HokejKoszykówka
Chorzów - Sobota, 28 lutego 2004, godz. 17:00
Liga polska - 25. kolejka
Herb Alba Chorzów Alba Chorzów d 80
17-14, 15-18, 8-11, 22-19, d 18-10
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa72

Alba Chorzów

  • Bąk 18
    Grzegorzewski 16(1)
    Pawlik 14(4)
    Salamonik 9
    Basiński 8
    Środa 7(1)
    Symbor 6(1)
    Włodara 2
    Pyzik 0

Legia Warszawa

  • Dębski 26(6)
    Kozłowski 15(1)
    Malewski 11
    Nawrot 10(2)
    Karbowski 10
    Costanzo 0
  • Sędzia główny: Roman Putyra, Marek Bąba
  • Widzów: 600

Brawo juniorzy!

Trapiona kontuzjami Legia (kontuzje 4 podstawowych zawodników) pojawiła się w Chorzowie w sześciu osobowym składzie. W dodatku wśród zawodników dominowali młodzi juniorzy. W Albie w zasadzie wiadomo było tylko, że nie wystąpi Rafał Dygutowicz (kontuzja kostki). Tak więc przebieg spotkania wydawało się, że nie powinien zaskoczyć nikogo.
Jednak jak się okazało "skazani na pożarcie" – jak to określił po meczu trener gości - młodzi juniorzy z Warszawy nie zamierzali łatwo ustąpić. Początek spotkania to wyrównana gra. W Albie w pierwszej połowie spotkania nie wystąpili Radosław Basiński i Joachim Pawlik a więc także pograć mogli zawodnicy, którzy na co dzień mniej czasu spędzają na boisku. Mimo tego zgromadzeni na hali kibice chorzowskiej drużyny liczyli na łatwe zwycięstwo swoich zawodników. Jednak oczekiwania a sytuacja na boisku nie były zbieżne. Pierwsza połowa spotkania bardziej przypominała więc potyczki juniorów niż mecz 1 ligi. Niska skuteczność, szarpana gra i częste zmiany prowadzenia to słowa, które dobrze opisują pierwszą połowę spotkania. Do przerwy mamy wiec wyrównany pojedynek choć nie na takim poziomie, jakiego oczekiwali kibice a ta część spotkania kończy się remisem 32-32.
Po przerwie, mimo, że na parkiecie pojawiają się Pawilk i Basiński (Alba) sytuacja nie ulega większej zmianie i dalej obserwujemy widowisko w takim podobnym stylu jak pierwsza połowa. Na początku czwartej kwarty boisko, za 5 fauli, opuścić musiał Piotr Nawrot (Legia) i tym samym drużynie gości postało jedynie pięciu zawodników zdolnych do gry. W ostatniej akcji zawodnicy Alby nie trafili i czwarta kwarta zakończyła się podobnie jak pierwsza połowa czyli remisem (62-62). Tak więc wynik spotkania miał się rozstrzygnąć w dodatkowych 5 minutach dogrywki. Dogrywka najbardziej ucieszyła chyba wszystkich kibiców Alby – ich drużyna zaczęła grać "normalnie" i szybko uzyskała prowadzenie. Zdecydowana, konsekwentna gra nie przedłużała już nadziei Legii na wygranie tego spotkania – zmęczeni zawodnicy Legii przeciwko coraz lepiej grającym koszykarzom z Chorzowa byli bezradni i ulegli w tej części gry 8 punktami (10-18).
Po meczu trener gości bardzo dobrze ocenił grę swoich młodych zawodników "chłopcy płaczą w szatni, skończyliśmy to w czwórkę bo jednego już łapały skurcze [Malewski – przyp. autor] (...) ja powiedziałem im w szatni, że dla mnie są zwycięzcami, jestem dumny z nich ..." oraz podkreślił, że była szansa wygrać to spotkanie "nie wykorzystaliśmy okazji, ten mecz mogliśmy wygrać poprzez 2-3 błędy mniej, poprzez 2-3 rzuty wolne więcej".
Natomiast trener gospodarzy zapytany o tak nietypowe wprowadzanie zawodników [w pierwszej połowie nie wystąpili Basiński i Pawlik ] wyjaśniał "Sytuacja zmieniła się w trakcie naszego meczu, kiedy dostaliśmy informacje się że Turów przegrał. Wydawało się przedtem, że jest to spotkanie bez znaczenia dla składu czołówki i założyłem sobie, że będą grać wszyscy (...) założyłem sobie po tych meczach gdzie Radek grał po 40 min z Kotwica, z Turowem, Polpharmą należało mu się ta połówkę odpocząć".

Autor: www.e-basket.pl


Czytaj również: