HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 17 lutego 2002, godz. 17:00
Liga polska - 21. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 79
(22-20, 16
Herb Anwil Włocławek Anwil Włocławek88

Legia Warszawa

  • W. Majchrzak 22
    Arnas Kazlauskas 16
    Andriej Sinielnikow 16
    Marcus Williams 15
    Tomasz Cielebąk 5
    Łukasz Kwiatkowski 2
    Wojciech Królik 2
    Lee Wilson 1

Anwil Włocławek

  • J. Norgaard 26
    Goran Savanovic 21
    Ed O'Banon 18
    Matt Santangelo 10
    Mladen Silobad 9
    Hrvoje Henjak 2
    Igor Griszczuk 2
    Roman Prawica 0
  • Sędzia główny: Leszek Rakoczy, Andrzej Zalewski
  • Widzów: 1100

Ach ci sędziowie...

Koszykarze Legii przegrali w meczu XXI kolejki PLK z Anwilem Włocławek. Warszawscy koszykarze grali bardzo ambitnie, ale nie wystarczyło to na pokonanie wicemistrza Polski. Legii nie pomagali także sędziowie...
Legia jako pierwsza objęła dziś prowadzenie. Po rzucie Marcusa Williamsa legioniści prowadzili 2-0. Jednak później goście doszli do głosu i szybko powiększali swoją przewagę. Po 3,5 minuty było 2-11. Bardzo słabe krycie pozwoliło gościom na zdobywanie łatwych punktów. Na szczęście Legia przypomniała sobie jak się gra i jeszcze w I kwarcie wyszła na ponowne prowadzenie. Wszystko zaczęło się od "trójki" Kazlauskasa. Bardzo dobrze grał Majchrzak. Dzięki tym dwóm zawodnikom Legia prowadziła po pierwszej kwarcie 22-20. Słabiej niż zwykle spisywał się Williams, który nie radził sobie z kryciem Nordgarda. Dopiero, gdy zawodnikiem "zajął się" Majchrzak, "wojskowi" zaczęli tracić mniej punktów.
Widoczny był dziś brak Wojciecha Żurawskiego, który po kontuzji sprzed tygodnia nie był zdolny do gry. Od początku II kwarty do zdecydowanych ataków ruszyli włocławianie. Przez cały czas mieli niewielką przewagę, ale Legia za nic nie mogła wyjść na prowadzenie. Zresztą dziś przez cały mecz legioniści musieli "gonić" rywala. Lee Wilson poprawnie grał tylko w obronie, gdzie zanotował 5 zbiórek. Do akcji ofensywnych prawie się nie włączał. W 18 minucie meczu Igor Griszczuk zdobył punkty dla Anwilu i było 36-41. Na przerwę Legia schodziła zachowując jeszcze szanse na zwycięstwo w meczu, przegrywając 38-43.
Trzecia kwarta była bardzo wyrównana. Na parkiet nie wyszedł już Wilson, a pod koszem grał Tomasz Cielebąk. Ciężko dziś jednak było zatrzymać Nordgaarda. Zbyt często Anwil zdobywał punkty z łatwych pozycji, w czym brylował O'Bannon, który zaliczył dziś kilka efektownych wsadów. Tylko 6 minut na parkiecie przebywał Aleksiej Karwanien, ale jak dalej będzie grał tak bezbarwnie, na dłuższe występy nie ma co liczyć. Bardzo waleczny był Arnas Kazlauskas. Jednak w pewnym momencie puściły mu nerwy. Po faulu rywala, którego sędziowie nie zobaczyli, uderzył przeciwnika, za co został odgwizdany faul techniczny. Sędziowie w dzisiejszym meczu spisywali się jednak fatalnie. Popełniali masę błędów, które wywoływały niezdrowe emocje na trybunach. W pewnym momencie jeden z kibiców chciał wyjaśnić sędziemu, że popełnił błąd i ...przewrócił jedną z band. Po rzucie Sinielnikowa, w ostatnich sekundach III kwarty, Legia przegrywała 59-64.
Niestety Anwil nie pozwolił sobie wydrzeć zwycięstwa. Włocławianie kilka razy "odjeżdżali" na 10 punktów, by warszawianie ponownie redukowali straty do 5. Po zejściu Kazlauskasa i lekkiej kontuzji Królika nadzieje na zwycięstwo stracili także kibice, którzy jak zwykle zdzierali gardła do samego końca. Nasi koszykarze postawili wszystko na jedną kartę i krótko trzymali włocławian, grali bardzo agresywnie. Jednak kilka prostych błędów kosztowało ich stratę łatwych punktów. Nikt z legionistów nie potrafił też celnie trafić za 3 w końcówce, a jedna udana próba Williamsa to trochę za mało... Spotkanie zakończyło się porażką Legii 79-88, ale za walkę do końca, kibice nagrodzili zawodników oklaskami. Jeszcze po meczu było słychać pieśni "Czy wygrywasz, czy nie....".
Teraz Legię czekają jeszcze 2 mecze w I części sezonu. Jeśli oba wygrają, to przy sprzyjających wynikach rywali, Legia ma szanse na 6 miejsce.

Autor: Marcin Bodziachowski

Pomeczowe wypowiedzi:

Aleksander Petrović, trener Anwilu: "Po raz pierwszy jestem naprawdę zdenerwowany na postawę zespołu. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy praktycznie graliśmy tak, jakbyśmy tego meczu nie chcieli wygrać. Mogliśmy go wygrać kilkakrotnie, a wyglądało to dziwnie. Jedynym usprawiedliwieniem może być to, że graliśmy 20 minut bez rozgrywającego, po tym jak Santangelo dostał szybko 3 faule. Savanović, który zagrał dobry mecz, miał spore kłopoty z plecami. To jest jedyne co może tłumaczyć taką postawę zespołu. Nie zamierzam wymieniać żadnych nazwisk, natomiast gdy mieliśmy przewagę 13-14 punktów podejmowaliśmy naprawdę głupie decyzje. Pozwalało to Legii na powrót do gry".
Jacek Gembal, trener Legii: "Gratuluję gościom zwycięstwa. Myślę, że ten mecz przegraliśmy już na początku. Słabo broniliśmy. Nie może być tak, że zawodnik(Nordgaard) rzuca nam 17 punktów, z czego 4 rzuty za 3 zupełnie bezkarnie. W momencie, gdy Wojtek Majchrzak zaczął kryć Nordgaarda, zawodnik został wyłączony z gry. Musieliśmy niestety cały czas gonić przeciwnika. Bardzo słabo zagrali też moi wysocy gracze, którzy spali w obronie. Gdybyśmy zagrali na miarę swoich możliwości, moglibyśmy się pokusić o niespodziankę. Bardzo zabrakło Wojtka Żurawskiego w tym meczu. Nie w moim stylu jest ryzykowanie zdrowia zawodnika, jak się wyleczy to być może zagra już w czwartek."
Autor: Marcin Bodziachowski


Zapowiedź

Ciężko będzie powstrzymać Anwil

Koszykarze Legii po trzech zwycięstwach z rzędu awansowali na 7 pozycję w tabeli i do szóstego Pruszkowa, tracą już tylko 1 punkt. Jednak w najbliższym meczu będzie bardzo ciężko o 2 punkty. Anwil to wicemistrz Polski z ubiegłego roku, a i w tym sezonie ma spore szanse na medal. Budżetem znacznie przewyższa Legię, ale na szczęście to nie pieniądze grają.
Anwil na pewno można pokonać, o czym przekonuje zwycięstwo Unii Tarnów nad zespołem z Włocławka. Ani w tym, ani w poprzednim sezonie Legii nie udało się pokonać utytułowanego rywala. Na początku listopada legioniści przegrali 82-95. Najwięcej punktów dla "wojskowych" zdobył wtedy Arnas Kazlauskas - 16. Bardzo możliwe, że już w niedzielnym meczu zagra Aleksander Kul. Białoruski center Anwilu, po odniesionej kontuzji miał pauzować do końca sezonu, jednak wcześniej niż przewidywano wrócił do normalnych treningów. Jego występ zależy jedynie od decyzji trenera, Aleksandra Petrovicia. W Legii w porównaniu do pierwszego meczu zabraknie Stulgi, Pacesasa i Jarretta. Nie oznacza to jednak, że Legia jest słabsza.
Bardzo ciężko będzie powstrzymać zawodników Anwilu i Jacek Gembal musi dobrze ustawić grę w obronie Legii. Czy Wilson, Żurawski i Kazlauskas powstrzymają O'Bannona, Savanovicia i Andruski? Od tego będzie dużo zależało, gdyż Anwil ma znacznie wyższy skład od Legii. Sporo zależeć też będzie od skuteczności legionistów. Liczymy na kolejny dobry występ Williamsa i Majchrzaka.
Bardzo pomocny będzie z pewnością głośny doping warszawskich fanów. Po raz kolejny zachęcamy wszystkich do wypełnienia hali na Bemowie i głośnego dopingu, który pomoże naszym koszykarzom w zwycięstwie.
Autor: Marcin Bodziachowski

Polecamy: