Jacek Zieliński, Jean-Pierre Nsame - fot. Janusz Partyka / Legia.com
Jean-Pierre Nsame nowym piłkarzem Legii!
Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com
Nowym piłkarzem Legii Warszawa został 31-letni Jean-Pierre Nsame. Napastnik został wypożyczony do stołecznej drużyny z włoskiego Como 1907 do końca sezonu 2024/25 z opcją pierwokupu, część jego kontraktu pokrywają Włosi. Kameruńczyk będzie występował w "Wojskowych" z numerem 77.
{VIDEOAD}
Jean-Pierre Nsame urodził się 1 maja 1993 roku w największym kameruńskim mieście, Duala. Nie wychowywał się jednak długo w Afryce, jako młody chłopak wyjechał do Francji, a jak sam mówił w wywiadzie dla focus-swiss.com: Lubię mówić, że nie jestem Afrykaninem. Do Europy przyjechałam w wieku 6 lat i zostałem adoptowany przez moją adopcyjną matkę, która jest Portugalką. Moja historia sprawia, że zawsze czułem się Europejczykiem. Nsame twierdzi, że od początku był skazany na piłkę nożną. Od małego był ruchliwym chłopcem, próbował odnaleźć się w różnych sportach, m.in. tenisie czy koszykówce, ale zawsze kończyło się na futbolu. Piłka zawsze była dla niego na pierwszym miejscu i poświęcał jej większość swojego czasu. - Dlatego jeszcze przed 10. rokiem życia zdecydowałem, że chcę zostać zawodowym graczem, takim jak ci, których można zobaczyć w telewizji! - podkreślał we wcześniej wspomnianym wywiadzie.
Swoją piłkarską przygodę rozpoczynał więc we francuskim Angers SCO. Po przejściu przez drużyny młodzieżowe, w sezonie 2011/2012 udało mu się zadebiutować w seniorskiej piłce jako 18-latek na poziomie Ligue 2. W następnych rozgrywkach był już etatowym członkiem pierwszej drużyny i pojawiał się na boiskach francuskiej 2. ligi w praktycznie każdym spotkaniu, a część z nich zaczynał również w podstawowej jedenastce. Mimo regularności nie uwierzono w niego w macierzystym klubie i w następnych sezonach był wysyłany na wypożyczenia do grających na trzecim poziomie rozgrywkowym US Jeanne d'Arc Carquefou oraz Amiens SC. Na sezon 2015/16 powrócił do Angers, które awansowało już do Ligue 1, ale Nsame nadal nie dostawał wielu szans i we francuskiej ekstraklasie wystąpił tylko 5-krotnie. Obie strony zdecydowały się więc, by nie przedłużać wygasającego wraz z końcem rozgrywek kontraktu.
Szansę kameruńskiemu napastnikowi zdecydowało się dać grające na 2. poziomie rozgrywkowym w Szwajcarii Servette FC i to właśnie od tego klubu rozpoczęła się jego wielka przygoda. Nsame od początku wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie i udowodnił, że warto było dać mu okazję do regularnej gry. Napastnik stał się niezwykle bramkostrzelny, a z 23 golami w 31 spotkaniach został królem strzelców Challenge League i jej najlepszy zawodnikiem, mimo że drużyna zajęła nie dające awansu 3. miejsce. Dla Kameruńczyka był to jednak wyśmienity sezon, który zaowocował pierwszym powołaniem i debiutem w seniorskiej reprezentacji swojego kraju, a również transferem do walczącego o najwyższe cele w Szwajcarii BSC Young Boys. W stolicy kraju słynącego z sera i czekolady również szło mu wyśmienicie. Już w pierwszym sezonie napastnik stał się podstawową postacią drużyny, która rywalizowała na trzech frontach, gdyż oprócz krajowej ligi i pucharu, udało awansować im się do fazy grupowej Ligi Europy. Nsame miał więc okazję zebrać swoje pierwsze doświadczenia w międzynarodowych rozgrywkach. Był również znaczącą postacią w wywalczeniu pierwszego mistrzostwa kraju od 32 lat i zarazem swojego pierwszego trofeum w karierze. Kolejny sezon był jeszcze bardziej okazały dla klubu i samego zawodnika. Z łatwością udało im się obronić mistrzostwo Szwajcarii, a dodatkowo awansowali do fazy grupowej Ligi Mistrzów, gdzie mierzyli się z takimi drużynami jak Manchester United, Juventus Turyn i Valencia FC.
Rozgrywki 2019/20 były prawdziwym wybuchem umiejętności Kameruńczyka. Stał się prawdziwym łowcą bramek z zabójczą skutecznością. Był kluczową postacią Young Boys w drodze do dubletu. W lidze zdobył tyle samo bramek, ile spotkań zdołał zaliczyć - 32, do których dołożył jeszcze 3 asysty. Dało mu to pierwsze indywidualne osiągnięcia, ponieważ otrzymał koronę króla strzelców i został wybrany najlepszym zawodnikiem rozgrywek. Jeszcze lepszą skutecznością wykazał się w Pucharze Szwajcarii, gdzie w 6 spotkaniach trafił do siatki 7-krotnie. Do swojego strzeleckiego dorobku dołożył jeszcze 2 gole w rozgrywkach Ligi Europy, co razem złożyło się na aż 41 bramek. W następnym sezonie Nsame był równie skuteczny, nadal prezentował bardzo wysoką jakość i z 19 bramkami obronił miano najlepszego strzelca i piłkarza w lidze. Szczególnie udana była jego przygoda europejska, gdyż z Young Boys zaszedł do 1/8 finału Ligi Europy, gdzie odpadł z Ajaksem Amsterdam. Rozgrywki skończyły się jednak fatalnie dla napastnika. Przed ostatnią kolejką doznał bardzo poważnej kontuzji, częściowego zerwania ścięgna Achillesa. Feralny uraz wyłączył go z przygotowań do następnego sezonu oraz całej rundy jesiennej i gry w Lidze Mistrzów, a bez niego Young Boys nie udało się obronić mistrzowskiego tytułu. - To była pierwsza poważna kontuzja w mojej karierze. Jednak ta próba nie była dla mnie tak trudna, jak mogłaby być dla kogoś innego. Mój stan umysłu był pozytywny i unikałem zadawania sobie zbyt wielu pytań, na przykład, co mogłem zrobić, aby tego uniknąć. Grając w piłkę nożną, wiesz, że kontuzja może zdarzyć się w każdej chwili. Dzięki temu mogłem szybciej zaakceptować kontuzję i zaplanować powrót do zdrowia - wspomina ten okres Nsame.
By odbudować się i powrócić do dobrej dyspozycji po tak długim rozbracie z piłką, na rundę jesienną Kameruńczyk został wypożyczony do beniaminka włoskiej ekstraklasy - Venezii FC. Napastnik jednak we Włoszech nie przebił się do pierwszego składu i zebrał łącznie tylko 245 minut gry. Powrócił więc do Szwajcarii, gdzie znów zachwycał. Po raz kolejny swoją skutecznością doprowadził Young Boys do powrotu na mistrzowski tron i zdobycia Pucharu Szwajcarii. Forma Nsame nie umknęła selekcjonerowi reprezentacji Kamerunu, który zdecydował się powołać napastnika do kadry na Mistrzostwa Świata w 2022 roku rozgrywane w Katarze. Na nich jednak nie dostał ani minuty i zdecydował się na rezygnację z gry w kadrze. - Czekałem na ten ostatni mecz ze Szwajcarią, może nie myślałem, że zagram od początku, ale przynajmniej, że wejdę na boisko... - opowiada rozczarowany Nsame w wywiadzie dla JD Training. - Gdy zostałem powołany pierwszy raz, wszystko szło dobrze, byłem zmotywowany, ale po dwóch dniach straciłem motywację. Warunki mi nie odpowiadały, nie tak wyobrażałem sobie zespół. W drużynie nie każą ci jeść ze wszystkimi, przyjaźnić się, ale szanować swoich kolegów z drużyny, mieć z nimi kontakt już tak, a nie dawać im poczucie, że jesteś od nich lepszy. W kadrze było kilku zawodników, którzy sprawili, że pomyślałem, że są ode mnie lepsi, ponieważ ja gram w lidze szwajcarskiej, która według nich była drugorzędna (...) Od tamtego momentu nie chciałem już wrócić do reprezentacji - mówił.
W sezonie 2023/24 zaczęły się dla napastnika pojawiać problemy również w klubie. Mimo że wydawało się, że nadal będzie podstawowym zawodnikiem, występował i strzelał regularnie, również w rozgrywkach Ligi Mistrzów, zimą zdecydowano się na rozstanie z Kameruńczykiem. Jedną z głównym przyczyn był jego konflikt z ówczesnym trenerem, Raphaelem Wickym, którego często otwarcie krytykował w mediach. Początkowo jednak cena, jaką Young Boys chciał za zawodnika była zaporowa. Przez to Nsame nie trafił do ligi hiszpańskiej, pomimo zainteresowania ze strony takich klubów jak Valencia FC czy Real Valladolid. Władze klubu nie zgodziły się również na powrót zawodnika do Servette FC, którego zawodnik bardzo pragnął i nalegał na akceptację, gdyż nie chciały wzmacniać jednego z głównych rywali w walce o mistrzostwo. Cała ta sytuacja okropnie rozzłościła napastnika, który po jednej z rozmów z dyrektorem sportowym klubu z Berna, Christophem Spycherem, miał wyjść z jego gabinetu z hukiem, trzaskając drzwiami. - To nie jest prawda. Historia została zbyt nagłośniona (...) Szanujemy to, co osiągnął w klubie. Jeśli ponownie zobaczę Jean-Pierre’a, przywitam się z nim i przytulę - stwierdził Spycher w wywiadzie dla Bluenews. Innego zdania jest jednak zawodnik, który w rozmowie z Tribune de Genève użył bardzo mocnych słów wobec klubu. - Czuję się zdradzony przez Young Boys. Klub zawsze dbał tylko o swoje interesy. Wszystko, co wniosłem, moje zaangażowanie, zostało zapomniane - stwierdził Nsame. Dorobek i wkład w grę Kameruńczyka na pewno nie zniknie w pamięci kibiców berneńskiego klubu, dla których Nsame ma status legendy. Nie można się im dziwić, bo osiągnięcia drużynowe i indywidualne napastnika robią wrażenie na każdym. Łącznie w Young Boys przez 7 sezonów Nsame zagrał 242 razy, zdobył aż 140 bramek, do których dołożył 39 ostatnich, decydujących podań. Ze szwajcarską drużyną zdobył 6 mistrzostw i 2 puchary kraju, a także regularnie występował w europejskich rozgrywkach. Indywidualnie 3-krotnie zostawał królem strzelców Super League i 2 razy był wybrany najlepszym zawodnikiem ligi.
Ostatecznie Kameruńczyk trafił do włoskiego Como 1907, występującego na poziomie Serie B i prowadzonego przez byłego pomocnika m.in. Chelsea FC czy FC Barcelony oraz reprezentacji Hiszpanii, Cesca Fabregasa. Od początku jednak miał duży problem, by przebić się do drużyny i ostatecznie kompletnie mu się to nie udało. Mimo dużego sukcesu klubu i awansu do Serie A, Nsame nie miał w to zbyt dużego wkładu, gdyż rozegrał tylko 8 meczów (187 minut) i zaliczył 1 asystę. - Trener wybiera kadrę. Widzę innych napastników i wiem, że nie jestem od nich gorszy. Nie niszczy to mojej wiary w siebie. Doświadczenie pozwala mi być w tej sytuacji cierpliwym (...) teraz awansowaliśmy do Serie A. Nadchodzi nowy sezon, do którego, mam nadzieję, będę mógł się przygotować w letnim okresie przygotowawczym - mówił w wywiadzie dla Sport.ch. Takiej szansy jednak Nsame nie dostał, a włoski klub zdecydował się nie kontynuować z nim współpracy. Tę sytuację wykorzystała Legia, która od długiego czasu szukała klasowego, bramkostrzelnego napastnika i postanowiła wypożyczyć Kameruńczyka.
Jean-Pierre Nsame mierzy 188 cm wzrostu i waży około 90 kg. Jest klasycznym, wysunięty napastnikiem, występującym tylko i wyłącznie na szpicy. - Jakie trzy przymiotniki mnie opisują? Prawość, bo jestem osobą, która lubi trzymać się tego, co mówi. Po drugie, jestem pracowity. Nieważne czym się zajmuję, zawsze staram się angażować w to na 100%. Wreszcie odporność pozwala mi iść do przodu w codziennym życiu, niezależnie od przeszkód i obszarów. Nie pozwalam sobie na zniechęcenie (...) Mam swój personel, trenera, dietetyka, trenera mentalnego. Wszyscy pomagają mi i mojej rodzinie utrzymać poziom, który osiągnąłem. Zawsze staram się robić postępy, fizycznie i taktycznie. Dopóki pozostanę w piłce nożnej, będę to nadal robił. Cały czas wychodzę na boisko z jednym celem: sprawiać ludziom przyjemność - opisuje sam siebie Nsame. Jest typem lisa pola karnego, wykończeniowca, który czeka i skrzętnie wykorzystuje zagrania bardziej kreatywnych kolegów z drużyny, gdyż sam może mieć spore problemy z kreacją sytuacji. Nsame posiada świetne warunki fizyczne, jest w stanie wygrać większość pojedynków w powietrzu i na murawie, potrafi zastawić się, przepchać rywala i wywalczyć pozycję, a także ciężko jest mu zabrać piłkę. Ma wysokie umiejętności znalezienia się w odpowiednim miejscu, potrafi odpowiednio ustawić się i wykorzystać timing. Posiada również bardzo mocne uderzenie z lepszej, prawej nogi, choć potrafi również zagrozić lewą nogą, co z poprzednimi cechami przekłada się na wysoką skuteczność, którą pokazał szczególnie w Szwajcarii. Jest jednak zawodnikiem dość wolnym, czekającym na podania i rzadko wychodzącym z pola karnego, co przy groźniejszych zespołach może spowodować kompletne wyłączenie go z gry. Najlepiej pasuje do stylu gry drużyny dominującej, którym chce charakteryzować się Legia, gorzej jednak wygląda to w grze z kontrataków. Wydaje się jednak, że dobrze może wyglądać jego współpraca z kreatorami gry Legii, bardziej technicznymi zawodnikami jak Luquinhas czy Juergen Elitim, jak i również skutecznie może wykańczać dośrodkowania wahadłowych. Niepokojący jest ostatni okres w karierze napastnika, gdy przegrał rywalizację w swoim klubie i stracił szansę na regularną grę, jednak statystyki ze szwajcarskich występów mogą napawać ostrożnym optymizmem. Miejmy nadzieję, że w stołecznej drużynie Nsame będzie pokazywał tylko te umiejętności z Young Boys, dzięki którym stał się klubową legendą i drugim najlepszym strzelcem w historii drużyny.
Jean-Pierre Nsame
Pozycja: Środkowy napastnik
Wiek: 31 lat
Waga: 90 kg
Wzrost: 188 cm
Poprzednie kluby: 2011-2016 Angers SCO, 2013/14 (w) US Jeanne d'Arc Carquefou, 2014/15 (w) Amiens SC, 2016/17 Servette FC, 2017-2024 BSC Young Boys, 2021/22 (w) Venezia FC, 2023/24 Como 1907
Występy: 379
Bramki: 175
Asysty: 48
Występy w reprezentacji: 4/0/0
Komentarze: (43)
Zobaczymy, do kogo Mu będzie bliżej pod względem umiejętności? Kenneth Zeigbo, czy Chima Chukwu...? Powodzenia!
Dużo wątpliwości, choć transfer robi wrażenie.
Dobrze, że wypożyczenie, gdyby wątpliwości się sprawdziły.
Powodzenia chłopie, mam przeczucie że to będzie petarda, oby zdrowie dopisywało, obyśmy mieli napadziora na 2-3 sezony!
W końcu ktoś kto ma Gol, a nie udało mu się w jednym sezonie. Powodzenia
Jak nic licznik kręcony no i turnus odchudzający na start. Będzie gotowy w styczniu.
Brzmi jak petarda! Zdradzili go a u Nas może się odbudować! Zajefajnie.
Twardy_legia@wp.pl To będzie drugi Tejksiu Chiniyama ????
Kupić jeszcze Dejana Zukicia z Vojvodiny na 10,żeby miał temu Nsame kto dogrywać świetne piłki! Serb super zawodnik! Poza tym jeszcze lewe wahadło i drugi konkretny napastnik i kadra będzie bardzo dobra!
Wydaje się bardzo humorzasty, Josue będzie miał godnego zastępcę…
Podobnie jak w przypadku Pekharta pozostaje pytanie, kto go obsłuży w polu karnym?
Powodzenia - wiek podobny do Josue więc się nie czepiać boisko zweryfikuje
Szkoda że nie podpisali z Josue chociaż na rok. To mogłoby wypalić mając napastnika tego pokroju. Jeżeli mówi prawdę i jest takim pracoholikiem to będzie dobrze. Jakoś do mnie nie dochodzi że z Josue nie można było się dogadać dać mu 2-3 zawodników do gry tego pokroju i spokojnie wrócić tam gdzie nasze miejsce
Rosołek szykuje kontrofensywę żeby wyleczyć tego kameruńczyka z 1 składu.....
Nikoli raczej nie przeskoczy. Obym sie mylil. Niech facet da nam mnóstwo bramek i radosci ze swojej gry.
Jak na masaże warunki to świetny transfer. Piłkarz do odbudowania, wyceniany obecnie na niecałe 3 mln EUR, dwa lata temu było to 7 mln, epizod w silnej reprezentacji Kamerunu. Tak trzymać, albo doświadczeni gracze albo młodzi perspektywiczni. Bądźmy jak Ajax, niech młodzi się uczą od doświadczonych, w składzie może być kilka starych "gwiazd" (oczywiście na naszą miarę) a reszta niech to będą młodzi walczący o swoją karierę. Trzymanie w klubie ludzi, dla których szczytem marzeń jest grą w Legii jest bez sensu, a nawet może być szkodliwe. No to sprzyja temu żeby utworzyła się grupka, która może chcieć rządzić klubem i wybierać sobie trenera.
Cóż-z opisu wynika,że.....kiedyś był dobry.Sądzę,że mając 31 (a może i więcej) lat ciężko mu będzie się odbudować,chociaż to jest jednak Polska liga,a tu "nie takie gwiazdy z 2-gich lig zachodnich" robiły karierę.Cóż,trzymam kciuk,żeby odpalił.P.S.Coraz ciemiejsza ta nasza Legia,Warszawa,Polska......Szkoda ojczyzny....Zdrówka
Jak tak dalej pójdzie to nasze białe koszulki będą mocno kontrastowały z ....hm drużyną.
Wyglada jak handlarz CD-ROMAMI ze stadionu od którego kupowałem gierki. A to znaczy ze ma tak koło 50 lat.
Donek ich wpuszcza, Mioduski sprowadza ale syf się robi w tym kraju, trzeba uważać na kozy i żony panowie, won z afrykańskimi dzikusami!!!
Na papierze ok! Pierwszy raz od dawna ściągnęli napastnika z liczbami, gościa który lubi strzelać gole. Wierzę, że przyniesie trochę radości
Z numerem 77 czyli rok urodzenia. I to by się zgadzało..
"Włosi płacą część kontraktu"... chcieli się go pozbyć chociaż na chwilę i się im udało.
A czego wy chcieliście....Ronaldo Messiego Lewandowskiego ?
Ruch transferowy na miarę Prijovica i Nikolica......oby tylko się zaaklimatyzował.
Zdecydowanie lepsze statystyki niż jakiś Kramer czy Burch,mimo że ten drugi to obrońca.Obaj przychodzili jako objawienie oraz wzmocnienie zespołu.A tak naprawdę to obaj albo grali słabo,patrząc na cyferki z zeszłym sezonów albo byli kontuzjowani.A ten Pan liczby ma wręcz imponujące.
Oby tylko Luquinas oraz Goncalves szybko przystosowali się do zespołu a także naszej ligi.Wraz z Chodyną tworzy się ciekawy zespół.Jeszcze żeby Baku w jakiś sposób zaskoczył z przodu.To przy ustawieniu 3-4-3 widzę:
Hładun-ZióŁkowski Augustyniak Kun
Morishita Elitim Goncalves Chodyna
Baku Nsame Kapustka(Luquinas)
Czy mi się zdaje, czy liczba konfliktowych grajków w Legii musi się zgadzać?
@Maverick : Dokładnie, ale sądzę że z Baku niczego raczej nie będzie... Chociaż kto wie.
@Maverick : Kramera należałoby pożegnać, zanim znowu się rozłoży i pozyskać w jego miejsce jakiegoś napastnika, który bedzie grał cześciej, niż od święta.
Jakieś drugie dno przewiduję z tym zawodnikiem. Może tak lubi stać w tym polu karnym żeby zbierać siły na wieczór? Zresztą , bywali w Legii kochający wieczory artyści futbolu, ale to chyba nie ten przypadek, artystą raczej nie będzie. No zobaczymy.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!