fot. Hagi / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Słowo na niedzielę: Ego
Qbas, źródło: Legionisci.com
Jest czerwiec 2017 r. Legia zdobywa mistrzostwo, Lech musi zadowolić się brązowym medalem, a Pogoń kończy na siódmym miejscu. Raków zaś wygrywa II ligę. Minęło pięć lat, Lech mistrzem, Raków przegrywa tytuł na ostatniej prostej, Pogoń cieszy się z trzeciego miejsca, a Legia...
Legia walczy, by nie zająć najgorszego miejsca w historii występów na najwyższym szczeblu. Do tego po raz pierwszy od 2010 r. nie awansowała do europejskich pucharów, ma też na koncie rekordową liczbę ligowych przegranych w sezonie i jeszcze kilka wyników, którymi ta drużyna zapisała się w klubowych annałach.
Ma też za sobą pięć lat samodzielnych rządów Dariusza Mioduskiego, a w efekcie nie tylko niezliczone kompromitacje na wszystkich możliwych płaszczyznach (ostatnio podkradanie danych Ekstrastats), ale i bardzo niepewną przyszłość. Dość powiedzieć, że za chwilę dojdzie do ósmej zmiany trenera i kolejnej rewolucji w składzie.
{VIDEOAD}
Rozmawiałem ostatnio z kilkoma legionistami z dużym stażem kibicowania. Pytają: po co Mioduskiemu Legia? I nikt nie potrafi udzielić sensownej odpowiedzi. Nie tylko nie zna się na piłce i na prowadzeniu takiego, pozwolę sobie na korporacyjną nowomowę, projektu, ale i nie wyciąga wniosków. Mioduski przejmował klub w czasie największej hossy w historii sportowej spółki akcyjnej. Jak oceniał niezależny ekspert Marcin Żuk, z ok. 15 milionami zł na koncie, które pozostały po spłaceniu ok. 80 mln zobowiązań wobec grupy ITI. Tymczasem, wg sprawozdania z czerwca 2021 r., ostatnie długi wyniosły prawie 200 milionów zł. Miał też znakomitych, jak na polskie warunki, ogranych w pucharach zawodników.
Miał więc idealne punkt startu. Wystarczyło tylko postawić na harmonijny, racjonalny rozwój, kontrolowane przebudowy i uzupełnienia składu. Ale nie. To byłoby zbyt proste. Wesoły pan Darek postanowił więc działać po swojemu. A że nie wiedział za bardzo jak, to postawił na oryginalność. I improwizację. Od ściany do ściany. Od pomysłu do pomysłu. Od myśli do bezmyślności. Głównie do tej ostatniej. Palił w piecu pieniędzmi jak szalony. I wiecznie uciekał do przodu, tyleż obsesyjnie, co nieudolnie próbując nawiązać do sukcesów z lat 2013-2016, by w stylu godnym oksfordczyka spijać śmietankę na salonach. Nie potrafił nigdy przyznać się do błędu, co najdobitniej pokazał podczas występu w #LegiaTalk na Twitterze, który przyniósł mu spektakularną klęskę. Trudno zresztą o zdrowy rozsądek, gdy otacza się pochlebcami, ludźmi bez kręgosłupa i charakteru. A w Warszawie mówi się, że tylko takich Mioduski toleruje. Dokonywał więc dziesiątek zmian personalnych i organizacyjnych, przelewał z pustego w próżne, a i tak większość z nich okazywała się tymi na gorsze.
Kibice Legii przyglądali się tym poczynaniom z niedowierzaniem, ale i nadzieją. Trudno było przecież sądzić, że można działać aż tak nieudolnie. Doszukiwano się, często na siłę, dobrych intencji, innowatorskich rozwiązań. Szybko się okazało, że na próżno. Zaczęto więc się nieśmiało z Mioduskiego podśmiechiwać. Potem szydzić. Wreszcie protestować, podstawiać taczki, ale tak jakoś nieśmiało, jakby nie chcąc urazić za każdym razem w takich sytuacjach chowającego głowę w piasek prezesa. Tłumaczono to na różne sposoby, nie chce mi się nawet w to wnikać.
Tymczasem po najgorszym od 30 lat sezonie nie ma już żadnego wytłumaczenia, zwłaszcza że to nie jest wypadek przy pracy, a wypadkowa tego, co się działo przy Łazienkowskiej w ostatnich latach. Bajdurząc o regularnej grze w fazach grupowych, nie zauważyliśmy jak rosną obok rozsądnie budowane kluby. Jak z nicości powstał Raków, jak na zdrowych zasadach zbudowana została Pogoń, jaką drogę przeszedł Lech, czy ugruntowały swą pozycję Lechia i Piast. Nie będzie łatwo ich przeskoczyć nie tylko w najbliższym sezonie, ale i niewykluczone, że przez kilka następnych. Dlaczego?
Bo prezes nie może zarządzać klubem z doskoku, zwłaszcza gdy nikomu w pełni nie ufa i nie chce podzielić się władzą. Nie może nie szanować swoich ludzi, pomiatać nimi w najgorszym korporacyjnym stylu. Nie może też pozwalać, by to rozbuchane ego determinowało jego poczynania. Tu nie chodzi przecież o kochającego siebie z wzajemnością Mioduskiego, a, do cholery, o Legię, klub setek tysięcy kibiców, którzy żyją nim na co dzień. Żyją, a nie zastanawiają się jak wypadną na tle poprzedników i co sądzą o nich znajomi z Konstancina.
Autor: Jakub Majewski
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!