Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Kosta Runjaić - fot. Woytek / Legionisci.com
Kosta Runjaić - fot. Woytek / Legionisci.com
Wtorek, 2 maja 2023 r. godz. 20:45

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Runjaić: Puchar jest nasz. Tylko Legia do końca

Fumen, źródło: Legionisci.com

Kosta Runjaić (trener Legii): Szybko złapana czerwona kartka i w konsekwencji gra w "10" sprawiły, że mecz przeciwko topowej ekipie w Polsce podążył w innym kierunku niż zakładaliśmy. Dodatkowo doszło pewnego rodzaju obciążenie sfery mentalnej moich zawodników. Dokonaliśmy ze sztabem burzy mózgów, żeby coś zmienić, żeby gra była lepsza, bo oglądaliśmy zamęt. Ostatecznie wszedł Maik Nawrocki za Ernesta Muciego. Zagęściliśmy środek pola i nie pozwoliliśmy Rakowowi na rozwinięcie skrzydeł i pokazania pełni możliwości. Zespół dobrze zaprezentował się w "szesnastce", w grze 1 na 1 i nie dawał powodów do narzekania.

{VIDEOAD}

Z każdą minuta presja rosła. Raków dochodził do sytuacji bramkowych, ale to normalne w tego typu okolicznościach. My mieliśmy Kacpra Tobiasza, który wybronił kilka setek. Zespół pokazał hart ducha i kolektyw. Drużyna postawiła się rywalowi i doszło do dogrywki. A później, to już nie tylko nam, ale również częstochowianom zaczęło brakować sił. Potem karne... Tu było trochę szczęścia, które jest potrzebne.
Zdobycie pucharu napawa mnie ogromnym szczęściem. To pewnego rodzaju rehabilitacja za postawę ekipy w poprzednim sezonie. Jestem z tego dumny.

Oczywiście, ten mecz nie był ucztą dla koneserów. Był brzydki. Wszystko wiązało się z decyzją odesłania zawodnika do szatni na początku spotkania. Wtedy też doszło do pierwszych utarczek słownych między sztabami. Na pewno to poruszymy wewnątrz naszego zespołu, bo te wymiany trwały jeszcze po spotkaniu. Tu nie ma winy po czyjejś stronie. Obie drużyny powinny spojrzeć w lustro i zadać pytanie, jak radzić sobie w takich sytuacjach. 

Rzuty karne z Lechią Gdańsk dały mi pewnego rodzaju przedsmak. Jestem jednak osobą, która ma luz w takich sytuacjach. Jedenastki to są rzeczy niezależne ode mnie, natomiast przyznam, że już po meczu z Termaliką, gdzie wygraliśmy po dogrywce, pojawiła mi się myśl, że w Pucharze Polski możemy dojść do finału. Dojść do finału i go wygrać. To się ziściło. Wiem, że mistrzostwo jest ważne, choć jednak przed nami kilka kolejek, to można powiedzieć, że odnieśliśmy sukces.

 Rozważania nt. obsady bramki trwały przez kilka tygodni i dojrzewały w nas. Wiemy jakie okoliczności niesie za sobą finał Pucharu Polski i to też braliśmy pod uwagę. Kacper rozgrywał w lidze świetne zawody, ale przytrafiła mu się kontuzja i hierarchia uległa zmianie. Dominik Hładun został numerem 1, a Cezary Miszta numerem 2. Kacper wrócił po kontuzji i tylko z tego powodu wynikała jego absencja. Nie było powodu, żeby karać go sadzeniem na ławce tylko z powodu urazu. Zagrał dwa mecze w lidze i ponownie został wyjściowym bramkarzem. Przed finałem zaproponowałem Czarkowi bycie „dwójką”, ale powiedział, że nie czuje się w pełni na siłach, że woli, aby wszyscy zdrowi zawodnicy byli do dyspozycji. Stąd Dominik Hładun w kadrze meczowej. Swoją drogą, to jest piękno futbolu, że ktoś, kto rok temu nie był brany pod uwagę do gry, teraz zostaje bohaterem meczu. Takie historie pisze piłka nożna. Czarek i Kacper to młodzi gracze. Zresztą, jestem zadowolony z całej trójki, bo to są dobrzy gracze. Dominik dawał radę, gdy wymagała tego sytuacja.

Czerwona kartka? Jestem osobą, która przyjmuje decyzje takimi, jakie są. Yuri Ribeiro zszedł z boiska i to sprawiło, że wdał się zamęt w nasze szeregi. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jaki byłby przebieg w sytuacji, gdybyśmy grali w pełnych składach, jednak zarówno piłkarze, trenerzy, jak i sędziowie muszą podejmować decyzje. To jest część ich pracy. Nie będę odnosić się do tego.

 Wiele razy mówiłem, że mam duży szacunek do trenera Papszuna. Jeśli chodzi o całe zajście, to przy takim ładunku emocjonalnym takie rzeczy się zdarzają. Widziałem, że ławka gości komentowała głośno i eskalowała już od samego początku spotkania. Musiałem zainterweniować, bo zaczęło mi to przeszkadzać. Wiem, że nasz sztab nie przygląda się biernie sytuacjom, ale u nich to było bardzo widoczne. Dodatkowo myślałem, że warto dolać oliwy do ognia i wzmóc motywację w piłkarzach. Ostatecznie nie wyszło to najgorzej.
Gorąca atmosfera była w całym meczu. Takie sceny nie są dobrym elementem piłkarskiego widowiska. Trener Marek Papszun pogratulował mi po meczu, ale teraz przechodzimy do codzienności. Karawana jedzie dalej. Marek Papszun odchodzi i liga na tym straci, bo to wielka osobowość. Zarówno jako człowiek, jak i trener. Będzie go brakowało.

Mladenović... Nie rozdrapujmy wszystkich ran. Były sceny niegodne finału, a powinniśmy dawać przykład. Nie wiem co tam zaszło dokładnie. „Mladen” powiedział mi słowa, jakie padły w jego stronę. Nie chcę tego przytaczać teraz, ale nie wytrzymał ciśnienia. Jeśli będą kary, to je przyjmiemy. Teraz chcę zamknąć ten temat. Dziś jest pora na świętowanie. Nie tylko zwycięstwa, ale też długiej drogi, jaką przeszliśmy. Jutro zawodnicy dostaną wolne i w czwartek rozpoczynamy przygotowania do potyczki z Pogonią Szczecin. 
Inna sprawa, czy druga strona zachowywała się fair play w tej całej otoczce związanej z finałem. Czy wszystko odbywało się w duchu zdrowej rywalizacji? 

Co do rzutów karnych i wykonawców... Nie mogliśmy spekulować, bo siły zawodników kończyły się. Josue zasygnalizował zmianę. „Mladen” oddychał rękawami. Trzeba podkreślić, że Josue bardzo poświęcał się w defensywie. Później zdecydowałem się na tych chłopaków, którzy weszli. Dodam, że wczoraj w ramach treningu 21 zawodników wzięło udział w sesji rzutów karnych i wszyscy trafili do siatki. Dziś było to samo.

Swoją drogą miałem poczucie, że jak będą karne, to wygramy. To uczucie przychodziło z każdą minutą. Im było bliżej, tym bardziej rosło we mnie przekonanie, że możemy wygrać. A jak była dogrywka, to już byłem pewny, że wygramy. Raków też miał dobrych strzelców i dopiero w 6. serii popełnili błąd... Bywa, ale tak, miałem takie przeczucie.

Chcę podziękować kibicom za wsparcie i wspaniałą oprawę. Puchar jest nasz. Tylko Legia do końca.

{sonda:348}



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!