fot. Woytek / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z trybun: Welcome to the jungle
Bodziach, źródło: Legionisci.com
Po wygranych trzech dwumeczach nasi piłkarze zapewnili sobie awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Już wiadomo, że to ostatnia edycja europejskich rozgrywek z tradycyjną fazą grupową - za rok będą rozgrywane spotkania z różnymi zespołami, ale bez znanej od lat formuły mecz i rewanż. Na temat losowania nie ma co się wypowiadać, bo nie mamy na to wpływu. Na pewno można było trafić ciekawiej kibicowsko, ale skoro los tak chciał, trzeba dać z siebie wszystko na meczach z rywalami z Anglii, Holandii i Chorwatami zamieszkującymi bośniacki Mostar.
{VIDEOAD}
Oczywiście wylosowanie Aston Villi najbardziej ucieszyło przede wszystkim kibiców dobrego futbolu (oraz oczywiście całą masę Januszy) - wszak to jedna z czołowych ekip Premier League. Nasz klub przygotował 16 tysięcy pakietów na wszystkie trzy mecze fazy grupowej LKE, ruszając ze sprzedażą wyjątkowo późno, bo zaledwie 6 dni przed spotkaniem. A wszystko dlatego, że UEFA dość długo trzymała nas w niepewności, czy odwiesi karę zamknięcia Żylety za mecz z Napoli, której "zawiasy" mijają w grudniu tego roku. Ostatecznie klubowym prawnikom udało się doprowadzić do niewykonania kary. Ale spokojnie, kiedyś w końcu znów zamkną - ta organizacja wcale nie potrzebuje wiele, argument zawsze się znajdzie. Wystarczy nieodpowiednia vlepka, którą dostrzeże uczynny delegat gdzieś na mieście.
Wczesna godzina rozpoczęcia meczu w tygodniu (o tej samej porze rozpoczną się domowe mecze ze Zrinjskim i Alkmaar) oznaczać musi spore utrudnienia w dojeździe na stadion. Nie pomagają wszystkie remonty, przez co zdecydowana większość osób docierała na stadion tuż przed meczem. Oczywiście nie licząc tych, którzy zarywali ostatnie noce, by przygotować odpowiednią oprawę. Przy wejściu na stadion prowadzona była zbiórka na kolejne oprawy, a legijne konto ultras można było wesprzeć również kupując koszulki z motywem oprawy "Legioland".
Angielscy piłkarze z atmosferą, która czekać ich będzie przez ponad 90 minut, mogli zapoznać się już w trakcie rozgrzewki, mniej więcej na 30 minut przed pierwszym gwizdkiem. Wtedy właśnie rozpoczęliśmy nasz śpiew, który doskonale niósł się po murawie. Podczas "Snu o Warszawie" zaprezentowaliśmy przygotowaną przez NS-ów oprawę. Najpierw na dole Żylety rozciągnięty został wysoki, szczegółowo namalowany transparent "Welcome to the jungle", a chwilę później nad nim zjechała malowana sektorówka przedstawiająca goryla. Całość uzupełniły czerwone i zielone kartoniki tworzące tło. Chwilę później nastąpiło pobudzenie goryla - jego oczy rozbłysły na czerwono. W tym celu zostały wykorzystane specjalne bezprzewodowe światła najnowszej, kosmicznej technologii.
I jak na "dzikusów" przystało, bo w końcu piłkarze z wielu "cywilizowanych" lig tak traktuje fanatyków skaczących przez 90 minut i zdzierających gardła, często nie oglądając się na sytuację boiskową, ruszyliśmy z piekielnym dopingiem, jakiego dawno nie było na naszym stadionie. Już pierwsza pieśń - "Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas..." pokazała, że potencjał jest niesamowity. Do śpiewów ponad 8 tysięcy kiboli z Żylety regularnie dołączali się fani z pozostałych trybun, co dawało świetny efekt. Szczególnie, gdy kilkakrotnie śpiewaliśmy na dwie strony. I chociaż przed meczem raczej panowało przeświadczenie, że możemy zaliczyć solidny piłkarski wpier... (rzędu 0-5), nasi zawodnicy od samego początku zaczęli grać niesamowitym pressingiem na połowie przeciwnika. A już w trzeciej minucie cały stadion wybuchł po raz pierwszy! Gol Wszołka sprawił, że kipiący w nas fanatyzm eksplodował po raz pierwszy. Na szczęście. w przeciwieństwie do naszej ligi, nie trzeba było czekać przesadnie długo na wznowienie gry - jak się okazuje VAR może działać szybko i w dodatku prawidłowo. "Ile goli ma Legia?! (...) A k...y?!" - za chwilę doczekaliśmy się najbardziej wyczekiwanego dialogu podczas meczów domowych, oznaczającego gola dla Legii.
Anglicy zjeżdżali się do Warszawy od środy. Wykorzystali przyznaną im pulę 1700 wejściówek, a do jej rozdysponowania były konkretne wytyczne - tj. w pierwszej kolejności bilety mogli nabywać ci, którzy zaliczyli w ostatnim czasie najwięcej wyjazdów. Jak się okazuje, wielu z tej "uprzywilejowanej" grupy, kupowało bilety tylko po to, by nie wypaść z "kolejki" - tzn. nawet jeśli do Warszawy nie wybierali się. Stąd też liczba kibiców w sektorze gości była sporo niższa od otrzymanej przez nich puli. O ile na mieście ochoczo śpiewali w barach obstawionych przez policję, w których na potęgę żłopali piwo, to na stadionie nie zaprezentowali się dobrze. Zupełnie jak kilkanaście miesięcy temu "Lisy" z Leicester. Fani z Birmingham zaśpiewali może 3-4 razy coś głośniej, a później przez cały mecz siedzieli. Poza dobrą liczbą (zajęli obie kondygnacje), ich prezentacja ogólna była taka, że wstydziliby się jej kibice Termaliki. "The Villians" w sektorze gości wywiesili 24 niewielkie (niemal wszystkie na piętrze), typowo brytyjskie flagi. Fajnie pokazali się jedynie dwukrotnie - po dwóch golach strzelanych na bramkę pod ich sektorem, zaprezentowali dziką radość. I to by było na tyle. Po meczu zaś przyjezdni wypowiadali się w samych superlatywach nt. atmosfery na naszym stadionie - że takiej oprawy meczu, nie chodzi jedynie o przedmeczową choreografię, nie spotkali nigdzie indziej. Wcale nas to nie dziwi - mogą sobie przez dekady jeździć po Manchesterach, Liverpoolach, czy innych Londynach, gdzie prawdziwych kiboli od dawna nie stać na bilety, by po wyjeździe do najpiękniejszego miasta na świecie, przekonać się, że są na tym świecie rzeczy, których nie można kupić...
Dość o przyjezdnych. Po wyrównującej bramce, która miała miejsce już w szóstej minucie, nie daliśmy po sobie poznać, że nas to zabolało. Nawet jeśli w głębi serca pojawiły się najgorsze przeczucia, to my mamy wierzyć w sukces, to my mamy nakręcać drużynę, to my mamy godnie reprezentować Legię Warszawa! Goście chwilę po wyrównującym golu grzecznie usiedli na swoich krzesełkach i wyjęli telefony, by kręcić tych świrów, co to skaczą i wrzeszczą jak opętani bez chwili wytchnienia. Jechaliśmy swoje tak, że nie było co zbierać. A efektem był drugi tego dnia wybuch radości, po trafieniu Muciego. Brak słów, by opisać ten stan, w który wpadliśmy po raz drugi. Kiedy zaś nasz napastnik został przewrócony w polu karnym, reakcja była natychmiastowa. "Lalalala F... UEFA" - niosło się z trybun. Kiedy zaś przy piłce byli piłkarze z Wysp, następowały niesamowite gwizdy.
Legioniści walczyli, jeździli na tyłkach, wyrywając piłki faworyzowanym przeciwnikom, a radość i owacje dla postawy naszych graczy pokazywały jeszcze lepiej, że gramy razem do jednej bramki. Niestety i tym razem nasza radość nie trwała przesadnie długo, bowiem kilka minut przed przerwą Anglicy ponownie doprowadzili do wyrównania. Co więcej, jeszcze w pierwszej połowie mieli świetną okazję by po raz pierwszy wyjść na prowadzenie. W pierwszej połowie niesamowicie wychodził nam hit "Gdybym jeszcze raz". Ależ to się niosło i przyprawiało o ciarki!
Wspólnymi siłami udało się dowieźć remis do przerwy, a schodzących do szatni piłkarzy żegnały okrzyki "Legia walcząca, Legia walcząca do końca!". Jeśli ktoś spodziewał się, że po zmianie stron nasi gracze będą bronić się przez 45 minut, szybko został wyprowadzony z błędu. Nasz zespół z każdą kolejną minutą udowadniał, że różnice budżetowe nie mają znaczenia, a nawet piłkarz za 50 milionów euro nijak się ma do naszych walczaków. Akcję Legii z 51. minuty moglibyśmy oglądać na okrągło. Ernest Muci zakręcił angielską obroną i uderzył od słupka, że po chwili po raz trzeci tego wieczora zupełnie straciliśmy głowy. Szał, ekstaza, amok! "Chyba skończy się jak z Arsenalem" - dało się słyszeć komentarze nawiązujące do meczu otwarcia obecnego stadionu, w którym padł niecodzienny wynik 6-5.
Kiedy 20 minut przed końcem spotkania boisko opuszczał Muci, Żyleta zaczęła skandować - po raz pierwszy imię i nazwisko albańskiego napastnika naszego klubu, dla którego to czwarty sezon przy Łazienkowskiej. W 85. minucie odśpiewaliśmy "Mazurka Dąbrowskiego". Od razu potem ruszyliśmy z "Nie poddawaj się...". Do samego końca, do ostatniej sekundy, do końcowego gwizdka, naszym celem było ponieść zespół do pierwszej wygranej w fazie grupowej LKE, w którą dodajmy prawie nikt kilkadziesiąt minut wcześniej nie wierzył. Wspólnymi siłami, dokonaliśmy tego! "Śpiewajmy hej sialala, Legia dziś trzy punkty ma..." - ryknęliśmy zaraz po ostatnim gwizdku, więc już mało kto zdołał w tym samym czasie odpowiedzieć na pytanie spikera "Kto wygrał mecz?!".
Po tym niesamowitym występie piłkarze zostali odpowiednio nagrodzeni. "Czarowanie", kiedy podchodzili pod Żyletę, a następnie wspólne śpiewy miały niesamowitą moc. A wspólne wykonanie "Gdybym jeszcze raz" po prostu rozwaliło system! Już w niedzielę ponownie widzimy się na Ł3, tym razem nie gramy z Manchesterem, Chelsea, ani nawet Wolverhampton, a jedynie z "Żabolami". Bez względu na przeciwnika mamy dać z siebie tyle ile w czwartkowy wieczór, tym bardziej, że zabrzanie na pewno zaprezentują się lepiej (przyjeżdżają specjalem) niż goście z Birmingham. O frekwencję przynajmniej możemy być spokojni - już w czwartek rozeszły się wszystkie bilety na to spotkanie. Po raz siódmy w obecnym sezonie.
Frekwencja: 27 801
Kibiców gości: ok. 1000
Flagi gości: 24
Autor: Bodziach
Fotoreportaż z meczu - 105 zdjęć Mishki
Fotoreportaż z meczu - 55 zdjęć Kamila Marciniaka
Fotoreportaż z trybun - 65 zdjęć Michała Wyszyńskiego / SKLW
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa, relacja z trybun, doping, oprawa, Aston Villa, europuchary, Liga Konferencji
Komentarze: (31)
Skandowanie imienia i nazwiska Muciego ,nie miało miejsca 1 raz ,już kiedyś nie pamiętam w jakim meczu ,ale w tym sezonie było skandowane ;)
Nie mysleliscie nad zbiorka na oprawe przez internet? Czasy sie zmieniaja, w Krakowie ultrasi lataja z go pro na czole, na Widzewie pol sektora nagrywa palenie flagi i wrzuca na tik toka. Nie o taka zmiane chodzi, oczywiscie, ale akurat zbiorka internetowa musi kiedys nastapic. Ludzie nie maja obecnie kasy przy sobie. Same karty, telefony, bliki, poza tym kibicow znacznie wiecej niz tylko tych, ktorzy przychodza na stadion. To nic zlego, wiecej by sie uzbieralo, wygodniejsze. Linki pod kazdym filmikiem z oprawy, zapowiedzia, relacja i wplacaliby ludzie, ktorzy nie chodza na mecze a sie oprawy podobaja i chcieliby wesprzec. Serio.
Ta oprawa to tak trochę wstyd, bo może sugerować, że jesteśmy dzikusami jak to określono w artykule, jakieś prymitywy, tępe małpy. Po co mają się z nas śmiać w Europie i porównywać do fanatyzmu z krajów Magrebu lub Turcji? Można było wymyśleć coś inteligentniejszego np. lwa czy tygrysa pożerającego bogatego angielskiego snoba. Ten goryl to tak nie bardzo bo będą skojarzenia z naczelnymi.
@LWST: z relacji live tutaj z meczu z RTSem:
86' - Brawa dla Ernesta Muciego, który opuszcza boisko. "Ernest! Muci!" skandują trybuny.
86' - Zmiana Legia: Ernest Muci Igor Strzałek
Mecz, który wielu zapamięta do końca życia. Doping momentami był taki, że przytykało uszy.
Co do Anglików nie bym był taki krytyczny. Trafili na najgłośniejszą ekipę w Polsce, a może i w Europie. Wiele nie można było się po nich spodziewać. To średnia ekipa nawet na angielskim podwórku, do tego przeżarta komercją Premier League. Jest wiele lepszych ekip szczególnie w niższych ligach. Do tego to co w Polsce wywołuje emocje jak przyjazd Delije i wielu innych topowych ekip na Wyspach nie wywołuje większych emocji. Tam liczy się lokalne podwórko, ew topowe ekipy piłkarsko jak wyjazdy do Barcelony, Mediolanu itd. Mimo wszystko przyjechali dosyć licznie, byli widoczni na mieście, kilka razy było ich słychac, a doping prowadzili typowo wyspiarski rwany, zależny od styuacji na boisku. Gdyby trafili na jakiś Raków i wynik byłby dla nich korzystny to myślę, że wyglądałoby to trochę inaczej. Napoli, Lazio i kilka wydawałoby się konkretniejszych ekip działających w ruchu Ultras przyjeżdało w dzień meczu, kitrali się po kanałach i byli kompletnie niesłyszalni, więc w porównaniu do nich wcale tak źle nie wypadli zważając na to jak demokratycznie dysponowane są bilety. Dlatego uważam, że porównanie do Termalici troche nietrafione, bo jednak wiele angielskich ekip nawet w 3-4 ligach jeździ po 2000/3000 na wyjazdy nawet w środku tygonia i ciężko uwierzyć, że nawet piknikowa ekipa nie zrobi większego hałasu niż 200/300 osób, które średnio jeździ w Polsce. Jedyna różnica, tam doping jest rwany, jeżdza wszyscy od niemowlaków po dziadków, a w Polsce czasami ciągnie się przyśpiewke pół godziny i większość ekipy stanowią rasowi kibole. Bez spiny taka moja subiektywna opinia. Pozdrawiam.
Hit to jak Legia wygrywa, a Anglicy nie mogą nic zrobić , jest 10 min do końca meczu, a wyznawcy pieśni przegranych i melodii rodem z bollywood wyją ,, nie poddamy się ukochana ...... itd. " . Czy już mentalność kibiców jest tak wypaczona, że jak wygrywamy to śpiewają z przyzwyczajenia, że mamy się nie poddawać? Żenada.
Zespół wygrywał od początku meczu , walczył i strzelał jak za dawnych lat, a ci dalej swoje ,, nie poddawaj się.... lalalallllaaa,, K....wa to wy się poddajecie mrucząc smutną melodie, a nie chłopaki, zamiast ich speedować i pod koniec meczu śpiewać coś motywującego to ich dołujecie. Mentalność zespołu sie zmienia, a kibiców została na poziomie ostatnich lat gdzie dostawaliśmy w dupę od byle kogo.
Czy koszulki Legioland będzie można kupić na meczu z hanysami?
@Neandertalczyk: Goryl jest inteligentniejszy od lwa czy tygrysa, więc myślę, że nie jest źle :-), a oprawa wyglądała fantastycznie.
@Gocław: W Polsce doping jest mechaniczny, często oderwany od rzeczywistości. Ja jako piłkarzy bym był bardzo zmotywowany, gdyby po wślizg lub udanym zagraniu stadion wpadał w ekstazę jak po golu, a tak co by się nie działo to Nie poddawaj się... wielu wrzuca na portalach jak Anglicy chwalą nasz doping, ale znalazłem też głosy sceptyczne, że to kompletnie nie ich klimat i dalej wolą swoje Ouuu.
@Gocław: a jajka za małe, żeby podejść do Starucha i mu to powiedzieć? Czy kolega to fanatyk w kapciach i dopinguje telewizor?
@Gocław: gniazdowy powinien już na wyjście piłkarzy zarzucać nie poddawaj się, bo ta żałosna przyspiewka to już niemalże jak hymn
@lis: nie mazgaj się, kogo to obchodzi co oni tam u siebie, są ciency jak d... węża i to ich problem nie nasz. Jechani są wszędzie za tą swoją gamoniadę. Zostali zniszczeni na trybunie i na boisku. Te wszystkie wylizywanko w komciach pod każdym art jakie to fajf okloki coś tam i gdzieś tam można już odesłać do lamusa. Kogo obchodzi Vanuatu sceny kibicowskie.
@lis: Średnia ekipa? Tam nawet najlepsze ekipy to żenada nawet w porównaniu z bałkańskimi klimatami z Bośni, Albanii czy Macedonii nie mówiąc już o Chorwatach czy Serbach. Ilościowo zaj..ście ale to jedyny plus angielskich kib.. tfu, obserwatorów. Styl casual to żaden styl. Żadnych opraw, confetti, szali, nawet mało w koszulkach klubowych przychodzi. Tylko oflagowanie ok. Gardzą ultras? Ok, ale wygląda to smętnie i wujowo, żadnego spontanu, żywiołowości, fanatyzmu. Naprawdę już wolę nawet małe ekipki jakieś Floty, Kszo, Czarni Jasło gdzie trybuna żyje, mają młyn, śpiewają. Anglicy reagują tylko przy ciekawszych sytuacjach lub gdy jest nerwowo. Ponieważ są w dużej ilości ich ryk robi wrażenie ale doping to mizeria. Może inny styl, tradycje kibicowskie ale ja bym nie chciał by u nas było jak w Anglii.
@U r sht and u know u r: Ja tam lubię ich styl ... kibicowanie na luzie bez spiny, bez pdw, kwmtw, mma czysta piłka i milosc do tego pielnego sportu. Surowe 100 letnie stadiony, poszanowanie tradycji, zachwyt nad grą, a nie rzeczami dookola ... Jako jedyni oparli się makaroniarskiemu Ultras i zostali przy swoim stylu, 14 klubow w Londynie z kibicowskimi ekipami i te wyjazdy po 3 koła w środku tygodnia. Miazga ! Na elitarny mecz łatwo się spiąc, ale charakter wychodzi na Pucharze w Środku tygodnia, a oprócz Legii I kilku ekip reszta cienizna nawet marnych 1000 osob nie nazbierają na wyjazd. Pozdro. Bez spiny
super oprawa bardzo dobrze że bez rac bo UEFA tylko czeka żeby odwiesić kare a wtedy Legii nie pomożemy i brawo za doping
@Warszawa : Gniazdowy z takim stażem to powinien o tym wiedzieć.I jeszcze te klaskanie do wszystkiego.
@Gocław: jakbyś był trochę mądrzejszy to może byś zakumal, że ta przyśpiewka nie motywuje tylko gdy przegrywamy ale też napędza do nieodpuszczania gdy walczymy do końca o wynik.
@Gocław: nie poddamy się? Nie ma takiej. Bollywood? Zaszalales. Weź dobry rozpęd i do siebie. Q mać
piękny mecz i doping :) jedynie jak zwykle hymn w złym momencie bo wiele osób w tym czasie się emocjonuje wydarzeniami na boisku. Nie można tego odśpiewać przed meczem jak na kadrze? Byłoby bardziej dostojnie i sensownie. Jakby padł gol przy hymnie to też byłoby dziwnie.
Liczba gości chyba większa niż podana, spokojnie zajęli ponad 2/3 sektora, a więc ponad 1200.
@Niukastl Junajted: Grubo przesadziłeś, tak myślę, że nie oglądasz PL. Obejrzyj jak masz w C+ wczorajszy mecz Burnley-Manchester United jak ekipa wyjazdowa MU śpiewała cały czas stojąc (mimo, że przepłacone gwiazdki United grają słabo, są źle przygotowani do sezonu) i dopingowali głośno mimo, że MU grali słabiej od dużo mniej notowanego rywala szczególnie w 1 połowie przy wyniku 0:0 i braku okazji, które czesto nakręcają do dopingu nie tylko Angoli. Inny przykład to mecz w sierpniu Tottenham - ManUTD, był niesamowity doping, b. głośny Totków, ekipa Czeronych Diabłów miała problem z przebiciem, a było ich kilka tysięcy. Owszem często jest na meczach słabszy doping, rwany, zależy to jednak od wielu rzeczy. Na pewno jest inaczej niż w Polsce czy na Bałkanach. Często na wyjazdach ekipy lepiej dopigują niż u siebie (brak jest gniazdowych np.)
@PL: Idź pod gniazdo i zaproponuj takie rozwiązanie.
@Neandertalczyk: No tak, jak tak można. Co sobie o Nas pomyślą w Europie. Zobacz sobie co odwalił wczoraj Ajax po meczu z Feyenordem. Oni to są dopiero zwierzęta.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!