniewicza mieliśmy różne zespoły i różne personalia, natomiast od jednej rzeczy w piłce nożnej nie uciekniemy - od dynamiki budowania zespołu, transferów, momentu transferów. W okresie zimowym przyszło do nas czterech piłkarzy, z czego Artem Szabanow pewnie odegrałby dużą rolę, gdyby nie kontuzja. Sprowadziliśmy jednego z najbardziej obecnie barwnych zawodników drużyny - myślę o Erneście Mucim. Chłopak ma ogromny potencjał i jak tak dalej będzie się rozwijał, to za chwilę go po prostu tutaj nie będzie. Ma umiejętności ponad tę ligę, a jego rozwój jest bardzo płynny. Przyszedł także Jasur Yaxshiboyev, który borykał się z różnymi sytuacjami, ale na boisku jest chłopakiem z potencjałem, co pokazuje obecna sytuacja. Nieudanym transferem był Nazarij Rusyn.
Od 2017 roku niemal co rok jest zmiana trenera. Ze strony klubu macie czyste sumienie, że trener dostał wszystkie narzędzia, by ten zespół zbudować? Jak wygląda proces sprowadzania piłkarzy? Przyszło aż 9 obcokrajowców i trochę musiało to zachwiać równowagą w szatni, gdy brakuje Polaków.
- Zgadzam się, że okres zimowy jest tym, w którym wiele rzeczy można usprawnić, ale w okresie letnim też. To, że dziś zawodnik przychodzący do zespołu latem jak Mahir Emreli strzela kluczowe bramki i daje temu zespołowi dużo w ofensywie, było sytuacją, która bardzo pomogła w awansie. To też trzeba wziąć pod uwagę. To, że gramy w Europie wynika z tego to, co zrobił klub, a zrobił stabilizację w okresie letnim. Odeszło od nas siedmiu piłkarzy, z którymi nie przedłużyliśmy kontraktów. Sprawdźcie ile minut zagrali w Legii i dlaczego podjęliśmy taką decyzję. Była ona podjęta z trenerem Michniewiczem, nie była to decyzja Radka Kucharskiego czy prezesa Mioduskiego - była wspólna.
W ramach tych piłkarzy, którzy odeszli mogłem poruszać się po rynku i szukać innych piłkarzy. To działo się ze sporym wyprzedzeniem, bo transfer Abu Hanny czy Emreliego były dokonane dużo wcześniej niż początek okienka. Jeżeli spojrzymy na pierwszą część okienka, to przyszło sześciu piłkarzy. Do dziś minęło 3,5 miesiąca pracy z tymi piłkarzami, by wykorzystać ich potencjał, zaadoptować do zespołu i wygrywać z nimi mecze. Drugą ważną rzeczą było to, że nikogo nie straciliśmy z piłkarzy wartościowych.
Dziś najbardziej martwi mnie nie kwestia transferów Kastratiego, Celhaki czy Charatina. Martwi mnie to, dlaczego zawodnicy kluczowi z poprzedniego sezonu, którzy wywalczyli mistrzostwo Polski mają znaczący spadek formy. Mówimy o zawodnikach, którzy w zeszłym sezonie byli królami strzelców, sięgali po nagrody i mieli świetne statystyki...
...Pekhart, Mladenović...
- ... Luquinhas. To są piłkarze, którzy robili różnicę. W tym sezonie najlepiej punktuje ten, który został sprowadzony latem, czyli Mahir Emreli. To jest dla mnie odpowiedź jak ponownie doprowadzić do odpowiedniego poziomu. Z perspektywy piłkarza też nie jest do zaakceptowania fakt, że w jednym sezonie strzela 20 goli czy ma 10 asyst, a trzy miesiące później ta statystyka kuleje. Szukamy odpowiedzi i znajdziemy tę odpowiedź.
To może tą odpowiedzą jest zwolnienie Łukasza Bortnika?
- Temat Łukasza Bortnika był tak bardzo daleko wstecz...
Chyba jednak nie tak bardzo daleko, bo forma mogła iść stopniowo w dół.
- Powiem tak: Z Łukaszem Bortnikiem podpisywałem kontrakt, znając jego fachowość i spojrzenie na piłkę. Czuliśmy, że zatrudniamy bardzo dobrego fachowca. Stało się tak, jak się czasami dzieje, że drogi nie do końca się schodzą i Łukasz odszedł. Składowych jest bardzo wiele. Nie chcę poruszać tematu przygotowania fizycznego, bo zawsze jest łatwo zrzucić na coś. A to przygotowanie fizyczne, a to brak transferów. Jesteśmy w miejscu, jakim jesteśmy. W klubie bardzo mocno analizujemy te rzeczy. Nie tylko przygotowanie fizyczne. Analizujemy statystyki, ale nie takie, które widać w tabeli, ale to co robimy na boisku - jaką mamy powtarzalność, czego nam brakuje, jak odbieramy piłkę, gdzie odbieramy piłkę, z jaką skutecznością to robimy, jak atakujemy i jak konstruujemy akcje. Mamy dużo przemyśleń w tym temacie.
To co z tych statystyk wynika?
- Patrząc na sytuację, w której jesteśmy, to są rzeczy, o które potwierdzają się z tym, że zawodnikom brakuje statystyk indywidualnych. Nie kreujemy zbyt dużej liczby sytuacji pod bramką przeciwników. Trener Michniewicz na bieżąco dostawał od nas te informacje. Nowy trener też zapozna się z tymi informacjami, by przemyśleć i przełożyć tę sytuację na boisko. Mam nadzieję, że będą one na tyle wyraźne, że będzie łatwiej się poruszać.
Ale jednak latem odeszli Vesović, Wszołek a potem Juranović, czyli prawe wahadło, które było główną bronią Legii przestało istnieć. Mattias Johansson okazał się podatny na kontuzje, wypadł Bartosz Kapustka, za którego nie udało się znaleźć zastępcy. Artur Boruc dawał bardzo dużo - wszystko się posypało jak doznał kontuzji.
- Sytuacja z Vesoviciem była trudna do zaplanowania i nie ma co do tego wracać. Klub nie mógł inaczej postąpić. Wszołek świadomie nie przedłużył kontraktu. Został z nami Juranović, który uczestniczył w 6 meczach Ligi Europy. Zgodzę się z oceną, że był to bardzo ważny zawodnik. Dziś mamy Johanssona, który nie jest gorszym piłkarzem od Juranovicia. Jesteśmy rok do przodu od trenera Michniewcza. Jak porozmawiamy o Juranoviciu, który przyszedł rok temu, to pamiętajmy, ze w pucharach go w zasadzie nie było. Do gry był dopiero w późniejszej fazie sezonu. Zagrał świetny sezon, dostał bardzo dobrą propozycję. Spodziewaliśmy się tego i świadomie nie mając środków na transfery pozyskaliśmy Johanssona. Jego pozyskanie było celowym działaniem, by go przygotować w trakcie okresu letniego do funkcjonowania i grania na dobrym poziomie. Ten chłopak potrafi grać w piłkę, co pokazał w spotkaniu z Leicester City - robił różnicę. On się zaadoptuje jako prawy obrońca i prawy wahadłowy. Wkrótce będziemy rozmawiali o chłopaku, który będzie wyróżniał się na swojej pozycji w lidze. Jestem o tym święcie przekonany.
Większość piłkarzy, których sprowadziliśmy, miała w poprzednim sezonie rozegranych bardzo dużo minut - Johansson 2500 minut, Rose ok 3 tys. minut, Charatin to samo. Założyliśmy więc, że nie będzie z nimi scenariusza, że będą wymagali odbudowy. My nie jesteśmy klubem kupującym, jesteśmy klubem sprzedającym. Jeżeli robimy transfery przychodzące i pojawia się możliwość inwestowania, to inwestujemy, a na początku okienka możemy bazować na graczach, którym kończą się kontrakty. Tak wygląda świat realny. Nie różnimy się w tej kwestii od innych klubów z naszej rzeczywistości.
Jak wygląda status nowego trenera? Jaki kontrakt podpisał? Jak to wygląda od strony formalnej?
- Wczoraj po meczu w Gliwicach poprosiliśmy trenera Marka Gołębiewskiego, by poprowadził pierwszą drużynę i mam nadzieję, że będzie mógł pracować w Legii jak najdłużej. Nie ma w Legii czegoś takiego jak niefiltrowanie rynku trenerskiego. Nie ma dziś takiej sytuacji - kontraktowania trenera, do którego nie jesteśmy przekonani. Nie traktuję tego klubu jako zabawkę. Ze swojej pozycji pomogę trenerowi jak najdłużej pracować w Legii, tak jak każdemu innemu szkoleniowcowi. Teraz trener weźmie ciężar odpowiedzialności za zadanie, którego się podjął. To nie jest tak, że każdy trener z Polski chce tu pracować. Trzeba mieć jaja, żeby pracować w Legii, zawłaszcza w takim momencie, gdy mamy 7 porażek. Dlatego też dziękuję trenerowi Gołębiewskiego za taką gotowość.
Czy jest umowa na konkretny okres?
- Teraz mamy podpisaną umowę do końca maja 2022 roku.
fot. Woytek / Legionisci.com
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!