SiatkówkaHokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 21 grudnia 2008, godz. 13:30
Liga polska - 24. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 11:08 Wardecki (Połącarz)
    23:35 Wąsiński
    44:13 Bepierszcz (Komorski)
    47:11 Komorski (Wąsiński)
    51:08 Komorski
    55:13 Bepierszcz (Komorski)
    65:00 Komorski (k)
7 (1)   (1)   (4)
Herb MMKS Podhale Nowy Targ MMKS Podhale Nowy Targ
  • 06:38 Hajnos (Kmiecik, Marek)
    14:52 Szumal (Kapica)
    16:06 Kos (Woźniak)
    30:13 Kapica
    38:29 Leśniowski (Kmiecik)
    59:57 Kapica
6 (3)   (2)   (1)

Legia Warszawa

  • Strąk
    Iwaszkiewicz

    Wardecki
    Połącarz
    Wąsiński
    Stajak
    Solon

    Warda
    Lycka
    Grunwald
    Rostkowski G.
    Jabłoński

    Mielech
    Niewiadomski
    Bepierszcz
    Rostkowski T.
    Komorski

    Nowiński
    Stępski

MMKS Podhale Nowy Targ

  • Niesłuchowski
    Rajski

    Cecuła
    Marek
    Kmiecik
    Leśniowski
    Hajnos

    Wróbel
    Bryniczka
    Sulka
    Kapica
    Szumal

    Woźniak
    Kos
  • Sędzia główny: Strzępek, Gawron, Matlakiewicz
  • Widzów: 150

Wygrali!

Po dramatycznym meczu hokeiści Legii wygrali z zespołem MMKS Nowy Targ 7-6. Pierwsza tercja miała nieco senny przebieg. Tym razem legioniści nie przeważali tak jak w sobotę, a goście dość pewnie przerywali ich ataki i sami strzelili gola za sprawą Hajnosa. Choć gdy legioniści grali w przewadze, bramką szybko odpowiedział Mateusz Wardecki, to jednak radość stołecznych kibiców nie trwała długo. Dwie szybkie kontry spowodowały ponowne wyjście na prowadzenie nowotarżan, a w bramce "Wojskowych" Michała Strąka zmienił Daniel Iwaszkiewicz.

Na początku drugiej tercji nadzieję w serca kibiców wlał Patryk Wąsiński, który wykorzystując bierną postawę Niesłuchowskiego zdobył bramkę kontaktową. Legioniści dążyli do wyrównania, ale gdy wydawało się, że gol musi paść (gra w przewadze), to goście szybką kontrą doprowadzili do wyniku 2-4... Obie ekipy na wyścigi popełniały przewinienia i w pewnym momencie na ławce kar siedziało już z obu stron... po trzech (!) zawodników. Nowotarżanie kontrolowali jednak grę. Legioniści mieli dwie fantastyczne okazje, ale nie zdołali trafić do praktycznie odsłoniętej przez Niesłuchowskiego bramki. Co gorsza, w końcówce tercji MMKS za sprawą Leśniowskiego podwyższył na 2-5, redukując - jak się zdawało - szanse legionistów do minimum. Podobnie myślały chyba również obie ekipy telewizyjne przybyłe na mecz, które zaczęły pakować się do wyjazdu.

Początek trzeciej tercji nie zapowiadał jeszcze emocji, ale gdy po 4 minutach po podaniu Filipa Komorskiego Mateusz Bepierszcz zdobył trzecią bramkę dla Legii, w serca legionistów, jak i w kibiców, którzy w drugiej tercji powoli już ucichli, wstąpiły nowe siły. Para 17-latków w ataku (Bepierszcz, Komorski) siała popłoch w szeregach gości. Już po trzech minutach Komorski wykorzystując podanie zaledwie o rok starszego Wąsińskiego zdobył bramkę kontaktową. W 51. minucie ten sam zawodnik wykazał się przytomością umysłu i objeżdżając bramkę przeciwnika zdobył z bliska gola dającego remis. Zdenerwowany trener gości wziął czas, a na boisku w bramce Podhala pojawił się doświadczony, znany dobrze z PLH Tomasz Rajski, który tak utrudniał życie legionistom w sobotę. Mimo to na 5 minut przed końcem Bepierszcz po podaniu Komorskiego zdobył swoją drugą bramkę, i to, co jeszcze 15 minut wcześniej wydawało się niemożliwe, stało się faktem - Legia objęła prowadzenie.
W końcówce legioniści szanowali krążek i gdy na ławkę kar powędrował dobrze spisujacy się zaledwie 16-letni Damian Kapica wydawało się, że nic nie odbierze im prowadzenia. Na stanowiska wróciły nawet pospiesznie zawrócone ekipy telewizyjne ;-) Niestety po wznowieniu gry na kilka sekund przed końcem legioniści nie zauważyli wyjeżdżającego z ławki kar Kapicy, który po otrzymaniu krążka rozpaczliwym rajdem przedarł się przez obronę i na dwie i pół sekundy przed końcem pokonał Strąka, doprowadzając do dogrywki....

Po regulaminowym czasie gry na tablicy wyników widniał zatem remis 6-6. W dogrywce z początku obie strony obawiały się odważniej zaatakować, ale gdy na ławkę kar powędrował jeden z legionistów, podhalanie grajac w przewadze 4 na 3 przeszli do frontalnego ataku. Doskonale w bramce spisywał się jednak Strąk, który obronił trzy groźne strzały. W końcówce doskonałą okazję miał z kolei po kontrze Legii Bepierszcz, ale doświadczony Rajski obronił jego uderzenie. Serca zadrżały kibicom w ostatnich sekundach dogrywki. Goście wygrali wznowienie i wykorzystując wprowadzenie przez trenera Małkowa dodatkowego gracza z pola kosztem bramkarza strzelili wprawdzie gola, ale sędziowie po naradach i analizie zapisu wideo trafienia nie uznali, gdyż krążek wylądował w siatce sekundę po czasie. Powtórzyła się więc sytuacja z soboty, kiedy o wyniku decydowały rzuty karne. Tym razem jednak legioniści wyciągnęli wnioski z nieudanej serii sobotniej i podczas wykonywania karnych "wyczekali" Rajskiego do końca. Stajak, Wąsiński i Komorski zaprezentowali stuprocentową skuteczność, z kolei strzał Sulki obronił Strąk. Dzięki temu nasi zawodnicy mogli dopisać do swojego konta ciężko wywalczone 2 punkty.

Kolejny mecz legioniści rozegrają już w 2009 roku. 3 i 4 stycznia zmierzą się na wyjeździe z ostatnią drużyną ligi - Cracovią II.


Karne:
Legia - Stajak, Wąsiński, Komorski
MMKS Podhale - Kapica, Sulka (nie trafił)

Kary: 34-40
Strzały: 54-45

Pomeczowe wypowiedzi:

Gabriel Połącarz (kapitan Legii): Początek meczu pokazał, że nie potrafiliśmy się zbyt dobrze skoncentrować. Dochodziło do głupich błędów, w wyniku których traciliśmy bramki. Na szczęście w miarę rozwoju gry każdemu z nas udało się odpowiednio skupić, dzięki czemu udowodniliśmy, iż potrafimy grać w hokej.
Odnośnie kontrowersji wokół zdobytego przez nowotarżan gola w ostatniej sekundzie dogrywki i biorąc pod uwagę, że sędzia zawsze ma rację, liczyliśmy się z tym, że werdykt mógł być na naszą niekorzyść. Mimo to zarówno ja, jak i moi koledzy widzieliśmy wyraźnie, że zegar na tablicy wyników stanął tuż przed momentem wpadnięcia krążka do naszej bramki. Z tego względu byliśmy raczej spokojni o dalszy rozwój wydarzeń.
Muszę szczerze przyznać, że już dawno nie graliśmy przed tak liczną publicznością i w sumie troszkę zapomnieliśmy, jak to jest. Kibice jak zawsze stanęli na wysokości zadania i na pewno pomogli nam wygrać. Chciałbym im bardzo serdecznie życzyć Wesołych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku i mam nadzieję, że zobaczymy się w nowym już, 2009 roku, na trybunach hali Torwaru II.

Stanisław Małkow (trener Legii): Taki mecz jak ten niedzielny może się zdarzyć raz w ciągu całego sezonu. Pokazuje on, że drużyna, która walczy do końca, może wygrać nawet w tak niespotykany sposób. Można śmiało stwierdzić, że był to po prostu cud, bowiem z sytuacji, w której przegrywaliśmy już 2-5, udało nam się wyjść na prowadzenie 6-5 pod koniec ostatniej tercji spotkania. Niestety, zawodnicy Podhala doprowadzili do wyrównania i musiała się odbyć dogrywka. Nie wyłoniła ona jednak zwycięzcy. Zrobiły to dopiero rzuty karne, podczas których moi podopieczni zachowali zimną krew. Zarówno Stajakowi, jak i Wąsińskiemu oraz Komorskiemu udało się pokonać reprezentacyjnego bramkarza, pierwszoligowego zawodnika, Tomasza Rajskiego. Wąsiński zdobył gola w taki sposób, iż dosłownie ośmieszył bramkarza rywali - golkiper nowotarżan rzucił się do rogu, a on skierował krążek do pustej bramki. Było to coś niesamowitego.
Cieszy mnie bardzo, że chłopaki z każdym spotkaniem robią coraz większe postępy. Grają lepiej, dynamiczniej, nowocześniej. Myślę, że kibice to docenią i częściej będą przychodzić na mecze.
Chciałbym życzyć fanom, aby znaleźli w sobie taką motywację, by jak najliczniej pojawiali się w hali Torwaru II podczas każdych spotkań hokeistów i by tak jak ostatnio z całych sił ich dopingowali. Mam nadzieję, że mecze moich podopiecznych będą przyciągały coraz większe rzesze warszawiaków na Torwar.