|
Warszawa - Niedziela, 19 listopada 2006, godz. 17:00 Liga polska - 7. kolejka |
|
Legia Warszawa |
73 |
| (20-12, 19-23, 15-17, 19-16) |
|
Harmattan Gniewkowo | 68 |
|
Legia Warszawa
- Sulima 22
Podobas 19
Okoła 11
Ancukiewicz 8
Ciszewski 7
Exner 4
Gietka 2
Jaremkiewicz 0
Wojciechowski 0
|
Harmattan Gniewkowo
- Beciński 25
Kowalczyk 14
Makowski 10
Tracz 8
Kałczyński 4
Pleborzek 3
Strzelecki 2
Florczak 0
Klejn 0
Szałkiewicz 0
|
Pod dyktando Legii
Przed spotkaniem z Harmattanem dochodziły do nas sygnały, iż do Warszawy wybierają się fani z Gniewkowa. Jednak ostatecznie w hali na Obrońców Tobruku nie znaleźliśmy kibiców gości. Była za to 300-osobowa grupa fanów Legii. Biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnim czasie hala na Bemowie świeciła pustkami, należy uznać to za dobry wynik. "Dobra wymówka, to wywiadówka" - żartowali warszawiacy w kontekście zapowiedzi gniewkowian.
Od pierwszego gwizdka sędziego kibice gospodarzy ruszyli z dopingiem, a nasi koszykarze zaczęli wypracowywać sobie przewagę. Przewagę, która po pierwszych 10 minutach wynosiła osiem punktów. To podrażniło gości, którzy wygrali drugą kwartę 23-19 i tym samym po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 39-35. Chwila przerwy na złapanie oddechu i ruszamy ponownie.
Kibice na Obrońców Tobruku w rytm wybijany przez bęben zagrzewają do boju legionistów. Niestety kolejny raz górą byli rywale, ale to nie znaczy, że gospodarze byli całkowicie bezradni. Cały czas trwała walka na całego, od kosza do kosza. Przed ostatnią częścią meczu na tablicy widniał rezultat 54-52, co zapowiadało spore emocje. Emocje oczywiście były, tak jak nieustanny doping przez cały mecz. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa 73-68. Być może zabrakłoby nerwów, gdyby do końca meczu wytrwali dwaj wysocy gracze Legii - Ciszewski i Okoła. Niestety obaj po piątym przewinieniu musieli opuścić parkiet. Na szczęście dobra dyspozycja Sulimy i Exnera pomogła nam w odniesieniu zwycięstwa. Michał w końcówce świetnie zachował się w obronie, czysto przerywając atak Harmattana, a po chwili skutecznie egzekwując rzuty wolne. Po raz drugi w zespole Legii zabrakło Mariusza Karbowskiego. Popularny "Marian", choć wpisany do protokołu meczowego, nie zasiadł tego dnia na ławce. Czy zobaczymy jeszcze w naszych barwach sympatycznego blondwłosego centra, zobaczymy. Gołym okiem widać brak wysokiego gracza w naszym składzie. Miejmy nadzieję, że niebawem uda nam się załatać tę lukę.
Po spotkaniu koszykarze podziękowali kibicom, przybijając z nimi piątki, za doping i tym miłym akcentem zakończył się weekend z warszawską Legią. Kolejny mecz u siebie już 2 grudnia. Serdecznie zapraszamy!
Autor: Fumen