
Plusy i minusy po meczu z Lechią
Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com
Legia Warszawa wygrała w piątkowy wieczór z Lechią Gdańsk 2-0 i przełamała ligową serię bez zwycięstwa, trwającą od początku września. Od pierwszego gwizdka widać było zmianę w grze "Wojskowych" i pełną kontrolę, ale brakowało trochę skuteczności, która poprawiła się w drugiej części. Przede wszystkim legionistom w końcu udało się zagrać dwie równe połowy, co zaowocowało zwycięstwem. Zapraszamy na oceny, jakie wystawiliśmy podopiecznym Goncalo Feio za to spotkanie.
{VIDEOAD}
Paweł Wszołek - W końcu udało się Wszołkowi zagrać jakościowy, dający jakąś różnicę mecz i można wprost powiedzieć, że był to jego najlepszy występ w tym sezonie. Często podłączał się do ofensywy, pochłaniając przestrzeń, pokazywał się na prawym skrzydle i za plecami obrońców. W 9. minucie świetnie dośrodkował prosto na głowę Ryoyi Morishity, lecz niestety Japończyk zmarnował tę świetną okazję. W defensywie również był bardzo pewny, przede wszystkim świetnie asekurował dalszy słupek przy wrzutkach Lechii z prawej strony, ale także wygrywał większość z pojedynków z rywalami i wyjaśniał wiele sytuacji, jak np. w 78. minucie, gdy zaasekurował pędzącego w pole karne Camilo Menę. Oby ten występ oznaczał powrót do równej, dobrej formy prawego obrońcy.
Steve Kapuadi - Profesorski występ defensora, w którym nie idzie doszukać się żadnego błędu, oprócz tego w 43. minucie. Udało mu się wykonać kilka świetnych, kluczowych interwencji. W 26. minucie, gdy reszta obrońców zaspała i pozostawiła niepilnowanego rywala przed polem karnym, Kapuadi wrócił i celnym wślizgiem wyłuskał piłkę. Kilka minut później dobrze powalczył sprintersko z Bohdanem Wjunnykiem i ułatwił skuteczną interwencję na przedpolu Gabrielowi Kobylakowi. W 55. minucie udało mu się w ostatnim momencie doskoczyć do przeciwnika w polu karnym i uniemożliwić mu oddanie strzału na bramkę Legii. Oprócz pewnej pracy w defensywie, bardzo dobrze zabierał się za rozgrywanie piłki.
Ryoya Morishita - Japończyk w końcu przekuł swoje starania na jakieś korzyści. Przede wszystkim dryblingiem i balansem ciała sprawiał najwięcej problemów defensorom Lechii ze wszystkich legionistów. Już w 3. minucie próbował prostopadłym podaniem uruchomić na polu karnym Wojciecha Urbańskiego, choć zrobił to trochę za mocno, lecz potem złożył się do dobitki i sprawił niemały problem golkiperowi. W 9. minucie dobrze znalazł swoje miejsce na dalszym słupku, urwał się rywalom, ale fatalnie przestrzelił głową z kilku metrów. W drugiej połowie skrzydłowy poprawił swoją skuteczność i w 58. minucie świetnie wyłuskał zagraną przez Marca Guala piłkę tuż przed rywalem, zabrał się z nią i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał bramkarza gdańszczan. W grze Japończyka było trochę niedokładności, momentami zbyt łatwo gubił się z piłką, ale w Gdańsku zdecydowanie dawał więcej korzyści niż szkód.
Kacper Chodyna - Pierwsza połowa nie zapowiadała, by miał to być dobry występ w wykonaniu skrzydłowego. Poza podaniem z 9. minuty i uruchomieniem na skrzydle Pawła Wszołka i zmarnowaną sytuacją z 40. minuty, gdy posłał piłkę wysoko w trybuny, nie wyróżnił się niczym. Po przerwie jednak błysnął, a przede wszystkim bardzo często dochodził do sytuacji podbramkowych, oddając aż 6 strzałów w tym spotkaniu. W 51. minucie powalczył o piłkę i uderzył podcinką tuż przed bramkarzem, ale ten zdołał ją odbić jeszcze końcówką palców. Trochę ponad 10 minut później świetnie opanował futbolówkę na prawej stronie pola karnego, przełożył ją na lewą nogę i sprytnym, technicznym strzałem na bliższy słupek zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Legii. Po tej zdobyczy doszedł jeszcze do kilku klarownych sytuacji, które niestety zmarnował. Druga połowa dała sporo optymizmu co do występów Chodyny.
Gabriel Kobylak - Golkiper wskoczył do bramki za zmęczonego Kacpra Tobiasza i pokazał, że wcale nie musi być to jednorazowa zmiana. Choć nie miał wiele do roboty, to wybronił wszystko, co leciało w światło bramki. W 29. minucie dobrze skrócił pole gry rywalowi w polu karnym i skutecznie, bez faulu odebrał mu piłkę. W końcówce pierwszej połowy popisał się fenomenalną robinsonadą po mocnym strzale Bohdana Wjunnyka. Podobnie wybronił uderzenie z 61. minuty Iwana Żelizki, który strzelił z dużą rotacją, jednak Kobylak był czujny. Na przedpolu również był dość skuteczny. Trochę do życzenia pozostawiała jakość jego wybić piłki, ale to jedyny mankament.
Wojciech Urbański - Młody pomocnik dostał swoją pierwszą szansę występu od początku spotkania w tym sezonie i zdecydowanie ją wykorzystał. Od pierwszych minut był aktywny, dobrze zabierał się z piłką i uruchamiał ataki na lewej stronie boiska. Był pewny w pojedynkach z rywalami, dobrze radził sobie, mając przeciwników na plechach, potrafił obrócić się i zrobić korzyść z piłką. W 18. minucie zagrał fenomenalne podanie zewnętrzną częścią stopy na pole karne do Bartosza Kapustki, kreując pomocnikowi sytuację sam na sam. Szkoda, że Urbański opuścił boisko już w 54. minucie tego meczu.
Radovan Pankov - Po raz kolejny świetnie dopełniał się ze Steve'm Kapuadim i wydaje się, że tą parę trudno będzie w najbliższym czasie wygryźć z podstawowego składu. Serb był równie pewny co Francuz, choć kilka razy zdarzyło mu się nieco przysnąć. W pojedynkach z rywalami był jednak zazwyczaj nie do przejścia, wygrywał większość siłowych kontaktów i walk o górną piłkę. Kolejny mecz, w którym Serb nie zawiódł i pokazał, że można na niego liczyć.
Marc Gual - Pierwsza połowa była bardzo słaba w wykonaniu Hiszpana. W ofensywie było go mało, częściej był widoczny w środku pola, gdzie próbował pokazywać się do podań czy nawet pod własną bramką, starając się odebrać piłkę rywalom. W 5. minucie stanął przed bardzo dogodną sytuacją w polu karnym, jednak mocnym uderzeniem przestrzelił obok słupka. Po zmianie stron było już zdecydowanie lepiej. Gual był widoczny w polu karnym, włączał się w kreowanie sytuacji podbramkowych i sprawiał zagrożenie. Przede wszystkim świetnie zachował się przy pierwszym trafieniu dla Legii, gdy opanował trudną piłkę piętką i głową zagrał nad obrońcą do wbiegającego Ryoyi Morishity, notując asystę. W dalszej części mógł mieć drugie końcowe podanie, gdy wyłożył piłkę przed pole karne do niepilnowanego Kacpra Chodyny, jednak skrzydłowy przestrzelił. W 71. minucie sam po raz kolejny stanął przed szansą na trafienie, uderzając z prostego podbicia niewygodną piłkę, ale trafił tylko w zewnętrzną część słupka. Został zmieniony pięć minut później.
Ruben Vinagre - Portugalczyk, jak w każdym spotkaniu, robił dużo zamieszania i różnicy na prawej stronie, jednak należy wymagać od niego nieco więcej, szczególnie w kwestii dokładności. Wiele jego podań było niecelnych, granych jakby na pamięć, co udowadniają aż 22 straty piłki - najwięcej z całej drużyny, a także celność dośrodkowań na poziomie tylko 50%. Podobnie wyglądały jego pojedynki z przeciwnikami i próby dryblingu, które raz kończyły się napędzeniem ataku, a momentami niepotrzebnymi i głupimi stratami. Miał również problemy w defensywie, rywale czasami zbyt prosto urywali się Portugalczykowi. Można wyróżnić sporo pozytywów, jak zagranie do Marca Guala kreujące akcję bramkową Ryoyi Morishity czy centrę z 79. minuty prosto na głowę Kacpra Chodyny, jednak nie był to stuprocentowo dobry występ lewego obrońcy. Zszedł z boiska w 84. minucie.
Bartosz Kapustka - Pierwsze pół godziny w wykonaniu reprezentanta Polski było obiecujące. Był często przy piłce, można powiedzieć, że starał się być głównym kreatorem akcji "Wojskowych" i aktywnie pokazywać się w ofensywie. M.in. w 5. minucie świetnie rozprowadził kontratak Legii, zagrywając najpierw na własnej połowie piętą i rozpędzając Ryoyę Morishitę, po czym podłączył się do akcji i zagrał na pole karne w kierunku Marca Guala. W 18. minucie sam dobrze znalazł się w "szesnastce", jednak trafiając w sytuacji sam na sam w bramkarza, zmarnował świetne podanie Wojciecha Urbańskiego. Z czasem Kapustka na boisku gasł, było go coraz mniej, a dodatkowo zdarzało mu się popełniać bardzo proste błędy w rozegraniu. Być może to kwestia zmęczenia i natłok emocji przez zgrupowanie reprezentacji, ale dobre 30 minut to zdecydowanie za mało.
Maximillian Oyedele - Nieco anonimowy występ pomocnika, gdyż rzadko podłączał się do akcji ofensywnych drużyny, do czego przyzwyczaił w poprzednich występach. Tym razem zagrał podobnie jak w kadrze, nie przekraczał zbytnio linii własnej połowy i starał się rozgrywać piłkę od obrony, bez większych fajerwerków. W zadaniach defensywnych był jednak pewny i skuteczny, nie dawał rywalom zbyt dużo przestrzeni. Niestety, musiał opuścić boisko w przerwie z powodu drobnego urazu.
Zmiennicy
Rafał Augustyniak - Pojawił się na drugą część za Maxiego Oyedele i można powiedzieć, że pokazał jego wersję z poprzednich meczów. W zadaniach destrukcyjnych był agresywny, ale tym samy bardzo pewny i skuteczny, a dodatkowo po odbiorach piłki momentalnie zabierał się z nią do przodu i starał się kreować sytuacje podbramkowe kolegom. Skutecznie udało mu się to wykonać w 63. minucie, gdy nacisnął przeciwnika na jego połowie, odebrał mu futbolówkę i zagrał na prawą stronę pola karnego, notując asystę przy trafieniu Kacpra Chodyny. Sam wcześniej spróbował uderzenia z dystansu, które było celne, ale nie sprawiło większych kłopotów golkiperowi. Naprawdę wartościowe wejście Augustyniaka, które pokazuje, że Legia ma dobrą alternatywę w razie słabszych występów czy poważniejszego urazu Maximilliana Oyedele.
Migouel Alfarela - Wszedł na murawę w 76. minucie i został ustawiony na pozycji środkowego napastnika. W momencie pojawienia się jego na boisku, Legia już mniej atakowała, starając się skutecznie bronić dobrego wyniku, przez co Francuz miał mniej okazji podbramkowych. Kilkukrotnie jednak miał szansę zrobić różnicę przed polem karnym przeciwnika, co wychodziło mu średnio. W jednej z ostatnich akcji meczu był bliski wyjścia oko w oko z golkiperem i dobicia rywala, ale przekombinował i ostatecznie jego uderzenie zablokował powracający obrońca.
Claude Goncalves - Pojawił się na boisku w 76. minucie, by zabezpieczyć środek pola i wzmocnić poczynania defensywne drużyny broniącej dobrego wyniku. Generalnie rzadko bywał przy piłce, raczej swoim ustawieniem sprawiał, że rywalowi ciężej było przedrzeć się pod pole karne stołecznej drużyny, więc chyba spełnił wyznaczony dla niego cel.
Patryk Kun - Grał zbyt krótko, by ocenić jego występ.
Luquinhas - Niestety, Brazylijczyk jako jedyny zasługuje na ocenę negatywną za ten mecz. Zmienił na boisku naprawdę dobrze wyglądającego Wojciecha Urbańskiego, a sam nie potrafił zrobić większej różnicy. Większość jego pojedynków z rywalami kończyło się stratą, choć nie ryzykował, bo nie podjął ani jednej próby dryblingu. 71-procentowa celność podań i 6 strat piłki przy 14-stu zagraniach również pokazują, że Brazylijczyk nie zaliczył dobrego wejścia na murawę. Ostatnie miesiące pokazują, że do słabszej dyspozycji "Luquiego" i tego, że nie jest to już ten sam zawodnik co kilka lat temu, trzeba się chyba przyzwyczaić. Oby skrzydłowy jeszcze nie raz pozytywnie nas zaskoczył.
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:



NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!