|
Warszawa - Sobota, 26 lutego 2005, godz. 17:00 Liga polska - 23. kolejka |
|
Legia Warszawa |
92 |
| 22-21, 24-13, 24-20, 22-17 |
|
Zagłębie Sosnowiec | 71 |
|
Legia Warszawa
- Malewski 18
Stasiak 17
Otto 16
Kozłowski 15
Dębski 10
Nawrot 7
Terej 6
Karbowski 2
Pajdosz 1
Marchelewicz 0
|
Zagłębie Sosnowiec
- Krajewski 19
Koczwara 14
Nawrot 11
Bogdanowicz 9
Piotrowski 9
Dziura 4
Piechowicz 4
Kilian 1
|
Mecz przyjaźni
Legia i Zagłębie jeszcze kilka sezonów temu rywalizowały ze sobą w koszykarskiej ekstraklasie. Obecnie obydwa zespoły bronią się przed spadkiem do III ligi. W sobotę koszykarze Legii po raz drugi w tym sezonie wygrali z Zagłębiem. Kibice do końca dopingowali jednak i zwycięzców, i przegranych.
Po meczu w Dąbrowie Górniczej legioniści koniecznie chcieli zrehabilitować się za poniesioną w żenującym stylu porażkę. Okazją do tego był mecz z ciągnącym się ogonie tabeli zespołem z Sosnowca. Spotkanie wzbudziło duże zainteresowanie wśród kibiców. Po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach frekwencja na Bemowie przypominała tę z zeszłego sezonu, kiedy dzięki akcji NL wejście na mecze było bezpłatne.
Koszykarze Zagłębia zostali przyjęci równie ciepło, jak legioniści, co chyba podbudowało ich morale, bo mecz rozpoczęli odważnie, bez kompleksów. Po kilkunastu minutach warszawianie osiągnęli jednak przewagę, którą konsekwentnie powiększali do końca spotkania. Już w trzeciej minucie parkiet, z grymasem bólu na twarzy, opuścił Filip Marchelewicz. "Skręcona kostka" - mówił zmartwiony trener Robert Chabelski.
Szkoleniowiec Legii przez całe spotkanie nerwowo "tańczył" przy linii bocznej, co chwilę pokrzykując na swoich podopiecznych. Na stres naraził Chabelskiego głównie Kamil Kozłowski, łapiąc już w drugiej kwarcie cztery przewinienia. Każde kolejne oznaczało, że lider warszawian będzie musiał przymusowo opuścić parkiet. Powiększając punktową przewagę, koszykarze Legii nabierali pewności siebie, co skutkowało ciekawymi i odważnymi akcjami. Udany występ zaliczyli Paweł Stasiak i Piotr Otto, kilkakrotnie dobijając piłki, które wypadały z obręczy. Pod koniec meczu legioniści mogli sobie pozwolić na kilka niekonwencjonalnych zagrań. Do takich należało efektowne zakończenie ostatniej akcji meczu w wykonaniu Otto. "Jestem zadowolony z wyniku, ale z gry niezupełnie. Zawsze można coś poprawić" - oceniał po spotkaniu trener Chabelski.
Na trybunach panowała wspaniała atmosfera. Kibice na przemian dopingowali Legię i Zagłębie. "Legia i Zagłębie, Zagłębie i Legia..." - śpiewy kibiców niosły się po hali głośnym echem. Oprócz efektów akustycznych, były również wizualne. W drugiej połowie mogliśmy podziwiać baloniadę w barwach Legii oraz sektorówkę, która przez parę minut powiewała nad głowami kibiców. Po końcowej syrenie koszykarze obu klubów przybili "piątki" z kibicami.
W sobotę legioniści jadą do Katowic na mecz z wiceliderem, Mickiewiczem. "Jak zawsze w takim przypadku, postaramy się sprawić niespodziankę. Nie mamy nic do stracenia" - zapewnia trener Legii. "Może tym razem obręcze okażą się nam przychylniejsze?"
Autor: turi i Bodziach