HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 3 listopada 2007, godz. 18:00
Liga polska - 7. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 83
18-23, 14-21, 17-24, 34-20
Herb KS Piaseczno KS Piaseczno88

Legia Warszawa

  • Sulima 25
    Okoła 15
    Podobas 10
    Zajączkowski 9
    Exner 9
    Ciszewski 9
    Świech 4
    Linowski 2
    Aziewicz 0

KS Piaseczno

  • Majewski 18
    Stasiak 16
    Makulec 12
    Paszkiewicz 11
    Wójcikowski 10
    Cieślar P. 8
    Chilczuk 6
    Rońda 3
    Zapert 2
    Boryczko 2
    Szlązak 0
    Cieślar A. 0
  • Sędzia główny:
  • Widzów: 180

Jak w remizie

Legioniści przegrali we własnej hali z KS Piaseczno 83-88. Spotkanie co prawda rozpoczęło się po naszej myśli - prowadziliśmy już 6-0, ale już po paru minutach na prowadzenie wyszli goście. Pierwsze punkty dla przyjezdnych zdobył Paweł Stasiak, były zawodnik Legii. Niestety już w pierwszej kwarcie nasi gracze tracili do rywali 5-6 punktów, a w drugiej kwarcie było jeszcze gorzej. Piaseczno często skutecznie rzucało za 3 punkty, bardzo swobodnie radząc sobie pod naszym koszem. Kilkunastopunktowa przewaga została zmniejszona w ostatniej chwili przed przerwą. Chwilę po drugiej z rzędu "trójce" Majewskiego, miał miejsce rzut równo z syreną na przerwę. Zajączkowski trafił za 3... spod własnego kosza! Wynik 32-44 dawał jeszcze nadzieje na korzystny rezultat.

W III kwarcie było jeszcze gorzej. Przewaga Piaseczna zaczęła rosnąć i przekroczyła już nawet 20 "oczek". Wydawało się, że jest po meczu. Zryw Legii w ostatniej kwarcie był jednak niesamowity. W końcu warszawiacy walczyli na całego, nie było dla nich straconych piłek i dosyć często wymuszali straty na rywalach. Z bardzo dobrej strony w tej części gry popisali się Zajączkowski i Sulima - to oni głównie wykańczali akcje rzutami z dystansu, którymi nareszcie dziurawili kosz Piaseczna. W końcu zbliżyliśmy się na 2 punkty, a atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca. W końcu na tablicy widniał remis 83-83. Niestety, było to ostatnie słowo Legii. Mimo, wydawało się, dobrego krycia, Majewskiego, potrafił on zdobyć 3 puntky dla Piaseczna, a w rewanżu Legia miała problem ze znalezieniem pozycji zza linii 6,25m i oddała w końcu niecelny rzut za 2 punkty, wywalczając jednak 2 rzuty osobiste. Niestety piłka ani razu nie znalazła drogi do kosza (dla odmiany Piaseczno bardzo skutecznie wykonywało rzuty wolne) i po chwili Legia była zmuszona faulować gości. Ci skutecznie egzekwowali osobiste i zasłużenie zwyciężyli 88-83.

Legioniści tradycyjnie mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców, którzy głośno dopingowali. Przeszkadzać w tym próbowała piknikowa grupka gości, którzy za pomocą syreny strażackiej i tamburyna robili straszny hałas. W hali byli obecni również kibice Piaseczna, ale ci, z racji wspomnianego wyposażenia z remizy drugiej grupki, mieli niemałe problemy, aby przebić się ze swym śpiewem.

Przed naszą drużyną dwa bardzo trudne mecze - najpierw wyjazd do Torunia, a później spotkanie z Gniewkowem. Obaj rywale plasują się w czołówce i pokonać ich można będzie tylko grając tak, jak dziś w czwartej kwarcie.

Autor: Bodziach


Zapowiedź

W nadchodzący weekend legioniści nie grają. Najbliższy mecz naszej drużyny odbędzie się w sobotę, 3 listopada, o godzinie 18. Spotkanie z KS Piaseczno rozegrane zostanie w hali OSiR Bemowo przy Obrońców Tobruku. Wstęp na mecz - 5 złotych. Serdecznie zapraszamy!
W minionym sezonie Piaseczno przegrało w Warszawie 52-60. Na trybunach panowała wówczas doskonała atmosfera. Oby podobnie było w sobotę.
Autor: Bodziach

Czytaj również: