fot. Mishka / Legionisci.com
Punkty po meczu z Puszczą Niepołomice
Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com
Wstyd; jak się pali, to próbujemy gasić; kogo ja mam kryć?!; ofensywna (re)kreacja; jedyny błysk; ambicja - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu pomiędzy Legią Warszawa a Puszczą Niepołomice.
{VIDEOAD}
1. Wstyd
Gdy tylko czołówka ligi traci punkty, a Legia ma mecz po niej, to w ciemno można stawiać, że też straci punkty. Tym razem nie było inaczej - podopieczni trenera Kosty Runjaicia nie wykorzystali znakomitej szansy i nie zdobyli trzech "oczek" przed własną publicznością. Od początku sezonu można było usłyszeć, że mistrzostwo Polski to priorytet przy Łazienkowskiej, a reszta jest miłym dodatkiem. Narracja z miesiąca na miesiąc zaczynała się zmieniać i padały nawet słowa, że jeśli nie uda się wygrać ligi, to świat się nie zawali. I to wszystko można zrozumieć, ale tylko w przypadku, gdy kibic zobaczy, że zawodnicy, sztab, osoby decyzyjne w klubie walczą do końca, a nie poddają się, zanim odbędą się najważniejsze bitwy. Dwukrotny remis z Puszczą Niepołomice, po jednym z ŁKS-em Łódź i Wartą Poznań, porażki z Cracovią i Stalą Mielec nie napawają optymizmem. Nie tak powinien wyglądać obraz drużyny walczącej o mistrzostwo. W niedzielę w kolejnym „widowisku” Legia nie dojechała i w prosty sposób straciła punkty, których nie powinna stracić. Niby odrobiliśmy punkt, ale taka gra Legii po prostu nie przystoi, chyba że chcemy uznać się za ligowego średniaka, dla którego sufitem będzie walka o miejsca uprawniające do gry w eliminacjach europejskich pucharów. Remis 1-1 z Puszczą to wstyd, ale nie kompromitacja, bo taką byłaby porażka.
2. Jak się pali, to próbujemy gasić
Dawno (oprócz europejskich pucharów) nie widziałem Legii, która by walczyła tak samo dobrze i równo w dwóch połowach. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce chyba w spotkaniu z Pogonią Szczecin w zeszłym roku. Od tamtej pory podopieczni trenera Kosty Runjaicia grają na zasadzie „jak się pali, to wtedy próbujemy gasić”. Jak „Wojskowi” tracą bramkę, to dopiero wtedy biorą się za grę i zaczynają atakować. Należy się zastanowić, co ich powstrzymuje, by tak grać od pierwszych minut, szybko wyjść na prowadzenie, a potem spokojnie prowadzić grę. Czy to naprawdę tak dużo dla obecnej Legii? Z słabiutkim Ruchem wystarczył jeden gol, z Molde po stracie trzech bramek i czterech zmianach dało się zagrać świetną drugą połowę. Z Puszczą w drugiej połowie Legia atakowała i dominowała nad rywalami. Zabrakło jednak i skuteczności, i pomysłu, jak przedrzeć się przez skonsolidowaną defensywę zespołu z Niepołomic. Zastanawiające jest jednak, dlaczego coś się rusza dopiero po stracie bramki, szczególnie z rywalami, z którymi powinna dominować od pierwszej do ostatniej minuty, a nie drżeć o wynik do ostatnich minut i liczyć na cud, że ktoś piszczelem, kolanem, brzuchem czy inną częścią ciała wepchnie piłkę do bramki.
3. Kogo ja mam kryć?!
To, że legioniści mają problem z grą w defensywie, wiemy od dawna. Oczywiście - i tu kamyczek do ogródka trenera - częste zmiany w obronie nie pomagają zgraniu się i wytworzeniu automatyzmów, jednak to, jak Legia kryje we własnym polu karnym, woła o pomstę do nieba. Przeanalizujmy dwie sytuacje, czyli straconą bramkę, oraz tę z 54. minuty gry.
Tuż przed przerwą Puszcza za sprawą Michała Koja wyszła na prowadzenie - rozłóżmy tę sytuację na czynniki pierwsze. Gdy piłka została dośrodkowana w nasze pole karne, mogliśmy zauważyć, że mamy przewagę jednego zawodnika, jednak przy Ribeiro jest dwóch graczy Puszczy, a Rafał Augustyniak, Marco Burch i Blaz Kramer nie pilnują nikogo.
fot. Ekstraklasa.TV
Gdy piłka została zgrana przez zawodnika Puszczy do Koja, w polu karnym Legii było jeszcze zabawniej. Rafał Augustyniak nie pilnował nikogo i był mocno spóźniony, by dobiec do przeciwnika, a Ribeiro zamiast być na swojej pozycji, to nie dość, że odpuścił dośrodkowującego piłkę, to również i strzelca. Kramer natomiast robił za stojak przed bramką Tobiasza.
fot. Ekstraklasa.TV
Do podobnej sytuacji doszło po przerwie, ale tym razem mieliśmy mnóstwo szczęścia, bo piłkę nad bramką uderzył Artur Crăciun. Spoglądając na stopklatkę, da się zauważyć, że pięciu (!) naszych zawodników nie kryje nikogo w polu karnym, a zawodnik z Puszczy mógł spokojnie przyjąć piłkę, zaparzyć sobie kawę i dopiero oddać strzał na bramkę Tobiasza.
fot. Ekstraklasa.TV
Obie sytuacje wzięły się z rzutów wolnych wykonywanych przez gości ze środkowej strefy boiska i rozegrania w pobliże pola karnego Legii. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia mają problem ze atakami rywali i dośrodkowaniami w pole karne, nie wiedzą, jak się ustawić i kogo kryć.
4. Ofensywna (re)kreacja
Z obecną ofensywą to Legia może spokojnie plasować się gdzieś w środkowej strefie Ekstraklasy. Tomáš Pekhart ostatniego gola w lidze strzelił we wrześniu, Kramer w grudniu, z rzutu karnego przeciwko Cracovii, Marc Gual strzela tylko Ruchowi, a dla Rosołka gol z Puszczą był pierwszym w lidze w tym sezonie. Jeśli tak nieskutecznych napastników ma Legia, to o sukcesie może poczytać jedynie w książkach science fiction. Inną sprawą jest sama kreacja sytuacji podbramkowych, która jest bardzo jednolita i nie wprowadza żadnego elementu zaskoczenia. Podanie do Wszołka bądź Kuna/Diasa/Morishity (niepotrzebne skreślić) i oczekiwanie, że któraś z wrzutek zakończy się bramką. Dlatego też rywale wiedzą, że trzeba przykryć obu wahadłowych i Legii kończą się pomysły na grę. Nawet Puszcza wolała w prostych sytuacjach wybić piłkę na rzut rożny, bo wiadomo, że Legia ze stałego fragmentu strzela tak często, jak Kacper Tobiasz zdobywa bramki. Blaz Kramer w spotkaniu z „Żubrami” był cieniem samego siebie. Podobnie zresztą jak Pekhart, który pojawił się na boisku w drugiej połowie. Rosołek strzelił ważnego gola, a Gual, jak to Gual - uderzał z każdej pozycji i zawsze celnie trafiał w rywala.
5. Jedyny błysk
Kogo należy pochwalić po meczu z Puszczą? Zdecydowanie Ryōyę Morishitę. W niedzielne popołudnie Japończyk dał bardzo dużo zespołowi. Nowy zawodnik był jednym z głównym motorów napędowych w ofensywie. Sześciokrotnie dośrodkowywał w pole karne Puszczy, raz bardzo blisko zdobycia gola był po takim dograniu Paweł Wszołek. Morishita oddał również sześć strzałów - dwa z nich były celne. Dla porównania: Gual 5 strzałów, 0 celnych; Rosołek 2/1, Pekhart 0/0, Kramer 1/0. Ważną rzeczą w grze Japończyka był drybling. Widać, że nie boi się rywalizacji jeden na jednego, często próbuje swoimi umiejętnościami technicznymi zdobyć więcej placu. Legioniści wykonali w spotkaniu z Puszczą 16 prób dryblingu, z czego sześć było dziełem nowego wahadłowego. Szkoda jedynie, że nie dołożył do tego dobrego występu liczb.
6. Ambicja
Niedzielny remis pewnie zostałby inaczej przyjęty, gdyby było widać w pierwszych 45 minutach to samo co w drugich, czyli zaangażowanie i chęć zdobycia bramki. Tymczasem po spotkaniu do pieca dołożył jeszcze Maciej Rosołek, który stwierdził, że „nie można powiedzieć więc, że zagraliśmy słaby mecz. Nie był może wyśmienity, ale na pewno też nie słaby. Nie ma zadowolenia, euforii, ale również załamania i smutku. Śmiejąc się trochę, można powiedzieć, że odrobiliśmy jeden punkt do lidera.” Gdy tylko usłyszałem tę wypowiedź, złapałem się za głowę. Wychowanek Legii, który niestety nie jest wielkim wzmocnieniem pierwszego zespołu, cieszy się z punktu ugranego z Puszczą Niepołomice. Zrozumiałbym to, jakby powiedział o spotkaniu z Molde czy starciu w Poznaniu, ale - z całym szacunkiem - po meczu z Puszczą?! Naprawdę? To jest jasny pokaz braku ambicji. Gdy nie szło nam w poprzednich latach, to mieliśmy do czynienia z mocnymi słowami Arkadiusza Malarza czy załamaniem Artura Jędrzejczyka, ale żaden z nich po remisach/porażkach nie był zadowolony. Jeśli tak mówi wychowanek, który na pewno kocha Legię całym sercem, to co powie człowiek, który jest tu na chwilę i zaraz będzie szukać szansy na transfer do lepszej ligi? Drodzy panowie piłkarze, jeśli to czytacie, to zacytuję waszego trenera bramkarzy:
"My gramy w Legii Warszawa, w Legii Warszawa, k...!"
I proszę to sobie przyswoić, bo zarówno w gabinetach, jak i na boisku nie zaakceptujemy przeciętności, a tym bardziej radości po remisie z drużyną, którą powinniśmy ogrywać na spokojnie, bez względu na to, jaki mamy skład.
Kamil Dumała
Komentarze: (15)
Prrzy tej sytuacji Craciuna pilka wyszla poza boisko, golaby nie bylo, to tak gwoli uzupelnienia.
Bardzo dobre podsumowanie nic dodać nic ująć tylko co z tego jak to się caly czas potwarza.
Pozdrówki dla całej Redakcji LL1 tak trzymać!
Dokładnie o tym pisałem wcześniej. Tobiasz teraz nie zawalił gola choć robi to w co drugim uderzeniu na naszą bramkę.
Dziury w obronie są ogromne. Nikt nie kryje nikogo. Stoją w tym polu karnym dla dekoracji.
Pomoc jeszcze wygląda w miarę. Morishita dobrze grał. Miał kilka ciekawych wejść.
Atak to śmiech na sali. Pekhart najlepszy strzelec ma 6 goli. Kiedyś jeden Nikolić miał więcej goli i to zapewne w jednej rundzie niż wszyscy nasi "napastnicy" obecnie.
Rosołek tu już nie mam siły pisać kolejny raz tego samego. Dla niego nic się nie stało. Taki kolejny dzień w pracy. Zobaczcie jakie nastawienie mentalnie ma ten chłopak. Zero ambicji.
Oj potrzeba grubych zmian by ta drużyna ruszyła do przodu. Ale pieniędzy nie ma więc trza łapać kogoś z łapanki za darmo.
Zająć miejsce dające prawo grać w kwalifikacjach do europejskich pucharów będzie bardzo ciężko. Obecnie światełka w tunelu, że będzie lepiej to ja nie widzę.
Trener też swoje dokłada grając takim systemem.
No ale jak to taka niespójność w redakcji? :D dopiero co kolega Jakub bronił wychowanków i obrażał tych, którzy ośmielają się krytykować te piłkarskie łamagi. Tak na poważnie to pocieszające, że jeszcze niektórzy potrafią ocenić obiektywnie szambo, które nam serwują piłkarze.
Widzę, że redakcja wreszcie zaczyna łapać lekki kontakt z rzeczywistością - dawno nie czytałem artykułu z którym mógłbym się praktycznie w 100% zgodzić. Jedno bym dodał - jak patrzę na mecze ligowe w tym sezonie z wysokości trybun jedno się powtarza , jeżleli obrońcy / pomocnicy mają piłkę to naprawdę inni pomocnicy , wahadłowi, napstanicy ( gracze bez piłki) w większości człapią w miejsu. Po rostu nie ma ruchu bez piłki albo jest on naprawdę znikomy. W ostanim meczu poczynania naszego samuraja stanowił milą odmianę w tym zakresie.(Augustyniak też nieźle hasał po boisku) Po prostu mecz w mecz ( szczególnie ze słabszymi rywalami) widzę te same snujące się po boisku postacie , które chwilowo "ożywają" przy 0-1 ( Puszcza) , 0-2 ( Warta ) czy też 0-3 ( Stal Mielec) Taktycznie też Kosta popełnia często błędy i wielokrotnie go krytykowałem, ale po tym jak mu uszczuplili kadrę bez wartościowych zastępców 1 do 1 to on może już tylko rozłożyć ręce. Być może nawet sabotaż w jego wykonaniu z wystawieniem Zyby w Molde ( choć to może być przyszłościowo dobry gracz) był też swego rodzaju protest przeciw temu co ma do dyspozyji. Biorąc pod uwagę sam aspekt finansowy : pieniądze za PP ,z LK, Nawrockiego, Muciego i Slisza to klub jest ponad 25 mln euro do przodu a Kosta pracuje dopiero 2 sezon. Właściciel klubu na ten moment ma jednak cholernego węża w kieszeni , przecież jakby chociaż 20 % z tego ( 5 mln euro) przeznaczył na transfery przychodzące to mielibyśmy kadrę , która za chwilę by te wydane 5 mln euro szybko odrobiła / podwoiła a może i potroiła - MP i wtedy prawie pewne europejskie puchary spokojnie by te kwoty pokryła. Ale to trzeba mieć wizję, odwagę, marzenia no i klub funkcjonujący na zdrowych zasadach. A u nas w bramce gra bardzo sympatyczny chłopak, który niestety ma najgorsze statystyki ze wszystkich ligowych bramkarzy. Takie "cuda" tylko u nas ....
@Guny: jak odróżnisz tekst Qubasa i syf wybijający w komentarzach, to zrozumiesz.
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale również Paweł Wszołek nie popisał się przy straconym golu. Bo kiedy Puszcza zagrywała w pole karne, a następnie zgrywała w poprzek on sobie spacerkiem wracał, aby ustawić się w linii z obrońcami. Oczywiście w akcji nie było spalonego, ale gdyby potyczyła się trochę inaczej i zawodnicy Puszczy przesunęli się bliżej bramki to linię spalonego złamałby beztrosko spacerujący Wszołek. Jest to niestety taktyczny kryminał.
W drugiej połowie Wszołek powtórzył to samo w ataku. Po upadku w polu karnym tuż przy linii bramkowej w okolicach bramki, kiedy koledzy grali dalej i mieli okazję, on siedział obrażony na sędziego i ostentacyjnie wyciągnął nogi na boisko. Jedyne co mógł w ten sposób uzyskać to przerwanie groźnego ataku Legii, gdyby został trafiony piłką, a przecież ostatecznie ta piłka koło niego przeleciała. Kompletny brak wyobraźni zarówno w ataku, jak i obronie.
Kolejny bardzo dobry komentarz p.Kamila. Tylko, że pomału zaczyna to brzydnąć. Klepiemy w kółko te same teksty jak nasi piłkarze podania wszerz boiska. Z jednego i drugiego mało co wynika. Chyba trzeba zwyczajnie przywyknąć do rzeczywistości.
Nasza kadra nie jest czyms szczególnym i powszechnie wiadomo, że mamy kłopoty z obroną. Rywale to wykorzystują i co mecz (prawie) tracimy gole w dziecinny sposób. Od dzwona trafi się cieniutki Ruch to i mamy zero z tyłu. Ale takich meczów jest jak na lekarstwo. A czemu nie broni Hładun, to wyższej półki zagwostka.
@Przemek : Kolego, jeśli w pamiętnym sezonie przewalili w klubie miliony za grę w LM i transfery z klubu to nie oczekuj, że nagle wydadzą 5mln euro. To się chyba nigdy nie wydarzy. Nie w tym kraju. Tu ciagle dominuje biznes z lat 90-tych czyli "bazar".
Co się Mioduskiemu uda zbudować jakieś podstawy to zaraz rozsprzeda najlepszych a nikogo w zamian i co ma zrobić trener? Naprawdę nie byłoby lepszych ofert dla Muciego po sezonie?
Mijają tygodnie i miesiące, kibice wychwalają Runjaica, a piłkarze ciągle zachowują się, jak dzieci we mgle. Ta drużyna nie ma żadnej taktyki, żadnych pomysłów na grę, żadnego stylu. A kiedy dołoży się do tego indywidualne błędy - klopsy się powtarzają.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!