Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Kosta Runjaić - fot. Woytek / Legionisci.com
Kosta Runjaić - fot. Woytek / Legionisci.com
Czwartek, 26 stycznia 2023 r. godz. 12:00

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Runjaić: Trudno wyobrazić sobie drużynę bez Josue i Mladenovicia

Woytek, źródło: Legionisci.com

- Nie wolno nam patrzeć tylko na pieniądze. Nie jesteśmy bankiem. Jesteśmy najbardziej znanym klubem piłkarskim w Polsce, który chce zaoferować dziesiątkom tysięcy ludzi wspaniały mecz w każdy weekend. To oznacza, że musimy dokładnie rozważyć, kiedy pojawia się dobra oferta za zawodnika - co traci drużyna, jeśli on odejdzie? Czy nie tracimy jeszcze więcej pieniędzy, jeśli nie osiągniemy bez niego miejsca dającego udział w europejskich pucharach? - mówi Kosta Runjaić w rozmowie z nami o zakończonej rundzie jesiennej i zbliżającym się starcie rundy wiosennej. Zapraszamy do lektury!

Trenerze, zaczyna się druga połowa sezonu. Legia jest na drugim miejscu, ale z dużą stratą do Rakowa. Czego możemy się spodziewać?
Kosta Runjaić: - W zasięgu wzroku mamy zakończenie ligi w pierwszej trójce i Puchar Polski, wszystko inne jest marzeniem. Różnica między tym a poprzednim sezonem jest taka, że Raków Częstochowa uciekł wszystkim. Z kolei dystans między drugim a szóstym miejscem w tabeli jest minimalny. Jeśli Lech Poznań wygra zaległy mecz i odrobi straty, to będzie za nami tylko jeden punkt.

{VIDEOAD}

Jak ocenia pan rundę jesienną?
- Spójrzmy na szerszy obraz sytuacji. Sztab szkoleniowy, pracujący ze sobą po raz pierwszy, przejął drużynę, która w poprzednich rozgrywkach poniosła 17 porażek, a więc była mocno poraniona. Ponadto, skład zastany w lecie nie był ani kompletny, ani optymalny pod względem jakości. Musieliśmy więc zebrać się w bardzo krótkim czasie i stworzyć zespół, w którym wielu zawodników wciąż nosiło w sobie frustrację z poprzedniego roku. Mierząc to z tym, co udało nam się wszystkim razem zrobić w rundzie jesiennej, to jest osiągniecie. Nadal bardzo dobrze pamiętam pierwszy mecz sezonu...

Na wyjeździe z Koroną Kielce? Dlaczego pan wciąż do niego wraca?
- Tak, wracam, bo wiele działo się przeciwko nam, a my walczyliśmy z wielkim zaangażowaniem i dobrym morale. Mierzyliśmy się z zespołem, który awansował, był pełen energii i euforii, który jest głodny rozpoczęcia sezonu od najważniejszego meczu w roku, na własnym stadionie przeciwko Legii Warszawa. Od 60. minuty, po czerwonej kartce dla Wieteski, graliśmy ponad 30 minut w osłabieniu. Na dodatek kontuzji doznał Maik Nawrocki... Nie wiem, jak potoczyłyby się następne mecze, gdybyśmy wtedy przegrali. Jednak udało nam się wywalczyć remis i czułem, że jeśli drużyna naprawdę zagra zespołowo, to możemy coś osiągnąć. Jestem pewien, że nawet nasi kibice, którzy do tego momentu mieli wątpliwości z powodu występów w poprzednim sezonie, zmienili zdanie o drużynie w tamten sobotni wieczór w Kielcach. Swoją drogą, mocne wsparcie kibiców było kolejnym elementem, który napawał mnie wtedy optymizmem.

Wspomniał trener przed chwilą o wielu nowych pracownikach w swojej kadrze trenerskiej. Jak układa się współpraca z nimi?
- Do Legii oprócz mnie dołączyli m.in. Aleksandar Rogić, Stergios Fotopoulos, Arkadiusz Malarz, Dawid Goliński - w sumie osiem nowych twarzy. Część z nich już znałem, ale to nasza pierwsza wspólna praca. To był bardzo dobry dobór osób ze względu na ich osobowości i wiedzę. W pewnym sensie było to zaletą, że tak wiele osób przyszło z zewnątrz. Byliśmy wolni od negatywnych doświadczeń z poprzedniego sezonu, wolni od jakichkolwiek doświadczeń w Legii. Mogliśmy więc podejść do pracy z otwartym umysłem, z czystą głową. Myślę, że drużyna poczuła tę pozytywną energię.

Nowi zawodnicy, którzy przyszli do Legii latem, nie dali jesienią jakości i liczb na boisku, np. Baku, Kramer, Pich... Myśli pan, że wiosną ich występy będą lepsze?
- Ja widzę to inaczej. To stwierdzenie jest zbyt wymijające i nieprecyzyjne. Na każdy transfer trzeba patrzeć w sposób zróżnicowany. I co musimy stwierdzić przede wszystkim: nasz budżet nie był na takim poziomie, jak w ostatnich latach - w zasadzie nie starczyło nam pieniędzy na transfery. To oznacza, że wielkim wysiłkiem ze strony osób odpowiedzialnych za klub było podpisanie kilku zawodników w pierwszej kolejności. Było więc absolutnie jasne, że nie pozyskamy piłkarzy w tej kategorii co np. Juranović czy Luquinhas. Nasz budżet po prostu na to nie pozwalał. Trzeba więc mierzyć nasze nowe nabytki pod kątem ich potencjału, a nie pod kątem zawodników, którzy byli w Legii w momencie, gdy budżet wyglądał znacząco inaczej. Przyjrzyjmy się więc poszczególnym przypadkom:
- Makana Baku potrzebował czasu na aklimatyzację, przyszedł do nas bardzo późno, bez prawdziwego przygotowania, a w poprzednim sezonie nie grał zbyt wiele. Było dla mnie jasne, że pierwsza połowa roku będzie dla niego okresem dostosowawczym ze wzlotami i upadkami. Spodziewam się, że Baku pokaże swój pełny potencjał w drugiej połowie sezonu. Teraz na treningach wygląda znacznie lepiej.
- Robert Pich był naszym drugim letnim transferem. To doświadczony zawodnik Ekstraklasy, zna ligę i jej wymagania. Robert jest bardzo szanowany w drużynie, nawet przy niewielkiej liczbie minut na boisku. Swoją cegiełkę dołoży w drugiej połowie sezonu.
Niestety, nie jestem zbyt zadowolony z sytuacji Blaza Kramera. Oczywiście, wszyscy, łącznie z nim samym, spodziewaliśmy się czegoś więcej po tym transferze. Pierwsze dni, kiedy dołączył do drużyny na zgrupowaniu, wyglądały dobrze. Poza kilkoma drobnymi bólami, wszystko było w porządku. Niestety, w ostatnim meczu towarzyskim z Zorią doznał kontuzji, przez co nie mógł zagrać na inaugurację z Koroną Kielce. Sezon rozpoczęliśmy więc bez klasycznego napastnika, co było niezwykle trudną sytuacją dla drużyny i dla mnie.
Z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony, że mogłem polegać na naszych młodych ofensywnych zawodnikach - Rosołku i Mucim.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Jeszcze w sierpniu posadził pan na ławce Bartka Slisza.
- Tak, dlaczego nie? Nie był z tego powodu zadowolony, nawet może zaskoczony. Szansę gry otrzymał Ihor Charatin. Ta krótka przerwa przyniosła swój efekt. Slisz to nasza najlepsza "szóstka", 23-letni czołowy zawodnik o dużej wartości, występujący regularnie. Rozegrał już ponad 100 meczów dla Legii, jest wulkanem energii w środku pomocy - jeszcze z pewnymi rezerwami wydolnościowymi. Cieszę się, że jest u nas.

Z kolei Mateusz Wieteska opuścił Legię przed rozpoczęciem sezonu, choć chwilę wcześniej został kapitanem.
- Rozmawiałem z Mateuszem kilka razy i próbowałem go przekonać do pozostania w Legii. "Jesteś naszym jedynym polskim reprezentantem w seniorach. Zostań u nas na kolejny sezon, pracuj ciężko nad swoim rozwojem, a wtedy skontaktują się z tobą jeszcze bardziej atrakcyjne kluby" - mówiłem. Bezskutecznie. Odpowiadał, że wiele zawdzięcza Legii, ale też, że to właściwy moment na odejście. Jego decyzja była ostateczna. Nie miałem żadnych argumentów przeciwko temu. Dochód z transferu był absolutnie konieczny, dał też nieco większe pole manewru przy naszych ruchach, ale straciliśmy bardzo ważnego zawodnika i naszego kapitana.

{sonda:351}

Jak pozostali starsi zawodnicy wypełniają tę lukę?
- Nasi doświadczeni zawodnicy byli w tym sezonie niezawodni. Jędrzejczyk po dobrych meczach wrócił do reprezentacji i był częścią kadry na mistrzostwa świata w Katarze. Jest wzorem do naśladowania pod wieloma względami i jednym z moich pierwszych kontaktów w drużynie. W porównaniu z zeszłym sezonem, Mladenović znów pokazuje swoją dawną jakość. Obecnie jest naszym najlepszym strzelcem i to jako boczny obrońca, co wiele mówi. To zawodnik o absolutnej jakości. Jestem również bardzo zadowolony z Pawła Wszołka, jak dotąd wykonał dobrą i ważną pracę na prawym skrzydle. Jest pełnym profesjonalistą, który nie potrzebuje trenera, aby go popychać - sam pracuje nad sobą. Carlitos przyszedł do nas bardzo późno, w tym przypadku muszę powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. W drugiej części sezonu wniesie lepszy poziom i zacznie zdobywać bramki, szczególnie takie ważne, jak ta przeciwko Stali Mielec. „Carli” żyje Legią i jest w pełni zintegrowany ze swoim nowym-starym klubem.

Nawrocki natomiast był w kadrze selekcyjnej Polski na mundialu.
- Myślę, że Maik, o ile opanuje swoje drobne dolegliwości, będzie stale uczestniczył w procesie treningowym i zagra dużo meczów, dostanie realną szansę w reprezentacji. Być może zobaczymy go grającego dla Polski już w przyszłym sezonie. To utalentowany środkowy obrońca. Jest szybki, silny w pojedynkach na ziemi i w powietrzu. Jego gra podaniami może być bronią. Ma wszelkie predyspozycje do gry na pozycji środkowego obrońcy w nowoczesnym stylu. Mimo to nie jestem jeszcze w pełni zadowolony. Musi jeszcze intensywniej pracować nad swoją fizycznością, poprawić kilka braków, bo kilka kontuzji trochę go cofało. Maik jest pracowity, dużo słucha - wciąż jest w środkowej fazie swojego rozwoju. I jest młody. Wiemy, jaką ma wartość. Będziemy wobec niego cierpliwi.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Na początku sezonu rozmawialiśmy o Josue. Wtedy wszędzie mówiło się, że nie jest on dobrym charakterem w szatni, a miesiąc później został kapitanem. To duże zaskoczenie, ale okazało się, że to była bardzo dobra decyzja.
- W całej Polsce ludzie mówią i plotkują o Legii jak w hiszpańskiej telenoweli. W ten sposób powstaje wiele półprawd, plotek i czasem głupot. Właściwie to mianowałem Josue - lub „Jo”, jak go nazywamy - na drugiego kapitana po Wietesce. Oczywiście, nie spodziewałem się, że Wieteska opuści nas kilka tygodni później. Okazało się inaczej, więc przejął nową rolę i został pierwszym kapitanem. Ta decyzja nie była zrozumiała dla wielu dziennikarzy, a niektórzy nawet komentowali ją z dezaprobatą. Ale jako trener czasem musisz zaryzykować, podjąć decyzję, z którą nie wszyscy się zgadzają. Przeżyłem z Josue cały okres przygotowawczy i czułem, że jeśli zostanie kapitanem, będzie grał jeszcze bardziej dominująco i jeszcze lepiej będzie pracował dla drużyny. Chyba nie muszę wspominać, że to wyjątkowy piłkarz w Ekstraklasie. Rozmawiałem również z wieloma zawodnikami o moim pomyśle uczynienia go kapitanem, bo opinia tych najbardziej odpowiedzialnych nigdy nie jest bez znaczenia. Jak na razie Josue zagrał bardzo solidną rundę, mówię to, ponieważ ma w sobie o wiele więcej i jest kluczem do naszego sukcesu. Kiedy jest w dobrym nastroju i pracuje, trudno nas zatrzymać.

Josué i Mladenović są liderami zespołu - ale za pół roku może ich już nie być, bo wygasają im kontrakty. Czy wyobrażacie sobie drużynę za pół roku bez Mladenovicia i Josue?
- Przez pół roku w piłce cały świat może zostać wywrócony do góry nogami... ale tak na poważnie: trudno mi sobie wyobrazić naszą obecną drużynę bez tej dwójki. Właściwie to nie do pomyślenia w tej chwili. Spójrzcie na ich statystyki, one nie kłamią. Na pewno słyszeliście powiedzenie: "każdy jest do wymiany, ale nie każdego da się zastąpić". Potrzeba czasu i zawodników o jakości Josue czy Mladenovica, aby stworzyć topowy zespół. Wszyscy jesteśmy tego świadomi - taka jest teoria. Musimy zobaczyć, czy klub będzie w stanie ich zatrzymać. My jako zespół możemy się do tego przyczynić tylko poprzez pokazanie im: możecie tutaj odnieść sukces. Aby to zrobić, musimy do końca walczyć o tytuł w lidze i puchar.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

A co jeśli Josue i Mladenović nie zostaną w Legii?
- Każda topowa drużyna potrzebuje zawodników z tą dodatkową jakością, która robi różnicę w stosunku do przeciwnika. Takim przykładem jest Ivi Lopez w Rakowie czy Kamiński i Ishak w Lechu w zeszłym sezonie. Legia osiągnęła niezwykłe rzeczy na poziomie krajowym w ciągu ostatnich 10 lat, częściowo dlatego, że miała bardzo jakościowy, szeroki skład. Zdajemy sobie sprawę, że potrzebujemy ponownie takich zawodników, jeśli chcemy stać się Legią, którą wszyscy znają.

Nie oszukujmy się. Legia będzie miała problem z pozyskaniem nowych zawodników. Należy się spodziewać, że zimą ktoś odejdzie.
- Kto?

Tobiasz, Nawrocki, Slisz... Legia mogłaby wygenerować pieniądze z ich sprzedaży.
- Nie wolno nam patrzeć tylko na pieniądze. Nie jesteśmy bankiem. Jesteśmy najbardziej znanym klubem piłkarskim w Polsce, który chce zaoferować dziesiątkom tysięcy ludzi wspaniały mecz w każdy weekend. To oznacza, że musimy dokładnie rozważyć, kiedy pojawia się dobra oferta za zawodnika - co traci drużyna, jeśli on odejdzie? Czy nie tracimy jeszcze więcej pieniędzy, jeśli nie osiągniemy bez niego miejsca dającego udział w europejskich pucharach? Ci wszyscy, których wymieniłeś, to zawodnicy podstawowego składu, z dużym potencjałem. Byli najlepsi w rundzie jesiennej. Z pewnością są na listach różnych zagranicznych klubów, ale ze sportowego punktu widzenia puszczenie ich teraz byłoby dla nas więcej niż nierozsądne. Moim zadaniem jest przedyskutować wszystko z Jackiem Zielińskim i jasno przedstawić nasz punkt widzenia w wewnętrznym gronie.

Piłkarze są drodzy i w obecnej sytuacji będzie dość trudno ich ściągnąć...
- Jeśli nie ma się wielkich pieniędzy, trzeba spróbować zaoferować zawodnikom coś innego: na przykład klub z jasnymi strukturami, klarownymi pomysłami, świetnymi warunkami pracy i wybitnymi kibicami. Legia ma wiele do zaoferowania nawet teraz. Mimo nieco zaciśniętego pasa, da się przekonać do gry dla Legii jakościowych zawodników. To jest zadanie dla wszystkich zarządzających.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Może warto rozejrzeć się wśród zawodników Ekstraklasy, którym wygasają kontrakty?
- Dlaczego nie? Jednak doświadczenie i tendencja pokazują, że zawodnicy, którzy pasowaliby do nas i ich agenci wolą przenieść się za granicę zamiast do Legii. Z mojego punktu widzenia jest to zbyt wczesne, zdecydowanie zbyt wczesne. Utalentowani polscy zawodnicy są poszukiwani za granicą i stosunkowo tani. Często zadaję sobie pytanie, co jest lepsze: siedzieć tydzień w tydzień na ławce w drugiej lidze włoskiej, z wysoką miesięczną pensją, czy raczej iść swoją drogą i rozwijać się krok po kroku w czołowym krajowym klubie?

Jak ocenia atmosferę jaką stworzyli jesienią kibice Legii? Lubi pan taki klimat?
- Nasi kibice są wybitni. Atmosfera zawsze była porywająca, pozytywna, nawet podczas mniej dobrych meczów. Do tej pory mieliśmy bardzo duże wsparcie, zarówno u nas, jak i na wyjeździe. Na stadionie przy Łazienkowskiej mieliśmy średnio ponad 20 tysięcy widzów, co jest bardzo dobrym wynikiem. Wiosną gramy u siebie z Lechem czy Widzewem i jestem spokojny frekwencję na tych meczach, bo rywalizacja i znaczenie tych starć jest powszechnie znane. Może uda nam się też wypełnić stadion do ostatniego miejsca na spotkaniu z Rakowem. To byłoby coś...

A wsparcie nie zmienia się nawet wtedy, gdy Legia przegrywa lub tylko remisuje.
- Tak, doceniam to i jestem za to wdzięczny. Nasi kibice od pierwszego dnia dali nam ogromne wsparcie i pokazali, że są numerem jeden w kraju.

Rozmawiał Woytek

{sonda:348}


przeczytaj więcej o: , ,


Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!