HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 5 listopada 2005, godz. 15:00
Liga polska - 7. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 74
15-21, 15-14, 18-21, 26-30
Herb Rawia Rawicz Rawia Rawicz86

Legia Warszawa

  • Gajewski 15
    Marchlewicz 12
    Ciszewski 11
    Stasiak 8
    Kozłowski 7
    Malewski 7
    Jaremkiewicz 6
    Karbowski 4
    Terej 4
    Prusiński 0

Rawia Rawicz

  • Gryszko 34
    Nowaczyk 15
    Kondas 14
    Lipowczyk 13
    Krzeptoń 4
    Pietraszek 3
    Zalewski 3
    Matuszewski 0
  • Sędzia główny:
  • Widzów:

Jeszcze kilkanaście minut po zakończeniu meczu Kamil Kozłowski wyjaśniał sędziemu, w jaki sposób koszykarze gości wymuszali na nim przewinienia. To znaczy przewinienia, których nie było, a na które dali się nabrać sędziowie. Już dawno tak bardzo nie narzekano na sędziowanie, jak w tym spotkaniu. Legionistom odgwizdano aż 31 fauli. Mimo to wygrać można było. "Przespaliśmy pierwszą połowę. Po przerwie też nie wpadło nam wiele rzutów, więc przegraliśmy zasłużenie" - mówił po meczu Robert Chabelski.
Mecz z Rawią kosztował go sporo nerwów. Co i rusz pokrzykiwał na swoich graczy. Innym razem złość wyładowywał na sędziach, którzy tego dnia nie byli najlepiej dysponowani. Spokojem imponował szkoleniowiec przyjezdnych. Legia nie zaczęła meczu najlepiej, nie licząc pierwszych paru minut spotkania. Później do głosu doszli gości i to oni przez całe spotkanie dominowali na parkiecie. Kamil Kozłowski bardzo często miał coś do powiedzenia sędziom i widać było, że wytrącało go to z równowagi i nie pomagało w grze. Krócej niż zwykle zaprezentował się Grzegorz Malewski, a trzykrotnie mniej punktów niż w Piotrcovie zdobył Paweł Stasiak, dla którego był to pierwszy mecz w Warszawie, po powrocie do Legii. Inna sprawa, że atmosfera w naszej hali w niczym nie przypomina choćby tej z zeszłego sezonu, gdzie choć skromna grupka kibiców, próbowała zmobilizować do lepszej gry zawodników. Teraz śpiewów już nie ma...
Po przerwie legioniści odważniej ruszyli do ataku. Było gorąco. Nie brakowało spięć, które powodowały niezdrowe emocje na trybunach i ławkach rezerwowych. Widać było jak na dłoni, że Legia w zbyt łatwy sposób pozwala rywalom zdobywać punkty. Ci naprawdę często trafiali do kosza z dystansu, podczas gdy Legia zaledwie trzy razy celnie trafiła za trzy punkty. Ten mecz, mimo emocji w końcówce, zasłużenie wygrali rawiczanie. Szkoda, bo to już druga porażka przed własną publicznością.
Ze zwycięstwa cieszyć mogli się goście i nie zamierzał im w tym przeszkadzać trener, który... specjalnie wcześniej opuścił szatnię po meczu. "Niech się pocieszą. Zasłużyli na to. A że mamy jeszcze dużo czasu do pociągu powrotnego, to nie musimy się spieszyć" - mówił szkoleniowiec Rawii. Trener Legii był smutny, ale wraz z "Koziołkiem" rozmawiał z sędziami, jakie zagrania nie kwalifikują się do przewinienia, a jakie są zwykłym wymuszeniem.
Za tydzień mecz z rezerwami Polonii. Ta Konwiktorskiej nasi gracze muszą postarać się odrobić stracone u siebie punkty. Mecz zaplanowany jest na niedzielę na godzinę 17.

Autor: Bodziach


Czytaj również:

Polecamy: