fot. SQN
"Narcoball" - książka o tym, jak kartele zawłaszczyły kolumbijski futbol
Redakcja
Pablo Escobar kochał trzy rzeczy: władzę, pieniądze i futbol. Dwie pierwsze z jego pasji zostały bardzo dokładnie przedstawione w książkach i filmach. Nikt jednak nie opisał tego, jaki wpływ miał ten narkotykowy baron na piłkę nożna w Kolumbii. Do teraz. 13 listopada do księgarni trafi książka Davida Arrowsmitha „Narcoball. Futbol, kartele i śmierć w Kolumbii Pablo Escobara”. Rusza przedsprzedaż!
Zamów książkę w przedsprzedaży na: https://bit.ly/legionisci-narcoball
- rabat od ceny okładkowej
- wysyłka jeszcze przed premierą – czytasz jako pierwszy w Polsce!
- atrakcyjne pakiety z innymi książkami
Fragment książki:
Propozycja, gdy się już pojawi, a prędzej czy później pojawia się zawsze, nie jest ani pierwszą, ani ostatnią propozycją tego typu. Mimo wszystko tym razem – w tym czasie i w tym miejscu – wydaje się, że jakaś granica została przekroczona. Plata o plomo. Nie trzeba nawet wypowiadać tych słów, ponieważ wszyscy doskonale wiedzą, o co chodzi i jaka jest stawka. Srebro albo ołów. Twarda gotówka albo śmierć pod gradem kul. A może od jednej kuli, w tył głowy albo w oko? Marchewka albo kij, łapówka albo przemoc, w tym przypadku wybór jest zwykłym złudzeniem – to nie jest nawet ultimatum, a raczej fakt dokonany. Nikt nigdy nie wybiera plomo.
Mężczyzna, dobrze ubrany, choć pewnie należałoby powiedzieć: drogo ubrany, pojawia się niezapowiedziany przy stoliku, gdzie jada śmietanka towarzyska Bogoty, tętniącej życiem stolicy Kolumbii, skrytej w żyznej kotlinie w sercu Andów. Nie ma najmniejszych wątpliwości, kim jest. Po stroju, postawie i zachowaniu można go rozpoznać równie dobrze jak członka konkretnego gangu z Los Angeles po kolorze bandany. W Kolumbii, a w szczególności w Bogocie, nie brakuje zamożnych ludzi – bogatych i wpływowych mężczyzn w drogich garniturach, których niczym dym cygar w ekskluzywnym klubie otacza aura pewności siebie. Tym razem jednak chodzi o człowieka należącego do nowego typu bogaczy, wulgarnych, niewykształconych, nieokrzesanych nuworyszy bez odpowiedniego pochodzenia. Nie są to ludzie dobrze urodzeni, nie są to też odnoszący sukcesy przedsiębiorcy – w latach 80. w Kolumbii najszybciej rozwija się inna klasa społeczna: ludzie od narkotyków. Ten mężczyzna to sicario, przysłany przez samego Pablo Escobara. Niewykluczone nawet, że to słynny Popeye.
Już samo to, że się pojawił, jest wyraźnym komunikatem, niewypowiedzianą groźbą. Trzy siedzące przy stoliku osoby nie mają wątpliwości, kim jest ten facet i po co przyszedł. Mimo że naprawdę nie musi, mężczyzna postanawia jednak powiedzieć to na głos, co jest kolejnym dowodem na pospolitość tych ludzi, brak klasy i subtelności, typowy dla całej tej grupy i… dla jego pana. Każdy dostaje walizkę pełną dolarów.
„Jeżeli Atlético Nacional nie wygra, wracacie do domu w trumnach”.
Przynajmniej facet nie owija w bawełnę. Co prawda nie celuje do nich z broni, ale bez wątpienia jest uzbrojony (czyż zza jego marynarki nie wystaje końcówka lufy pistoletu maszynowego?) i równie dobrze mógłby w nich mierzyć. Trzej mężczyźni przy stoliku nie mają co do tego najmniejszych wątpliwości, doskonale wszystko rozumieją.
To nie gliniarze, przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości czy politycy, nie są nawet Kolumbijczykami, lecz Argentyńczykami. Co więcej, mają poprowadzić mecz piłkarski. Sędzia główny i jego dwaj liniowi goszczą w Bogocie w przededniu najważniejszego spotkania z udziałem ukochanej drużyny Pablo, Atlético Nacional.
30 maja 1989 roku sicario przerywa posiłek arbitrowi Juanowi Carlosowi Loustau i jego dwóm kolegom. Mecz jest nazajutrz. Są w Bogocie, nie w Medellín, ponieważ rewanż finałowego dwumeczu zostanie rozegrany na mogącym pomieścić 50 tysięcy ludzi Estadio El Campín, a nie na mniejszym Estadio Atanasio Girardot w rodzinnym mieście Atlético Nacional i Pablo. Macki Escobara sięgają jednak daleko. Nacional musi wygrać bez względu na to, gdzie odbędzie się spotkanie. Tego chce Pablo i tak się stanie. Tyle że tym razem trzej sędziowie nie przyjmują pieniędzy. Mają zasady i nie zamierzają z nich rezygnować. Cóż, to nie może się dobrze skończyć…
O książce:
Pablo Escobar kochał władzę.
Pablo Escobar kochał pieniądze.
Ale Pablo Escobar kochał też futbol.
Za każdym razem, gdy kopał na ulicach Medellín piłkę zrobioną ze szmat, a stróże prawa przepędzali go z ulicy, w młodym Pablo rosła nienawiść do policji.
Kiedy został baronem narkotykowym, zaczął wspierać futbol: budował boiska dla biedoty, finansował Atlético Nacional, dzięki czemu kolumbijski zespół sięgnął po upragniony triumf w Copa Libertadores. Ale piłkarska działalność Escobara miała też mroczną stronę: korumpowanie drużyn przeciwnych, zastraszanie sędziów, a nawet zabijanie arbitrów, gdy nie robili tego, czego oczekiwał El Patrón.
Poznaj kulisy największych sukcesów kolumbijskiego futbolu, za którymi stały pieniądze karteli narkotykowych. Dowiedz się, jak wykorzystywały one piłkę nożną do zdobywania serc kibiców, prania brudnych pieniędzy i walki z władzami. Poznaj tajemnicę zabójstwa Andrésa Escobara, piłkarza, który strzelił samobójczą bramkę na mundialu w USA i zginął z rąk bandytów.
Ta książka jest tak dobra jak serial Narcos. To mocna, dosadna lektura, po którą po prostu musisz sięgnąć. Niezależnie od tego, czy interesujesz się futbolem.
Książkę polecają:
Jak doszło do sytuacji, w której aż cztery topowe kluby kolumbijskie były finansowane z pieniędzy pochodzących ze sprzedaży kokainy? Nigdzie nie znajdziecie lepszego wyjaśnienia niż właśnie w tej książce.
Wojtek Drewniak, współtwórca programu Historia Bez Cenzury
Będę rozczarowany, jeśli ktoś pomyśli, że Narcoball to zwykła książka o piłce nożnej. To coś o wiele więcej. To fascynujący reportaż, w którym przewijają się narkotyki, kartele, przemyty, ekstradycje oraz wielka miłość do piłki, która równocześnie jest dla futbolu przekleństwem.
PigOut
Pablo Escobar skrywa znacznie więcej tajemnic niż te, które ujawnił kultowy serial Narcos. To przykry absurd, że taki nikczemnik został twarzą dyscypliny sportu kochanego przez całą Kolumbię. Oto futbolowy krajobraz kreślony grudami kokainy.
Filip Kapica
Pablo Escobar miał dość gości, którzy zabierali mu piłki. Stworzył więc narkotykowe imperium, a potem jego kartel z Medellin wraz z kartelem z Cali zawłaszczyli futbol. Kto wie, co by się stało, gdyby tylko Maradona przyjął propozycję gry dla klubu braci Orejuela... Książkę Arrowsmitha się wciąga. Na szczęście, nie trzeba robić tego nosem.
Jan Mazurek, Interia.pl
Zamów książkę w przedsprzedaży na: https://bit.ly/legionisci-narcoball
Komentarze: (1)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!