Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Poniedziałek, 22 listopada 2021 r. godz. 13:37

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Słowo po niedzieli: Spadek

Qbas, źródło: Legionisci.com

10 porażek w 13 meczach, w tym siedem z rzędu, przedostatnie miejsce w tabeli, napięty kalendarz, bezstylowość, przedszkolne błędy w obronie. Czy Legii rzeczywiście grozi spadek z Ekstraklasy?

Co bardziej nerwowi kibice zaczęli dostrzegać takie niebezpieczeństwo już miesiąc temu, gdy Dariusz Mioduski powierzył wyciąganie drużyny z kryzysu tymczasowemu, niedoświadczonemu trenerowi. W tym czasie „Wojskowi” przegrali wszystkie trzy ligowe mecze, w których stracili aż osiem goli, a strzelili trzy - dwa po stałych fragmentach i jednego po błędzie bramkarza. Nie pokazali też niczego, co dawałoby nadzieję na lepsze jutro.

Szczytem wszystkiego była porażka w Zabrzu, po dwóch tygodniach reprezentacyjnej przerwy, które, jak można było przypuszczać, zostaną poświęcone na odbudowę gry obronnej, poukładanie klocków. Bo wydaje się, że od tego zacząłby każdy szkoleniowiec. Marek Gołębiewski być może i tak robił, część treningów była zamknięta, ale bezskutecznie. Na pewno zaś dołożył zawodnikom obciążeń, co być może w długofalowej perspektywie było niezbędne. Na krótką metę zaś sprawiło, że na Śląsku legioniści nie biegali dynamicznie.

Przebieg meczu też był niezrozumiały. Legia, mimo fatalnej postawy w defensywie, potrafiła w ciągu kilku minut z wyniku 0-2 wyjść nawet na 3-2. Ostatecznie trzeci gol słusznie nie został uznany, ale wydawało się, że to warszawianie są w stanie zadać decydujące trafienie. Tym bardziej, że mieli przeciw sobie słaniających się na nogach górników. Problem w tym, że gospodarze potrafili się wziąć w garść, przełamać słabość i wykorzystać tę po stronie „Wojskowych”. Tą największą zaś była prawa strona, na co musiał zwrócić uwagę trener Urban, bo jego piłkarze szukali dośrodkowań lub wykończenia akcji właśnie z tej strefy. I ich wysiłek został nagrodzony zwycięskim golem w ostatniej akcji meczu. Jakby się tak zastanowić, gdy po 65. minucie przestało się układać w ofensywie, to może bardziej racjonalne było skupienie się na przypilnowaniu remisu, który, zważywszy na okoliczności, byłby wynikiem do uszanowania i może pierwszym krokiem do odrodzenia. Oczywiście łatwo się mądrzyć już po fakcie, niemniej jest to temat, którego nie można pominąć.

Teraz przed Legią arcytrudne dni. Wylot do Leicester, gdzie trudno liczyć na przełamanie, tym bardziej, że Anglicy będą chcieli się odegrać za porażkę w Warszawie. Ten mecz można by oczywiście odpuścić i skupić się na Ekstraklasie, ale tylko w teorii. Gra w Lidze Europy to nobilitacja, na takie mecze piłkarzy nie trzeba mobilizować, sami chcą pokazać się z jak najlepszej strony, dają swoje maksimum. Grają o sławę i pieniądze. Nie odpuszczą. Chyba że trener wystawi głębokie rezerwy, co wydaje się właściwie jedynym wyjściem.

Tymczasem w niedzielę do Warszawy przyjedzie Jagiellonia, dla której mecze w stolicy mają zawsze szczególne znaczenie, a jednocześnie która, mimo kłopotów, w tym personalnych, zdołała się odbić zwycięstwem z Wisłą Kraków. Białostocczanie z pewnością więc przyjadą w pełni zmobilizowani. Czy Legia będzie w stanie odpowiedzieć tym samym? Patrząc na rezultaty po meczach w europucharach, również z przeszłości, trudno w to wierzyć - zmęczenie fizyczne i psychiczne dają o sobie znać niemal zawsze. A bez pełnego zaangażowania, co wymaga skupienia i walki, wygrana wydaje się być w tym momencie mało prawdopodobna.

Patrząc w terminarz również nie sposób o powody do optymizmu. Legię czeka gra co trzy dni niemal do Bożego Narodzenia i mityczne dwa zaległe spotkania zamiast stać się trampoliną, mogą „Wojskowych” jeszcze pogrążyć, nawet jeśli jedno z nich odbędzie się już po przerwie zimowej. Jagiellonia, potem dwa wyjazdy i dwa domowe spotkania, to nie zwiastuje serii ligowych zwycięstw. Realnym wydaje się więc scenariusz, w którym Legia przezimuje w strefie spadkowej, a w najlepszym wypadku tuż nad nią.

To upokarzające, że w ogóle przyszło przedstawiać takie porównania, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że „Wojskowi” niewątpliwie wciąż są dużo silniejsi od drużyn, które ugrzęzły na dole stawki. Ale pamiętać przy tym trzeba, że jak kluby Ekstraklasy wyczują, zwłaszcza wiosną, gdy wiele spraw zostanie rozstrzygniętych, że można legionistom utrudnić życie, to nie omieszkają skorzystać z okazji.

Spadek? Nie. Upadek.

Autor: Jakub Majewski

{sonda:296}



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!