|
Warszawa - Środa, 2 lutego 2005, godz. 17:00 Liga polska - 19. kolejka |
|
Legia Warszawa |
71 |
| 22-18, 14-14, 13-14, 22-16 |
|
Lafarge Kielce | 62 |
|
Legia Warszawa
- Dębski 17
Otto 14
Stasiak 10
Marchelewicz 10
Kozłowski 8
Malewski 4
Terej 4
Karbowski 2
Nawrot 2
|
Lafarge Kielce
- Gil 16
Fąfara 14
Mikina 12
Jurczyk 9
Kij 7
Makuch 4
|
Sukces
Wygrywając z zespołem walczącym o awans do I ligi, legioniści sprawili miłą niespodziankę kibicom. Tych zaledwie 100 w środowe popołudnie pojawiło się na Bemowie. Mecz z Lafarge Kielce miał być łatwą przeprawą dla trzeciego w tabeli zespołu. Legia przed meczem znajdowała się na drugim biegunie ligowej tabeli...
Na ławce Legii pojawił się Piotr Nawrot, który na własne życzenie wrócił z wypożyczenia do Polonii. Na razie musiał się zadowolić parominutowym występem w Legii. Grający z numerem 14, Nawrot swój występ okrasił dwoma punktami w ostatniej kwarcie. Przewagę gospodarze osiągnęli już w pierwszej kwarcie. Po wspaniałym występie w Prudniku, dzisiaj po raz drugi z rzędu słabo zagrał Kamil Kozłowski. Rozgrywający Legii popełniał sporo błędów, a na domiar złego, w końcówce meczu "Koziołek" skręcił nogę. Jego występ w sobotnim meczu w Zabrzu jest wykluczony.
Wiele pretensji można mieć do pozostałych graczy z eLką na piersi, ale...wygranych się nie sądzi. Wszystkie błędy Pawła Stasiaka zostały mu wybaczone, po tym jak trafił za 3 punkty w połowie czwartej kwarty. "To był przełomowy moment" - tłumaczył później trener Legii. Szkoda, że Paweł nie wykorzystał dodatkowego rzutu osobistego, ale warszawianie nareszcie uwierzyli, że mogą ten mecz wygrać. Istotne było również mądre zagranie Karola Dębskiego w ataku, który zaraz po wyprowadzeniu przez kielczan piłki, zaliczył przechwyt i dwa punkty dla swojej drużyny. Do końca zawodów pozostawały zaledwie dwie minuty, a Legia prowadziła już 63-55. W samej końcówce na linii rzutów wolnych stawał Krzysztof Terej. Jego skuteczne rzuty zapewniły legionistom wygraną 71-62. Ostatnia akcja gości, zakończyła się niecelnym rzutem.
Tak więc Legia wygrała mecz, w którym nikt na nią nie stawiał. A jak poradzi sobie w Zabrzu, na dodatek bez Kozłowskiego? Tego nikt nie wie. Nawet Robert Chabelski, który po meczu miał sporo pretensji do swoich podopiecznych. "Brakuje nam doświadczonego zawodnika, który potrafiłby wziąć ciężar gry na swoje barki. Pozostali drugoligowcy mają przynajmniej jednego, dwóch takich graczy. U nas brakuje właśnie takiego zawodnika, który poukładałby grę, uspokoił ją i krzyknął w odpowiednim momencie na kolegów." - powiedział po meczu szkoleniowiec.
Autor: Bodziach