HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 19 listopada 2005, godz. 17:00
Liga polska - 9. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 75
24-19, 14-19, 15-11, 22-22
Herb Harmattan Gniewkowo Harmattan Gniewkowo71

Legia Warszawa

  • Kozłowski 15
    Malewski 13
    Gajewski 12
    Jaremkiewicz 11
    Stasiak 11
    Karbowski 6
    Marchlewicz 5
    Ciszewski 2
    Kowalczyk 0

Harmattan Gniewkowo

  • Wiśniewski 25
    Makowski 17
    Tracz 16
    Bagaziński 6
    Szmelter 4
    Kłos 3
    Skierkiewicz 0
    Rudnicki 0
  • Sędzia główny:
  • Widzów:

Nareszcie doczekaliśmy się bardzo emocjonującego meczu na Bemowie. Co więcej, zakończonego wygraną naszych koszykarzy! Przeciwnikiem Legii był groźny beniaminek z Gniewkowa. Niektórych już sama nazwa miejscowości przyprawiłaby o drżenie rąk. Nasi gracze wydawali się nieustraszeni i zaprezentowali naprawdę dobrą grę.
Trener legionistów Robert Chabelski, ubrany elegancko w garnitur był tego dnia znacznie bardziej spokojny. Zamiast krzyczeć na swoich podopiecznych starał im się niczym psycholog wytłumaczyć błędy i to chyba zdawało egzamin. Spotkanie było wyrównane od początku. Żadna z drużyn nie osiągnęła większej przewagi, choć rytm nadawali gospodarze. Sporo pretensji do sędziów mieli obaj trenerzy, ale trzeba obiektywnie przyznać, że tym razem sędziowie nas nie skrzywdzili. Kto wie, czy parę razy nawet nie gwizdnęli na naszą korzyść. Szczególnie mało wyrozumiali byli dla ekipy gości, odgwizdując im dyskusyjne przewinienie techniczne. Ale to przecież nie nasza sprawa...
Tym razem parkietu nie powąchali nawet trzej legioniści - Terej, Costanzo i Ancukiewicz. Ten ostatni nie zanotował więc debiutu przed własną publicznością. Może za 2 tygodnie... Bardzo dobrze zaprezentowali się dwaj środkowi - Mariusz Karbowski (tak walecznego "Mariana" chcemy oglądać zawsze!) i Paweł Stasiak. Równie dobrze wypadli Andrzej Gajewski i Tomek Jaremkiewicz. Ten ostatni zresztą zdobył decydujące punkty w meczu. Wcześniej Legia osiągnęła 10-cio punktowe prowadzenie i wydawało się, że mecz jest już wygrany. Do końca zawodów pozostawało zaledwie kilka minut i nagle coś się zacięło. Przewaga stopniała do trzech "oczek" i zrobiło się naprawdę gorąco. Kibice Legii, którzy w skromnym gronie dopingowali Legię w ostatniej kwarcie nie poddawali się mimo pogorszającej się sytuacji na parkiecie. Na szczęście w odpowiednim momencie ocknęliśmy się, a dzieła "zniszczenia" dopełnił Tomek Jaremkiewicz skutecznie egzekwując rzuty osobiste. Wygrana z Harmattanem sprawiła radość warszawskiej publiczności. Niezadowolenie można było zaobserwować jedynie na twarzach czterech osób z Gniewkowa, które jednak porażkę przyjęły z twarzą.
Za tydzień wyjazdowe spotkanie w Bydgoszczy, a za 2 tygodnie mecz Legia - ŁKS. Oby nie pokrył się on z piłkarskim pojedynkiem Legii z Arką.

Autor: Bodziach


Czytaj również:

Polecamy: