
Po tym meczu rozpoczął się długi kryzys w minionym sezonie - fot. Woytek / Legionisci.com
Krok w tył, czyli Legia Warszawa po sezonie 2023/2024
Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com
Ponad rok temu napisałem artykuł podsumowujący sezon 2022/2023 i z pewną dozą optymizmu patrzyłem na kolejny. Niestety, jak życie pokazało, rok różnicy w ocenie klubu i ludzi w nim pracujących to przepaść. Pewne subiektywne obserwacje oraz argumenty należy schować do kieszeni, bo rzeczywistość brutalnie je weryfikuje. Tak zadziało się w przypadku Legii, która zamiast zrobić krok do przodu, cofnęła się o jeden i po raz kolejny musi budować zaufanie kibiców.
{VIDEOAD}
Cel? Zmienny
Żaden kibic Legii Warszawa nie zadowoliłby się sukcesami z sezonu 2022/2023 – zdobyciem Pucharu Polski i drugim miejscem w Ekstraklasie – gdyby nie nastąpiło to po dramatycznym sezonie 21/22. Dlatego przed startem nowego sezonu dyrektor sportowy Jacek Zieliński jasno określił cel: „Powtórzenie osiągnięć z sezonu 2022/23 na pewno nie będzie sukcesem w rozgrywkach 2023/24. Naszym celem sportowym będzie mistrzostwo Polski. Jak to mówi trener Kosta – bez wymówek. Ale trzeba zdawać sobie też sprawę z tego, że dojdzie do ogromnej rywalizacji.” Wydawało się, że ambicje klubu były równie wysokie, co kibiców.
Do października wszystko szło zgodnie z planem, a nawet lepiej. Legia awansowała do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, a w lidze zdominowała rywali, odnosząc sześć zwycięstw i dwa remisy w ośmiu meczach, tracąc jedynie dwa punkty do liderującego Śląska Wrocław, mając dwa mecze rozegrane mniej.
źródło: 90minut.pl
Jednak od pamiętnego meczu z Pogonią Szczecin, w którym grając w dziesiątkę trzykrotnie odwróciliśmy wynik i ostatecznie zwyciężyliśmy 4-3, wszystko zaczęło się psuć. W klubie coraz mniej mówiło się o mistrzostwie Polski, a narracja zaczynała się zmieniać. Na początku listopada dyrektor sportowy, pytany o główny cel, wypowiedział się już inaczej: „Czy celem jest wciąż mistrzostwo Polski? Tak założyliśmy, ale uzgodniliśmy, że nie będziemy rozmawiać o tym z zawodnikami w trakcie problemów z wynikami. Głównym celem było wyjście z kryzysu. Skupiamy się na kolejnych meczach, ale to chyba najlepszy sposób na poradzenie sobie z kłopotami.”
Problemy narastały, a zimą zaczęto głośno mówić, że dogonienie Śląska Wrocław jest niemożliwe. „Biorąc pod uwagę nasz wynik we Wrocławiu, mieliśmy 10 punktów straty przed wznowieniem rozgrywek na wiosnę. Jeśli ekipa Jacka Magiery będzie zdobywała średnio 2 punkty na mecz, to my musielibyśmy mieć 2,6 punktu na mecz, aby ich dogonić. 2,6 punktu oznacza, że musimy wygrać 4 mecze i 1 zremisować. I wtedy w 15 meczach nadrabiasz stratę do lidera. Słabiej musiałaby punktować też Jagiellonia, a przecież przed nami jeszcze Raków i Lech.” - mówił Zieliński.
W obliczu problemów z wynikami odpuszczono wiele tematów, w tym sprowadzenie zawodników na miejsce odchodzących podstawowych graczy. Trener popełniał te same błędy, a w Legii celem przestało być mistrzostwo – teraz liczył się tylko awans do europejskich pucharów. Cel osiągnięto, ale kosztem zaniedbania wielu spraw, co pokazało, że w klubie wciąż panuje minimalizm, który nie jest akceptowany przez kibiców.
{sonda:459}
Samozachwyt
Analizując szczegółowo miarę „sukcesu” Legii w sezonie 2023/2024, można dojść do wniosku, że zbyt wiele osób wpadło w samozachwyt i poprzez minimalizm doprowadziło do sytuacji, w której Legia zamiast zrobić krok naprzód, cofnęła się. Nie minę się z prawdą, jeśli napiszę, że w Legii co roku, a nawet co pół roku, zmienia się koncepcja. Najogólniej rzecz ujmując, fundamenty są, ale co chwilę zmieniana jest wylewka pod nie.
Aby cofnąć się do początków końca projektu „Kosta Runjaić”, musimy przenieść się do 25 lipca 2023 roku. Wtedy to Legia podpisała nowy kontrakt z niemieckim szkoleniowcem, przedłużając go do 30 czerwca 2026 roku. W tamtym momencie dla wielu z nas był to logiczny ruch, ale niestety kibice, podobnie jak zarządzający klubem z Warszawy, dali się ponieść emocjom.
„Przedłużenie kontraktu z trenerem Runjaiciem oznacza stabilizację i kontynuację obecnego modelu zarządzania zespołem. Wysoko oceniamy jakość pracy, kompetencje i komunikację sztabu, w który nadal będziemy inwestować. Doceniamy przede wszystkim rozwój sportowy drużyny, ale również rozwój indywidualny wielu zawodników, dzięki któremu wzrosła ich wartość. Trener Runjaić objął zespół w okolicznościach, które wymagały umiejętności budowania relacji i wygenerowania odpowiedniej energii w zespole, co było tak samo ważne jak odpowiednie przygotowanie piłkarzy i znalezienie dla nich odpowiedniego modelu gry. Otwartość i duże zaangażowanie trenera w sprawy klubu, który zapewnia drużynie i sztabowi doskonałe warunki, świadczą o poczuciu wzajemnej odpowiedzialności. Życzę Koście sukcesów w dalszej pracy w Legii” – mówił dyrektor sportowy "Wojskowych", Jacek Zieliński.
Niestety, czas pokazał, że był to pierwszy poważny błąd, który wpłynął na dalszy rozwój Legii i sprawił, że wszystko trzeba budować od nowa w nowym sezonie. Współpraca dyrektora Zielińskiego i trenera Runjaicia z miesiąca na miesiąc rozpadała się, a to miało wpływ na pierwszy zespół. Trener wymagał doświadczonych graczy do składu, chciał ludzi, którzy zagwarantują mu wygrane, a nie będą uczniakami, za którymi już w Pogoni Szczecin nie przepadał. Dyrektor natomiast chciał, by szansę dostawali młodzi, a transfery miały być przemyślane, a nie robione „pod publiczkę”. Tak, oto zimą ściągnięto Ryōya Morishitę oraz Qëndrima Zybę. Ten pierwszy miał wzmocnić lewą stronę, głównie wahadło, a drugi miał wejść w buty sprzedanego Slisza. Obu to się nie udało i Zyba już pożegnał się z klubem, a Japończyk dostanie jeszcze pół roku na przekonanie do siebie Goncalo Feio.
Zimowe okienko transferowe zostało kompletnie zawalone, co jest bezdyskusyjne. Sprzedano Ernesta Muciego oraz Bartosza Slisza za świetne pieniądze. Szczególnie oferta za Muciego była nie do odrzucenia, zwłaszcza w sytuacji, gdy właściciel Dariusz Mioduski musi spłacać zaciągnięte długi. Niestety, nie zastąpiono w żaden sposób obu zawodników, a przede wszystkim nie wzmocniono składu, aby był gotowy do walki w Ekstraklasie. Piłkarze to zauważyli i wielu z nich spoczęło na laurach, zaczęły się kłótnie, błędy indywidualne przy bramkach, a brakowało lidera, który zjednoczyłby zespół i pociągnął do przodu, zarówno na boisku, jak i w gabinetach oraz sztabie szkoleniowym.
Dyrektor sportowy zawalił zimowe okienko transferowe, a przecież był odpowiedzialny za budowę kadry w minionym sezonie. Następnie pogorszył sytuację w relacjach z trenerem, który również nie był bez winy. Wielu kibiców sygnalizowało kryzys już od października, natomiast dyrektor zareagował dopiero w kwietniu tego roku, stwierdzając: „Zmiana trenera? Nie jest to efekt spontaniczności, tylko głęboko przemyślanej decyzji”. Jednak wcześniej w wielu wywiadach bronił poprzednika Feio i twierdził, że da się wyjść z tego kryzysu. Zwolnił Kostę Runjaicia, mam wrażenie, w najmniej odpowiednim momencie sezonu. Jeśli zmiana trenera była konieczna (a była!), należało to zrobić na początku roku, może wtedy drużyna otrzymałaby większy impuls.
Rozumiem, że kilka porażek, odejścia ważnych trenerów ze sztabu szkoleniowego i brak ich realnych zastępstw, mogą wybić zespół, a także trenera, z rytmu. Jednak rolą pierwszego szkoleniowca jest dotarcie do zawodników i wykrzesanie z nich maksymalnych umiejętności. Tak się nie stało. Drużyna zaliczyła regres, nic nie funkcjonowało prawidłowo, a czasem trener zbytnio słuchał niektórych zawodników odnośnie składu, zamiast polegać na sobie i sztabie szkoleniowym. O grze na złość dyrektorowi nie ma sensu wspominać, bo takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w profesjonalnym klubie.
Kilka osób wpadło w samozachwyt, zadowoliło się tym, co jest tu i teraz, nie patrząc logicznie w przyszłość. Pierwszy kryzys obnażył wszelkie problemy, jakie w Legii są i były. Oczywiście, często ich nie widzieliśmy, bo były bardzo dobrze pudrowane innymi działaniami, albo nie chcieliśmy ich widzieć, bo z optymizmem po sezonie 2022/2023 patrzyliśmy na kolejne rozgrywki, mając nadzieję, że może w końcu są to odpowiedni ludzie na odpowiednich miejscach. Życie pokazało, że czasem warto wstrzymać się z euforią i podejmować racjonalne, głęboko przemyślane decyzje.
xD zamiast xG
Legia Warszawa mocno polega na statystykach, które często przywołuje między innymi trener bądź dyrektor sportowy w wywiadach. W marcu tego roku Jacek Zieliński w programie „Legia On” regularnie posługiwał się różnorodnymi danymi, próbując przekonać kibiców, że sytuacja w klubie nie jest aż tak zła. Jednak rzeczywistość okazała się brutalna, ponieważ kluczowe statystyki były bardzo średnie.
Aby w pełni zrozumieć tę sytuację, warto przyjrzeć się prostym, dostępnym dla wszystkich ligowym statystykom, porównując je z poprzednim sezonem oraz sezonem 2022/2023. Tylko w ten sposób można uzyskać pełny obraz, który pokazuje, gdzie Legia znajduje się teraz w porównaniu do poprzednich lat.
EKSTRAKLASA | sezon 2022/23 | sezon 202324 |
---|---|---|
Punkty | 66 | 59 |
Strzelone bramki | 57 | 51 |
Stracone bramki | 37 | 39 |
Zwycięstwa | 19 | 16 |
Remisy | 9 | 11 |
Porażki | 6 | 7 |
Od razu widać, że Legia poczyniła krok wstecz w wielu aspektach przedstawionych w powyższej tabeli. Zmniejszyła się liczba zdobytych punktów i bramek, a liczba straconych goli (nieznacznie) oraz remisów i porażek wzrosła.
Największy regres obecnej drużyny Legii Warszawa nastąpił w meczach rozgrywanych na stadionie przy Łazienkowskiej. W sezonie 2022/2023 pod wodzą trenera Kosty Runjaicia zawodnicy Legii nie przegrali u siebie ani jednego meczu, osiągając imponujący bilans 12 zwycięstw i 5 remisów. Natomiast w minionym sezonie wyniki były znacznie gorsze: 8 wygranych, 6 remisów i 3 porażki. Ten spadek formy na własnym stadionie jest jedną z głównych przyczyn braku mistrzostwa Polski.
„Według naszej analizy, indywidualne błędy mocno wpływają na nasz rezultat punktowy. Pomyłki natychmiast przekładają się na stracone gole, co nam nie pomaga, mimo że nasze statystyki w kontekście strat we własnej strefie obronnej są najlepsze w Ekstraklasie – podobnie jak w kilku innych kategoriach. Tracimy bardzo mało, ale konsekwencje strat są niewspółmiernie duże. Gdy tracimy piłkę, natychmiast kończy się to straconym golem. Bywają takie momenty, że tak się dzieje” – mówił dyrektor sportowy, komentując problemy drużyny.
Z pomocą portalu Ekstra Stats przeanalizowałem indywidualne błędy, które wpłynęły na stratę bramek w ostatnich dwóch sezonach Ekstraklasy. W tym sezonie popełniliśmy o dwa błędy więcej niż w poprzednim. Niby niewielka różnica, ale miała ona znaczący wpływ na liczbę straconych goli. W tej statystyce przoduje Yuri Ribeiro, który popełnił 10 takich błędów. Tuż za nim plasuje się Rafał Augustyniak z ośmioma, a podium zamyka Marco Burch z sześcioma błędami.
Nie ma sensu rozwodzić się nad stałymi fragmentami gry w wykonaniu Legii, bo ten temat był już omawiany na wszystkie możliwe sposoby. Legia, a raczej osoby decyzyjne, zbyt mocno zaufały statystykom, szczególnie wskaźnikowi „xG”, próbując tym usprawiedliwiać kolejne wpadki w Ekstraklasie. Statystyki nie grają – są jedynie dodatkiem (czasem miłym, czasem nie) do piłki nożnej. Aby polegać tylko na nich, trzeba by było zamieniać się w sztuczną inteligencję.
Gole: z akcji nogą z główki ze stałych fragmentów gry samobójcze
Nie wykorzystano potencjału
W minionym sezonie wiele rzeczy w Legii Warszawa nie działało tak, jak powinno. Próbowano to maskować lub przykrywać lepszymi wiadomościami, ale moim zdaniem nie wykorzystano pełnego potencjału, jaki drzemał w klubie.
Spójrzmy na występy legionistów w Lidze Konferencji Europy. Nikt nie spodziewał się, że awansujemy do fazy grupowej, pokonując po drodze takie zespoły jak FC Midtjylland, a w grupie wygrywając z Aston Villą i AZ Alkmaar. Te sukcesy mogły być fundamentem, na którym zbudowano by silny zespół. Skoro można wygrać z tak uznanymi markami, to dlaczego nie skuteczniej stawić czoła drużynom jak ŁKS Łódź, Widzew Łódź czy Korona Kielce? Niestety, tego zabrakło. Trudno było oczekiwać więcej, skoro dla Macieja Rosołka i trenera Runjaicia remisy z dużo słabszymi zespołami były traktowane jak zwycięstwa, a po takich meczach robiono nawet wspólne zdjęcia. To czysty minimalizm.
Kolejną kwestią jest mentalność zespołu, który często ratował wynik w ostatnich minutach meczów. Świadczy to o dobrym przygotowaniu fizycznym i zaangażowaniu w dążenie do celu. Legioniści w ostatnim kwadransie zdobyli łącznie 16 bramek, tyle samo co w końcówkach pierwszych połów. Dzięki temu osiągnęli remis z Ordobasami i FC Midtjylland oraz zwycięstwa nad Austrią Wiedeń, Widzewem Łódź, Górnikiem Zabrze, Pogonią Szczecin i Stalą Mielec. Jednak po meczu w Szczecinie drużyna zaczęła tracić więcej bramek w końcówkach niż zdobywać. Zabrakło mentalności i chęci zwyciężania.
Duże pretensje można mieć także do dyrektora Jacka Zielińskiego i właściciela Dariusza Mioduskiego. Zieliński zimą dokonał porządków w kadrze, pozbywając się zbędnych graczy jak Lindsay Rose, Robert Pich czy Ihor Charatin. Zarobił dobre pieniądze na sprzedaży Muciego i Slisza, ale nie potrafił ich zastąpić i wzmocnić drużyny, aby mogła walczyć o sukces w Ekstraklasie. Odpuszczono szybciej niż było to konieczne. Kiedy kierownictwo odpuszcza, trudno oczekiwać, że drużyna będzie walczyć na najwyższym poziomie, skoro według niektórych wszystko jest w porządku.
W Legii zapanował minimalizm, a wielu ludzi pogodziło się z obecnym stanem rzeczy. Nie zawalczono o ten zespół i klub należycie. Rok w piłce zmienia wiele rzeczy i opinii, co widać w przypadku zaufania do dyrektora Jacka Zielińskiego. Nikt z kibiców nie zaakceptuje przeciętnej Legii, która patrzy głównie na tabelki w Excelu. Pragniemy sukcesów, ale nie jednorazowych, po których znów zrobimy dwa kroki w tył. Chcemy rozwoju każdego dnia, tygodnia i miesiąca. Jeśli wymagamy od siebie, to wymagamy tego także od klubu. Zasługujemy na więcej, ale bez ciężkiej pracy tego nie osiągniemy. Piękne słowa już niczego nie załatwią, a jedynie pogorszą i tak chwiejące się zaufanie do rządzących w Legii. Czekamy na czyny, które w końcu potwierdzą, że nie skupiacie się na jednym sezonie, działając ad hoc, lecz pracujecie na sukcesy, które przywrócą nas na tron na długie lata.
Bo miejsce Legii jest zawsze przed innymi zespołami. To nie pycha, to rzeczywistość.
„Warszawa zasługuje na więcej”.
Statystyki piłkarzy Legii w sezonie 2023/24
Zawodnik | Pozycja | Występy | Kadra meczowa | Minuty | Bramki | Żółte kartki | Czerwone kartki (bezpośrednie + drugie żółte) (+) |
---|---|---|---|---|---|---|---|
Jakub Adkonis | pomocnik | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Makana Baku | pomocnik | 13 | 22 | 586 | 1 | 1 | 0 |
Jurgen Celhaka | pomocnik | 28 | 42 | 1380 | 0 | 6 | 0 |
Juergen Elitim | pomocnik | 50 | 50 | 3742 | 2 | 12 | 0 |
Gil Dias | pomocnik | 24 | 35 | 816 | 0 | 1 | 0 |
Josue | pomocnik | 49 | 49 | 3917 | 11 | 15 | 0 |
Bartosz Kapustka | pomocnik | 22 | 26 | 1005 | 2 | 3 | 1 (1+0) |
Patryk Kun | pomocnik | 42 | 46 | 2770 | 1 | 3 | 0 |
Ryoya Morishita | pomocnik | 15 | 17 | 924 | 0 | 0 | 0 |
Filip Rejczyk | pomocnik | 6 | 25 | 70 | 0 | 0 | 0 |
Bartosz Slisz | pomocnik | 33 | 33 | 2617 | 1 | 10 | 0 |
Patryk Sokołowski | pomocnik | 2 | 18 | 3 | 0 | 0 | 0 |
Igor Strzałek | pomocnik | 10 | 31 | 123 | 1 | 0 | 0 |
Mateusz Szczepaniak | pomocnik | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Wojciech Urbański | pomocnik | 6 | 8 | 153 | 0 | 0 | 0 |
Paweł Wszołek | pomocnik | 45 | 46 | 3669 | 6 | 7 | 1 (1+0) |
Qendrim Zyba | pomocnik | 7 | 16 | 102 | 0 | 0 | 0 |
Rafał Augustyniak | obrońca | 35 | 39 | 3037 | 3 | 6 | 0 |
Marco Burch | obrońca | 8 | 27 | 482 | 0 | 2 | 1 (0+1) |
Ihor Charatin | obrońca | 0 | 6 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Artur Jędrzejczyk | obrońca | 35 | 44 | 2480 | 0 | 12 | 2 (1+1) |
Steve Kapuadi | obrońca | 31 | 39 | 2492 | 1 | 8 | 0 |
Maik Nawrocki | obrońca | 1 | 1 | 27 | 0 | 0 | 0 |
Radovan Pankov | obrońca | 35 | 47 | 2762 | 2 | 8 | 0 |
Lindsay Rose | obrońca | 2 | 9 | 16 | 0 | 0 | 0 |
Yuri Ribeiro | obrońca | 39 | 46 | 3360 | 2 | 9 | 0 |
Jan Ziółkowski | obrońca | 3 | 7 | 187 | 0 | 0 | 0 |
Marc Gual | napastnik | 49 | 50 | 2822 | 11 | 5 | 0 |
Blaz Kramer | napastnik | 32 | 35 | 1175 | 10 | 5 | 0 |
Ernest Muci | napastnik | 34 | 34 | 1943 | 9 | 3 | 0 |
Tomas Pekhart | napastnik | 38 | 40 | 2242 | 13 | 6 | 0 |
Robert Pich | napastnik | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Maciej Rosołek | napastnik | 46 | 51 | 1370 | 3 | 2 | 0 |
Wojciech Banasik | bramkarz | 0 | 2 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Dominik Hładun | bramkarz | 13 | 50 | 1170 | 0 | 1 | 0 |
Gabriel Kobylak | bramkarz | 0 | 7 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Kacper Tobiasz | bramkarz | 38 | 51 | 3480 | 0 | 2 | 0 |
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:



NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!