|
Łódź - Sobota, 29 grudnia 2007, godz. 17:30 Liga polska - 15. kolejka |
|
ŁKS Łódź |
111 |
| (28-9, 24-22,25-20, 34-18) |
|
Legia Warszawa | 69 |
|
ŁKS Łódź
- Rajkowski 22
Bąk 18
Kromer 17
Trepka 16
Morawiec 13
Nogalski 12
Grabowski 5
Kenig 4
Sędzicki 2
Klocek 2
|
Legia Warszawa
- Świech 24 (1)
Nawrot 13 (3)
Wojtyński 8 (1)
Nowakowski 4
Złomańczuk 2
oraz
Zajączkowski 10 (1)
Piętka 5 (1)
Piotrowski 2
Chojecki 1
|
Z liderem bez szans
Legia wysoko przegrała spotkanie wyjazdowe z ŁKS-em Łódź. Drużyna gospodarzy, bez względu na wynik, miała zapewnione objęcie pozycji lidera po dzisiejszym spotkaniu. Legioniści wyszli na boisko następującą piątką: Złomańczuk, Wojtyński, Nawrot, Nowakowski, Świech. W porównaniu do ostatniego meczu w składzie zabrakło Marcina Ciszewskiego i Adama Linowskiego (obu zatrzymały sprawy rodzinne), a dopiero pod koniec pierwszej kwarty na boisko wszedł spóźniony Łukasz Zajączkowski, który... zgubił się w Łodzi i nie mógł odnaleźć hali ŁKS. W tej sytuacji nie dziwi końcowy wynik i aż 42-punktowe zwycięstwo gospodarzy. Po 15 kolejkach Legia zajmuje w tabeli 9. miejsce z dorobkiem 21 punktów.
Od początku gospodarze dopingowani przez licznie zgromadzoną publiczność uzyskali wyraźną przewagę. Koszykarze Legii mieli ogromne problemy z obroną i uporządkowaniem gry w ataku. Pierwszą kwartę ŁKS wygrał aż 28-9.
W drugiej kwarcie gra naszej drużyny uległa pewnej poprawie, szczególnie gdy na parkiecie pojawił się w końcu Zajączkowski. Mimo wszystko mecz wciąż był pod kontrolą ŁKS, którego zawodnicy grali przy bardzo dużej skuteczności rzutów. Legioniści szczególnie ustępowali w grze obronnej i jeżeli chodzi o zbiórki. Wyróżnić w ich szeregach można było głównie Zajączkowskiego, który wkładał bardzo dużo serca w grę w każdym elemencie. Początkowo na tablicach starał się powalczyć Świech, ale z uwagi braku wsparcia i zmiennika momentami w dalszej części meczu brakowało mu sił.
Do przerwy na tablicy widniał wynik: 52-31. Trzecia kwarta nie zmieniła zasadniczo obrazu gry, podłamani gracze Legii nie wierzyli już w korzystny rezultat. Na początku czwartej kwarty ełkaesiacy zdobyli 10 punktów z rzędu i odskoczyli jeszcze mocniej, a ich przewaga osiągała już nawet 44 punkty. Zmęczeni, grający większość czasu jedną piątką legioniści nie mieli już siły by skutecznie przeciwstawić się gospodarzom. W końcówce na parkiecie przbywali już wyłącznie juniorzy.
Autor: Raffi i Bodziach
Zapowiedź
Legia mimo znacznych osłabień potrafiła wygrać dwa ostatnie spotkania przed własną publicznością. W sobotę przyjdzie jej zagrać na znacznie trudniejszym terenie. W wyjazdowym meczu z ŁKS-em bezprzecznym faworytem są gospodarze, w barwach których być może zadebiutuje Michał Exner. Legia będzie starała się za wszelką cenę sprawić kolejną niespodziankę i wyjechać z Łodzi z dwoma punktami. O tym jak zakończy się spotkanie przy Al. Unii, przekonamy się w sobotnie popołudnie.
Autor: Bodziach