|
Warszawa - Sobota, 11 stycznia 2003, godz. 17:00 Liga polska - 15. kolejka |
|
Legia Warszawa |
76 |
| 22-29, 16-26, 15-18, 23-16 |
|
Noteć Inowrocław | 89 |
|
Legia Warszawa
- Sinielnikow 21(1)
Żurawski 16
Hodgson 11(1)
Stokłosa 7
Cielebąk 6
Majchrzak 5(1)
Kwiatkowski 5(1)
Dębski 3(1)
Błaszczyk 2
Sulima 0
|
Noteć Inowrocław
- Sneed 26
Mrożek 21(3)
Czaska 19(2)
Bajdakov 14(1)
Żytko 6
Szubarga 2
Radke 1
|
- Sędzia główny: Zamojski (Wrocław) i Lenczowski (Kraków)
|
|
Kolejna porażka
Niestety koszykarze Legii nie potrafili pokonać Noteci Inowrocław i podobnie jak w Inowrocławiu, ponieśli porażkę. Legioniści przystąpili do meczu bez Tomasza Przewrockiego, za to z Łukaszem Kwiatkowskim. Inowrocławianie grali całe spotkanie w siódemkę. Dwóch graczy ani na moment nie opuściło parkietu. W zespole gości nie zagrał jeszcze nowy nabytek, Robert Kościuk.
Gospodarze zaczęli nie najlepiej. Przez pierwsze dwie minuty nie potrafili przeprowadzić skutecznej akcji. Noteć prowadziła już 6-0. Pierwsze punkty dla Legii zdobył Tomasz Cielebąk, wykorzystując dwa rzuty osobiste. Legioniści rozkręcali się powoli i po "trójce" Majchrzaka tylko jeden punkt dzielił ich od Noteci (7-8). Po 5 minutach nadal utrzymywała się minimalna przewaga inowrocławian. Legia objęła prowadzenie (15-14) po dobrze egzekwowanych osobistych przez Andrzeja Sinielnikowa. Chwilę później w jego miejsce wszedł Marcin Stokłosa. 19-19 to ostatni "kontaktowy" wynik. Później zaczęła rosnąć przewaga Noteci. Warszawscy koszykarze nie radzili sobie zupełnie ze Sneedem i przeciwnikom pozwalali zdecydowanie na zbyt dużo. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 22-29. Kibice Legii, chociaż nie było ich dziś zbyt wielu, starali się cały czas głośnym dopingiem wspomagać koszykarzy. Przez pierwsze 10 minut, niemal bez przerwy fani śpiewali "Legia, Legia Warszawa".
Drugą kwartę punktami rozpoczął Łukasz Kwiatkowski. Nareszcie wystąpił center Legii. Na tablicach radził sobie nie najgorzej, jednak raził nieskutecznością. Początkowo zupełnie nie potrafił powstrzymać pod własnym koszem Sneeda. Po raz kolejny goście zebrali zdecydowanie więcej piłek z tablicy (Legia - 29, Noteć - 38). W drugiej kwarcie inowrocławianie osiągnęli dziesięciopunktową przewagę i nasi gracze nie potrafili jej zniwelować. Jeszcze w 15 minucie Legia przegrywała 32-41, by na przerwę schodzić przy stanie 38-53...chociaż niezupełnie. Koszykarze już niemal zniknęli w szatni...gdy sędziowie zarządzili rzuty osobiste (podyktowali przewinienie techniczne) dla Noteci. Tak więc rozpoczynając trzecią część gry, Noteć prowadziła już 55-38.
Z taką grą na zmianę wyniku nie można było liczyć. Kibice pocieszali się jednak, że Jacek Gembal odpowiednio umotywuje swoich podopiecznych. Gra nie zmieniła się zbytnio...Legioniści starali się, ale niewiele im wychodziło. Mnożyły się błędy, a na dodatek sędziowie nie sprzyjali gospodarzom. Początek III kwarty pozwalał mieć nadzieje na poprawę wyniku: 7-1 dla Legii w początkowej części tej partii. Nastąpiła także niezła passa gości i Legia zamiast zmniejszyć straty, przegrywała już nawet 19-toma punktami. Gembal w tym momencie zdecydował się wprowadzić na parkiet drugiego juniora (wcześniej na boisku pojawił się Karol Dębski) - w miejsce Tomasza Cielebąka wszedł Bartłomiej Błaszczyk. Po 30 minutach gry Legia przegrywała 53-73.
Początek IV kwarty to szybkie akcje Marcina Stokłosy i 4 punkty tego zawodnika. Niestety chwilę później rozgrywający Legii popełnił piąte przewinienie i musiał opuścić parkiet. Po "trójce" młodego Dębskiego, przewaga gości wynosiła 16 punktów. Niesieni głośnym dopingiem warszawscy koszykarze jakby nagle uwierzyli, że to spotkanie można jeszcze wygrać. Punkty Sinielnikowa, Żurawskiego i 4 Hodgsona (wszystkie z wolnych) i przewaga Noteci stopniała do ośmiu oczek (68-76). To, że sędziowie nie faworyzują Legii wiedzieliśmy, ale rzuty wolne dla gości tylko za to, że zawodnik Noteci nie trafił z gry (a faulu nie było!) to już przegięcie! Różnica ośmiu punktów była także po kolejnym trafieniu Hodgsona. Na dwie minuty przed końcem spotkania, Bartłomiej Błaszczyk, dobijając rzut kolegi, zmienił wynik na 74-80. Było to "ostatnie słowo" Legii. Celne rzuty wolne Sneeda ostudziły warszawiaków. Ostatnie trafienie dla gospodarzy zaliczył Sinielnikow. Noteć niespodziewanie pokonała Legię 76-89. Mimo to, podobnie jak po innych porażkach, kibice Legii podziękowali zawodnikom za grę.
Teraz dla większości klubów nastąpi przerwa na mecze reprezentacji. Legię czeka jednak zaległe spotkanie 10. kolejki PLK. We wtorek, w hali AWFu, w derby stolicy zmierzą się Polonia Warbud i Legia Warszawa. Początek spotkania o godzinie 18:30.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Jacek Gembal, trener Legii: "Do przerwy w ogóle nie graliśmy, nasze "gwiazdy" pozwoliły, żeby przeciętny zespół strzelił nam 55 punktów. Wpuściłem graczy, którzy ostatnio mocno trenowali i dzisiaj mocno chcieli. Mamy w klubie taką sytuację jaką mamy, ale nie będziemy się patyczkować. Jak ktoś nie chce grać, to odejdzie."
Andrzej Sinielnikow, rozgrywający Legii: "Moim zdaniem będą w zespole zmiany kadrowe. Przy takiej dyspozycji niektórych zawodników i całego zespołu będzie nam bardzo ciężko o dobre wyniki. Ale może ciężkie rozmowy z trenerem pomogą."
Autor: Gazeta Wyborcza
Zapowiedź
Koszykarze Legii Warszawa w meczu 15. kolejki PLK podejmować będą Noteć Inowrocław. Goście zajmują niższe miejsce w tabeli i strata punktów przez naszych graczy...po prostu nie wchodzi w grę. Podopieczni Mirosława Noculaka nie przyjadą do stolicy z zapowiadanym nowym graczem, Turkiem Orhanem Gulerem. Możliwe, że przyjedzie (ale nie wiadomo czy zagra) natomiast Robert Kościuk, z którym Noteć podpisała kontrakt. W pierwszym meczu górą byli inowrocławianie, którzy pokonali Legię 89-62. Była to jednak inna Noteć - w której prym wiódł Austin Alex.
Nie wiadomo, czy w Legii wystąpi Łukasz Kwiatkowski. Wiadomo natomiast, że nie zagra Tomasz Przewrocki, za którego Legia nie zapłaciła wymaganych pieniędzy.
Kibiców Legii serdecznie zapraszamy i namawiamy do głośnego dopingu.
Autor: Bodziach