HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 22 października 2005, godz. 17:00
Liga polska - 5. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 93
35-18, 17-23, 21-19, 20-15
Herb Śląsk II Wrocław Śląsk II Wrocław75

Legia Warszawa

  • Malewski 22
    Marchelewicz 21
    Kozłowski 18
    Gajewski 18
    Ciszewski 10
    Kowalczyk 2
    Karbowski 1
    Jaremkiewicz 1
    Costanzo 0
    Prusiński 0

Śląsk II Wrocław

  • Hałas 23
    Grzywa 18
    Stępień 14
    Malona 6
    Płotek 5
    Szpyrka 4
    Lipiński 2
    Jakóbczyk 2
    Prostak 1
    Bawolski 0
    Dębowicz 0
  • Sędzia główny:
  • Widzów:

Legioniści w tym sezonie spisują się nie najgorzej. In-minus możemy jedynie policzyć im porażkę u siebie z Tarnovią (choć to jedna z dwóch drużyn, które jeszcze nie doznały porażki). Spotkanie z rezerwami Śląska było więc okazją do odniesienia pierwszej wygranej przed własną publicznością. Szkoda tylko, że hala na Bemowie po raz kolejny świeciła pustkami, a koszykarze przyzwyczajeni do głośnego dopingu, musieli zadowolić się okaskami ze strony widowni.
A ręce same składały się do oklasków, szczególnie w pierwszej fazie gry. Nasi garcze dosyć szybko osiągnęli kilkunastopunktową przewagę i gdyby grali konsekwentnie dowieźliby ją bez żadnych problemów do końca. W 13 minucie na tablicy widniał wynik 45-23 i to nie było nasze ostatnie słowo. Zespół Śląska ambitnie dążył do zniwelowania przewagi i czynił to stopniwo. Do przerwy przewaga gospodarzy wynosiła już tylko 11 punktów. Mobilizowani przez swojego trenera goście wcale nie zamierzali pasować. Na szczęście Legia nie dała plamy i przewaga, która stopniała już do kilku punktów, znowu zaczęła rosnąć.
Gospodarze bardzo długo grali bez centra, bo już w pierwszej kwarcie trzy przewinienia złapał Mariusz Karbowski. Później trener Chabelski musiał dać mu odpocząć, aby w końcówce nie zostać bez wysokiego gracza. W końcu "Marian" sfaulował po raz piąty i musiał opuścić parkiet z jednym punktem na koncie. Jego zmiennikiem pod koszem był znacznie niższy Marcin Ciszewski. Mimo to wcale nie radził sobie gorzej, notując nawet blok na wysokim graczu Śląska. Goście z czasie meczu dwukrotnie ukarani zostali przewinieniem technicznym, a że dotyczyło to tego samego gracza, musiał on udać się do szatni. W szeregach gospodarzy bardzo mądrze rozgrywał Kamil Kozłowski. "Koziołek" z głową przeprowadzał kolejne akcje, które zazwyczaj kończyły się skutecznymi wejściami pod kosz. Parę trójek ze swojej ulubionej pozycji dołożył Grzegorz Malewski. W końcówce Robert Chabelski wpuścił na parkiet Prusińskiego i Costanzo (grał już w I połowie). Tylko Krzysztof Terej nie powąchał tego dnia parkietu. Ostatnie akcje należały zdecydowanie do nas. Legioniści udanie przechwytywali piłkę po błędach rywali i przewaga warszawian wzrosła ostatecznie do 18 punktów. W ostatniej akcji szczęścia próbował jeszcze Prusiński, ale tym razem musiał zadowolić się pustym kontem. Najważniejsze, że Legia odniosła pewne zwycięstwo, prezentując momentami naprawdę niezłą grę. Za tydzień Legia zagra w Piotrkowie Trybunalskim.

Autor: Bodziach


Czytaj również:

Polecamy: