Fani Legii na wyjazdowym meczu z Puszczą na stadionie Cracovii - fot. Mishka / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z trybun: Nie przeszkodził żar tropików - świetny doping fanatyków
Bodziach, źródło: Legionisci.com
W niedzielę Legia po raz drugi w historii zagrała z Puszczą Niepołomice. Pierwszy mecz miał miejsce przed czterema laty w rozgrywkach Pucharu Polski - wówczas mieliśmy okazję podróżować do tej niewielkiej, niespełna 17-tysięcznej podkrakowskiej miejscowości. Po awansie do Ekstraklasy Puszcza nie otrzymała pozwolenia na dalszą grę na swoim przaśnym obiekcie i zmuszona była do znalezienia obiektu zastępczego.
Początkowo klub z Niepołomic chciał grać na stadionie Wisły Kraków, ale veto postawili fani "Białej Gwiazdy". Ostatecznie Puszcza dogadała się z Cracovią i do czasu dostosowania swojego stadionu do ekstraklasowych wymogów, swoje mecze rozgrywa na stadionie przy ulicy Kałuży w Krakowie - 30 kilometrów od domu.
{VIDEOAD}
Długo nie było wiadomo, czy beniaminek będzie wpuszczał na swoje mecze kibiców gości, ale ostatecznie w tej kwestii nie robiono utrudnień. Podczas gdy pół Polski korzystało z uroków przedłużonego weekendu i iście tropikalnej pogody, blisko półtysięczna grupa fanatyków Legii, ruszyła w drogę do Krakowa, by wspierać nasz zespół i sławić najwspanialszy klub na świecie.
Tym razem do Krakowa udaliśmy się furami, co w ostatnich latach praktykowaliśmy raczej rzadko. W drogę ruszyliśmy 6 godzin przed rozpoczęciem meczu, co okazało się wystarczającym zapasem. Na miejsce zapewne dotarlibyśmy wcześniej, gdyby nie liczne remonty w Krakowie, co znacznie wydłużyło przejazd pod sam stadion. Policja dopiero w ostatniej chwili zaczęła mędrkować nad miejscem do parkowania naszych pojazdów.
Na stadion cała nasza grupa weszła kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania, a w sektorze gości zawisło 7 flag - "Legia Warszawa", "Bródno", "Grochów", "Ochota", "Saska Kępa", "Ursynów", "Legia" plus płótno "Ś.P. Beny". Wszyscy elegancko ubrani na biało, zajęliśmy miejsca w jednej części sektora. Jeszcze kilka minut przed spotkaniem zaznaczyliśmy swoją obecność głośnym "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra...". I choć mogło się wydawać, że w takim upale nasz doping będzie stał na słabym poziomie, było dokładnie odwrotnie. Każdy dawał z siebie sto procent, dzięki czemu zaprezentowaliśmy się jak należy - tak jak na kibiców Legii przystało.
Jeszcze na początku naszej wizyty zaznaczyliśmy swoje stanowisko względem wiślaków, śpiewając m.in. "Będą filmy! Ale jakie?!" czy "Nożownicy - ch... wam w d...". Później już do samego końca meczu, skoncentrowaliśmy się na wspieraniu Legii. Żadnych uprzejmości pod adresem Puszczy nie było. Gospodarze przybyli do Krakowa w bardzo dobrej liczbie, ponad dwukrotnie większej niż na inauguracyjnym meczu. Ale czy nie inaczej jest w całej Polsce, gdziekolwiek przyjeżdża Legia? Na stadionie pojawiło się łącznie 5,3 tys. kibiców - gospodarze zajęli dwie trybuny proste, a trybuna za bramką, na której na co dzień "Pasy" wystawiają młyn, została wyłączona z użytku. Młyn Puszczy zajął miejsca na sektorze najdalej oddalonym od sektora gości. Tam wywiesili nieliczne flagi, machali trzema flagami na kiju i zaprezentowali baloniki z jakąś mini malowaną sektorówką.
W pierwszej połowie bardzo dobrze wychodził nam "Hit z Wiednia". Zresztą przez pełnych 90 minut naprawdę dopingowaliśmy bez zarzutu. Poza jednym momentem. W 20. minucie "Staruch" zarzucał kolejną przyśpiewkę, a zbiegło się to z sytuacją, gdy golkiper Puszczy trafił piłką w Rosołka i ta nieznacznie minęła bramkę. Jako że działo się to tuż przed naszym sektorem - wówczas niemal cała nasza grupa złapała się za głowy... zapominając o zaintonowaniu pieśni jak należy. "Co tu się k... wyprawia? Mecz przyjechaliście oglądać?! Jak padnie bramka, to będziemy się cieszyć" - zrugał wszystkich "zawiedziony" gniazdowy. Na szczęście szybko zrehabilitowaliśmy się, odpowiednim zaangażowaniem w każdą kolejną pieśń. A tego dnia doskonale niosło się po stadionie i zapewne jego okolicach głośne "Ceeee....". A gola jako pierwsi strzelili rywale, ale kilka minut później do wyrównania doprowadził Josue. Schodzących do szatni piłkarzy żegnały okrzyki "Hej Legio jesteśmy z Wami!".
Żar dalej lał się z nieba, duszno było niesamowicie, cieszyć mógł jedynie dach osłaniający nas od 30-stopniowego upału. Tym bardziej, że przed nami było kolejnych 45 minut porządnego wysiłku. Zaangażowanie było do tego stopnia, że jeden z fanów na chwilę stracił przytomność, przez co konieczna była pomoc medyków.
Kapitalnie wychodził nam w drugiej połowie hit "Gdybym jeszcze raz...", a w samej końcówce "Hit z Wiednia" i "Nie poddawaj się". W doliczonym czasie gry, dążący do strzelenia zwycięskiej bramki legioniści, niesieni byli pieśnią "Tylko Legia, ukochana Legia...", która z każdym razem śpiewana była głośniej. Niestety tym razem nie dane nam było świętować wygranej i po zakończonym spotkaniu, piłkarze ze spuszczonymi głowami przyszli pod nasz sektor, dziękując za wsparcie. "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować" oraz "Legio, klubie Ty nasz, pokaż k...m jak w piłkę grasz!" - usłyszeli z naszej strony. A na odchodne jeszcze przesłanie przed czwartkowym, rewanżowym meczem z Austrią - "Tylko zwycięstwo, hej w Wiedniu tylko zwycięstwo!".
Stadion dość szybko opustoszał, a my na opuszczenie sektora musieliśmy poczekać jeszcze 40 minut. Później udaliśmy się do zaparkowanych nieopodal samochodów i ruszyliśmy w stronę Warszawy, gdzie zameldowaliśmy się dość wcześnie, bo trochę po północy. W czwartek czeka nas kolejny wyjazd - tym razem musimy ponieść naszych piłkarzy do wygranej w Wiedniu, by awansować do czwartej rundy Ligi Konferencji Europy. Tylko to oznaczać będzie kolejne europejskie wojaże w tym sezonie - w przypadku awansu, już tydzień po Austrii, przyjdzie nam wspierać Legię w Nikozji lub duńskiej wiosce Herning. A w między czasie, w najbliższą niedzielę, przy Łazienkowskiej zagramy z Koroną. Kupujemy bilety, by po raz kolejny w tym sezonie zapełnić nasz stadion do ostatniego miejsca!
Frekwencja: 5313
Kibiców gości: 486
Flagi gości: 7
Autor: Bodziach
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!