Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Kacper Chodyna - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Nasz wywiad

Chodyna: Czekam na debiut w europejskich pucharach

Woytek, źródło: Legionisci.com

- Przebierałem nogami do transferu już trochę wcześniej, ale zostałem na jeszcze jeden sezon, żeby wzmocnić swoją pozycję w lidze. To się udało, byłem liderem w klasyfikacji asystentów i to był idealny moment, by spróbować czegoś więcej - mówi Kacper Chodyna, który latem został zawodnikiem Legii Warszawa. Zapraszamy na rozmowę z nowym wahadłowym "Wojskowych".

Jak to jest wyjechać z takiego klubu jak Ina Ińsko do Mediolanu i zobaczyć zupełnie inny świat?
Kacper Chodyna: - Wrażenia były niesamowite. W tamtych czasach w Polsce nie było takich boisk, dopiero teraz może są podobne, również cała otoczka klubu i sztabu szkoleniowego była niesamowita. Podczas pobytu mieliśmy możliwość bycia na meczu Milan-Bari i mimo że było 0-0, to zobaczyliśmy na rozgrzewce np. Ronaldinho, który samodzielnie sobie żonglował na środku boiska. Dla dziesięciolatka to kosmos - wspomnienia nie do opisania.

Gdy zobaczyłeś klub i miasto, to pomyślałeś wtedy, że to cel, do którego musisz dążyć?
- Był to bodziec, ale także coś, co dodało mi pewności siebie. Byłem tam dwukrotnie. Pierwszy raz był z samymi Włochami na obozie, gdzie musiałem się dobrze pokazać, bo 8 osób było wybieranych do dalszego etapu. Udało się znaleźć w tym gronie. Następnie przyjechałem na turniej zawodników z wszystkich krajów i tam okazało się, że w ogóle od nich nie odstaję. Nabrałem więc po tym wyjeździe przekonania, że jestem w stanie grać na niezłym poziomie.



A w jaki sposób zainteresowali się tobą ludzie z Lecha Poznań?
- Występowałem w kadrze województwa zachodniopomorskiego i rozgrywaliśmy mecze na różnych turniejach z kadrą Wielkopolski. Przyjeżdżali na nie skauci "Kolejorza" i tam wypatrzyli mnie oraz jednego z moich kolegów. W ten sposób trafiliśmy razem do Poznania.

Byłeś w Lechu 5 lat, sporo czasu, jednak trafiłeś do Legii, więc nie "wychowano cię do nienawiści do tej drużyny", jak śpiewają fani poznańskiej drużyny?
- Nie. Dostałem kiedyś pytanie, czy rzeczywiście tak jest, że w Lechu od dziecka uczą nienawiści do Legii, a czegoś takiego nie ma. Wiadomo, że w młodości mecze tych drużyn elektryzowały bardziej, ale nie było między nami nienawiści. Jeździliśmy z chłopakami z Legii na młodzieżowe kadry, na których trzymaliśmy się razem np. z Sebastianem Szymańskim czy Mateuszem Bondarenko.

W Lechu w tamtym czasie była duża konkurencja?
- Rywalizację mieliśmy bardzo mocną. Zdobywaliśmy co roku mistrzostwa juniorów młodszych, a w starszych rywalizowaliśmy właśnie z Legią, z różnym skutkiem. Z tamtych składów ponad 20 zawodników gra na poziomie I ligi i wyżej.

W rezerwach "Kolejorza", w których grałeś dwa lata, byli w tym okresie tacy zawodnicy jak Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz, Dawid Kurminowski, Kamil Jóźwiak czy Robert Gumny, więc rzeczywiście mocna ekipa. Trenowałeś jakiś czas z pierwszą drużyną, ale nie udało ci się przebić. Dlaczego?
- Nie widziałem szansy, by dojść szybko do pierwszej drużyny. Wówczas nie było obowiązku młodzieżowca i wydawało mi się, że ta szansa nie przyjdzie szybko. Siłą rzeczy możliwości były nieco inne. Przede mną w hierarchii był wspomniany Kamil Jóźwiak, który był uważany za wielki talent i poszedł do pierwszej drużyny. Zauważyłem, że droga do składu będzie dużo cięższa i stwierdziłem, że w Zagłębiu Lubin może być o to dużo prościej.

Z Zagłębia jednak od razu zostałeś wypożyczony do Bytovii Bytów. To chyba był stracony czas?
- Tak, ale dlatego, że klubom ciężko było się porozumieć i odszedłem zbyt późno, czego żałowałem. Wypożyczenie udało się dogadać jak była już 7. czy 8. kolejka, Bytovia była liderem i trener nie chciał nic zmieniać. Dodatkowo młodzieżowcami wtedy były jeszcze roczniki ‘98, czyli rok starsze ode mnie. Występował więc Juliusz Letniowski, który grał bardzo dobrze, więc ciężko było wywalczyć swoje miejsce na placu.

Co można robić ciekawego wieczorem w Bytowie?
- Oj, nie ma tam nic ciekawego (śmiech). Można tylko wyjść na rynek, nic więcej.

Z kolei Lubin to chyba dobre miejsce dla młodego chłopaka do rozwoju piłkarskiego?
- Myślę, że wręcz idealne. W Zagłębiu, jeśli jesteś dobry, to nie ma problemu z dawaniem szans młodym. Również gra tam wielu Polaków, więc jest zdecydowanie łatwiej się odnaleźć. Nie ma również tak dużej presji, jak w większych klubach.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

W Zagłębiu twoja kariera zaczęła nabierać rumieńców. Przez 4 sezony grałeś praktycznie w każdym meczu, zdobywałeś wiele liczb. Komu tam najwięcej zawdzięczasz?
- Na pewno jedną z takich osób jest trener Martin Sevela, który na mnie postawił. Byłem nietypowym wyborem, bo na początku ustawiał mnie na boku obrony, do czego nie byłem przekonany. Czas pokazał, że to była niezła decyzja, bo wyglądałem tam nieźle. Należą mu się duże podziękowania za danie mi tej szansy. Później swoją pracą zasłużyłem i wybijałem się na pozycji skrzydłowego, aż w końcu postawiono tam na mnie i zaczęły pojawiać się liczby.

No właśnie, najpierw grałeś jako obrońca, potem jako skrzydłowy - idealny wahadłowy do systemu, którym chce grać Legia.
- No chyba tak jest (śmiech). Mi się generalnie podoba ta pozycja, bo coraz więcej drużyn gra w takim ustawieniu. Osobiście podpatruję wielu zawodników z ligi angielskiej, grających na tej pozycji. Pytałem również bardziej doświadczonych kolegów o grę na wahadle i myślę, że może stać się ono moją docelową pozycją. Grałem sporo w obronie i w ataku, więc wyśrodkowana pozycja może być dla mnie dobra.

Po tych kilku tygodniach treningu w Legii czujesz, że jeszcze masz wiele do nauki na tej pozycji?
- Na pewno łatwiej jest mi się ustawiać na prawym wahadle. Po drugiej stronie nie czuję się jeszcze do końca pewnie. Ogólnie jednak treningi pozwoliły mi polubić tę pozycję i dużo mogę na niej zrobić.

W ostatnim sezonie za trenera Waldemara Fornalika zdobywałeś dobre liczby, zwyciężyłeś w klasyfikacji kanadyjskiej, a w kilku spotkaniach założyłeś nawet opaskę kapitańską. Doszedłeś do takiego momentu, w którym uznałeś, że to odpowiedni czas na zrobienie kroku do przodu?
- Jak najbardziej. Przebierałem nogami do transferu już trochę wcześniej, ale zostałem na jeszcze jeden sezon, żeby wzmocnić swoją pozycję w lidze. To się udało, byłem liderem w klasyfikacji asystentów i to był idealny moment, by spróbować czegoś więcej.

fot. Janusz Partyka / Legia.comfot. Janusz Partyka / Legia.com

Pojawiły się myśli o zagranicy, może były oferty?
- Na pewno po głowie chodziły różne kluby. Ja chciałem domknąć temat jak najszybciej. Ważne było dla mnie również to, by drużyna, do której przejdę, grała w europejskich pucharach. Legia daje taką możliwość, chcę się sprawdzić w Europie. Ponadto gdy zobaczyłem bazę treningową i zdecydowanie łatwiej było mi podjąć decyzję.

A jakbyś miał porównać LTC z bazami w Mediolanie czy Wronkach, która robi największe wrażenie?
- Zdecydowanie ta tutaj w Książenicach. Tu jest wszystko dosyć nowe, świetnie wygląda. We Wronkach jest podobny obiekt, ale dzieli się z innym miastem, w którym również jest kilka boisk i nie jest tak nowoczesne jak w LTC, które zdecydowanie jest numerem jeden.

Kilka lat temu z Zagłębia do Legii trafił Bartosz Slisz za 1,5 miliona euro. Ciebie Legia wykupiła, z tego co się mówi, za 870 tysięcy euro. Sliszowi ta kwota ciążyła przez długi okres. U ciebie tak nie będzie?
- Myślę, że nie. Bartosz Slisz był wtedy najdroższym transferem wewnątrz Ekstraklasy. W moim przypadku tak nie jest, więc presja związana z kwotą, jaką Legia na mnie przeznaczyła, jest mniejsza. Przychodzę do Warszawy, by pokazać się z jak najlepszej strony i dać klubowi to co potrzebuje, czyli wzmocnić pozycję wahadłowego. Paweł Wszołek wcześniej nie miał stałej rywalizacji, więc również po to tu trafiłem.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Nowa drużyna, nowi koledzy. Udało się już wkomponować?
- Wcześniej znałem się tylko z Dominikiem Hładunem. Resztę chłopaków tylko z boiska, ale nie mieliśmy żadnych relacji. W ostatnich tygodniach były codzienne treningi, w LTC spędzaliśmy razem czas od rana do wieczora, więc miałem możliwość dobrze poznać, docierać się ze wszystkimi. Trafiłem w idealny moment.

Jakie są twoje pierwsze wrażenia z współpracy z trenerem Goncalo Feio? Znałeś się z nim wcześniej?
- Nie, nie miałem okazji poznać wcześniej trenera. Zasięgnąłem tylko informacji od moich kolegów z Motoru Lublin. Współpraca wygląda super. Trener poświęca mi wiele czasu, bym jak najszybciej wdrożył się do tego ustawienia, w którym za dużo nie grałem. Dostaję wiele wskazówek, więc jestem zadowolony, że mogę od trenera Feio dużo czerpać.

Patrząc na swoich kolegów z drużyny, starszych i młodszych, widzisz jakość? Czujesz, że uda się zdobyć mistrzostwo Polski?
- Porównując to z Zagłębiem Lubin, różnica jakości jest ogromna. Jeżeli wszystko będzie wyglądało w meczach tak jak na treningach, to powalczymy o mistrza bardzo mocno.

Przy Łazienkowskiej 3 już grałeś, ale nie w koszulce Legii. Będziesz czuł lekki stres grając przez taką publicznością?
- Na pewno pojawi się dreszczyk emocji jak będę wychodził na murawę w koszulce Legii. Jednak jak mówiłeś, grałem już przeciwko Legii, ostatni raz całkiem niedawno, bo na zakończenie sezonu przy pełnym stadionie. Wiem z czym to się je, ale na pierwszym spotkaniu na pewno będzie lekki stres.

Kiedy tak naprawdę zaczęły się pierwsze rozmowy między tobą, a agentem, dotyczące przejścia do Legii?
- Myślę, że w okolicach tej ostatniej kolejki i spotkania z Legią. Wtedy zaczęły pojawiać się konkrety i sprawa nabrała tempa.

Pytam dlatego, bo jak obserwując tamten mecz, to można było odnieść, że stać cię na o wiele więcej, niż wtedy pokazałeś.
- Może tak było (śmiech). To też był mecz o nic, więc może również dlatego tak to wyglądało. Mieliśmy plan, żeby się cofnąć - ja też grałem w obronie jako wahadłowy, więc ofensywnych akcji miałem zdecydowanie mniej. Miałem jednak już wtedy kontakt z klubem, więc może podświadomie w głowie czułem, żeby za dużo tu nie zrobić.

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.comfot. Kamil Marciniak / Legionisci.com

Masz jakiś indywidualne cele na zbliżający się sezon, czy liczysz tylko na regularną grę?
- Na pewno chciałbym zaliczyć jak najwięcej minut. Jestem po kilku sezonach, w których grałem od deski do deski, więc regularna gra będzie dla mnie ważna. Czekam na debiut w europejskich pucharach. Wyjście w czwartkowy wieczór wyjść na boisko, zamiast włączenia telewizora, by oglądać Legię, będzie spełnieniem marzeń.

A teraz gdy włączasz telewizor i oglądasz Mistrzostwa Europy, to żałujesz, że ciebie tam nie ma? Dużo mówiło się, że masz szansę załapać się do kadry na Euro 2024.
- Nie miałem kontaktu z selekcjonerem Michałem Probierzem, więc dużej nadziei nie miałem. Kiedy jednak media zaczęły to rozdmuchiwać, pojawiły się myśli w głowie, że fajnie byłoby pojechać na EURO. Po to też przyszedłem do Legii, by z większego klubu łatwiej było mi się dostać do reprezentacji. Wiadomo, że grając w Zagłębiu jest znaczenie trudniej.

W Austrii rozmawiał Woytek


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA

Komentarze (3)

+dodaj komentarz
Jaro - 05.07.2024 / 15:45, *.centertel.pl

Skąd Mioduski bierze tych jełopów?

odpowiedz
Egon - 05.07.2024 / 20:25, *.waw.pl

@Jaro: Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia, to nie zaśmiecaj forum tymi bredniami.

odpowiedz
Arek - 06.07.2024 / 00:20, *.tpnet.pl

@Jaro: a skąd Ty się tu wziąłeś, dzbanie?

odpowiedz
Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!