fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z trybun: Historyczny mecz
Adrian, źródło: Legionisci.com
Mecze Pucharu Polski w ostatnich latach często były miłą wyjazdową odskocznią od ligowej codzienności. Wystarczy wspomnieć takie wyjazdy, jak Opole, Głogów, Suwałki czy Skolwin, by na twarzy fanatyka zagościł uśmiech i tęsknota za takimi wojażami. Niestety, w tym sezonie, jak do tej pory, nie byliśmy rozpieszczani i pucharowe wyjazdy, które nam przypadły, to często odwiedzana Nieciecza czy Gdańsk.
Na szczęście, pomimo różnych boiskowych przygód, nasi piłkarze wyszarpali, jakże cenne zwycięstwa, byśmy w końcu otrzymali pucharowy "crème de la crème" czyli wyjazdowy mecz we wtorek o 13:00 z trzecioligową Lechią Zielona Góra.
{VIDEOAD}
Termin meczu został podany z miesięcznym wyprzedzeniem, dzięki czemu było dużo czasu na zorganizowanie wolnego, poinformowanie w domu o nieobecności i wytłumaczenie, dlaczego aż tak zależy nam, by w środku tygodnia wstawać skoro świt, by przejechać 450 kilometrów, by obejrzeć mecz Legii w Zielonej Górze.
fot. Woytek / Legionisci.com
Po wylosowaniu takiej pucharowej egzotyki należało brać różne okoliczności utrudniające obejrzenie meczu, zwłaszcza śledząc "trudne sprawy" wokół organizacji spotkania (gdzie zagrać, czy będzie impreza masowa, czy wpuścić kibiców Legii itd), ale nic nie było w stanie odwieźć nas od wyjazdu. Mimo tego, że większość osób zapewne miała z tyłu głowy myśl, że możemy nie zostać wpuszczeni na stadion, to zgodnie z hasłem "jesteśmy zawsze tam", wyruszyliśmy do Zielonej Góry.
Pod stadionem zameldowaliśmy się po godzinie 12:00, liczba służb była ogromna, do czego niby można się już przyzwyczaić, co często jednak trochę dziwi. Mocne zaskoczenie pojawiło się, gdy przed nasz tłum postanowił wyjść policjant z megafonem. Powitał wszystkich kibiców Legii Warszawa zgromadzonych w Zielonej Górze, zaapelował o sportowy i kulturalny doping oraz życzył nam "by wygrał lepszy". Śmiechu i szydery z tej sytuacji było sporo. Chwilę później ochrona rozpoczęła wpuszczenie na sektor. Przedsięwzięcie przebiegało dość sprawnie, dzięki temu cała grupa 380 osób zajęła miejsca na sektorze gości, kilka minut przed rozpoczęciem spotkania.
fot. Woytek / Legionisci.com
W powietrzu wyczuwalna była atmosfera piłkarskiego święta, na trybunach pojawił się komplet widzów, którzy mieli nadzieję, że będą świadkami kolejnego ogromnego sukcesu swojego klubu. Z perspektywy klimatycznego sektora gości mogliśmy podziwiać przygotowane przez gospodarzy "atrakcje ultras" w postaci kilku "machajek" w barwach oraz małej "sektoróweczki" z namalowanym pucharem. Przez cały mecz wisiał również transparent "Cieszmy się chwilą, gonimy marzenia".
Prowadzący doping zwrócił uwagę, że niezależnie od tego, czy gramy z Realem Madryt, czy Lechią Zielona Góra, każdy ma obowiązek tak samo zdzierać gardło. Wystartowaliśmy z głośnym "Mistrzem Polski jest Legia" oraz "Jesteśmy zawsze tam". Doping stał na na niezłym poziomie, dało się wyczuć, iż imponuje on miejscowym. W czasie meczu skupiliśmy się na sławieniu Legii, jedyne bluzgi w repertuarze były poświęcone stałemu składowi z przyśpiewki "Chociaż ciężki jest czas" oraz policji.
Rzecz jasna nie mieliśmy z kim konkurować wokalnie, więc w czasie meczu przerobiliśmy zdecydowaną większość repertuaru, co jakiś czas sprawdzając echo za pomocą okolicznych budynków, przy głośnych wykonaniu "Ceeee..." czy "Żyleta, Żyleta, Żyleta.../Legia gol, Legia gol, Legia goool...". Od razu gdy w nasze szeregi wkradał się gorszy moment, to natychmiast reagował gniazdowy, pilnując, by nasz doping stał na odpowiednim dla nas poziomie.
W drugiej połowie zaśpiewaliśmy rzadziej wykonywane hity, takie jak "Legia, Legia gol lalalalala", czy "marsz, marsz, marsz, do boju marsz..." i ze spokojem obserwowaliśmy, jak piłkarze pewnie radzą sobie z rywalem, zwyciężając 3-0. Podobnie jak w listopadzie w Gdańsku, zaśpiewana została "pucharowa" wersja "nie poddawaj się" ze słowami "O zwycięstwo walcz, ukochana ma, puchar będzie nas, Legio Warszawa".
Po meczu wspólnie z piłkarzami wykonaliśmy magiczną pieść "Gdybym jeszcze raz" i chwilę świętowaliśmy awans do półfinału. Zawodnicy obdarowali kibiców koszulkami i w dobrych nastrojach, po godzinie 15:00 opuściliśmy stadion.
Co ciekawe, to kibice Legii jako pierwsi mieli możliwość opuszczenia okolic stadionu i zmotoryzowani kibice Lechii musieli poczekać aż wyjedziemy. Na powrocie cała nasza grupa udała się do Świebodzina, gdzie wykonane zostało pamiątkowe zdjęcie pod figurą Jezusa Chrystusa.
W Warszawie zameldowaliśmy się wieczorem, z poczuciem idealnie spędzonego czasu na legijnym szlaku. Intensywny początek rundy wiosennej teraz trochę zwolni, ponieważ w najbliższy weekend nie jedziemy do Zabrza, gdzie został zamknięty sektor gości. Na Łazienkowskiej widzimy się 12 marca na meczu ze Stalą Mielec, a tydzień później czeka nas podróż do Radomia.
Frekwencja: 5 000
Goście: 380
Flagi gości: 2
Adrian
Fotoreportaż z meczu - 108 zdjęć Woytka
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!