Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Środa, 1 czerwca 2022 r. godz. 11:38

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Felieton: Sezon pełen lekcji

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Kiedy w grudniu ubiegłego roku prezes Dariusz Mioduski w #LegiaTalk na Twitterze powiedział, że „nie można zmarnować dobrego kryzysu” raczej nie wiedział, że będą to prorocze słowa. Zakończony sezon był pełnym lekcji i nauki dla wielu osób w klubie, ale także i dla nas dziennikarzy i kibiców.


Pokora
Pierwszym słowem, z którym będzie mi się kojarzył sezon 2021/2022 będzie pokora. Wszyscy jesteśmy przekonani, że rok w rok nasza ukochana drużyna będzie bić się o mistrzostwo Polski, triumf w Pucharze Polski oraz z powodzeniem występować w europejskich pucharach. Gdy weźmiemy pod uwagę ostatnie pięć lat, czy licząc od sezonu 2016/2017 to zdobyliśmy cztery razy mistrzostwo, raz Puchar Polski i występowaliśmy w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Remisowaliśmy z Realem Madryt 3-3, stworzyliśmy widowisko pełne bramek z Borussią Dortmund czy pokonaliśmy Sporting. Natomiast w tym sezonie Slavię Praga, Leicester City czy Spartak Moskwa. Jesteśmy skazani na sukces prawda? Otóż nie.

{VIDEOAD}

Zachłysnęliśmy się tym wszystkim. Twierdziliśmy, że co roku na spokojnie będziemy zdobywać mistrzostwo Polski, śmiejąc się rywalom w twarz. Niektóre wygrane już nas nie cieszyły, twierdziliśmy, że to nic takiego i prawdziwy test czeka nas w Europie. Mistrzostwo było obowiązkiem i w każdym sezonie mieliśmy na sam koniec bawić się, podnosząc zdobycze pucharowe. Nic bardziej mylnego, co dobitnie ukazał ten sezon. Reszta klubów nie chciała patrzeć tylko na nasze plecy i wzięła się do pracy. To były wyrównane rozgrywki, w których praktycznie do samego końca o triumf walczyły trzy drużyny.

Przed Legią kolejna przebudowa i to gruntowna składu, która nie od razu będzie grała i trzeba do niej będzie podejść racjonalnie, oglądając każdą wydaną złotówkę. „Mamy pełną świadomość, co chcemy zrobić. Wiemy, że nie można apelować do kibiców bez wykonania własnej pracy. Kilka miesięcy temu zapowiedzieliśmy, że zrobimy określone działania. Nie ma aroganckiego podejścia, myślenia, że Legii należy się wszystko, bo jest Legią. Musimy to wypracować. Nasz optymizm bierze się z tego, że drużyna i klub jest zespołem silnych, bardzo zaangażowanych ludzi” – powiedział Marcin Herra, czyli wiceprezes zarządzający Legią na konferencji przedstawiającej nowego szkoleniowca Kostę Runjaicia. Ten sezon miejmy nadzieję nauczy nie tylko nas kibiców pokory, ale także dziennikarzy, pracowników Legii, zarząd, piłkarzy i trenerów. Sama nazwa naszego klubu potrafi jeszcze działać na wyobraźnię, jednak robi to już coraz mniej skutecznie niż minionych latach. Tylko ciężka praca, pełna pokory i wysiłku da pożądane rezultaty, jakimi są bez wątpienia mistrzostwa Polski i kolejne sukcesy w Europie.

Ocena
Obecnie trwa jeden z najbardziej gorętszych okresów w życiu sporej części kibiców - okienko transferowe. W Legii natomiast - jak to w ostatnich latach bywało - znów zamontowane są drzwi obrotowe. Dlaczego o tym piszę odnośnie do kolejnej lekcji zwanej „oceną”? Gdyż wielu z nas żyje tymi transferami, czyta opinie o danym zawodniku, ogląda filmiki czy całe mecze z nim, przegląda statystyki i wydaje wyrok/ocenę. Już przed pierwszym meczem potrafimy napisać, że ten się nadaje i będzie kozakiem, natomiast drugi to kompletny „ogór”, który nic nie da zespołowi.

Potem nadchodzą pierwsze mecze i nasza perspektywa się zmienia. Oczywiście jest to chwilowe, gdyż potrafimy ocenić danego gracza po kilku minutach, a po każdym meczu pisać, że jest dobry bądź słaby. I tego nie robią tylko kibice, ale także i dziennikarze. Wszyscy myśleliśmy, że Tomáš Pekhart będzie jak jego krajan, który kiedyś występował z „L” na piersi, czyli Tomáš Necid. Ten natomiast w pierwszym sezonie został królem strzelców i w głównej mierze przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski. W lato rok temu przyszło do nas wielu „kozaków” - wybaczcie za to stwierdzenie, ale takie opinie krążyły o wielu zawodnikach. Doświadczony Rose, w jedenastce sezonu Hanna, świetny strzelec Emreli, najszybszy zawodnik w Europie Kastrati, czy doświadczony Charatin. Mógłbym tak wymieniać dalej i dalej. Sam od początku myślałem, że najsłabszym zawodnikiem z letniego zaciągu będzie Maik Nawrocki, a chwaliłem Legię i jej dyrektora za ściągnięcie za grube pieniądze, jak na nasze obecne warunki Kastratiego i Charatina. Jakie to było złudne.

Zbyt łatwo potrafimy ocenić potencjał zawodników. Kastrati miał zjeść tę ligę, a jest jednym z najsłabszych, jak nie najsłabszym zawodnikiem z letniej ofensywy transferowej. Emreli miał pograć tu trochę dłużej niż pół roku i strzelać gole jak Nikolić, a Charatin miał dać doświadczenie wyniesione z europejskich pucharów czy gry na Węgrzech. Natomiast Nawrocki miał głównie występować w rezerwach klubu z Łazienkowskiej. Tymczasem rzeczywistość okazała się znów inna. Zawodnik wypożyczony z Werderu Brema był najlepszym zawodnikiem Legii. Pewny, grający bardzo dojrzale jak na swój wiek w bloku defensywnym. Kastrati oprócz gola ze Spartakiem Moskwa, zostanie zapamiętany przez swoją kobietę na Instagramie i brak mandarynek w Warszawie. Emreli po wydarzeniach w autokarze jak najszybciej chciał się stąd zawinąć i poszukać szczęścia w innym miejscu. Natomiast Charatin dopiero pod koniec sezonu, zdecydowanie pokazał się z tej pozytywnej strony i wydaje się, że warto dać mu szansę na przyszłe rozgrywki.

Lekcja „oceny” nie odnosi się tylko do kibiców, ale także do dyrektora sportowego. Dyrektor zbyt łatwo wydał pieniądze na zawodników, którzy nie pasowali do naszego stylu gry, a według większości wiadomości bez dogłębnej analizy obu graczy. Trafiła się okazja, to trafili do Legii. Tak niestety nie można zbudować drużyny. Zawodników trzeba analizować w wielu sferach, nie tylko pod względem umiejętności piłkarskich, okazji na kupno/wypożyczenie, ale także pod względem sfery psychologicznej (Emreli), czy dopasowania do obecnej taktyki stosowanej przez trenera (Kastrati czy Johansson). Patrząc na wspomnianą wcześniej konferencję prasową wydaje się, że w Legii pod rządami dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego zaczyna być w końcu normalnie. Transfery będą konsultowane z trenerem, ale każdy ma prawo „veta”. Piłkarze muszą pasować do filozofii klubu, ale jak się ją zmienia co rok, to trudno o stabilizację. My natomiast jako kibice i dziennikarze powinniśmy po tym sezonie nauczyć się wstrzemięźliwości w ocenie. Dać zawodnikowi rozegrać pół roku bądź i cały rok w klubie i wtedy zebrać się na pierwsze opinie.

Deklaracje
Od razu zaznaczę: nie chciałbym, by ta lekcja odnosząca się do deklaracji, głównie z klubu została odebrana, jako atak na zarząd, dyrektora sportowego, trenerów, piłkarzy i innych pracowników. To są tylko odczucia, które mają odzwierciedlenie w otaczającej nas rzeczywistości. Przechodząc do meritum - chodzi mi o informacje, które wypływają z klubu i są poruszane przez większość dziennikarzy, czy te wypowiadane wprost przez prezesa czy innych pracowników.

Na wstępie poruszyłem kwestię #LegiaTalk, w której pojawił się prezes Dariusz Mioduski. Padło w nim wiele ważnych słów odnoszących się do tego, że trenerem Legii ma zostać Marek Papszun, Paweł Tomczyk ma wspomagać Radosława Kucharskiego, który ma dużo zaufania u prezesa. Oczywiście, by wypisać wszystkie kwestie, które tam padły, to spokojnie zajęłoby to z 10 stron, ale nie chodzi tutaj o to. Chodzi o fakt, że większość tych deklaracji nie miała pokrycia z rzeczywistością. Marek Papszun został w Rakowie, Paweł Tomczyk już praktycznie nie pracuje w klubie, a Radosław Kucharski został zatrudniony w AEK Ateny a wcześniej szybko zwolniony z Legii.

Jedyną rzeczą, która się spełniła - oprócz nowego kontraktu Bartosza Kapustki - jest wykupienie Maika Nawrockiego. Jednak i z tym ostatnim były pewne turbulencje w ostatnim czasie. Dziennikarze informowali, że są problemy z wykupieniem i sprawa mocno wyhamowała. Pisało się, że jeśli wykupimy Maika nie starczy na innych graczy, a potrzeb jest wiele. Ostatecznie Jacek Zieliński i Dariusz Mioduski słowa dotrzymali i Maik został pełnoprawnym zawodnikiem Legii. Jednak do tego momentu każdy z nas wylał wiadro pomyj na obu panów, w tym także ja.

Dlatego lekcja „deklaracji”, jest bardzo ważna. Czasem wstrzemięźliwość w ocenach piłkarzy czy trenerów wskazana jest także wobec wszelkich deklaracji z klubu czy dziennikarskich teksów odnoszących się do naszego ukochanego klubu. Wszystko zweryfikuje i tak rzeczywistość. My natomiast do tego czasu będziemy wylewać wiadro pomyj bądź zachwalać pewne słowa. Jednak przypominam, że są to tylko słowa. „Po owocach ich poznacie”. Oczywiście widać, że klub jest tego świadom i przed nimi ciężka praca, bez opowiadania pustych słów, które pięknie brzmią w wywiadach, a potem całkowicie inaczej wygląda rzeczywistość.

Koszmarny pod wieloma względami miniony sezon nauczył nas wiele. Tylko od nas zależy, jak te lekcje wykorzystamy. I to odnosi się do wszystkich, bez względu na to kim dla niego jest Legia. Dotyczy także kibiców innych klubów, którzy w sezonie śmiali się z sytuacji stołecznego klubu, a potem oglądali nasze plecy. Podwyższone ego, nic nie da. Legia to Legia, jeszcze marka w świecie futbolu, która znaczy wiele dla polskiej piłki i która miejmy nadzieję będzie jeszcze znaczyła. To zależy od władz klubu z Łazienkowskiej i tego, jak z kryzysu będą potrafili wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ja daję im szansę i czekam na ich pracę, ciężką pracę, która przywróci Legię na należyte jej miejsce. Teraz czas na odpoczynek, a potem? Potem znów będziemy się radować, płakać, smucić, cieszyć i klnąc. Taka już nasza rola. Wierzę, że w końcu wrócimy, silniejsi, jak to mawia się w gabinetach przy Łazienkowskiej.

Kamil Dumała

{sonda:344}


przeczytaj więcej o: , ,


Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!