Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Bodziach
fot. Bodziach
Sobota, 2 marca 2024 r. godz. 10:00

LL! on tour: Fulham - Everton

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej miałem okazję na kilka dni wyskoczyć do Anglii, oczywiście głównie w celach meczowych. Choć klimat tamtejszych stadionów nie kręci mnie zupełnie, czego nie robi się dla dzieciaków. Ze sporym wyprzedzeniem udało się znaleźć termin wyjazdu, który nie kolidował ani z legijną piłką, ani koszem, a ostatecznie trafiło się tak, że spotkania odbywały się każdego dnia. Nic tylko przemieszczać się z miejsca na miejsce.
Fotoreportaż z meczu - zdjęcia Bodziacha

{VIDEOAD}

We wtorek, 30 stycznia, kiedy dotarliśmy do Londynu, rozgrywanych było pięć meczów Premiership, z czego trzy w stolicy. Początkowo tego dnia planowany był mecz Tottenhamu z Brentford i na to spotkanie ze sporym wyprzedzeniem nabyłem wejściówki. Z tym, że ostatecznie termin został zmieniony, co z kolei kolidowało z głównym daniem tego wyjazdu, a mianowicie Liverpool - Chelsea. Tak więc wejściówki na Tottenham trzeba było odsprzedać i pomyśleć o czymś innym na wtorkowy wieczór. Najbardziej interesujące kibicowsko wydawało się spotkanie Crystal Palace z Sheffield United. Tyle że do zakupu wejściówek w pierwszym obiegu konieczne było członkostwo roczne, wynoszące 35 funtów (ponad 180 zł) od osoby. To niestety bardzo częsta praktyka w większości klubów angielskich i to nie tylko w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wejściówki na Luton - Brighton były nie do kupienia w normalny sposób, nie licząc agencji, które odsprzedają je w cenach mocno zawyżonych - i w tym przypadku zbytnio przesadzonych.

W związku z powyższym wybraliśmy mecz Fulham z Evertonem, który rozpoczynał się o 19:45 lokalnego czasu. Wejściówki udało się kupić we w miarę przyzwoitych cenach na trybunę za bramką (Putney Stand). Obiekt Fulham jest dość klimatyczny i kameralny - stadion Craven Cottage może pomieścić 25,7 tys. widzów, a jedna z trybun prostych (Haynes) wygląda, jakby czas zatrzymał się tutaj przed stu laty. Stadion został otwarty w 1896 roku. Wcześniej te tereny sprzyjały łowiectwu. Z kolei w tym samym miejscu - już w 1780 roku - za sprawą Williama Cravena powstała chata. Największe wrażenie robi jednak The Cottage Pavilion, znajdujący się pomiędzy Putney Stand i Haynes - to zwykła chata, wciśnięta w narożniku, pomiędzy dwiema trybunami, której balkon (z ok. 40 miejscami siedzącymi) wychodzi oczywiście na boisko. Klimat - trzeba przyznać - nie z tej ziemi.



Oczywiście przy samym stadionie znajduje się doskonale wyposażony sklep klubowy, przez który przewijają się setki fanów miejscowych. Jak każdy szanujący się angielski klub, Fulham za kilka funtów wydaje program na każde ze spotkań. W sklepie można kupić niemal wszystko w klubowych barwach. Fani przed meczem raczą się browarami w okolicznych knajpach, po czym wchodzą na stadion, gdzie... kontynuują biesiadę. Na tyłach trybuny, bowiem piwa (normalny woltaż, nie jakieś tam 3-procentowe sikacze) na żadną z trybun wnosić nie wolno i dotyczy to wszystkich stadionów w UK. Punktów sprzedażowych jest tyle, że właściwie nie ma kolejek. Miejsca na trybunach zajmowane są dopiero kilka-kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego.


Kibice Evertonu - fot. Bodziach

Osobno zlokalizowane są wejścia dla osób z "bagażem" (plecakami, saszetkami, torebkami) i dla pozostałych. Sprawdzanie przebiega bardzo pobieżnie. Co ciekawe, tym samym wejściem na stadion wchodzili kibice gości (wcześniej przed stadionem odbierali przygotowane dla nich wejściówki w osobnym okienku), którzy mieli do dyspozycji połowę trybuny za bramką. Fani Evertonu byli nie niepokojeni przez nikogo, a na promenadzie cały czas ustawiali się w kolejkach do cateringu i barów. Ekipa z Liverpoolu przyjechała kilkudziesięcioma autokarami - co jest brytyjskim zwyczajem, a w sektorze gości zajmowali miejsca zgodnie ze swoimi biletami. W czym pomagała ochrona.

Pod względem atmosfery na trybunach - gospodarze nie stworzyli jej wcale. Co prawda były przygotowane przez klub jakieś chorągiewki i klaskacze, ale na niewiele się to zdało. Parę dni wcześniej, kiedy grali swój mecz z Newcastle w FA Cup, komentatorzy Viaplay mówili coś o proteście kibiców Fulham w związku z nieposzanowaniem karneciarzy na mecz pucharowy (brak preferencyjnych cen lub osobnej sprzedaży). Trudno powiedzieć, czy to właśnie wpłynęło na brak dopingu, czy to może norma w wykonaniu fanów Fulham. A stadion, nie licząc trybuny głównej, wypełniony był po brzegi. Tylko raz na długi czas osoby siedzące za bramką naprzeciwko sektora gości wznosiły okrzyki "Come on Fulham". Zdecydowanie bardziej aktywni byli fani Evertonu, którzy może nie prowadzili regularnego dopingu, ale kilkanaście razy w trakcie spotkania uaktywniali się, wykonując pieśni klubowe. Jeśli chodzi o odseparowanie gospodarzy od przyjezdnych, to użyty został do tego kawałek plandeki rozciągnięty na krzesełkach - jak na stadionie w Leicester. Z tym, że ów pas był bardzo wąski, dzięki czemu wyłączał z użytku bardzo niewielką liczbę miejsc. Wzajemnych "uprzejmości" było niewiele, choć parę razy Everton zaśpiewał pieśni skierowane do gospodarzy, na co ci odpowiedzieli gwizdami.


Cottage Pavilion - fot. Bodziach

Everton przyjechał w ok. 1800-2000 osób. Do śpiewania włączała się maksymalnie jedna trzecia przyjezdnych. Już przed meczem pozdrawiali swojego bramkarza - Jordana Pickforda, który przywitał się z nimi, a następnie zajął miejsce między słupkami. Mecz stał na wyjątkowo marnym poziomie - niewiele różnił się od takich szlagierów jak Termalica kontra Puszcza, a zakończył się wynikiem bezbramkowym. Kilkanaście rzutów rożnych, jakie mieli miejscowi, wykonywanych było tak jak stałe fragmenty gry legionistów w ostatnim czasie - zupełnie bezefektywnie. Przyjezdni po meczu pośpiewali, ciesząc się z wywalczonego na wyjeździe punktu, po czym udali się do zaparkowanych nieopodal stadionu autokarów, by ruszyć w drogę powrotną (ok. 5 godzin autokarem). My zaś ruszyliśmy w kierunku oddalonej o ok. 1 km najbliższej stacji metra, by udać się na nocleg, a kolejnego dnia ruszyć na północ kraju, na kolejne piłkarskie przygody.



Komentarze: (13)

Stary fanatyzm, 02.03.2024 14:10:29 - *chello.pl

Stadion klimatyczny,ale kibice,to niestety wstyd.Publiczność została tam wymieniona na posłuszną i grzeczną

F10D0R, 02.03.2024 14:22:36 - *as13285.net

Fajna relacja. Dodam od siebie ze Fulham potocznie to Cottagers wlasnie od tej wspomnianej chaty na rogu. Ich stadion to Craven Cottage tez od chaty. Ogolnie ta chata to jest taki talizman Fulham. Odnosnie atmosfety to na Fulham nie ma jej nigdy - przynajmniej nie ze strony gospodarzy. Taki maja po prostu klimat a raczej jego brak ;) Pozdro i czekam na kolejna relacje.

Bodziach daj spokoj, 02.03.2024 14:59:05 - *191.200

szkoda czasu na takie pierdy

Tomek Mokotów , 02.03.2024 15:07:04 - *play-internet.pl

@Stary fanatyzm:

Nie. Fullham nigdy nie było mocna ekipą pod jakimkolwiek kątem. W zasadzie to nawet średniakiem nie byli

dino, 02.03.2024 16:53:42 - *play-internet.pl

@Bodziach daj spokoj:
Co chcesz można poczuć klimat angielskiej piłki dzięki Bodziach

POLEXIT, 02.03.2024 18:27:37 - *t-mobile.pl

Spoko opis ale podaj więcej szczegółów na temat cen

L, 02.03.2024 18:29:51 - *aster.pl

@Bodziach daj spokoj: ten cykl ma kilkadziesiat lat, deklu, ale co ty mozesz o tym wiedziec jak masz 15 lat i mowisz tworcom najstarszego portalu kibicowskiego o czym maja pisac. To nie kkslech, gdzie poza swoim klubem zobaczysz tylko wyzywanie innych.

Oif, 02.03.2024 19:20:59 - *plus.pl

A mi się podoba angielski styl kibicowania, reakcja na to co się dzieje na boisku, a nie zamólanie jednej piosenki przez 15 minut

lis, 02.03.2024 19:22:02 - *net.pl

@Stary fanatyzm: Na Fulham chodzi bogatsza część Londyńczyków i traktują wyjście na mecz jak do teatru. Nie każdy traktuje futbol i przepłacanych piłkarzyków jak religie. W Anglii dobry klimat jest w niższych ligach i często w środku tygodnia na wyjazd jedzie 2-3 tys kibiców.

Jacek, 02.03.2024 22:52:15 - *play-internet.pl

Jak siedzieliśmy w Birmingham to 90 procent obsługi więzienia kibicowała Birmingham a Aston dla nich Aston to wieśniaki ,więc tak jak dobrze ktoś zauważył Angielskie z kibicowanie kręci się w niższych ligach

Koneser polskiej piłki klubowej, 03.03.2024 06:29:37 - *98.66

To jest inny świat w porównaniu do Ł3 i Polski. Lubię tą serię i czekam z niecierpliwością na kolejne relacje z angielskich boisk! Może league One/two?

xyz, 03.03.2024 11:33:11 - *166.87

Fajny klimat na Fulham jest. Od lat ich sobie upodobałem, a i bilety najłatwiej wyrwać na meczyki.

Czeslow, 06.03.2024 10:11:34 - *tpnet.pl

I bardzo dobrze, że trafiliście na Craven, to przepiękny i klimatyczny stadion. Zaraz po "młotach" moja ulubiona ekipa w Angli ;)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!