|
Warszawa - Sobota, 14 grudnia 2002, godz. 17:00 Liga polska - 12. kolejka |
|
Legia Warszawa |
95 |
| 29-22, 19-29, 24-21, 23-14 |
|
Idea Śląsk Wrocław | 86 |
|
Legia Warszawa
- Majchrzak 22(4)
Cielebąk 14(1)
Kwiatkowski 14(1)
Hodgson 12
Żurawski 12
Stokłosa 11(2)
Sinielnikow 8
Sulima 2
Przewrocki 0
|
Idea Śląsk Wrocław
- Zieliński 21(1)
Giedraitis 21(2)
Tomczyk 11(1)
Kul 8
Holcomb 8
Adomaitis 8(1)
Gregov 6(1)
Marciulionis 3(1)
Skibniewski 0
Wiekiera 0
|
- Sędzia główny: Aleksandrowicz (Lublin) i Dziopak (Stalowa Wola)
|
|
Ambicja + walka = sensacja!
Koszykarze Legii sprawili nie lada sensację, pokonując koszykarskiego mistrza Polski, Śląsk Wrocław 95-86! Legioniści zagrali bardzo ambitnie od początku meczu i to się opłaciło.
Przed spotkaniem niewiele osób stawiało na Legię, nawet mimo zwycięstwa sprzed tygodnia nad Pruszkowem. Legioniści przystąpili do meczu w pełnym składzie, już z Tomaszem Przewrockim. Na parkiecie ani minuty nie zagrał tylko Bartłomiej Błaszczyk.
Pierwsze punkty w meczu zdobył Andrzej Sinielnikow, który wybiegł dziś w pierwszej piątce. Zresztą 6 pierwszych punktów "wojskowi" zdobyli po rzutach osobistych. Po Sinielnikowie celnie trafiali także Żurawski i Wojciech Majchrzak. Tak więc po dwóch minutach było 6-0 dla Legii. Pierwsze punkty dla Śląska zdobył Maciej Zieliński. Legioniści jednak dalej "grali swoje". Sinielnikow wbiegł pod kosz, trafił i był przy tym faulowany. Dodatkowy rzut nie znalazł jednak drogi do kosza... Jeszcze po "trójce" Majchrzaka (kolejny wspaniały mecz), było 11-4. W czwartej minucie wrocławianie wyrównali, po zdobyciu kolejnych siedmiu punktów. Trafienia z wolnych "Maji" i Marcina Stokłosy (1/2) oraz skuteczna dobitka Kwiatkowskiego i ponowanie gospodarze prowadzili: 15-11. Do końca pierwszej kwarty wrocławianie nie zagrozili jakoś zdecydowanie Legii i nasi koszykarze po pierwszych 10 minutach prowadzili 29-22. Ostatnie 6 punktów dla Legii zdobył Hodgson (dwie akcje 2+1).
W drugiej kwarcie na boisku pojawił się Tomasz Przewrocki. Legioniści początkowo zdobywali punkty tylko po rzutach osobistych. W 15 minucie prowadzili już tylko jednym oczkiem: 35-34. W tym momencie na parkiet, za Przewrockiego wszedł Kamil Sulima. Legioniści trzymali dystans prawie do końca drugiej części gry. Dopiero na półtorej minuty przed przerwą, na pierwsze w meczu prowadzenie wyszli goście. Wszystko to za sprawą Macieja Zielińskiego. Jednak po trafieniu Tomasza Cielebąka, ponownie prowadziła Legia, 44-43. Następnie Jacek Gembal zarządził zmianę, w miejsce Żurawskiego na parkiet wszedł Hodgson. Śląsk przeważał, ale na szczęście nie zdobył zbyt dużej przewagi. Wojciech Żurawski wydawało się ustalił już wynik II kwarty na 48-49...jednak Śląsk zdążył zdobyć jeszcze punkty (Zieliński) i na przerwę Legia schodziła z trzema punktami "w plecy".
Na pewno nie martwiło to warszawskich kibiców, którzy byli pod wrażeniem ambitnej walki swoich ulubieńców. Fani Legii tego dnia nie ograniczyli się tylko do głośnego dopingu. Na początku meczu w górę poszły balony w barwach (balony były też w drugiej połowie), które po paru minutach z hukiem były przebijane przez kibiców. W drugiej połowie fani zaprezentowali natomiast 100 zimnych ogni. Do Warszawy wybrali się także kibice Śląska, w liczbie 20. Wywiesili flagę (barwówka) i w ciszy przesiedzieli cały mecz.
Druga połowa rozpoczęła się dosyć nietypowo...bowiem rzuty wolne, jeszcze przed rzutem sędziowskim wykonywał Dominik Tomczyk. Oba trafił i było 48-53. Kibice zastanawiali się natomiast...co się dzieje. Nie zdeprymowało to "wojskowych". Szybka akcja Sinielnikowa, zakończona punktami zmniejszyła straty. Na najwyższe tego dnia, 7-mio punktowe prowadzenie, Śląsk wyszedł po "trójce" Zielińskiego (52-59). Później warszawscy koszykarze zmniejszali już straty. W 25 minucie spotkania było już tylko 58-59. Dogonić wrocławian udało się dopiero pod koniec kwarty. Ambitna postawa całego zespołu musiała przynieść efekt. Na pewno głośne "Jesteśmy z Wami" z trybun także dodawało wiary naszym, niedocenianym, koszykarzom. Na 1,47 minuty do końca trzeciej kwarty, Wojciech Majchrzak celnie trafił zza linii 6,25m i na tablicy pojawił się wynik 70-68. Śląsk odpowiedział akcją za dwa punkty. Marcin Stokłosa wykonując rzuty osobiste (oba celne), pozostawił gościom tylko 4 sekundy na akcję. To im wystarczyło i równo z syreną, Śląsk wyrównał na 72-72. Zapowiadało się nerwowe, ostatnie 10 minut meczu...
Pierwsze punkty w IV kwarcie zdobył Łukasz Kwiatkowski (efektowny wsad). Po dwóch minutach wyrównał Zieliński. Ponownie Śląsk wyszedł na prowadzenie...ale każdy wierzył, że nasi koszykarze jeszcze nie spasowali. I mieli rację. Po rzucie za 3 punkty Cielebąka, Legia przegrywała już tylko jednym punktem. Później Śląsk odskoczył na 4 oczka. Dwa celne rzuty Marcina Stokłosy (oba za 3!) wyprowadziły ponowanie Legię na prowadzenie. W 36 minucie spotkania było 83-81. Podczas akcji gości sędziowie podjęli dosyć kontrowersyjną decyzję...uważali, że rzutający za 3, Maciej Zieliński był faulowany. Na szczęście reprezentant Polski trafił tylko jeden z trzech przysługujących mu rzutów. W odpowiedzi Tomasz Cielebąk wykorzystał również 1 rzut wolny, ale na 2 możliwe. Kolejne punkty dołożył Żurawski. Przy stanie 86-82, na 2 minuty do końca meczu, za 5 faul boisko musiał opuścić Marcin Stokłosa. Fani podziękowali mu głośnym "Dziękujemy!". Po chwili z tego samego powodu parkiet musiał opuścić Wojciech Żurawski. W jego miejsce wszedł Łukasz Kwiatkowski. Śląsk zdobył 2 punkty po rzutach osobitych. Na 1,42 minuty przed końcową syreną Legia nadal prowadziła (trzema punktami). Przy stanie 88-86 wspaniałym przechwytem popisał się Cielebąk, a za trzy punkty trafił Łukasz Kwiatkowski. Wszyscy w hali na stojąco obserwowali wydarzenia na boisku. Na 39 sekund do końca arbitrzy zarządzili rzut sędziowski. Wyżej od Cielebąka wyskoczył Aleksander Kul, ale jego kolega z zespołu popełnił błąd kroków. Śląsk szybko przerwał akcję Legii faulem. Było to jednak piąte przewinienie Zielińskiego i musiał on opuścić plan gry, a żegnały go słowa...których nie będziemy podawać. Na linii rzutów wolnych stanął Andrzej Sinielnikow. Po pierwszym celnym, w hali dało się słyszeć "Na kolana", w kierunku fanów i zawodników Śląska. Najszybciej zareagował na to...Tomasz Cielebąk, który prosił fanów by poczekali do końca meczu i nie zapeszali:-) Natomiast rozgrywający Legii, wykonujący osobiste, namawiał do głośnego dopingu. Drugi rzut również trafił i Legia prowadziła 93-86. Zwycięstwa nikt nie mógł nam już wydrzeć, bowiem do końca spotkania pozostało tylko 21 sekund. Wrocławianie źle wyprowadzili atak i ponownie musieli szybko faulować. Tym razem Kwiatkowskiego. Center Legii trafił oba rzuty osobiste, ustalając wynik meczu na 95-86! Sensacja stała się faktem! Niedoceniani koszykarze Legii pokonali mistrza Polski! Nic dziwnego, że na trybunach kibice skandowali "Mistrz mistrz - Legia mistrz". Wspólne dziękowanie sobie na linii koszykarze-kibice trochę się przeciągnęło ale trudno się dziwić. Nasi zawodnicy pokazali dziś co to znaczy mieć serce do gry! Dziękujemy im za to.
A już za tydzień formę Legii sprawdzi Prokom Trefl Sopot. Spotkanie odbędzie się trochę nietypowo, bo w piątek. Początek meczu o godzinie 18. Wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy, na ostatni w tym roku kalendarzowym mecz Legii. Jacek Gembal na konferencji prasowej podkreślał, że faworytem tego pojedynku będzie Prokom...ale zarówno dziś, jak i przed tygodniem...Legia nie była faworytem.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Jacek Winnicki, trener Śląska: "Gratuluję rywalowi zwycięstwa... Graliśmy bardzo słabo w obronie i wynik był taki jaki był. Przegraliśmy spotkanie... Późniejszy powrót z Pireusu nie może być usprawiedliwieniem naszej porażki."
Jacek Gembal: "Dziękuję za gratulacje. Cóż ja mogę powiedzieć? Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Tym bardziej, że sytuacja w której się znajdowaliśmy...i nadal się znajdujemy, nie jest najciekawsza. Cieszy mnie zaangażowanie i gra drużyny chłopaków. Jestem z nich dumny. Popełniliśmy dziś tylko 10 strat, wygraliśmy także na tablicach. Ciężko porównywać dzisiejsze spotkanie z pierwszym meczem ze Śląskiem. Każdy mecz jest przecież inny. Mecz we Wrocławiu był meczem wyjazdowym. Wiadomo nie od dziś, że takie spotkania musimy grać z marszu, gdyż nie stać nas na nocleg. Ciężko więc nas tak dokładnie oceniać. Śląsk potencjalnie wydaje się być lepszym zespołem od nas, ale nie zawsze ci lepsi wygrywają. To jest cały urok sportu. Cieszy mnie także, że sprawdza się moja idea, polegająca na tym, że należy dawać szanse dużej grupie polskich zawodników. Dzisiaj wyjątkowo popełniliśmy mało strat. Dlaczego? Dużo o tym rozmawiamy i staramy się to ćwiczyć na treningach. Ciężko mi powiedzieć na co stać Legię... Każdy mecz jest inny, ale mogę zapewnić, że w każdym meczu walczymy o zwycięstwo...bijemy się. Moi zawodnicy już w paru meczach pokazali ambicję i wolę walki. Ja w nich wierzę. Ponadto mają niemałe umiejętności jak na naszą ligę. Nie myślę jeszcze o meczu z Prokomem. Wiadomo jednak, że to nie my będziemy faworytami tego spotkania."
Wojciech Majchrzak, kapitan Legii: "Oczywiście bardzo się cieszę z wygranego meczu. Na pewno Śląsk był dzisiaj inną drużyną niż ta, która nas wysoko pokonała na początku sezonu. Z pewnością są oni teraz w dołku, mam nadzieję, że szybko z niego wyjdą. Możemy się tylko cieszyć, że Śląsk z nienajwyższą formą trafił na Legię z wysoką... Pokazaliśmy dzisiaj charakter, że potrafimy wygrywać także trudne mecze."
Autor: Bodziach
Zapowiedź
Po niespodziance...sensacja?
Koszykarze Legii po pokonaniu MKSu Pruszków, staną przed kolejnym trudnym zadaniem. W meczu 12. kolejki PLK, do Warszawy zawita koszykarski mistrz Polski, Idea Śląsk Wrocław. Wrocławianom wiedzie się ostatnio słabo, jednak nie zmienia to faktu, że to właśnie oni są zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku. Śląsk przegrał ostatnio z Pruszkowem i Prokomem, a także w Eurolidze z CSKA Moskwa i Olimpiakosem Pireus. Pamiętajmy jednak, że borykający się z problemami finansowymi Legioniści, lubią sprawiać miłe niespodzianki...
W sobotę Legioniści przystąpią do meczu w pełnym składzie. W składzie znajdzie się także Tomasz Przewrocki, który ostatnio nie trenował z powodu problemów rodzinnych.
Jedno jest pewne - nasi koszykarze potrzebują naszego dopingu. Zapraszamy wszystkich do hali Legii na Bemowie (ul. Obrońców Tobruku 40). Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17.
Autor: Bodziach