Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Artur Boruc w opasce kapitana wyprowadza Legię - fot. Woytek / Legionisci.com
Artur Boruc w opasce kapitana wyprowadza Legię - fot. Woytek / Legionisci.com
Środa, 20 lipca 2022 r. godz. 07:30

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

"Last Dance" Boruca

Wiśnia, źródło: Legionisci.com

King`s Party, czyli ostatni mecz Artura Boruca w bogatej karierze piłkarskiej. W środę na stadionie przy Łazienkowskiej 3 będzie okazja po raz ostatni zobaczyć w akcji 65-krotnego reprezentanta Polski, 2-krotnego mistrza Polski, zdobywcę Pucharu Ligi, 3-krotnego mistrza Szkocji i 2-krotnego zdobywcę Pucharu Szkocji.

Wyczekiwany powrót

Artur Boruc po raz drugi w karierze trafił do Legii latem 2020 roku. Jego powrót do stołecznej drużyny po 14 latach odbił się szerokim echem w piłkarskiej Polsce. Utytułowany bramkarz miał dać stołecznej drużynie przede wszystkim ogrom cennego doświadczenia, co poskutkowałoby spokojem w szeregach defensywy, z czym legioniści mieli trochę kłopotów. Boruc niemal od razu wskoczył między słupki bramki. Zadebiutował w pucharowym starciu przeciwko GKS-owi Bełchatów, w którym nie udało mu się zachować czystego konta. Mimo wszystko już wtedy zapisał się jako najstarszy zawodnik grający w historii Legii, a z biegiem czasu ten rekord zdołał jeszcze poprawić. Cztery dni później skończył już jednak mecz na zero z tyłu, nie dając się pokonać zawodnikom Linfield FC.

{VIDEOAD}

Na początku sezonu 2020/21 w lidze Legii nie szło zbyt kolorowo. Dobre mecze były przeplatane ze złymi, aż w konsekwencji po wysokiej porażce z Górnikiem Zabrze z posadą trenera pożegnał się Aleksandar Vuković. Wówczas można było się zastanawiać, jak nowy szkoleniowiec będzie spoglądał na wiekowego już Boruca. Nie można było przecież wykluczyć, że Czesław Michniewicz zdecyduje się na ogrywanie w bramce młodszego zawodnika, co mogłoby przynieść wymierne korzyści w przyszłości. Tym bardziej, że już w w drugim spotkaniu pod wodzą nowego szkoleniowca stało się jasne, że w dalszej części sezonu na mistrzów Polski czekać już będzie jedynie gra na krajowym podwórku. Legia musiała bowiem uznać wyższość Qarabagu FK, z którym przegrała aż 0-3. Boruc tamtego wieczoru skapitulował aż trzykrotnie, chociaż kilkukrotnie pokazał, że dalej ma "to coś".



Do końca roku Boruc był jednak pewnym punktem drużyny. Legia dowodzona przez Czesława Michniewicza grała bardzo dobrze, a jedynymi wówczas kamyczkami do ogródka stołecznego klubu były niespodziewane porażki z beniaminkami - Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko-Biała, przez co koniec roku 2020 i początek 2021 nie wyszedł w wykonaniu "Wojskowych" najlepiej. Na początku roku 2021 roku Boruc doznał kontuzji, a kilka dni potem świętował swoje urodziny. Razem z nimi uczcili je zarówno kibice przed stadionem (zabrakło ich na trybunach z powodu restrykcji), jak i w szatni piłkarze.



Nieudane puchary

Na początku maja 2021 roku Boruc przedłużył kontrakt z Legią, choć przez moment nie było to wcale takie pewne. Ostatecznie decyzja o porozumieniu ucieszyła kibiców, bo przecież już niedługo stołeczny klub miał ponownie zawalczyć o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W ostatnim spotkaniu sezonu 2020/21 Boruc zagrał 45 minut. W spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała w drugiej połowie zastąpił go Radosław Cierzniak, który tego dnia miał okazję pożegnać się z kibicami. Zdobyte mistrzostwo było dla Artura pierwszym krajowym trofeum po 19 latach i z całą pewnością smakowało mu wyjątkowo.

- W 2002 roku byłem małolatem, który zupełnie nie doceniał tego co miał. Tak mi się przynajmniej wydaje. To jest o tyle smaczniejsze, że zdobywam je w wieku w którym jestem. Okazuję się, że to wcale nie musi przeszkadzać, a często wręcz pomaga. W końcu to doświadczenie z wiekiem zbieramy. Nie chcę tu znowu rzucać jakimiś wyświechtanymi powiedzeniami, bo już pewnie ktoś to mówił, ale bramkarz z wiekiem nabiera niezbędnego doświadczenia. Wróciłem tu po to, żeby grać z Legią w Europie. Wiedziałem, że prędzej czy później zdobędziemy to mistrzostwo. Choć miałem wrażenie, że będzie to nieco wcześniej.
- powiedział Artur Boruc dla Legia.com.

Doświadczony bramkarz już wtedy jednak miał na horyzoncie inny cel - minimum faza grupowa Ligi Europy. Sam zapowiadał, że zrobi wszystko, aby odpowiednio zmotywować swoich kolegów, aby Legia wreszcie spełniła się na arenie międzynarodowej. W sezonie 2021/22 sztuka awansu do Ligi Mistrzów ponownie się nie udała. Legioniści na początku wyeliminowali co prawda groźne FK Bodø/Glimt, ale już w kolejnej rundzie przeciwko Florze Tallin pojawiły się pierwsze problemy. Pomimo wygrania w pierwszym meczu u siebie 2-1, postawa zawodników była na tyle rozczarowująca, że wieczorową porą Boruc nagrał na Instagramie krótkie wideo. Poruszył w nim temat zaangażowania, którego jego zdaniem było na poziomie nie aspirującym do gry w Europie.


Mniej więcej od tego momentu Boruca było w Legii coraz mniej. Nie był już taką ostoją bramki, jak wcześniej. Miesiąc po przegranej z Dinamem, kiedy legionistów trapiło sporo problemów natury sportowej, bramkarz pozwolił sobie na dosadny wpis w mediach społecznościowych, który uderzał w sędziego po meczu ze Śląskiem Wrocław. Tamto spotkanie nie obyło się bez kontrowersji, jednak zachowanie Boruca nie spodobało się Komisji Ligi, która wezwała go do złożenia wyjaśnień.



Do końca roku Boruc był co prawda podstawowym zawodnikiem drużyny, jednak nie omijały go kontuzje. Z tego też powodu już w listopadzie 2021 roku zaczęły pojawiać się informacje o tym, że mistrz Polski poszukuje jego następcy. Nie jest również tajemnicą, że w tamtym okresie głośno było o sporze na linii Boruc - Legia. Zdaniem "Przeglądu Sportowego", jedną z kości niezgody były pucharowe premie. Drugą fakt, że musiał zaleczyć plecy i wypadł na blisko 2 miesiące. Niefortunnie jego pauza w grze przypadła jednak na okres, kiedy z klubem było mu wyjątkowo nie po drodze, a wyniki były coraz gorsze.

Smutny koniec

Koniec sezonu dla Bouca nastąpił niespodziewanie szybko, bo już w połowie lutego. 13 lutego bramkarz wyleciał z boiska z czerwoną kartką za niesportowe zachowanie względem zawodnika Warty Poznań. Za to otrzymał dodatkowo karę od Komisji Ligi, która nałożyła na niego absencję trzech meczów za odepchnięcie rywala. Początkowo wydawało się, że po wymuszonej przerwie Boruc wróci między słupki, jednak dosyć niespodziewanie swoją szansę wykorzystał Cezary Miszta. Młody golkiper przekonał do siebie trenera Aleksandara Vukovicia, który przestał Boruca zabierać na mecze nawet jako rezerwowego. Zdaniem ówczesnego trenera Legii, 42-latek niezbyt dobrze zniósł fakt posadzenia go na ławce zmienników. - Być kibicem a być zawodnikiem w szatni to są zupełnie inne sytuacje. Zawodnik z taką renomą - siadając na ławkę - ma prawo mieć swoje humory. Ważna jest reakcja młodych zawodników na to, że on jest w takiej pozycji, a nie w takiej, jak by się wszyscy spodziewali. To trudna decyzja i dla mnie, i dla Artura, ale jedyna, jaką mogłem wtedy podjąć. Tego będę się trzymał. - mówił w wywiadzie dla meczyki.pl "Vuko".

Nieoficjalnie mówiło się, że Boruc ponownie poróżnił się z klubem o pieniądze. Tym razem nie do końca jasnym było, kto ma zapłacić karę 25 tys. zł dla Komisji Ligi. Ostatecznie z powodu nieuregulowania płatności Boruc został mimowolnie wykluczony z gry w Ekstraklasie - tak przynajmniej głosi wersja nieoficjalna. Nieoficjalnie przegrywał na treningach już nie tylko z Misztą, ale i z Richardem Strebingerem, który bronił, kiedy Miszta zmagał się z kontuzją. Jak wszyscy się spodziewali, tak też się stało. Boruc nie pojawił się już na boisku do końca sezonu, chociaż swoją obecnością raczył nawet kibiców, którym towarzyszył w Częstochowie i Poznaniu. 21 maja przy okazji ostatniego meczu sezonu Artur Boruc został pożegnany przez kibiców na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej podczas ostatniej ligowej kolejki. Wtedy otrzymał od nich pamiątkową szablę. Na oficjalne pożegnanie z klubem przyszło czekać mu trochę dłużej, bo aż do dziś. Mecz zapowiadany jako "King'sParty" odbędzie się w środę, a transmisje z niego przeprowadzi Canal+ Sport. Przeciwnikiem Legii tego dnia będzie drużyna, w której Boruc również uchodzi za legendę - Celtic FC.

Cały czas można kupować bilety na ten mecz, wystarczy dla wszystkich chętnych (na środę rano zajętych jest ok. 11 tysięcy miejsc) - bilety.legia.com.

fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com


przeczytaj więcej o: , ,


Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!