fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z trybun: Hit nad hitami
Hugollek, źródło: Legionisci.com
Mecze rozgrywane w okresie świątecznym mają to do siebie, że na trybunach rządzą się swoimi prawami. Nie inaczej było w przypadku rywalizacji Legii z gliwickim Piastem, jako że pojedynek między obiema drużynami wyznaczono późnym wieczorem w Poniedziałek Wielkanocny. W związku z powyższym raczej nie należało się spodziewać wysokiej frekwencji przy Łazienkowskiej. Faktycznie, ta nie powalała, bowiem na trybunach zgromadziło się niespełna 11 tysięcy osób. Ci, którzy jednak odeszli od suto zastawionych stołów i przybyli na stadion, mieli nadzieję, że „Wojskowi” zmażą plamę sprzed pół roku, kiedy to stołeczny zespół boleśnie uległ na Śląsku „Piastunkom” aż 1-4. Szansa na zdecydowanie lepszy występ w porównaniu z tym wydawała się całkiem realna, zwłaszcza że legioniści w tym roku kalendarzowym prezentują się w miarę przyzwoicie.
Przed meczem prowadzono zbiórkę na kolejne legijne oprawy. Cieszy to, że mało który kibic przechodził obojętnie obok ultrasowskich skarbon. „Staruch”, który tego dnia kierował naszym dopingiem, złożył wszystkim najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych. Tradycyjnie wykonaliśmy „Sen o Warszawie”, a następnie utwór „Mistrzem Polski jest Legia”, który – mimo że pod względem sportowym w tym sezonie już się niestety zdezaktualizował – stanowi naszą najważniejszą pieśń. Z pozostałymi trybunami „odpytaliśmy” się co do zwycięzcy konfrontacji, a także głośno skandowaliśmy nasze miejsce na Ziemi – „Żyletę”.
{YOUTUBE=RGaBBJJZ88M}
Na boisku od pierwszego gwizdka sędziego wiało raczej nudą, choć – jak to zwykle bywa w przypadku naszej rodzimej ligi – nie obyło się bez kontrowersji. Gdy Verbić padł w polu karnym rywali, Musiał nie odgwizdał jedenastki dla naszej drużyny, a ta wydawała się ewidentna. Wściekli z odebrania możliwości objęcia prowadzenia przez Legię złorzeczyliśmy zarówno PZPN, jak i wszystkim polskim arbitrom. Gniew, którym się unieśliśmy, zmotywował nas tylko do bardziej wytężonego wspierania grajków na murawie. „Legia, Legia, Legia, Legia gooool!” i „Hej Legia gooool!” – zagrzewaliśmy naszych piłkarzy do szturmu na bramkę rywali. Niestety, zawodnicy wydawali się głusi na nasze nawoływania, a i nam zaczynało powoli brakować chęci do śpiewu. O ile jeszcze „Dziś zgodnym rytmem” i hit z Wiednia wyszły nam względnie, o tyle kolejne przyśpiewki przypominały bardziej pomrukiwania „zmęczonych” długim przebywaniem przy świątecznym stole biesiadników. Gniazdowy wprawdzie rozruszał nas na chwilę donośnym „Ceeeeee...!”, „W tramwaju jest tłok” czy „Niepokonanym miastem”, lecz trzeba szczerze przyznać, że reszta przyśpiewek ze względu na nasze niewielkie zaangażowanie wychodziła nam co najwyżej przeciętnie.
Jakby tego było mało, pod koniec pierwszych 45 minut spotkania Piast objął prowadzenie po katastrofalnym błędzie Wieteski i Rose’a. Mimo że gol przeciwników niemal natychmiast nas ocucił, to uskuteczniane przez nas „Nie poddawaj się” nie zdołało już nic zmienić w tej części rywalizacji. Do przerwy to fani „Piastunek” mogli cieszyć się z prowadzenia. A skoro już o nich mowa, to przybyli do Warszawy samochodami w około 20 głów i dość leniwie obserwowali poczynania futbolistów na murawie. No cóż, to jedno z tych spotkań, kiedy wiało nudą na kilometr. Niech najlepiej świadczy o tym fakt, że obie ekipy oszczędziły sobie jakichkolwiek „pozdrowień”.
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Drugą odsłonę pojedynku rozpoczęliśmy hymnem Legii, a potem zadziało się coś, co odmieniło oblicze tego meczu i bynajmniej nie chodzi o poziom sportowy, bo ten... lepiej pozostawić bez komentarza. Młodziutki hit, który przebojem wdarł się kilka tygodni temu na nasze kibicowskie salony, kolejny raz skradł nasze serca. Ponad 20 minut torpedowego uderzenia, transu, wokalnego szału i wyjątkowo melodyjnego brzmienia – chyba tak można próbować opisać to, co działo się podczas drugiej połowy meczu. „Gdybym jeszcze raz miał urodzić się, znów bym Tobie, Legio, oddał życie swe!” – niosło się z Żylety. Do pełni szczęścia zabrakło tylko wyrównującej bramki, a tej bliski był Pekhart, jednak jego strzał trafił jedynie w poprzeczkę.
Ponadto skandowaliśmy nazwiska naszych dwóch piłkarzy – bramkarza Cezarego Miszty, który oglądał spotkanie z perspektywy trybun oraz Bartosza Kapustki, który pojawił się na murawie po raz pierwszy od... 21 lipca ubiegłego roku, gdy w meczu drugiej rundy eliminacyjnej Champions League przeciwko Florze Tallin zerwał więzadło krzyżowe w kolanie.
Do końca wierzyliśmy, że w potyczce z gliwiczanami legionistów było stać na doprowadzenie przynajmniej do remisu. Dlatego po mocnym „Gdybym jeszcze raz...” uskutecznialiśmy dość długo i przenikliwie „Do boju, Legio marsz!”, a w ciągu ostatnich kilku minut „Nie poddawaj się...!” wespół z pozostałymi trybunami. Niestety, tego dnia musieliśmy obejść się smakiem i przełknąć gorycz porażki (dodajmy, już piętnastej w tym sezonie!). Pigułka, którą musieliśmy przełknąć, wydaje się o tyle gorzka, że Legia już praktycznie straciła szansę gry w europejskich pucharach. Cóż, jakie zarządzanie klubem, takie wyniki i adekwatne „pozdrowienia” dla prezesa – „Mioduski out, Mioduski won, Mioduski wyp******** stąd!”.
fot. Woytek / Legionisci.com
Przed „Wojskowymi” wyjazd do Szczecina. My jednak nie udamy się w niedzielę do stolicy województwa zachodniopomorskiego. Zamiast tego gorąco zachęcamy wszystkich do wspierania siatkarzy w najbliższy czwartek o godzinie 19:00 w hali przy Niegocińskiej 2a, w której zmierzą się w walce o siódme miejsce z Krispolem Września oraz do dopingowania koszykarzy w fazie play-off przeciwko Stali Ostrów Wielkopolski w najbliższą niedzielę o godzinie 19:30 w hali przy Obrońców Tobruku 40.
Jednocześnie cały czas zachęcamy Was do materialnego wspierania legijnej siatkówki, która od kilku miesięcy zmaga się z bardzo poważnymi problemami finansowymi. Do tej pory sekcji udało się zebrać jedynie 5% niezbędnej kwoty. Zbiórka
PS. Podczas meczu z Piastem na trybunach wywiesiliśmy następujące transparenty: „Basza, Marian – jesteśmy z Wami!”, „Chraniuk, Bodek, Gregor, Bina, Balon, Dolin, Piotrek Ch., Keczup, Morda, Maniek ZK, Kiler, Japa, Buli, Ufo, Moryc, Kowal, Kola, Czerwus, Korek, Zwierzu, Gonzo, Chmielu, Gęsiarz, Johnny, Gazownik, Janusz Waluś, Łazana, Karaś, Front, Szostak, Karzełek, Wafel, Michael Pince, Sylwek, Amigo, Szyna, Bisio, Janek, Kowal D&G, Bajaja – PDW!” oraz ten z przesłaniem do wiceprezesa ds. finansowych i prawnych Legii: „Jurczak, gdybyśmy wysłali cię po bułki do sklepu, wróciłbyś bez bułek i bez pieniędzy”.
Frekwencja: 10 699
Goście: 20
Flagi gości: 0
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!