Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Piątek, 4 listopada 2022 r. godz. 22:25

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Wydarli trzy punkty

Wiśnia, źródło: Legionisci.com

Legia Warszawa po trudnym meczu wygrała na własnym stadionie z Lechią Gdańsk w ostatnim domowym spotkaniu w tym roku. Gdańszczanie wyszli na prowadzenie jako pierwsi, ale potem samobójczy gol Kuciaka oraz trafienie Ribeiro przesądziły o niezwykle ważnych trzech punktach. B

{VIDEOAD}

Kilka minut po gwizdku sędziego, który rozpoczął mecz, po raz pierwszy sprawdzony został Dusan Kuciak. Słowacki bramkarz pewnie złapał piłkę kopniętą zza pola karnego przez Josue. Potem spotkanie mocno się wyrównało. Lechia skupiła się głównie na kontratakowaniu, co w teorii wydawało się być dobrym pomysłem na zaskoczenie ofensywnie usposobionej Legii. W 15. minucie było o krok od objęcia przez warszawian prowadzenia. Wówczas z dystansu huknął Bartosz Kapustka i Kuciak nie miałby zupełnie nic do powiedzenia, gdyby futbolówka leciała nieco bliżej środka bramki, gdyż ku rozpaczy pomocnika trafiła jedynie w zewnętrzną stronę słupka.

Po 30 minutach pierwszej odsłony dwukrotnie do udowodnienia swojej wysokiej formy zmuszony został z kolei Kacper Tobiasz. Bramkarz Legii najpierw odbił do boku mocny strzał z półwoleja Mario Malocy, a za moment skutecznie interweniował po kąśliwej próbie Ilkaya Durmusa. Gospodarzom momentami jakby brakowało pomysłu na zaskoczenie defensywy rywali, a kiedy już znajdowali się w szesnastce gdańszczan, to zdecydowanie brakowało im celności. Na przykład tego można podać Ernesta Muciego. Albańczyk miał sporo miejsca w szesnastce przyjezdnych, lecz posłał piłkę wysoko ponad poprzeczką. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie, co dziwić szczególnie nie może, gdyż klarownych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Na starcie drugiej połowy Legia miała dwie dobre szanse, których nie wykorzystała, a nawet gdyby tak się stało, to i tak sędzia zasygnalizował pozycję spaloną. To tylko potwierdziło jednak, że legioniści mają nadal niestety problem ze skutecznością. W 57. minucie lechiści wykorzystali jedną ze swoich kontr i niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Akcję lewą stroną boiska poprowadził Conrado, skąd dobrze dośrodkował do Łukasza Zwolińskiego. Napastnik gości doskonale wiedział, co w tym momencie zrobić z piłką i strzałem pomiędzy nogami Tobiasza wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Wydawać by się mogło, że golkiper stołecznego klubu mógł w tej sytuacji zrobić więcej, jednak należy mieć na uwadze, że strzał oddany był z naprawdę bliskiej odległości. Kilka chwil potem znowu gorąco było pod polem karnym Legii. Tym razem dwukrotnie dobrze zachował się Tobiasz, który najpierw sparował mocną próbę Durmusa, a za moment wyłapał uderzenie jednego z jego kolegów.

Legioniści starali się szybko doprowadzić do remisu, jednak ich ataki na niewiele się zdawały. W 68. minucie swój zespół uratował Kuciak. Były bramkarz Legii przeniósł nad poprzeczką bardzo mocne uderzenie Bartosza Slisza. Kilka minut potem ponownie bramkarz Lechii Gdańsk był górą w starciu z graczami Legii. Słowak zdołał zbić poza linię boczną strzał z ostrego kąta Bartosza Kapustki. W 74. minucie pomocnikowi dopisali już jednak szczęście! Kapustka ładnie przymierzył zza pola karnego, piłka odbiła się co prawda od poprzeczki, jednak za moment również od pleców Kuciaka, po czym wpadła do siatki. Statycznie ten gol należy zapisać jako samobój bramkarza z Gdańska, ale nie byłoby go przecież gdyby nie bardzo ładny strzał prawą nogą Kapustki.

Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry walka legionistów do końca o zmianę wyniku opłaciła się! Mladenović świetnie wrzucił piłkę na głowę Blaza Kramera i o ile z jego strzałem poradził sobie jeszcze Kuciak, o tyle wobec dobitki Yuriego Ribeiro był już bezradny.



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!