Nasze oceny
Plusy i minusy po meczu z Cracovią
W sobotę w ostatnim ligowym spotkaniu rundy jesiennej rozgrywanym na własnym stadionie Legia Warszawa pokonała Cracovię 3-2. Legioniści przez większą część spotkania radzili sobie dobrze, dominowali i pewnie prowadzili. Popełniane błędy i rozprężenie w końcówce spowodowały jednak dużą nerwowość i drżenie o wynik do ostatnich minut. Zapraszamy na oceny, jakie wystawiliśmy graczom stołecznego klubu za ten mecz.
Ruben Vinagre - Kolejny występ Portugalczyka, który udowadnia, że jest on zawodnikiem klasy europejskiej. Był szybki, przebojowy, przy czym niezwykle skuteczny. Podejmował wiele prób dryblingów, również w większości udanych. To, co Vinagre zrobił przy drugiej zdobytej przez legionistów bramce, gdy ograł Ajdina Hasicia, zakładając mu "dziurkę", przepchnął się w pojedynku z Patrykiem Sokołowskim, wziął na zamach Patryka Janasika, wykańczając to wszystko idealnym dośrodkowaniem na głowę Marca Guala, było zjawiskowe. Portugalczyk zaliczył tym samym swoją 9. asystę w tym sezonie. W 68. minucie liczba ostatnich podań powinna być już dwucyfrowa, jednak Marc Gual tym razem zmarnował jego świetny rajd połową boiska i wyłożenie piłki na pustą bramkę. W defensywie Viangre również zagrał bez zarzutów. Został zmieniony w doliczonym czasie gry.
Bartosz Kapustka - Po kilku gorszych występach Kapustki w barwach Legii, na spotkanie z Cracovią powrócił z dobrą formą. Był głównodowodzącym w rozegraniu akcji, bardzo często brał piłkę na siebie. Tym razem nie szukał tylko prostych, bezpiecznych zagrań, starał się w każdym momencie napędzać ataki drużyny. W 17. minucie pewnym strzałem w prawe okienko wykończył rzut karny, który chwilę wcześniej samodzielnie wywalczył. W 39. minucie dobrym podaniem między linią obrony uruchomił Pawła Wszołka, czym rozpoczął trzecią akcję bramkową. Generalnie na boisku było go dużo, dobrze się ustawiał. Jak ważną rolę pełnił w tym meczu, pokazała gra drużyny w ostatnim kwadransie, gdy Kapustka opuścił boisko.
Steve Kapuadi - Bardzo pewny mecz francuskiego defensora. Przez całe spotkanie grał z dużym skupieniem, ale również odwagą. W zadaniach obronnych był niezwykle skuteczny, wygrał znaczną część pojedynków z przeciwnikami, miał kilka udanych przechwytów i zablokowanych strzałów. Zanotował również aż 6 wybić piłki z własnego pola karnego. Nie bał się ryzykować, często wychodził wysoko poza pozycję, a momentami próbował nawet dryblować, co mu się udawało. Widać było w jego występie luz i pewność. Był zdecydowanie najpewniejszym punktem defensywy stołecznej drużyny.
Rafał Augustyniak - Kolejny dobry występ Augustyniaka na pozycji defensywnego pomocnika. Zaczął mecz odważnie, w 4. minucie niepilnowany tuż przed polem karnym zdecydował się na mocne uderzenie. Piłka kierowała się pod poprzeczkę, ale w środkową część bramki, co ułatwiło interwencję golkiperowi. W pozostałej fazie spotkania miał zdecydowanie mniej zapędów ofensywnych, ale był bardzo skutecznym zabezpieczeniem środka pola i pomocą w defensywie, którą ciężko było pokonać. W 55. minucie dobrze wbiegł i ustawił się na bliższym słupku, dzięki czemu zablokował na linii piłkę lecącą w światło bramki. Był również aktywny w rozegraniu, to od niego często rozpoczynały się akcje drużyny i podobnie jak Kapustka, szukał jak najwięcej podań do przodu.
Radovan Pankov - Solidny występ Serba, jednak nie tak pewny, jak poprzednie. Zdarzało mu się popełniać proste błędy, zaspać czy przegrać rywalizację z przeciwnikiem, co zakończyło się m.in. szybko zanotowaną żółtą kartką. Wydawało się, że mógł nieco lepiej zareagować przy pierwszej straconej bramce, jednak prawdopodobnie był zmylony przez Gabriela Kobylaka i nie był już w stanie nic zrobić. Przez dalszą część występu grał dość twardo i nieustępliwie, a przejście przez jego strefę nie było łatwe. Został zmieniony już w 57. minucie, prawdopodobnie ze względu na wczesne upomnienie.
Paweł Wszołek - Nieco dyskretny mecz prawego obrońcy, szczególnie jeśli chodzi o działania ofensywne. Mimo braku dużej aktywności w ofensywie, w 39. minucie znalazł się pod polem karnym Cracovii i świetnym dośrodkowaniem, podobnym do tego Rubena Vinagre, idealnie obsłużył Wojciecha Urbańskiego, zdobywając tym samym swoją 6. asystę w sezonie. W obronie przez większość czasu nie pozwalał rywalom na zbyt wiele, choć momentami zdarzało mu się pozostawiać zbyt wiele wolnej przestrzeni na swojej stronie. Nieco martwi jego ustawianie się przy dośrodkowaniach rywali ze stałych fragmentów gry, przy których, nie po raz pierwszy, jest trochę zagubiony i nie potrafi się zbytnio odnaleźć. Tak było w doliczonym czasie gry, gdy kompletnie stracił z radaru gracza gości, którego powinien pilnować, ten wbiegł przed niego i oddał strzał głową, a sam Wszołek ustawił się do niego bokiem, przez co piłka trafiła w jego dłoń i przy innej interpretacji, mogło to sprokurować rzut karny i niepotrzebne problemy lub nawet stratę punktów.
Wojciech Urbański - Bardzo cieszy, że młody pomocnik po raz kolejny w tym sezonie wychodzi na mecz w pierwszym składzie. Cieszy także to, że kończy mecz ze zdobyczą bramkową, bo w 39. minucie bardzo dobrze ustawił się niepilnowany w polu karnym, odebrał dośrodkowanie i skutecznie umieścił piłkę w siatce głową, kierując ją na dalszy słupek. Gra Urbańskiego była jednak mocno szarpana. Od świetnych podań, tak jak m.in. przerzut z 15. minuty do Kacpra Chodyny, po którym chwilę później rzut karny wywalczył Bartosz Kapustka, do zagrań wprost pod nogi przeciwników. Łącznie aż 25% jego kontaktów z piłką kończyło się jej stratą, co nie jest dobrym wynikiem. Urbański pokazywał jednak odwagę, starał się uczestniczyć w większości akcji, był aktywny i za to na pewno należą mu się brawa. Trzeba pamiętać, że pomocnik dopiero zaczyna w pełni wchodzić do drużyny, więc najlepsza dyspozycja jeszcze przyjdzie.
Marc Gual - Zacznę od pozytywów, bo tych w grze Hiszpana trochę było. Pokazał pazerność na bramkę, piłka go szukała, co ostatecznie skończyło się jedną zdobyczą bramkową, dzięki czemu napastnik strzelił gola w trzecim meczu z rzędu. Dobrze zachował się również tuż po wznowieniu gry, gdy mimo gąszczu obrońców, oddał celny strzał, ostatecznie świetnie wybroniony przez golkipera Cracovii. Te dwa uderzenia to jednak koniec plusów jego gry. W rozegraniu był nieskuteczny, bardzo często niecelnie podawał, tracił piłkę i przegrywał pojedynki z przeciwnikami. Zmarnował stuprocentową sytuację z 68. minuty, gdy zamiast wpakować do pustej bramki wyłożoną piłkę, wślizgiem wyjechał z nią za linię końcową. Najbardziej skandaliczne było jednak jego zachowanie z 79. minuty. Najpierw we własnym polu karnym podał wprost pod nogi rywala, a potem próbując go zablokować, dał się z łatwością przepchnąć, co zakończyło się stratą bramki i początkiem prawdziwych nerwów. Podobnie jak w przypadku goli, to również jego kolejny mecz z rzędu ze sprowokowaną stratą bramki, bo podobnie było przed dwoma tygodniami w Poznaniu. Gual ewidentnie w następnych spotkaniach musi unikać własnego pola karnego jak ognia, a już na pewno nie może być ustawiany jako pomocnik, tak jak to było w ostatnim kwadransie sobotniego spotkania, bo to zdecydowanie nie wychodzi.
Kacper Chodyna - Całkowicie bezproduktywny występ skrzydłowego. Przez cały mecz wyszły mu tak naprawdę tylko dwa zagrania - wyłożenie piłki Bartoszowi Kapustce w 15. minucie, które skończyło się "jedenastką" i strzał po ziemi prosto w środek bramki z 59. minuty. Poza tym zanotował największą liczbę strat piłki z całej drużyny, a było ich aż 17 przez 73 minuty gry, jak i również, obok Marca Guala, miał najmniejszą skuteczność podań. W pojedynkach z rywalami był często przepychany, przegrywał też większość rywalizacji biegowych, szybkościowych z przeciwnikami. Chodyna po nieco lepszym okresie w Legii, znów zaczyna obniżać loty. Oby jak najszybciej zaczął szybować do góry.
Ryoya Morishita - Bardzo chaotyczny i niedokładny występ Japończyka. Często uczestniczył w akcjach, starał się, ale nie za dużo mu wychodziło. Często również nie tylko psuł swoje zagrania, ale wcinał się w akcje kolegów z drużyny, odbierając podania, które szły w kierunku lepiej ustawionego zawodnika. Zdecydowanie brakowało w jego grze jakichś bardziej efektownych momentów, ryzyka czy ogólnie prób wchodzenia w pojedynki z rywalami. Było natomiast mnóstwo niedokładności i zwalniania poczynań drużyny. Tak naprawdę dobrze wyszło mu tylko zagranie z 67. minuty, gdy naciskany przez przeciwnika, zagrał z pierwszej piłki nad nim, uruchamiając kontrę i rajd Rubena Vinagre. Kolejny występ Morishity pokazujący, że w spotkaniach z mocniejszymi rywalami znika.
Gabriel Kobylak - Zdecydowanie najsłabszy występ bramkarza w barwach Legii. Spotkanie zaczął dobrze, świetną interwencją z 7. minuty, gdy zasłonięty wybronił techniczny strzał Ajdina Hasicia. To była jedyna dobra obrona Kobylaka w tym meczu. To, co zrobił przy wyjściu do dośrodkowania z rzutu rożnego w 34. minucie, jego fatalna decyzja i brak zdecydowania, było skandaliczne i zakończyło się stratą pierwszej bramki. Wydawało się, że nie da się już tego pobić, jednak w doliczonym czasie drugiej połowy powtórzył swój wyczyn, ale na jego szczęście, nie zakończył się on stratą gola czy podyktowaniem rzutu karnego. Nerwy Pawła Wszołka w jego kierunku po tym zagraniu były uzasadnione i niejeden kibic na stadionie czy przed telewizorem zareagował podobnie. Dodatkowo fatalnie wyglądała jego gra nogami - zanotował tylko 58% skuteczność podań i zaledwie 4 z jego 17 dalekich wybić były celne.
Zmiennicy
Jan Ziółkowski - Defensor pojawił się na boisku w 57. minucie. Przez większość swojego występu był pewny w interwencjach, choć nie miał zbyt wielu okazji na nie. Dobrze się ustawiał, interpretował poczynania rywali i skutecznie z nimi rywalizował. Fajnie, że młody defensor w końcu otrzymał nieco więcej minut na udowodnienie swojej przydatności i pokazał, że wcale nie odstaje od podstawowej dwójki obrońców.
Tomas Pekhart - Wszedł na murawę w 73. minucie. Nie był zbyt aktywny i nie miał wielu okazji do bycia przy futbolówce czy tym bardziej strzału. Dobrze ustawiał się jednak przy dalekich wybiciach i twardo rywalizował o ich wygranie.
Artur Jędrzejczyk - Pojawił się na boisku w doliczonym czasie drugiej połowy. Grał zbyt krótko, by go ocenić.
Luquinhas - Na placu gry zmienił Wojciecha Urbańskiego, dostając ponad pół godziny. Był jednak kompletnie dyskretny, wyglądał jakby nie chciał wnieść nic do gry. Przez tak dużą ilość czasu zaliczył tylko 14 kontaktów z piłką. W doliczonym czasie gry był jednym z zawodników, którzy mieli na swojej nodze piłkę meczową. W sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił jednak prosto w niego. Oglądając tę okazję na powtórkach, widać, że Brazylijczyk nie miał większego pomysłu na jej wykończenie, a dodatkowo przy uderzeniu odchylił się i przewrócił. Przy takiej formie nie jest dziwne, że Luquinhas zaczyna tracić miejsce w składzie na rzecz młodego Wojciecha Urbańskiego.
Migouel Alfarela - Francuz wszedł na boisko w 73. minucie. Nie potrafił jednak zrobić nic dobrego. Przegrał 80% pojedynków z rywalami, a co drugie jego podanie było niecelne. Był drugim z zawodników, którzy w doliczonym czasie gry nie wykorzystał sytuacji oko w oko z bramkarzem. Napastnik przebiegł niepilnowany pół boiska tylko po to, by ostatecznie nie oddać strzału i za mocno wypuścić sobie piłkę, oddając ją golkiperowi. Alfarela mógł także lepiej zachować się przy pierwszej okazji Luquinhasa, ponieważ wchodził na dalszy słupek i mógł szybciej dojść do dobitki, ale w ostatnim momencie zwolnił, nie zdecydował się samodzielnie dobijać, tylko niecelnie dośrodkowywał w kierunku Tomasa Pekharta. Takimi zmianami Francuz nie przekona do siebie nigdy.