Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Marek Śledź - fot. Woytek / Legionisci.com
Marek Śledź - fot. Woytek / Legionisci.com
Czwartek, 18 lipca 2024 r. godz. 12:00

Marek Śledź: W sporcie wynik jest najważniejszy

Woytek, źródło: Legionisci.com

- Każda decyzja personalna, którą podejmuję w strukturze Akademii, ma jeden wspólny mianownik - jest nim dobro projektu. Ja nie mam w sobie partykularyzmów. Trener Piotrek Jacek to był mój człowiek, mój wychowanek i też go nie ma - mówi dyrektor Akademii Legii, Marek Śledź. Zapraszamy na rozmowę w której podsumowaliśmy miony sezon oraz spytaliśmy o plany i bieżące zmiany w strukturach akademii.

Powiedział pan dwa lata temu, że dla pana najważniejszy jest wynik. Oczywiście, dla takich chwil, jak w Białymstoku, gra się w piłkę. Ale czy na tym etapie grania naprawdę wynik jest najważniejszy?
- Myślę, że jest najważniejszy nie tylko na tym etapie, ale na każdym etapie. W sporcie wynik jest najważniejszy. Ja tej tezy będę bronił, tylko proszę dobrze ją zinterpretować, żeby nie wyjąć z moich ust tylko fragmentu tej wypowiedzi. Wynik ma być efektem pracy, nie samym celem.
Słyszałem o opiniach, że przekazałem trenerom na zebraniu założenie, że tylko mają wygrywać i nic więcej się nie liczy i że będę zwalniał ludzi, jak nie wygrają. Tak się nie dzieje. Wynik sportowy i cel wyniku sportowego, który przedstawiam każdej grupie szkoleniowej, każdemu działowi akademii, jest elementem w sporcie generalnie najważniejszym. Ale to nie jest jedyny cel. Wynik sportowy powinien być efektem naszej pracy, powinniśmy tak świetnie pracować, by wygrywać. I uważam, że nie ma w tym nic złego, że uprawiając sport, chce się wygrać. Znacie taki bieg na 100 metrów, w którym startuje ośmiu zawodników i ludzie sobie tak biegną po prostu, żeby przebiec 100 metrów? Ja nie znam. Oni biegną najszybciej, jak potrafią i każdy z nich ma ideę wyprzedzić kolejnego, wygrać. To jest idea sportu, idea rywalizacji. Ja mówię o tym, że chce się wygrywać. I wynik jest ważny, ale ważniejsza jest jego interpretacja. Jeżeli wynik sportowy będzie celem samym w sobie, to można dobrać takie metody, które sprawią, że osiągnie się wynik sportowy, nie osiągnąwszy po drodze żadnych innych wyników.

Sezon zakończyliście z jednym mistrzostwem Polski juniorów, choć apetyty były chyba większe, bo zagraliście w trzech finałach.
- Też bym chciał, żebyśmy zdobyli złoty medal U-17 i U15, żebyśmy awansowali do II ligi. Jak to powiedział Nelson Mandela: Ja nigdy nie przegrywam. Albo wygrywam, albo się uczę. I dzisiaj to jest lekcja dla mnie również do odrobienia.
Zawsze powtarzałem, że w piłce młodzieżowej mecz może wygrać drużyna, może wygrać lider drużyny, a może wygrać trener, który ma odpowiednią wiedzę. W piłce seniorskiej rzadko wygrywa sam trener, raczej wygrywa cały sztab trenerski, który jest świetnie przygotowany zespól. Na tym etapie rywalizacji zespoły z reguły są zespołami o już ugruntowanej wartości, więc to też ma przełożenie na wynik sportowy, ale zdecydowanie mniejsze niż w przypadku piłki młodzieżowej, gdzie rola lidera drużyny czy trenera jest rolą bardzo istotną i może poprzez prawidłowość działań prowadzić również do zwycięstwa

To taki mały przytyk w kierunku trenera Rolaka?
- W kierunku opisania decyzji i ich szerszego kontekstu. W Legii każda grupa szkoleniowa w każdym sezonie otrzymuje cele do realizacji. Są cele bieżące, etapowe i strategiczne. W celach sportowych w celach bieżących są takie sprawy jak poprawa komunikacji, zarządzanie zawodnikami, czy planowanie liczby minut dla każdego.
Na przykład celem drugiej drużyny jest cały czas awans do drugiej ligi, ale oprócz tego zwycięstwo w okręgowym Pucharze Polski, przygotowanie minimum dwóch zawodników pełnowartościowych do procesu szkolenia w pierwszym zespole, przygotowanie zawodników do transferów czasowych nawet definitywnych, przygotowanie kilku zawodników do młodzieżowych reprezentacji Polski. Realizując te cele, chcemy by przełożyły się one na końcowy wynik sportowy. Awans czy złoty medal juniorów nie może dziać się kosztem innych działań, on ma się dziać wraz z nimi. Tak więc decyzja o nie przedłużeniu Umowy z Panem Trenerem Rolakiem nie była wynikiem porażki U17 w finale.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Skoro już jesteśmy przy rezerwach. W ciągu ostatnich kilku lat przerobiliśmy najróżniejsze strategie, koncepcje. Cel zawsze był ten sam, czyli awans. Wydaje się, że ta koncepcja z ostatniego sezonu, która została obrana, w przypadku awansu by się obroniła. Ale skoro awansu nie ma, to każdy powie, że nasprowadzaliście mnóstwo starszych zawodników, którzy blokowali miejsce tym młodym, perspektywicznym, a tak naprawdę nie wnosili jakości. Czy z perspektywy czasu uważa pan, że trzeba było podjąć inne decyzje? Jaki był klucz w wyborze tych zawodników?
- To ja popełniłem dwa błędy, dość istotne. Pierwszy, najważniejszy, personalny, z wyborem trenera. Trener miał doświadczenie w piłce seniorskiej znając jego kulturę pracy, wartość pracy, która również była bliska temu czego oczekiwałem, uważałem, że to będzie wybór, który pomoże zrealizować nasze cele. Drugi moment, który był kluczowy, to błędnie przeprowadzony wybór zawodników wynikający z poziomu zaufania. Zimą, kiedy mieliśmy pierwsze miejsce, wszystko wydawało się takie prawie na wyciągnięcie ręki. To duże zaufanie z mojej strony zaowocowało tym niestety negatywnym efektem. Trener prowadzi od niedawna drużynę, która wystąpi w I lidze i życzę mu powodzenia w dalszej karierze.

Jest ostateczna decyzja w sprawie nowego trenera?
- Tak, rezerwy objął trener Filip Raczkowski. Moją rolą i obowiązkiem jest prowadzenie trenerów w ich drodze. To są młodzi ludzie, którym należy wskazywać kolejne wyzwania, kolejne cele, przygotowywać ich do tych celów. Uważam, że Filip dzisiaj jest na tyle gotowy, żeby zmierzyć się po raz pierwszy z pracą seniorską. Również zabrać ze sobą pewną część tej młodzieży, którą prowadził w ostatnich latach w U-19, która też mu ufa. Niech spróbuje, nic nas to nie kosztuje.

Były takie mecze wiosną, że było trzech młodych zawodników w kadrze, a resztę stanowili starsi.
- Myślę, że już tak nie będzie. Popełniłem błąd personalny, ale nie mam też zwyczaju jako dyrektor ustalać komukolwiek skład. Spotykamy się przed każdą kolejką ligową, analizujemy składy na dany weekend. Ja mam przywilej do tego, żeby wyrazić swoją opinię. Taką swoją opinię wyraziłem przed meczem U-17, ale to trener podejmuje decyzje. Ja nie chciałbym być takim dyrektorem, który komuś daje kartkę ze składem - to byłby absurd. Trenerzy muszą też uczyć się tych doświadczeń, zbierać je. Ja natomiast mam obowiązek sugerować inne rozwiązania, ale ostateczną decyzję podejmuje trener, który ma w tym zakresie autonomię.

Wyjazdowy bilans rezerw był bardzo słaby, tak naprawdę chyba one zadecydowały o braku awansu.
- Zgadza się. Spoglądaliśmy na to przez wiele elementów, przez element jakości boisk, przez element braku poradzenia sobie z inną atmosferą organizacyjną, bo tu w LTC jest ta strefa komfortu. Tu jest wszystko super, boisko przygotowane. Potem jednak jedziemy gdzieś, są inni kibice i okazuje się, że nie wszyscy są w stanie wyjść z odpowiednim nastawieniem z tej strefy komfortu. Już dzisiaj wiemy dobrze o tym, że ta zmiana, która nastąpi w rezerwach, na pewno pozwoli nam na to, żeby ten bardzo niekorzystny bilans punktowy na wyjazdach poprawić. Myślę, że zawodnicy wychodzący z U-19 po prostu będą lepiej przygotowani do tego, żeby sobie radzić z tym w meczach wyjazdowych. Oni też wychodzą z tą tendencją szkoleniową, która jest wyższa. I my naprawdę jesteśmy w stanie rozstrzygać współzawodnictwo w końcówkach meczów.

W Białymstoku chyba wszyscy już Legię skreślili, a piłkarze wierzyli.
- Kiedy przegrywaliśmy 1-2, czy któryś z naszych zawodników skoczył do sędziego, gestykulował, miał pretensje, wymuszał, kłamał, oszukiwał? Oni po prostu chcieli grać w piłkę. I to jest właśnie to zwycięstwo całej naszej pracy, że potrafimy wprowadzić ten stan koncentracji, skupić się tylko na graniu w piłkę. W U-17 już tak nie było. I to jest lekcja do zrobienia przed tymi chłopcami. Jeszcze do tego może nie dorośli. Drużyna U-19 już była w stanie skupić się – końcówka, gramy, jeszcze jeden strzał, jeszcze jedna akcja. To nie jest przypadek iż ostatnie kolejki w U19 rozstrzygaliśmy w ostatnich minutach. To jest efekt obowiązującej technologii szkolenia zakładającej przygotowanie zawodnika do maksymalnej koncentracji i prawidłowej decyzyjności nawet w doliczonym czasie gry, dlatego jednostka treningowa w Akademii trwa 120 minut, a nie standardowe 90. To pozwala nam skupić się tylko na graniu w piłkę nożną.
Po tym meczu, jak spotkałem się z chłopcami, bardzo im podziękowałem. Nie za to, że wygrali, tylko za to, jaką postawę zaprezentowali. Że nawet jak padła bramka nieuznana ze spalonego, która też dawała jakiś tam cień nadziei, nikt nie protestował. Zabrali piłkę, skupili się dalej na graniu. Postawa rodziców też jest wielka. Gratulacje dla całego środowiska. Nikt nie komentuje, nie krzyczy, nie jest arogancki, nie ma chamstwa. Po prostu jest tak, jak powinno być.

fot. Jakub Wydra / Legia.comfot. Jakub Wydra / Legia.com

Jaka będzie wizja drugiej drużyny na kolejny sezon?
- Moja wizja Legii II jest złożona z trzech grup zawodników. 25% powinni stanowić zawodnicy bardzo doświadczeni, o odpowiedniej klasie piłkarskiej z jeszcze dobrą jakością na boisku i przewodnictwem w szatni, którym mogę wytyczyć ścieżki również po zakończeniu kariery. Mówię np. o Julku Tadrowskim, na którym się nie zawiodłem, o Michale Kucharczyku, czy Mateuszu Możdżeniu. Druga grupa, która ma stanowić 50%, to powinni być zawodnicy, którzy wywodzą się ze struktur akademii i są maksymalnie dwa lata po skończeniu juniora, rok po skończeniu juniora lub ewentualnie w ostatnim roku juniora. W tym roku moglibyśmy mówić o rocznikach 2005, 2004 i 2003. Tymczasem takich zawodników mamy raptem 11. Mustafajew z rocznika 2003 - kontuzjowany, z 2004 mieliśmy na wypożyczeniu Strzałka, Majchrzaka i Krajewskiego. Mamy Wnorowskiego i Kierasia i z rocznika 2005 mamy pięciu zawodników: Puciłowski, Grączewski, Bochniak oraz dwójkę Urbański i Ziółkowski – sprowadzeni do klubu za mojej kadencji, którzy są już w pierwszym zespole. W sumie w drugiej drużynie wiosną do dyspozycji było zaledwie pięciu. Kolejne 25% zespołu to powinni być najbardziej uzdolnieni młodzi chłopcy, ci poniżej ostatniego wieku juniora, czyli roczniki 2006, 2007, 2008. ale ich można wprowadzić, jeżeli ta drużyna ma stabilny szkielet. I my do tego stabilnego szkieletu musimy po prostu trochę dorosnąć. Pokusiliśmy na atak na awans i dlatego pozwoliłem trenerowi na zaproponowanie konkretnych zawodników jak Radaszkiewicz, Zięba, Byrtek, czy Korczakowski. Ci zawodnicy prezentowali jednak bardzo przeciętny poziom trzecioligowy i nie byli w stanie dać jakości w takim wymiarze, jakiego oczekiwaliśmy.
Zwróćcie uwagę, że jesienią w „dwójce” grali tacy piłkarze jak Rose, Pich, Charatin, Kapustka, Gil Dias. To byli zawodnicy, którzy stanowili o kulturze gry, my wygrywaliśmy przez olbrzymią dominację. Do tego wchodzili Strzałek i Rejczyk. Na wiosnę Ich już nie było, a Ziółkowski i Urbański awansowali do pierwszego zespołu. W końcówce sezonu wielu zawodników drugiej drużyny i U19 uczestniczyło już w treningach u trenera Feio, byli tam potrzebni.

Czyli wizyty i podglądanie wielu treningów grup młodzieżowych przez Goncalo Feio szybko przyniosło efekt. Chyba większy niż przez półtora roku pracy Kosty Runjaicia…
- Do obydwu panów mam wielki szacunek, bo jakbym miał określić mój poziom współpracy, czy z panem Runjaiciem, czy z panem Goncalo Feio, to uważam, że to była i jest współpraca na najwyższym z możliwych poziomów komunikacji, kultury, relacji. Trener Runjaić to bardzo dobry menedżer i on pozwalał sobie nawet na to, żeby dla dobra drugiego zespołu rzucić czterech zawodników, a trening poprowadziłby w szesnastu, w piętnastu. Natomiast trener Feio jest trenerem praktykiem, który uwielbia trening, jest wyznawcą treningu. Dodatkowo wywodzi się ze środowiska szkolenia młodzieży. Konsultowaliśmy z panem trenerem Feio, którzy zawodnicy powinni wziąć udział w zajęciach z I zespołem i ci zawodnicy w sposób kapitalny bronili się na tych treningach bo byli do nich prawidłowo przygotowani On też bardzo dobrze ich wykorzystywał, bo byli pełnoprawnymi uczestnikami treningu, a nie tylko uzupełnieniem. Jeśli ktoś zarzuca, że skoncentrowani jesteśmy tylko na samym wyniku, to fakt, że ta grupa piłkarzy została wzięta ze swoich macierzystych zespołów, które walczyły o awans lub tytuł, chyba tę tezę musi odrzucić.

A czy taki problem nie będzie się powtarzał? Wydaje się dość naturalne, że jedynka jesienią kadrę ma rozbudowaną, jeszcze szczególnie jak gra w pucharach. Wszyscy nie grają, więc łatwo jest ich zrzucić do rezerw.
- Teraz jesteśmy już zdecydowanie lepiej do tego przygotowani. Kadra drugiego zespołu jest skonkretyzowana i zamknięta na kolejny sezon. Jest złożona w miarę proporcjonalnie w stosunku do tych proporcji, o których powiedziałem. Zostanie czterech, pięciu zawodników starszych, zostanie z nami Mateusz Możdżeń, Michał Kucharczyk, Adam Ryczkowski i Julien Tadrowski.

Czy przyjdzie Michał Pazdan?
- Upływ czasu jest dla Michała Pazdana mało korzystny. Podobnie jak upływ czasu jest mało korzystny dla Michała Kopczyńskiego. Oni z chęcią by do nas wrócili, może za rok, może za dwa. Powiem tak, za rok, za dwa oni już nie będą dla nas taką wartością, bo mimo wszystko trzecia liga jest ligą raczej prostą, w której trzeba oprócz jakości wykazać się również pewną determinacją, pewną fizycznością. Starzy doświadczony zawodnik poradzi sobie jak jest w dobrej dyspozycji – tak radzili sobie Adam Ryczkowski czy Julien Tadrowski. Michał Kucharczyk jest piłkarzem, którego musimy otaczać specyficzną opieką, żeby był zdrowy i dawał nam jakość merytoryczną na boisku. Możdżeń jeszcze daje tę jakość, ale wiadomo, że upływ czasu nie będzie dla nich korzystny. Dzisiaj nie planujemy jakiegoś wielkiego wzmocnienia. Osobiście szukałbym dobrego, doświadczonego środkowego obrońcy. Zostawimy Patryka Konika, bo on jest naszym wychowankiem, dobrze funkcjonuje. Poza boiskiem i na nim jest wzorową postacią. Spróbujemy utrzymać Grączewskiego, Puciłowskiego, zostaje Wnorowski. Poczekamy na roczniki 2006 i 2007, z których wprowadzimy więcej zawodników. Będziemy też czekali na decyzje trenera Goncalo Feio po zgrupowaniu, kto zostanie w pierwszym zespole.

Macie jakiś plan by wysyłać młodych zawodników do wyższej ligi niż trzecia? Na przykład może ścisła współpraca z Pogonią Grodzisk, która jest blisko?
- Myślimy o tym, ale nam potrzebna jest wyższa liga wewnątrz, bo przesunięcia zawodników w ramach klubu są proste. A jak oddajemy kogoś na zewnątrz to na pół roku lub na cały sezon i nie mamy żadnego wpływu na jego proces rozwoju. I to jest jedyny dylemat, kogo możemy, ilu zawodników możemy pokazać. Rozmawiamy a propos tego, żeby co niektórym z nich wytyczyć jakieś dodatkowe bodźce szkoleniowe, tym, którym się uda.

Trudne były negocjacje z Goncalo Feio na temat Leszczyńskiego, Adkonisa, Szczepaniaka, którzy zamiast odpoczywać przed startem przygotowań pierwszej drużyny, grali do końca w juniorach?
- Daliśmy im tydzień wolnego po sezonie. Oni też muszą się tego uczyć, że ten profesjonalizm, który wynika z kontraktów, po prostu prowokuje ich do dyspozycyjności. Dla nich największym obciążeniem była kumulacja występów na wysokim poziomie, czyli te mecze o mistrzostwa Polski juniora starszego, młodszego, a nieco wcześniej mecze na mistrzostwach Europy. Trener Feio doskonale o tym wiedział, na pewno ich indywidualizowali. Sztab pierwszego zespołu wszystkich tych zawodników otoczył odpowiednią suplementacją i opieką medyczną.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Praca akademii zawsze oceniana jest przez pryzmat pierwszego zespołu, tego ilu zawodników akademia dostarczy do jedynki i ilu tam zadebiutuje. W ostatnich latach raczej dominowało zniechęcenie wśród młodych, którzy wiedzieli że jak dojdą do ściany, to dalej nie pójdą. Legia miała trenera wynikowca, który generalnie tak średnio chętnie patrzył na akademię.
- Przerobiłem w życiu kilku trenerów wynikowców. Bo poprzedni projekt, przy którym pracowałem, też raczej nie był mekką wprowadzania piłkarzy do struktur pierwszego zespołu, a efekty sportowe były najwyższe z możliwych i tylko ktoś mocno złośliwy mógłby je trudno podważyć. Bardzo często są trenerzy, którzy w najmniejszych szczegółach próbują dopracować koncepcję pracy szkoleniowej gry pod kątem wyników, eliminując jakikolwiek procent ryzyka. Młody zawodnik jest zawsze ryzykiem. Doświadczony trener na końcu powie: „fajny, rozwija się, ale postawię na tego starszego, bo jest większa szansa, że on raczej nie popełni takiego błędu, który może popełnić ten młody”.

Taki był właśnie Kosta Runjaić.
- Trener Runjaić miał swoją kocepcję pracy a Ja osobiście go bardzo szanuję. Myślę, że trener Feio, który ma doświadczenie pracy z młodzieżą także z Akademii Legii, się tego nie boi i poprzez proces treningowy będzie potrafił przygotować sobie zawodników do ewentualnego wejścia do pierwszego zespołu. Dlatego zaprasza ich na treningi nie po to by byli chorągiewkami lub stali w murze. Oni normalnie grali i uczestniczyli w procesie z pełnym zaangażowaniem i z pełnymi wymaganiami. Fajnie to określił kiedyś Kuba Żewłakow. Jak pytałem, jak pierwsze wrażenia, powiedział, że w jedynce na pewno nie ma żadnej taryfy ulgowej. To jest doświadczenie, które oni muszą zebrać. Musi upłynąć troszkę czasu. Proszę pamiętać o tym, że my dzisiaj jesteśmy w stanie przygotować zawodników do pierwszego zespołu o zdecydowanie wyższej wartości sportowej, niż ci, którzy byli nieco wcześniej. Jak przychodziłem tutaj 2 lata temu, gdybym miał trenerowi Runiajciowi pokazać zawodników do pierwszego zespołu, nie byłbym w stanie.

Tak było, że roczniki 2004-2005 były uboższe, ale co do kolejnych macie dużo więcej nadziei.
- Jak ktoś będzie kiedyś oceniał moją pracę, to już dzisiaj mogę śmiało powiedzieć -tak jak wielokrotnie prognozowałem - że od rocznika 2009 będzie systemowy efekt szkoleniowy, widoczny na wszystkich etapach wraz z pierwszym zespołem. To jest pierwszy rocznik, który został prawidłowo wyselekcjonowany, objęty prawidłowością szkoleniową. Wcześnie wprowadzony do zespołu do U-19 był Pascal Mozie, wcześniej wprowadzony Leszczyński do U-19, wcześniej wprowadzony Adkonis do drugiego zespołu. Oni wszyscy, poprzez ilość doświadczeń, stawali się godnymi kandydatami do tego, żeby wejść na trening. Dziś niektórzy piłkarze z pierwszego zespołu mówią „Kto to jest ten Leszczyński? Świetnie na treningu sobie radził!”. Ale jakbym go dwa lata temu pokazał, to było dziecko, typowane przez niektórych pracowników akademii do selekcji negatywnej. Ja obejrzałem Janka w kilku meczach U16. Bardzo dobre warunki fizyczne, duża kompletność działań ofensywnych i defensywnych, odwaga do gry w kontakcie, skuteczny odbiór piłki i prawidłowe decyzje w atakowaniu. Wyciągnąłem go z U-16, włożyłem przeniosłem do zespołu U17 zaprosiłem rodziców, wskazałem ścieżkę rozwoju adekwatną do czasu kontraktu podpisałem kontrakt, bo widziałem i widzę w nim olbrzymią perspektywę rozwoju. Tylko trzeba było chwilkę poczekać.
Ostatni okres zaowocował tym, że Wojtek Urbański i Janek Ziółkowski zadebiutowali w pierwszym zespole. Ziółkowski zadebiutował na bardzo prawidłowym poziomie, ale był do tego przygotowany, bo rozegrał dużo meczów w trzeciej lidze i świetną pracę wykonali rodzice Ziółka, szczególnie Pan Tata.

Jeszcze nie tak dawno często słyszało się głosy, że Strzałek nie dostaje szans, że nikt ich nie dostanie, że jak Rejczykowi nie wyjdzie, to już nikomu nie wyjdzie. Teraz ci chłopcy zobaczyli, że to ma sens, bo jest jakiś progres, bo są minuty na boisku, są kolejne zaproszenia na treningi?
- Fakty o tym mówią. Nikt z zawodników, których chcieliśmy utrzymać w strukturach akademii, nie odszedł. Wszyscy mówili, że Grączewski już odejdzie. On przyszedł i powiedział, że chce zostać. Wszyscy zawodnicy z rocznika 2009, którym zaproponowaliśmy kontrakty, podpisali je. Wszyscy byli na rozmowach z rodzicami, bez agentów, dostali umowy trzyletnie. Rodzice dziękowali za kontrakt i nie podejmowali polemiki negocjacyjnej. Oni rozumieją proces, zaczynają coraz bardziej ufać. Fundamentem tego działania jest uczciwość, etyka. Ja po prostu nikogo z tych ludzi nie okłamałem przez 2 lata. Ja nie obiecuję nic. Ja nie tworzę wizji, które są wizjami tylko po to, żeby było dwa tysiące kliknięć. Ja transparentnie komunikuję rodzicom, jaka jest droga. Pokazujemy ścieżki rozwoju każdemu z tych zawodników. I oni dzisiaj podążają za bardzo konkretną wartością, która towarzyszy klubowi. Jakby Janek za wcześnie wyszedł w pierwszym zespole, niegotowy, przestraszony i stracił trzy bramki, to znowu byłyby teksty „co to za akademia?!”.
Uważam, że część zawodników, która nawet debiutowała w pierwszym zespole przed moim przyjściem i już po moim przyjściu, była zobligowana do tego przez kontrakt, przez agenta, przez nacisk na klub. Dzisiaj tego nie ma. Chcesz, to odejdź. Nie chcesz grać w Legii? Odejdź. Po prostu. To nie zawodnik jest szansą dla akademii, to akademia jest szansą dla zawodnika. I jak to wszyscy zrozumieją, to będzie zdecydowanie łatwiej przygotować tych zawodników. Dzisiaj nie ma tych zapisów, że piłkarz musi w pierwszym zespole rozegrać ileś minut, że my mu gwarantujemy. Niby dlaczego musisz rozegrać, jak na to nie zasługujesz?! Ja w swoim życiu zawodowym wykreśliłem jedno słowo - załatwić. Ja nic nikomu nie załatwiam. Zapracować, zasłużyć, ale nie załatwić.

Tu musimy wtrącić się z cytatem z TVP Sport: „Akademia stała się autokratyczna i brakuje wymiany poglądów. Kto nie zgadza się ze Śledziem, ten nie ma przyszłości w jego akademiach.” Prosimy o komentarz do tych słów, które pojawiły się w kontekście odejścia trenerów Rolaka i Kamudy.
- Uważam, że budując pewną kulturę piłkarską nie przystoi wypowiadać się publicznie na tematy personalne. Końcowy wynik sportowy nie miał znaczenia. Każda decyzja personalna, którą podejmuję w strukturze Akademii, ma jeden wspólny mianownik - jest nim dobro projektu. Ja nie mam w sobie partykularyzmów. Trener Piotrek Jacek to był mój człowiek, mój wychowanek i też go nie ma. Chciałbym zaznaczyć, że zainteresowane osoby otrzymały kompleksową informację o powodach tych decyzji jako pierwsze.

Co zdecydowało o rozstaniu z trenerem Kamudą?
O decyzjach personalnych zawsze decyduje jeden wspólny dla wszystkich cel dobro projektu, dobro akademii. Trener Kamuda jest bardzo dobrym trenerem ale. dziś chcemy nasze działania zintegrować to w jeden system, czyli tak, żeby departament skautingu, rekrutacji i rozwoju indywidualnego był w jednych rękach. Żebyśmy wiedzieli, kogo sprowadzamy, z jakimi deficytami, co musimy poprawić, kogo nie sprowadzamy, bo mamy, z kim pracujemy, kto przeskoczy w którymś etapie w daną pozycję w danym roczniku. Po prostu podjąłem taką decyzję ze względu na korektę strukturalną całej struktury, ale też nie chciałem tworzyć takiej przestrzeni jakiejś, drugiej, trzeciej. To po prostu męska decyzja, że nie mamy pomysłu na kolejny sezon.

To co z tym autokratyzmem w akademii?
- W styczniu powołałem tzw. management Akademii, ukonstytuowałem go. Podniosłem 4 osoby do rangi wicedyrektorów. Wicedyrektorem został Sebastian Różycki, który tu był przed moim przyjściem. Wicedyrektorem do spraw rozwoju indywidualnego skautingu i rekrutacji został Piotr Zasada, który też był tu przede mną. Wicedyrektorem do spraw edukacji (SMS i bursa) został Maciek Strożek. To jest „mój człowiek” – „mój” w tym sensie że pracował już ze mną przy podobnym projekcie. Wicedyrektorem do spraw szkolenia został Rafał Matusiak, który wcześniej był dyrektorem akademii Jagiellonii. To nie jest także „mój człowiek”, wnosi natomiast dużą wartość merytoryczną. Wszystkie te decyzje personalne, czy główne decyzje strategiczne, które podejmujemy, podejmujemy kolegialnie. Nie podejmuje ich tylko dyrektor Śledź. Jeżeli mówimy o zwolnieniu trenera X, to wnioskują trenerzy główni. Czy ktoś wie na przykład o tym, że sugestię o nie podpisaniu nowej Umowy z trenerem Rolakiem złożył ktoś inny niż dyrektor Śledź? Rozmawiamy w pięciu i podejmujemy kolegialnie decyzje, więc jeżeli ktoś mówi, że gdy ktoś się ze mną nie zgadza to musi odejść, to jest to po prostu absolutna brednia. Moją wartością w każdym projekcie jest wartość ludzi, których jestem w stanie przygotować i oddać im jurysdykcję, odpowiedzialność za bardzo konkretne projekty. Można zapytać Piotrka Zasadę, ile razy dyrektor Śledź się wtrącił w jego działania. On wam powie, jak dużą samodzielność ma w podejmowaniu decyzji. Oczywiście konsultujemy się we wszystkich istotnych kwestiach, sportowych, organizacyjnych czy ekonomicznych.
Jest taki film „Psy” i tam pojawia się taki tekst: „Komisje się zmieniają, pan zawsze w komisji”. Tu zmieniło się czterech dyrektorów, a co niektórzy są od zawsze. Koncepcje się zmieniają, wszystko się zmienia, a ja dalej jestem. W Legii jest strefa wyjątkowego komfortu, a ja bardzo często myślę, że co niektórym ratuję życie… wyprowadzając ich z tego komfortu. Trzeba zacząć walczyć o coś więcej, trzeba pokazać, zrobić coś więcej. Trenerzy skończyli pewien etap pracy. Muszą rozpocząć inny.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Jak wyglądają procedury podejmowania decyzji o przyszłości zawodników?
- Mamy stworzone strategie, standardy, co zrobić, żeby zawodnika sprowadzić. W komitecie transferowym jest pięć osób, które mają głos. Żaden piłkarz nie trafił - z wyjątkiem rezerw, to był mój błąd - do akademii w ostatnim sezonie spoza struktur klubu, który nie był przegłosowany w komitecie transferowym. Rekomendacje może dać albo dyrektor skautingu, albo trener ze skautingu, albo dyrektor prowadzący. Potem siadamy w bardzo szerokim gronie, z terenem przygotowania indywidualnego, z fizjoterapeutami, z psychologiem, robimy szereg testów wiedzy o danym zawodniku, analizujemy całą koncepcję ściągnięcia tego zawodnika i na końcu my głosujemy. Na przykład dyrektor szkoły mówi jest na nie, bo to jest chłopiec, który ma średnią 2,5 i obniży nam jakość szkoły. No ale jeżeli inni są na tak, to demokratycznym głosowaniu transfer może przejść. Więc jak ktoś mówi o niekolegialności w relacjach w akademii, to po prostu to jest znowu wycięte z kontekstu jakieś stwierdzenie kogoś nasiąkniętego żółcią.
- My wciąż budujemy taką tożsamość z klubem i to zaufanie poprzez prawdziwość relacji z rodzicami, prawdziwość opieki szkolnej. Podniosło się larum, że tyle godzin w szkole muszą siedzieć… A te wyniki, które dzisiaj są i te mecze, w których my strzelaliśmy bramki po 90 minucie, to nie jest przypadek. To jest efekt tego, że zawodnik wytrzymuje w kategoriach koncentracji cały mecz. Wytrzymuje, dlatego że zwiększyłem do 120 minut jednostkę treningową, żeby zwiększać ich poziom koncentracji obowiązującej w trakcie meczu i podejmowania optymalnych decyzji. Kiedy u przeciwnika to siada, my jesteśmy w stanie jeszcze wykrzesać w siebie konkretne wartości sportowe. To też efekt szkoły. Jak przychodzili zawodnicy z zagranicy, to były głosy po co z zagranicy, przecież mamy Polaków. Jak przyszli, to ale super, że z zagranicy, bo reprezentanci. Jak podpisujemy kontrakt z jakimś tam w 2009 roku - super, powodzenia, obyś tylko trafił do jedynki. Jak mistrzostwo Polski, to super, oby wszyscy trafili do jedynki. Nie, wszyscy trafią do jedynki - trzeba mieć tego świadomość. Nawet ci co teraz podpisują kontrakty. Moim zdaniem oni są dzisiaj w najlepszym ośrodku szkoleniowym w Polsce. Nie chcę powiedzieć najlepszej akademii, ale mam nadzieję, że taką na pewno będziemy. Liczę na to, że będziemy też nośnikiem bardzo wysokiej jakości w Europie, jeśli chodzi o wartości szkoleniowe. Na to jednak po prostu potrzeba troszkę czasu i tyle.

A z czego jest Pan najbardziej zadowolony z tego, co udało się zrobić, zmienić przez te dwa lata?
- Z takich projektowych rzeczy to na pewno dzisiaj dość dużym entuzjazmem napawała mnie szkoła jako nasza instytucja, która łączy w sobie wiele wartości. I to nie tylko wartości, które pozwalają na realizację procesu szkoleniowego, ale wartości pozasportowej, społecznej, czyli nasz udział w wielu wydarzeniach. Niedawno odbyło się poświęcenie sztandaru szkoły, cudowna uroczystość. Widziałem naszych chłopców eleganckich, pięknych, ubranych z tym sztandarem - do końca życia zapamiętałem taką rzecz. To jest coś, co ma wartość ponadczasową. Nigdy drugi raz nie można poświęcić sztandaru. Sztandar to jest symbol. Sztandar to jest honor. To jest coś, co ma naprawdę wielkie znaczenie. Mamy swój sztandar w szkole. Widziałem powagę tych chłopców, ich zaangażowanie w całą ceremonię oraz świat dorosłych, który to wsparł.
W kwestiach dotykających mojej pracy, to uważam, że dzisiaj jesteśmy na etapie bardzo prawidłowo stabilizującym projekt. Po pierwsze - nie ma ingerencji agentów w strukturę szkoleniową. Rodzice obdarzają wartość szkoły coraz większym zaufaniem, czego dowody są w postaci podpisywanych kontraktów bez jakichś wielkich negocjacji. Myślę, że sama idea kontraktu została zmieniona, czyli nie przestała być rozdawnictwem, a jest nagrodą, wyróżnieniem. Wiele osób to docenia. To są takie elementy, które dają mi dość duży symptom do nadziei na przyszłość. W kategoriach bardzo merytorycznych mogę powiedzieć, że największą wartością jest to, że coraz większa grupa pracowników Akademii rozumie priorytetyzację taktyczną, pewną ideę szkoleniową, która tu obowiązuje. W dalszym ciągu jednak nie wszyscy, bo dla niektórych to jest bardzo trudny proces.

Co jest jeszcze do poprawy, co trzeba zmienić?
- W dalszym ciągu do korekty jest podniesienie wartości szkoleniowej poprzez identyfikację i utożsamienie się z technologią. Żeby dobrze przygotować środek treningowy na zajęcia, trzeba zrozumieć wskazania, które płyną, znać zasady, które obowiązują i umieć skonstruować ten środek. Jest wielu trenerów, którzy konstruują środek treningowy, nie patrząc na nic, a potem próbują dopasować do niego te wszystkie inne elementy. Trenerzy, którzy niestety odchodzą od nas, bardzo często posługiwali się środkami treningowymi i całym procesem szkolenia, który towarzyszył im przez ileś lat i próbowali przekonać otoczenie do tego, że te zasady dopasujemy tu, to wsadzimy tu i to działa. Ale nie działa. Najpierw trzeba zrozumieć i przygotować samemu ten środek, który będzie efektem korelacji wielu elementów towarzyszących, a nie przygotować środek, który już mam ułożony w głowie i potem dopasować do niego inne czynniki. To tak się nie dzieje, przez co potem efektywność działania na treningu maleje, bo zawodnik jest obarczony na przykład niedecyzyjnością w trakcie gry i się nie rozwija. Trenerem, który moim zdaniem rozwinął bardzo dużą grupę zawodników w ostatnim okresie, nawet tych przeciętnych, jest trener Raczkowski.

W ostatnim czasie tak naprawdę chyba po raz pierwszy w Akademii, odkąd istnieje, zostało sprowadzone wielu chłopaków z zagranicy.
- Pierwszym krokiem, który podjąłem, przychodząc do pracy, było wyjęcie skautingu Akademii ze struktury skautingu ogólnego i przyporządkowanie go Akademii. Moja wizja rozwoju tego projektu przebiegała w kierunku właśnie takim, że Akademia powinna być akademią międzynarodową. Pierwszy zespół jest międzynarodowy. Sztab pierwszego zespołu jest międzynarodowy. Wszystkie kluby wysoko kwalifikowane są międzynarodowe, wielowyznaniowe, wielojęzykowe. Stworzyliśmy bardzo dobrze wystandaryzowany projekt skautingu międzynarodowego. On jest naprawdę bardzo dobrze przygotowany, podzielony na kraje, na grupy itd. To jest bardzo precyzyjnie dzisiaj dopracowane działanie z naszej strony. Stworzyliśmy przestrzeń dla wideoanalityka, bo nie stać nas na to, żeby wysłać 10 skautów po świecie, Ameryce, Europie, żeby obserwowali zawodników. Raczej obserwujemy i wyciągamy ich z różnych krajów, oglądamy ich mecze, analizujemy na podstawie tych meczów i dopiero wtedy podejmujemy bardzo konkretne decyzje. Dzisiaj w oparciu o te decyzje mamy sześciu zawodników, którzy są ze struktur zagranicznych. Są Kovacik i Sarudi ze Słowacji, Jovović z Czernogóry, Grek Vasiliadis, Karolak ze szwedzkim paszportem. Mamy dwóch chłopców ze Wschodu, czyli Mikanowicza z Białorusi i Stolarienkę z Ukrainy, ale oni byli tutaj wcześniej. W moim założeniu jest dwunastu, maksymalnie trzynastu zawodników w zagranicznej strukturze Akademii z różnych obszarów, żeby oni się ze sobą musieli komunikować, żeby uczyli się siebie nawzajem, żeby uczyli się szacunku dla innej nacji, dla innej religii, dla innego stosunku do życia. To jest dzisiaj bardzo trafiony dla nas projekt, bo to są chłopcy z reguły bardzo skromni, bardzo pracowici i są kapitalną lekcją dla innych. Jak pytasz, jak tam, jak u ciebie, odpowiada: wszystko dobrze, za wszystko dziękuję. Wszystko jest super. Niczego nie potrzebuje, tylko trenować. To jest trochę inna postawa, niż co niektórych chłopców z postawą roszczeniową. Ci chłopcy wiedzą dobrze o tym, że to jest dla nich wyjątkowa szansa.

A trenerów też zamierzacie ściągać z zagranicy? Jakie cechy trenerów są dla was pożądane?
- Nie sięgnąłem jeszcze w tę przestrzeń, chociaż rozpatrywaliśmy nawet w tym okienku jednego z trenerów, który był z zagranicy. Pewnie byłoby nam najbliżej do Półwyspu Iberyjskiego, czyli sięgałbym po Hiszpanów, ale nie zdecydowaliśmy się, bo uważam, że dzisiaj jest za wcześnie na taki ruch. Po prostu nie jesteśmy jeszcze gotowi na to, żeby ściągnąć trenera, który powinien być wartością dodaną i wrzucić go w ten tryb, który już jest świetnie funkcjonujący. Jakie cechy powinien mieć? Merytoryka nie pozostawiająca złudzeń to jest pierwsza rzecz, bo nie ma dyskusji na ten temat. Natomiast w kategoriach takich osobowościowych, to szukamy osób, które spełniają pięć wartości, które zbudowaliśmy i oddają wszystko: pasja, rozwój, kreatywność, lojalność, pokora.

W mediach pojawiła się informacja, że Marcin Mięciel został zwolniony, bo umożliwił odejście napastnikowi akademii wbrew pańskim decyzjom.
- Z Marcinem Mięcielem rozstałem się w dobrych relacjach z jednej przyczyny. Powiedziałem jasno, że musiałby zostawić swoją akademię i pracować z nami, ale on nie chciał zostawić swojego „dziecka”, co też rozumiem. Marcin jest trenerem napastników, a jak mamy ocenić pracę trenera z napastnikiem, kiedy trener nie widzi tego napastnika w meczu, bo w soboty i w niedziele nie jest w stanie tu być? Musimy się temu poświęcić w 100 proc. Może wrócimy kiedyś do tego, może zostanie konsultantem w jakiejś dziedzinie, ale wtedy, kiedy ja będę gotowy, czyli najpierw zbuduję projekt, który będzie świetnie funkcjonował we wszystkich parametrach organizacyjnych i merytorycznych, a nie będzie oparty o półśrodki. Te informacje to brednie, nadinterpretacja jakichś faktów, które są koszmarnie niesprawiedliwe. Nie było żadnej podstawy do negatywnej oceny pracy Marcina z wyjątkiem jego możliwości czasowych dla projektu.

fot. Raffi / Legionisci.comfot. Raffi / Legionisci.com

Zapytamy jeszcze o tę współpracę z klubami z Mazowsza, z filialnymi klubami. Jak to się rozwija?
- Niedawno mieliśmy podsumowanie rocznej pracy w tym projekcie. Przyjechali przedstawiciele większości klubów. Tych klubów jest w tej chwili ponad 20. Bardzo fajnie ta współpraca się rozwija. Niestety, musiałem posilić się o to, że wykluczyłem z projektu jeden klub, bo to jest projekt, partnerstwo o szlachetnym wydaniu. Jeżeli ktoś nie respektuje szlachetnych relacji pomiędzy klubami, to wykluczyłem Concordię Elbląg. Niedopuszczalną rzeczą jest to, że przeciwko nam w meczu w trzeciej lidze wystawiają najmocniejszy skład, a przeciwko naszemu konkurentowi przyjechali juniorzy u15. Więc to uznałem za po prostu postawę najniższej etyki partnerstwa i wykluczyłem ich z tego projektu. Chodzi o zasadę fair play.

A są jakieś kluby, które mają od was jakieś granty, o których pan wspominał na początku?
- Na grant jeszcze żaden nie zapracował. Grantem niefinansowym jest to, że my byliśmy w większości klubów, prowadzimy dla nich dość regularne szkolenia w zakresach, o które te kluby proszą, czyli w zależności od potrzeb wysyłamy takich specjalistów. Dzisiaj nie ma jeszcze tego efektu, który byśmy chcieli w postaci jednego, drugiego, trzeciego zawodnika, który trafiłby do nas z taką wartością dodaną, ale myślę, że w perspektywie czasu to nastąpi. Myślę, że skorzystamy z takiego partnerstwa. Dzisiaj to jest, można powiedzieć, takie ewangelickie sianie. Nie we wszystkich miejscach to ziarno urośnie, niektóre trafi na skałę, niektóre na żyzną ziemię i urośnie dużo.

Rozmawiał Woytek



Komentarze: (18)

bum, 18.07.2024 12:01:13 - *co.uk

Przekonaj mioduskiego do tego stwierdzenia i będzie pięknie !

Sarcastico, 18.07.2024 12:43:59 - *inetia.pl

Tyle pie*dolenia, a i tak z tego produkowania młodych talentów były, są i będą nici.

Ju(L)ius, 18.07.2024 13:39:08 - *t-mobile.pl

@Sarcastico: A myślisz że jak długo produkuje się mlody talent.....?

Ju(L)ius, 18.07.2024 13:40:28 - *t-mobile.pl

@Sarcastico: Wlasnie umieściłem cię na czarnej liście.... I'll be watching you!!

Piotr Niedek, 18.07.2024 15:47:14 - *t-mobile.pl

@Ju(L)ius: Tą swoją czarną listą tyłek sobie podcierasz? Gość ma rację, a Ty kasztanie zauważyłem, że często krytykujesz i kwestionujesz innych.

Lupus, 18.07.2024 16:06:04 - *centertel.pl

Nie liczy się wynik, tylko kasa!, tak misiu KASA!!!

Sarcastico, 18.07.2024 19:49:52 - *inetia.pl

@Ju(L)ius: Polecałbym raczej zrobić sobie listę wyzwań i celów, które chcesz osiągnąć, tudzież rzeczy które chciałbyś u siebie wyeliminować. Pozdrawiam. Spokojnego wieczoru.

(L)eve(L)64, 18.07.2024 20:51:06 - *plus.pl

Jak patrzę na jego twarz to od razu chce mi się pić jak na największym kacu.

Nazgu(L), 18.07.2024 21:02:19 - *vectranet.pl

Oczywiście że wynik jest najważniejszy, szkoda tylko, że w reprezentacji o tym nie wiedzą :D

13 , 18.07.2024 21:37:40 - *205.51

Marek, przestań pitolic. Wynik to jest najważniejszy dla kibiców. A dla reszty to kasa. Więc jak wyniku nie ma ale kasa nadal jest to je_ ten wynik no nie?

Koneser polskiej piłki klubowej, 18.07.2024 22:45:48 - *plus.pl

Wspaniałe słodkie pierdzenie Mareczka

Arek, 18.07.2024 23:22:22 - *tpnet.pl

@Sarcastico: czyli mniej więcej, tyle samo, ile z Twojego pie*dolenia.

Roma, 19.07.2024 11:02:35 - *plus.pl

nie wiem, o co chodzi pozostałym komentującym, dla mnie przekaz jest jasny i rzeczowy. Dobrze, że są w klubie osoby, które wiedzą co chcą zrobić i w jaki sposób.

13, 19.07.2024 14:05:07 - *205.51

@Roma: Nie zrozum "Nas" źle. Śledź jest ok. I robi robotę... Ale dość mam już pitolenia propagandy. Chcę efektów.. First DELIVER, then talk. Ahh, słaby mam ten hiszpański...

Kamyk Mokotów, 19.07.2024 14:23:06 - *229.9

Marek trenował mnie jeszcze w Gwardii profesjonalista, pełną gębą. Spoko gość jako trener i jako człowiek.

Dj bobo, 19.07.2024 20:44:27 - *.

Wow

L, 19.07.2024 21:47:15 - *t-mobile.pl

Pamiętam p. Marka z SEMPa - profesjonalista, pasjonat i przede wszystkim dobry człowiek z zasadami. Uczeń Ś.P. Rudolfa Kapery. Dajcie mu czas i zobaczycie, że będą efekty. Akademia jest ważniejsza niż 1. zespół bo jak zatrybi to masz wychowanków co roku do grania. A w jedynce albo trafisz jak z Vadisem czy Nicolicem albo nie - Langil, Hildeberto, Obradovic, Kastrati

kipi, 20.07.2024 00:14:25 - *79.35

Śledziu typowy Dyzma

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!