HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 9 listopada 2002, godz. 17:00
Liga polska - 9. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 83
21-31, 25-15, 19-26, 18-24
Herb Anwil Włocławek Anwil Włocławek96

Legia Warszawa

  • Majchrzak 19(3)
    Stokłosa 17(3)
    Żurawski 15
    Kwiatkowski 12(1)
    Hodgson 7(1)
    Cielebąk 5(1)
    Sinielnikow 3
    Przewrocki 3(1)
    Olszewski 2
    Sulima 0

Anwil Włocławek

  • Pluta 28(2)
    Krupalija 23
    Pacesas 12(1)
    Andruska 11
    Nordgaard 7(1)
    Badżim 7(1)
    Witka 6
    Lang 2
    Skele 0
    Soukup 0
  • Sędzia główny: Calik (Kraków) i Kowalski (Wrocław)
  • Widzów: 700

Nie przestraszyli się

Koszykarze Legii ponieśli pierwszą porażkę we własnej hali. Lepszym zespołem okazał się lider PLK, Anwil Włocławek. Włocławianie we wcześniejszych meczech przegrali tylko raz. Tylko nieliczni wierzyli, że pokonanie włocławian jest realne.
Legioniści jednak wcale nie zamierzali się poddać przed meczem. Wręcz przeciwnie, nie przestraszyli się przeciwnika. Spotkanie w pierwszej piątce rozpoczął Andrzej Sinielnikow - on zdobył pierwsze 3 punkty dla Legii. To goście początkowo jednak prowadzili. Po "trójce" Majchrzaka i wsadzie Żurawskiego, na tablicy pojawił się remis 10-10. Do końca pierwszej kwarty wyniku już pilnowali goście. Najpierw wyszli na trzy punktowe prowadzenie. Celnym rzute odpowiedział Hodgson. W ósmej minucie, po celnym rzucie Żurawskiego Legia przegrywała tylko jednym punktem (19-20). W ciągu minuty goście zdobyli jednak 6 punktów z rzędu. Pierwsza kwarta zakończyła się celnymi rzutami osobistymi Łukasza Kwiatkowskiego i po 10 minutach Legia przegrywała 21-31.
Druga kwarta to wspaniała gra Legii. Świetnie dyrygowani przez Marcina Stokłosę, Legioniści byli wyraźnie lepsi w tej części gry. Jedyne problemy "wojskowi" mieli z zatrzymaniem Andrzeja Pluty. Często stał on niepilnowany na obwodzie i rzutami za 3 punkty, wykańczał akcje Anwilu. W Legii natomiast przebudził się nareszcie Wojciech Majchrzak. Może to powołanie do reprezentacji Polski tak na niego podziałało? Nareszcie przypominał on zawodnika z zeszłego sezonu, potrafił sam przeprowadzać akcje. Legioniści wygrali drugą kwartę 25-15 i do przerwy był remis 46-46.
Po przerwie Legia wyszła na prowadzenie za sprawą Roberta Hodgsona. Niestety radość z prowadzenie nie trwała długo. 8 punktów zdobył Anwil i dopiero "trójka" Majchrzaka pozwoliła Legii trzymać dystans. W 25 minucie po "trójce" Stokłosy po raz kolejny był remis: 58-58. Do końca III częsci gry, akcje przeprowadzane były w szybkim tempie. Ostatnim w miarę "bliskim" wynikiem było 61-62. Później rzuty zza linii 6,25m w wykonaniu Pluty i eks-Legionisty, Tomasa Pacesasa wyprowadziły Anwil na 11-to punktowe prowadzenie. Szkoda, że nasi koszykarze słabo wykonywali rzuty osobiste - tylko 60% skuteczności... Zakończenie kwarty było bardzo emocjonujące - faulowany Marcin Stokłosa wykonywał rzuty osobiste. Pierwszy trafił, po drugim piłka zatoczyła się po obręczy, a do kosza wpakował ją Żurawski. Bardzo dobre zachowanie skrzydłowego Legii, pozwoliło kibicom jeszcze wierzyć, że wynik jest nie rozstrzygnięty. A kibice w hali starali się dopingiem wspomóc swoich ulubieńców. Co ciekawe w hali pojawili się także kibice Anwilu (tak przynajmniej mogło się wydawać). O dziwo spora grupa nie miała barw, nie prowadziła dopingu, a nawet...nie klaskała.
W 33 minucie Anwil prowadził już 80-68. Chwilę później za piąte przewinienie, parkiet opuścić musiał rozgrywający Legii, Marcin Stokłosa. Zawodnik rozegrał wspaniały mecz i kibice podziękowali mu brawami. W jego miejsce wszedł Andrzej Sinielnikow, który...przy takiej dyspozycji Stokłosy raczej będzie drugim rezerwowym... Anwil chwilę później objął wysokie prowadzenie: 88-74. Ostatni zryw naszych koszykarzy nastąpił niestety za późno... Dwie akcje wykończył Żurawski, a w kolejnej "trójkę" trafił Przewrocki: 81-88...ale czasu już bardzo mało. Czasu zabrakło, a Anwil wygrał 96-83. Ostatnie punkty dla gospodarzy zdobył Łukasz Kwiatkowski.
Ta porażka z pewnością nie przynosi ujmy naszym graczom. Wręcz przeciwnie! Skazywani "na pożarcie" - pokazali kawał niezłej koszykówki i niewiele zabrakło - a sensacja stałaby się faktem. Teraz czeka nas przerwa w rozgrywkach spowodowana trzema meczami reprezentacji Polski, w ramach eliminacji do ME. Kolejne spotkanie Legia rozegra 30 listopada z Polonią-Warbud. Derby stolicy odbędą się prawdopodobnie w hali AWF.

Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Jacek Gembal (trener Legii): "Anwil był drużyną zdecydowanie lepszą. Przewyższał nas zwłaszcza w grze... "głową". Zbyt wielu akcji nie kończyliśmy rzutem, lecz oddając piłkę w ręce rywali. Nasz problem polega na tym, że po kilku dobrych akcjach, zaczynamy grać radosną koszykówkę. W meczach z wysoko notowanymi rywalami nie wolno sobie na to pozwalać, bo w efekcie zamiast punktów, łapiemy przewinienia ofensywne."

Andrej Urlep (trener Anwilu): "Legia zaskakiwała nas "trójkami", więc to nie było łatwe spotkanie. Wywalczenie zwycięstwa przyszło nam z trudem. Przez ostatni tydzień podróżowaliśmy z meczu na mecz, brakowało czasu na trening. Tym bardziej jestem zadowolony z rezultatu."
Autor: Przegląd Sportowy


Zapowiedź

Pokonać lidera!

Koszykarze Legii wygrali w tym sezonie wszystkie mecze we własnej hali. Aby podtrzymać tą passę, będą musieli w sobotę pokonać lidera PLK, Anwil Włocławek.
Anwil do tej pory przegrał tylko jedno spotkanie - we własnej hali nie potrafili znaleźć recepty na Polonię-Warbud. Na uwagę zasługują zwycięstwa z innymi zespołami z czołówki - Stalą, Śląskiem i Prokomem, a także zwycięstwo 100-47 nad Startem Lublin. Największą zmianą w porównaniu do poprzedniego sezonu jest odejście Eda O Bannona. Mimo to włocławianie nie stracili siły ognia. Bardzo trudny do zatrzymania jest Jeff Nordgard (aż 35 punktów w meczu ze Śląskiem), Andrzej Pluta i Tomas Pacesas. Tego ostatniego z pewnością pamiętają warszawscy kibice - rok temu to on stanowił o sile Legii...
Warszawianie zagrają w pełnym składzie. Wierzymy, że formą błyśnie nareszcie Wojciech Majchrzak, a swoje nieprzeciętne umiejętności potwierdzi Robert Hodgson.
W tym samym dniu nasi piłkarze rozgrywają mecz ligowy ze Szczakowianką, na który kibice nie mogą wejść ze względu na zakaz ze strony PZPN. Tak więc jedyną możliwością, aby dopingować Legię jest spotkanie koszykarzy. Wszystkich serdecznie zapraszamy na Bemowo. Pomóżmy Legii pokonać lidera!
Autor: Bodziach