Paweł Wszołek i Mattias Johansson - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Punkty po meczu ze Śląskiem Wrocław
Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com
Chwilowa ulga, środa pola tylko teoretycznie, tiki-taka, solidny Szwed, trzecia wygrana z rzędu - to najważniejsze punkty poniedziałkowego starcia pomiędzy Legią Warszawa i Śląskiem Wrocław w Ekstraklasie.
1. Chwilowa ulga
Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że Legia punktów potrzebuje jak tlenu. Dlatego nieważny obecnie jest styl, a jedynie punkty. Legia bez utrzymania może stracić bardzo dużo. Sponsorów, renomę, piłkarzy, a co za tym idzie, będzie ciężko powrócić do Ekstraklasy. Może brzmi to jak hipokryzja, bo jak można nie zwracać uwagi na styl, tylko na punkty? Niestety można, co pokazuje poniedziałkowy mecz. Zęby zgrzytały z zażenowania, a oczy bolały od oglądania gry obu ekip. Wojskowi wygrali po błysku Josué i dobrym wykończeniu Pawła Wszołka. Tym samym uciekli ze strefy spadkowej, ale to jeszcze nie koniec. Przed podopiecznymi trenera Vukovicia długa droga.
2. Środek pola tylko teoretycznie
Od pierwszych minut przeciwko Śląskowi Wrocław trener Vuković zdecydował się postawić w środkowej strefie boiska na Bartosza Slisza oraz Jurgena Çelhakę. Żeby być szczerym, obaj w poniedziałkowy wieczór zawiedli. Polak próbował jeszcze zrobić coś w ofensywie, jednak jego uderzenia kończyły się na wysokim piętrze stadionu. Tak było między innymi w 34. minucie, kiedy dostał podanie przed polem karnym od Macieja Rosołka, ale huknął wysoko, wysoko nad bramką Michał Szromnika. Natomiast Albańczyk był strasznie schowany w tym spotkaniu. Często zagrywał albo zbyt mocno, albo na zbyt lekko i piłka padała łupem rywali. Celhakę pochwalić można za podanie do Josué, który napędził akcję prawą stroną, gdzie znalazł się Paweł Wszołek i dośrodkował w pole karne do Tomáša Pekharta, którego uderzenie na poprzeczkę zbił bramkarz Śląska.
3. Co to tiki-taka?
Dobre pytanie. Głównie kojarzy się z grą FC Barcelony za najlepszych lat. Polega ona na zdobywaniu przestrzeni na boisku poprzez wymianę krótkich podań. Cóż, z tym legioniści mieli duży problem przeciwko drużynie Jacka Magiery. W pierwszej połowie wymiana trzech podań bez straty graniczyła z cudem. Najczęściej podania były zbyt lekkie albo za mocne. Wojskowi notowali stratę za stratą, nie mogąc zdobyć przestrzeni na boisku. Próbowanie dośrodkowań w pole karne co chwila nie przynosiło żadnych rezultatów. Powód tego był bardzo prosty, wszelkie dośrodkowania przechodziły nad bramką Szromnika bądź wpadały mu do tzw. koszyczka. Tylko Filip Mladenović w pierwszych minutach spotkania trzykrotnie dośrodkowywał w pole karne i żadne z tych zagrań nie było jakimkolwiek zagrożeniem dla Śląska. Tak naprawdę lepsza gra - i co najważniejsze luźniejsza - rozpoczęła się po bramce Pawła Wszołka, jednak nie przyniosło to kolejnych efektów. Tiki-taki nie wymagamy, jednak dobrze by było wymienić w meczu kilka podań celnych przez chociażby kilka sekund...
4. Szwed na plus
W ostatnich „Punktach po meczu” pochwaliłem Mattiasa Johanssona, który był pewnym punktem naszego zespołu. Przeciwko drużynie trenera Jacka Magiery nie było inaczej. Szwed zasługuje na pochwały. W 9. minucie otrzymał podanie od Bartosza Slisza, ściął do środa, minął przeciwnika i lewą nogą uderzył na bramkę rywali, ale jego uderzenie na róg wybił Wojciech Golla. Pewny na prawej obronie, czyli swojej nominalnej pozycji, często podłączał się do ofensywy i był zdecydowany w defensywie. Widać, że gra na swojej pozycji mu służy.
5. Trzecie zwycięstwo z rzędu
Jak to brzmi: Legia wygrała trzeci mecz z rzędu. Kiedyś coś, co seriami zdarzało się w sezonie. Dziś? Wyższa abstrakcja i niemalże święto. W tym sezonie legioniści wygrali trzy mecze z rzędu trzykrotnie. Poprzednio zdarzyło się to we wrześniu, kiedy pokonali Spartaka Moskwa na wyjeździe, Górnika Łęczna i Wigry Suwałki. Wcześniej udało się to w lipcu - wówczas piłkarze z Łazienkowskiej pokonali dwukrotnie Florę Tallin i Wisłę Płock. Miła odmiana po tych wszystkich niepowodzeniach. Legia wydostała się dzięki temu zwycięstwu ze strefy spadkowej.
6. Mecze prawdy
Przed podopiecznymi trenera Aleksandara Vukovicia dwa mecze, które będą miały największe znaczenie, jeśli chodzi o przyszłość Legii. W najbliższych dwóch kolejkach Ekstraklasy zagramy z Górnikiem Łęczna oraz Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, czyli głównymi rywalami do spadku w tym sezonie. Dwa zwycięstwa pozwolą złapać bardzo długi wdech, gwarantujący spokój w Warszawie, natomiast (tfu, tfu!) inne rezultaty zasieją zamęt i jeszcze większe zdenerwowanie. Z najbliższego meczu wypada Maik Nawrocki, ale w kadrze na spotkanie ze Śląskiem wrócił Artur Jędrzejczyk. Oby Legia poszła na fali i dwa kolejne mecze zakończyła zwycięstwami, nieważny styl, ważne punkty.
Kamil Dumała
{sonda:296}
{VIDEOAD}
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!