HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 10 lutego 2007, godz. 16:00
Liga polska - 16. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 70
11-13, 21-13, 17-14, 21-22
Herb Prokom II Sopot Prokom II Sopot62

Legia Warszawa

  • Sulima 27
    Okoła 17
    Exner 13
    Ancukiewicz 5
    Ciszewski 4
    Wojdak 3
    Podobas 1
    Nowakowski 0

Prokom II Sopot

  • S. Sikora 15
    Załucki 11
    Bach 10
    Kobus 8
    Wilkusz 7
    Mysłowiecki 6
    Ł. Sikora 3
    Stech 2
    Trzeciak 0
    Kietliński 0
  • Sędzia główny:
  • Widzów: 150

Szczęście sprzyja lepszym

Spotkanie z rezerwami Prokomu zapowiadało się na znacznie łatwiejszy pojedynek niż spotkanie z Polonią. Okazało się jednak, że trzy spotkanie w ciągu 10 dni kosztują naszych graczy sporo wysiłku. Legioniści mecz z Prokomem rozpoczęli na zwolnionych obrotach. Ani się obejrzeli, a na tablicy wyników było 0-7. Podopieczni Jacka Łączyńskiego nieźle radzili sobie w obronie, zaś nasi zawodnicy byli nieskuteczni pod koszem rywala. Na szczęście w końcu Kamil Sulima przełamał niemoc drużyny i odbiliśmy od zera.
W drugiej kwarcie postawa Legii była już znacznie lepsza. Gracze zaczęli realizować założenia przedmeczowe i w końcu wyszliśmy na prowadzenie. Warto zaznaczyć, że przez cały mecz doping prowadziła skromniejsza niż ostatnio grupa kibiców. Kibice nie przejmowali się swoją liczebnością - postawili na jakość. Cały młyn dawał z siebie wszystko i było to słychać. Śpiew kibiców pomagał koszykarzom w powiększaniu przewagi, która do przerwy wynosiła 6 punktów.
Choć drużyna z Sopotu dominowała wzrostem nad naszymi zawodnikami, gra na deskach wcale nie była na korzyść rywali. Niestety po przerwie ponownie powtórzył się scenariusz z derbów - Legia roztrwoniła przewagę i zrobiło się naprawdę gorąco. Kilka niecelnych rzutów i głupich strat spowodowało, że rywale poczuli się mocni. Wzmógł się wówczas doping kibiców, który być może skrępował nogi przyjezdnym... bowiem w kluczowym momencie sopocianie popełnili błąd kroków. Zdenerwowany Łączyński kopnął krzesło, rzucił butelką z wodą o ziemię i chyba chciał już udać się do szatni... gdy po chwili legioniści w równie głupi sposób stracili piłkę. Gra zaczęła się od nowa. Świetnie w końcówce bronił Okoła z Nowakowskim - obaj potrafili zablokować przeciwników, choć po chwili Sebastian Okoła sam nadział się na blok najwyższego na boisku, mierzącego 218cm, Janusza Mysłowieckiego. W końcówce przydało się doświadczenie Michała Exnera. Nasz zawodnik parokrotnie trafił za trzy punkty, co spowodowało ponowną przewagę Legii. Nie próżnował także Kamil Sulima. Gdy do końca pozostawało zaledwie kilkanaście sekund, legioniści prowadzili już 5 punktami. Gdy podczas rzutu za 3 punkty sfaulowany został Sulima, zabrzmiała końcowa syrena. Choć obie drużyny opuściły już boisko, a gospodarze świętowali, fani nie przerywali swojego dopingu. Wszak Sulima miał przed sobą trzy rzuty osobiste, które mogły zwiększyć wygraną naszej Legii. Niezawodny Kamil nie spudłował ani razu i na tablicy pojawił się wynik 70-62... nie do końca oddający nerwową końcówkę. To zwycięstwo naprawdę nie przyszło nam łatwo. Najważniejsze są jednak 2 punkty. Po meczu zachrypnięci kibice podziękowali koszykarzom za grę. Kolejne spotkanie rozegramy za tydzień w sobotę - również na Bemowie. Początek o godzinie 17. Ponownie stwórzmy wspaniałą atmosferę!

Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Robert Chabelski: "Po tym meczu możemy się właściwie cieszyć tylko z tego, że wygraliśmy. Nie da się ukryć, że mieliśmy trochę szczęścia - ponoć sprzyja ono lepszym. To nie była gra, jakiej oczekuję od moich zawodników, ale pamiętać należy, że grali oni trzeci mecz co trzy dni. Choć zapewne liczyli, że ze słabszym nieco rywalem pójdzie im gładko, przekonali się - przed czym ich przestrzegałem - że Prokom jest bardzo waleczną drużyną. Nawet przegrywając 20-30 punktami grają do końca i to potwierdzili również dzisiaj. Nie wiem jak wytłumaczyć grę mojej drużyny w pierwszej kwarcie. Najważniejsze, że udało się wygrać i zachować kontakt z czołówką. W poniedziałek zaczynamy przygotowania do kolejnego meczu - w sobotę podejmować będziemy Novum Bydgoszcz. Tym razem od początku musimy grać 'swoje'".
Autor: Bodziach