|
Warszawa - Sobota, 14 stycznia 2006, godz. 17:00 Liga polska - 16. kolejka |
|
Legia Warszawa |
102 |
| 23-25, 21-15, 30-18, 28-27 |
|
Polonia Leszno | 85 |
|
Legia Warszawa
- Malewski 23
Stasiak 19
Marchelewicz 15
Gajewski 12
Kozłowski 10
Ciszewski 8
Karbowski 7
Kowalczyk 6
Jaremkiewicz 2
Terej 0
|
Polonia Leszno
- Jarosz 29
Buszewicz 14
Zachacz 12
Jaworski 10
Skrzypczak 8
Spychaj 8
Witaszek 2
Samól 2
Markiewicz 0
|
Drugi raz wysoko
Drugie dobre zawody zagrali legioniści. Po rozgromieniu AZSu Szczecin, dziś legioniści podejmowali Polonię Leszno. Pierwszy mecz zakończył się 8-mio punktową wygraną polonistów. Przyszedł więc czas na rewanż. Początek należał do nas. Niestety po zdobyciu 15 punktów coś się zacięło i na prowadzenie wyszli przyjezdni.
Na szczęście nie trwało to długo, bo Legia grała ambitnie i jeszcze przed przerwą ponownie wyszła na prowadzenie. Szkoda, że ponownie na Bemowie nie dopisała frekwencja. A pierwszych 25 osób, które kupiły bilet w kasie otrzymywały specjalne zniżki w Ground Zero. Może fanów przyciągnie perspektywa darmowego wejścia na mecz za tydzień z rezerwami Prokomu? Oby!
Bardzo dobre zawody rozgrywał Grzesiek Malewski, który skutecznie kończył ataki legionistów pod koszem rywala. Kilka razy niekonwencjonalnym zagraniem popisywał się Kamil Kozłowski. On chyba nie ma meczu, w którym nie zaliczyłby punktów z ekwilibrystycznej pozycji. Cały zespół dawał z siebie dużo. Szczególnie po przerwie. W trzeciej kwarcie Legia zagrała agresywnie w obronie - nie było straconych piłek. Blok zanotował również niewysoki Kozłowski. Nasza przewaga wzrosła do 16 punktów i o końcowy rezultat byliśmy spokojni. Na specjalny doping mógł liczyć ulubieniec trybun - "Marian" Karbowski. Fani wspierali naszego centra, a ten na swoim koncie zapisał 7 punktów i kilka zbiórek na tablicach.
W ostatniej partii wszyscy czekaliśmy aż pęknie setka. Minutę przed końcem mogliśmy już śmiało wyginać ciało, zauważając że 100 punktów to cały czas mało! Koszykarze wysłuchali próśb kibiców i swój dorobek powiększyli o dwa oczka. Równo z końcową syreną ostatnie punkty zdobyli zawodnicy z Leszna. Nic to jednak nie zmieniło, bowiem zwycięzcą mogli być tylko legioniści. A wynik był na tyle "wyraźny", że nikt już nie pamiętał o pretensjach do sędziów (obie strony). Wygrana zasłużona. Oby tak dalej! Taką grę w wykonaniu warszawian obserwuje się z przyjemnością! Do zobaczenia za tydzień - oby w pełnej hali OSiRu.
Autor: Bodziach