
Plusy i minusy po meczu z Pogonią
Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com
W piątkowy wieczór Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała z Pogonią Szczecin na własnym stadionie, tracąc punkty ligowe już po raz 15. w tym sezonie. O ile pierwsza połowa w wykonaniu podopiecznych trenera Goncalo Feio wyglądała dość dobrze, ale brakowało w niej skuteczności, tak w drugiej części legioniści nie dali żadnych argumentów, by wygrać ten mecz. Zapraszamy na oceny, jakie wystawiliśmy graczom stołecznej drużyny za ten występ.
{VIDEOAD}
Paweł Wszołek - Bardzo dobry występ Wszołka, potwierdzający wysoką formę prawego obrońcy w ostatnim czasie. Funkcjonował pozytywnie zarówno w defensywie, jak i podłączając się do ofensywy. Wykazał się dużą dyscypliną taktyczną, dobrze organizował grę, a zarazem świetnie czytał intencje rywali. Kamil Grosicki w pojedynkach z nim nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Przy dośrodkowaniach często skutecznie asekurował pole karne. Bardzo dobrze współpracował na prawej flance z kolegami z drużyny, a w swoich atakach prezentował dużo jakości. Szczególnie jego dryblingi i zejścia ze skrzydła na pole karne robiły różnicę, choć brakowało mu trochę skuteczności w ostatnich podaniach. Robił dużo, by zespół osiągnął pozytywny wynik i utrzymał czyste konto.
Kacper Tobiasz - Młody golkiper na pewno chciał odpłacić się za fatalny błąd w ostatnim meczu z Rakowem Częstochowa i zdecydowanie mu się to udało. Tobiasz wykazał się dokładnie czterema skutecznymi interwencjami, które ratowały drużynę. Najpierw w 15. minucie instynktownie wybronił strzał odbity od nogi Steve'a Kapuadiego tuż przed bramkarzem, co kompletnie zmieniło tor lotu piłki, ale Tobiasz zachował w tej sytuacji koncentrację. W 41. minucie dobrze ustawił się na bliższym słupku i wybronił strzał Adriana Przyborka, który urwał się na wolną pozycję. Zdecydowanie najbardziej imponującą obroną wykazał się w 50. minucie, kiedy czubkiem palców sparował na słupek techniczny, ale mocny strzał Fredrika Ulvestada sprzed pola karnego. Tuż pod koniec meczu udało mu się jeszcze interweniować po strzale Efthymisa Koulourisa z dość ostrego kąta. Poza tym bardzo pewnie funkcjonował na przedpolu i w grze nogami, bo przecież już na początku spotkania świetnie uruchomił podaniem za linię obrony Marca Guala, czym doprowadził do sytuacji sam na sam. Oby Tobiaszowi udało się zachować taką pewność w zbliżających się meczach.
Steve Kapuadi - Zdecydowanie jeden z lepszych i pewniejszych meczów w wykonaniu defensora w ostatnim czasie. Trzymał obronę w ryzach, a nie miał łatwego zadania, bo bardzo często musiał asekurować słabiej dysponowanego Rubena Vinagre i opuszczać swoją pozycję. Wykazywał się jednak dużą determinacją, zaangażowaniem i bardzo dobrze poradził sobie z całą tą presją. Nie bał się wchodzić w pojedynki z rywalami, często i skutecznie skracał im pole gry, a najskuteczniejszy napastnik tego sezonu Ekstraklasy - Efthymis Koulouris - kompletnie nie mógł rozwinąć przy nim skrzydeł. Czynnie angażował się w rozgrywanie akcji od tyłu, wybiegał również do ataku, choć akurat bez większych konkretów, również przy stałych fragmentach gry. Szkoda, że obrońca pod koniec pierwszej połowy został ukarany żółtą kartką, która eliminuje go z następnego meczu ligowego, bo w starciu z Górnikiem Zabrze mógłby być ważną postacią.
Radovan Pankov - Podobnie jak jego kolega z duetu defensywnego, funkcjonował w obronie dobrze, choć jemu zdarzały się momenty dekoncentracji. Pankov wielokrotnie pokazał, że potrafi przewidzieć akcje przeciwnika, a jego właściwe ustawienie na boisku umożliwiało przechwytywanie piłki zanim zagrożenie się rozwinęło. W kilku momentach brakowało jednak jego agresywności, pewniejszego podejścia i bardziej ryzykownych interwencji. Wydawało się również, że Serb tracił koncentrację, mógł zdecydowanie szybciej reagować na dynamiczne kontrataki gości, co udowadnia m.in. błąd z 41. minuty, gdy zaspał w obronie i dodatkowo się pośliznął, co pozwoliło Adrianowi Przyborkowi wyjść na czystą pozycję. Nie można jednak powiedzieć, by Pankov nie przyczynił się do zachowania czystego konta.
Kapcer Chodyna - Skrzydłowemu można wiele zarzucić, ale trzeba zauważyć, że większość dobrego w ofensywie Legii działo się z jego czynnym, czasem nawet kluczowym udziałem. W samej pierwszej połowie Chodyna uczestniczył w trzech świetnych sytuacjach, w których świetnie współpracował z Ryoyą Morishitą. W 5. minucie dobrze zabrał się z piłką na prawej flance i prostopadłym podaniem między nogami obrońcami znalazł Japończyka na polu karnym, który jednak z bliskiej odległości trafił prosto w bramkarza. Nieco ponad 20 minut później zszedł z dryblingiem ze skrzydła bliżej środka i odnalazł niepilnowanego Morishitę tuż przed polem karnym, co pozwoliło skrzydłowemu na oddanie technicznego strzału, fenomenalnie wybronionego przez golkipera. W 33. minucie w odpowiednim momencie wybiegł za linię obrony, otrzymał zagranie piętką od Morishity, ale jego uderzenie z dość ostrego kąta również wybronił bramkarz. Mimo wszystko w jego występie było również dużo nieporadności, niedokładnych podań i zaprzepaszczonych ataków, jak m.in. w 50. minucie, kiedy wyszedł sam na sam z bramkarzem, ominął go, ale w momencie strzału nie trafił w piłkę i choć był w tej sytuacji na pozycji spalonej, nic go nie usprawiedliwia. Został zmieniony w 63. minucie, choć patrząc całościowo, nie była to dobra decyzja.
Ryoya Morishita - O grze Japończyka można powiedzieć - z dużej chmury mały deszcz. Skrzydłowy był zaangażowany, starał się być non stop pod grą, jednak w wielu momentach brakowało mu precyzji i skutecznego wykończenia. Chwilami potrafił też z niczego zrobić coś dobrego, jak w 33. minucie, gdy zagrał piętą za obrońców do Kacpra Chodyny i pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, kiedy prostopadłym podaniem zagrał do skrzydłowego na pole karne, choć trochę nie wyczuł momentu i akcja była spalona. Samodzielnie miał dwie okazje bramkowe. Przy pierwszej dobrze wyszedł na pozycję w polu karnym, wyprzedzając jednego z obrońców, ale z najbliższej odległości trafił w bramkarza. W drugiej uderzył z granicy pola karnego technicznie, ale nieco zbyt blisko środka bramki i dał golkiperowi szansę na skuteczną obronę. Morishita nie zagrał źle, jednak zbyt nieskutecznie, a przecież w poprzednich meczach udowadniał już, że nie ma z nią większych problemów.
Juergen Elitim - Występ Kolumbijczyka był dobry, ale bez większego błysku, który pokazywał już nie raz. Był ustawiony najniżej z całej linii środka pola, przez co też był najaktywniejszym zawodnikiem tej formacji, najczęściej biorącym się za rozegranie i rozpoczynanie ataków drużyny. Nie zabrakło całkowicie w jego grze bardziej nieprzewidywalnych podań, szczególnie jego przerzuty na skrzydła potrafiły robić różnicę, ale były też długie momenty, w których Elitim grał zbyt zachowawczo, choć koledzy z drużyny dobrze pokazywali się na swoich pozycjach i szukali miejsca za plecami obrońców Pogoni. Sama precyzja podań może jednak imponować, bo przy 60 zagraniach zanotował 92% celność, jednak tak jak napisałem, duża część z nich była dość bezpieczna. Przez niższe ustawienie momentami brakowało go też bliżej pola karnego, za to często przy kontrach gości schodził do obrony, wspomagając kolegów z tej formacji, co dla niego jest bardzo nietypowym zadaniem.
Bartosz Kapustka - Bardzo anonimowy i ospały występ kapitana zespołu. Bywało bardzo wiele momentów, w których zapominałem, że Kapustka w ogóle przebywa na murawie. Gdy już był przy piłce, to często holował ją zbyt długo, zastanawiał się nad możliwością rozegrania i nie przynosiło to większych korzyści. Dodatkowo pomocnik bardzo często rozgrywał schematycznie - oddawał futbolówkę na prawą stronę i niech tam sobie radzą. Generalnie w ofensywie było go bardzo mało. W 69. minucie z braku laku zdecydował się na kompletnie nieprzygotowane uderzenie z ok. 20 metra, które powędrowało wprost w środek bramki i nie sprawiło bramkarzowi żadnych problemów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa, to właśnie jego kreatywności, decyzyjności, większej inicjatywy i zaangażowania zabrakło, by ostatecznie przełamać drużynę Pogoni.
Ruben Vinagre - Ze statystyk można odczytać, że Vinagre był najaktywniejszym zawodnikiem Legii w tym meczu, zanotował ponad 100 kontaktów z piłką, jednak co z tego wszystkiego wynikało? Portugalczyk nie dał się zapamiętać z niczego poza kilkoma udanymi dryblingami na początku meczu, a poza tym - licznymi stratami, fatalnymi dośrodkowaniami i stwarzaniu większego zagrożenia niż pożytku. Po raz kolejny udowodnił, że przy grze przeciwko cięższemu przeciwnikowi, którym w tym meczu był Kamil Grosicki, w defensywie w większości sytuacji jest wręcz bezradny. Dawał się objeżdżać w najłatwiejszy możliwy sposób, nie potrafił utrzymać pozycji i przegrywał dużą liczbę pojedynków. Dodatkowo zdarzały mu się niedokładności również w rozegraniu i podania wprost pod nogi rywala, czasem nawet na własnej połowie. Lewy obrońca znów zawiódł, a w jego poczynaniach nie było widać odpowiedniego zaangażowania i koncentracji.
Marc Gual - Decyzyjność i precyzja Hiszpana w ten piątkowy wieczór stały kilka poziomów niżej od dna. Jak zawsze częściej można było go zobaczyć poza polem karnym, niż w "szesnastce", jednak tym razem w rozegraniu był kompletnie nieużyteczny. Zanotował tylko 57% skuteczność podań, a przy 35 kontaktach 14 razy stracił piłkę, co oznacza, że co 3 jego dotknięcie piłki kończyło się utratą posiadania. Był całkowicie nieskuteczny w dryblingach i pojedynkach z przeciwnikami. Praktycznie nie dochodził do żadnych strzałów, przypominają mi się tylko dwie okazje. W jednej, z pierwszej połowy, zachował się dość dobrze, udało mu się przedryblować obrońcę i wpaść w pole karne, ale strzał, jak zwykle, powędrował po nodze innego z rywali. Drugą okazję, choć i tak była ona zmarnowana z powodu spalonego, miał w 50. minucie, gdy trafiła do niego piłka po nieudanym strzale Kacpra Chodyny, napastnik mógł uderzać z pierwszej piłki na bramkę, w której nie było ustawionego bramkarza, ale zbyt długo zwlekał, a defensorzy zdołali skrócić mu pole gry i zablokować. Ta akcja, mimo pozycji spalonej, pokazuje, w jakiej formie tego dnia był Gual. Zszedł w 81. minucie.
Luquinhas - Dla Brazylijczyka był to pierwszy występ w wyjściowym składzie od powrotu po kontuzji. Nie da się jednak wymienić po tym występie zbyt wielu pozytywów. Generalnie "Luqui" był schowany, kurczowo trzymał się lewego skrzydła i czekał tam na rozegranie akcji. W większości sytuacji mało ryzykował, nie używał zbyt często swojej dynamiki i dryblingu, a szkoda, bo w pojedynkach z rywalami był dość skuteczny i najczęściej faulowany. To wszystko sprawiło, że Brazylijczyk w ofensywie nie zaprezentował żadnych konkretów poza robieniem szumu i odciąganiem uwagi defensorów w kilku sytuacjach. Bez większego wkładu w grę drużyny zszedł z boiska w 63. minucie.
Zmiennicy
Ilja Szkurin - Pojawił się na boisku na kilka ostatnich minut. Grał zbyt krótko, by ocenić jego występ.
Wojciech Urbański - Dostał szansę gry od 63. minuty. Młody zawodnik Legii był zdecydowanie bardziej aktywniejszy i ruchliwy podczas rozgrzewki z boku boiska niż po samym pojawieniu się na murawie. Urbański był kompletnie niewidoczny, a jako ofensywny zawodnik, który miał wnieść do gry ożywienie, ruchliwość, szybkość i nową siłę, zanotował tylko 15 kontaktów z piłką w całym występie, z czego 6 z nich skończyło się stratą, a celność jego podań stała na poziomie 50%. To w głównej mierze przez jego dyspozycję, po jego wejściu na boisko ofensywna gra drużyny całkowicie stanęła, bo koledzy z zespołu musieli radzić sobie, jakby grali jednego mniej. Jedna z gorszych, o ile nie zdecydowanie najgorsza zmiana Urbańskiego w tym sezonie.
Wahan Biczachczjan - Pojawił się na murawie w 63. minucie. Dla Ormianina był to pierwszy występ przeciwko swojemu byłemu klubowi po transferze do Legii. Widać było, że chce się pokazać i udowodnić, że jest lepszy od swoich były kolegów z drużyny, ale kompletnie mu to nie wyszło. Nie wiedział zbytnio, co zrobić z piłką, kilkukrotnie próbował schodzić z prawej flanki do środka i oddawać strzały swoją "mityczną" lewą nogą, jednak za każdym razem kończyło się to na nogach obrońców. W swoich próbach dryblingów i pojedynków nie potrafił zaskoczyć niczym, był czytany w bardzo prosty sposób, co nie wnosiło kompletnie żadnej różnicy do gry zespołu. Tą zmianą bardziej utwierdził w fakcie, że w Szczecinie nikt nie będzie za nim tęsknić, niż że jego odejście było ogromną stratą.
Komentarze: (14)
Tobiasz i jego dobra gra na przedpolu?? To ja chyba inny mecz ogladalem. Kolejny raz gdzie pilka mu lata na 5 metrze a ten przyspawany do linii. Dwa wyjscia na koniec meczu do bezpanskiej pilki nie zmieniaja mojego zdania. A dodatkowa jego kiwka ktora prawie zakonczyla sie strata masakra
Na miejscu Michała to bym już zaczął gadać z Bratkiem Bereszynskim a wszołka do pomocy przesunąć
@Bolo: Za wcześnie na Bereszyńskiego. Nie będzie chciał jeszcze wracać do Ekstraklasy. Ciekawe za to co z Fabiańskim, jakie będą jego aspiracje na kolejny sezon.
Wy sie dobrze czujecie?!
"Generalnie "Luqui" był schowany, kurczowo trzymał się lewego skrzydła i czekał tam na rozegranie akcji."
Przeciez tego oczekuje trener. Daliscie mu minusa bo go Feio wystawia na lewej stronie gdzie Luqi nie umie grac?! Mial nie trzymac sie kurczowo lewej strony bo wy tak piszecie?
Tymczasem Morishita bez minusa mimo, ze same straty i niedokladnosci. Wy ogladacie te mecze, w ogole?!
@Bolo: Beres dal do zrozumienia w ost wywiadzie, ze nie ma zamairu wracac do Polski. On znajdzie miejsce w polowie klubow Serie B, moze jakis beniaminek go wezmie na lawke do Serie A. Po co mu walka w ekstraklasie, zwlaszcza w Legii gdzie by czul wielka odpowiedzialnosc i troche by sie musial napocic. A tak, sie wygrzeje w sloneczku, cos tam zagra i wywalone.
@Bolo: Wy sie tak śmiejecie z tego Mozyrko i Zielińskiego, że dekodery, a potem czytam takie pomysły geniuszów na ściąganie emerytów po 30, tylko dlatego, że 10-15 lat temu grali w Legii xDDD
@Bolo: Bereszynski? Fabianski? Jeden niedlugo emeryt a drugi juz dziad ale dla was kozaki do Legii? Europe nimi podbijac? Za malo Pekhartow, Jedrzejczykow czy innych Wszolkow?
Wiecej emerytow! Jeszcze im balkoniki adidasa dorzucic, bedzie gitara.
Gratuluje ambicji. Serio. Co za totalne ??????
@Krzeszczu: dokładnie Kolego! Stop? powrotom i odgrzewanym kotletom! Tak trenerów jak i piłkarzy!?Sport to nie sentymenty! Co było nie wróci.
Wszystkie zimowe transfery to katastrofa i odpowiedzialni za nie powinni być wyrzuceni z klubu.
@Sl: bramkarz nie może wychodzić do wszystkich piłek "latających na 5 metrze", ani też nie musi. Kiepsko też z twoją pamięcią, to Tobiasz w I połowie miał udane piąstkowanie i wyszedł z bramki. Prawdopodobnie masz spaczone pojęcie na temat gry na bramce jak wielu kibiców Legii.
Po tym meczu jakieś plusy? To chyba żart. Beznadziejny mecz, wszystko na nie.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:



NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!