|
Warszawa - Piątek, 16 maja 2003, godz. 17:00 Liga polska - III runda 6. kolejka |
|
Legia Warszawa |
101 |
| 30-26, 21-17, 28-23, 22-15 |
|
Unia Tarnów | 81 |
|
Legia Warszawa
- Sulima 24(2)
Czubek 21(5)
Sinielnikow 16(1)
Lipiński 11(1)
Błaszczyk 10
Malewski 10(2)
Leśniak 9
Dębski 0
Nawrot 0
Malinowski 0
|
Unia Tarnów
- Hughes 32(4)
Lofton 19
Wichniarz 12
Dobosz 6(2)
Marculewicz 6
Doliński 6
Grys 0
|
Zwycięstwo na pożegnanie
Legia wygrała siódme spotkanie w PLK w obecnym sezonie. Dzisiejsze zwycięstwo nad Unią Tarnów było pożegnalnym występem Legii w PLK. Przez najbliższy sezon będziemy występować w I lidze...
"W PLK czy też nie - ja i tak kocham Cię..." śpiewali najwierniejsi kibice Legii, którzy przybyli dziś na spotkanie.
Legioniści ponownie zagrali z Andrzejem Sinielnikowem w składzie. Goście tym razem do Warszawy dotarli o czasie, jednak w niepełnym składzie. Do protokołu zostało wpisanych 8 nazwisk, a siedmiu zawodników Unii wystąpiło w meczu. Potwierdza to kłopoty, które dotknęły także Unię. Niedawno chodziły jeszcze głosy, że drużyna z Tarnowa zostanie rozwiązana, ale ciężko przypuszczać, by po sezonie działacze zdecydowali się na taki ruch.
Prowadzenie w meczu jako pierwsi objęli goście. Po chwili Kamil Sulima wyrównał rzutem za trzy punkty. To jednak legioniści szybko wyszli na prowadzenie. Na 8-6 trafił Wojtek Leśniak, a Legia nie oddała już prowadzenia do końca meczu. Gospodarze byli bardzo skuteczni na początku spotkania i już w czwartej minucie prowadzili 18-8! Aż 14 z 24 punktów zdobył w pierwszej kwarcie najskuteczniejszy legionista, Kamil Sulima. Właśnie po trzech celnych rzutach wolnych w wykonaniu Sulimy Legia prowadziła 25-12. Pierwsze 10 minut meczu zakończyło się wynikiem 30-26, gdyż tarnowianie w końcówce zmniejszyli straty do Legii.
W drugiej kwarcie na parkiet wyszedł Grzegorz Malewski, który zajął miejsce Dominika Czubka. Początek II kwarty niespodziewanie należał do Bartka Błaszczyka, który zdobył 6 punktów z rzędu, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 36-26. Chwilę później swój jedyny celny rzut w tym meczu zza linii 6,25 m oddał Andrzej Sinielnikow. Prawie do końca drugiej kwarty Legia utrzymywała przewagę dziesięciu punktów. Dopiero pod koniec goście nieco zniwelowali straty. Wynik na przerwę na 51-43 ustalił Sinielnikow.
W szatni Jacek Gembal ostro krzyczał na swoich podopiecznych. Mimo iż ten mecz nie miał żadnego znaczenia dla układu tabeli, trener Legii bardzo przeżywał każde zagranie swoich podopiecznych, a każdy ich błąd głośno komentował. Może to sprawiło, że "Wojskowi" w II połowie zagrali jeszcze lepiej. Pierwsze punkty po przerwie zdobyli Sulima i Czubek. Najpiękniejszą akcję całego meczu wykończył Wojtek Leśniak. W akcji brało udział aż czterech zawodników - Sulima, Czubek, Sinielnikow i Leśniak. Piękne, niekonwencjonalne podania i efektowny wsad Leśniaka pobudziły widownię do głośniejszego dopingu. Oklaski za tę akcję trwały dobrych kilka minut. Należy podkreślić, że przy trafieniu faulowany był jeszcze Leśniak. Dodatkowy rzut nie znalazł jednak drogi do kosza. Przewaga Legii wzrastała cały czas, aż w pewnym momencie ustabilizowała się na poziomie 15-tu punktów. Wynik III kwarty ustalił Dominik Czubek, skutecznie egzekwując dwa rzuty wolne. Po 30 minutach na tablicy widniał wynik 79-65.
Ostatnie 10 minut w PLK jak najlepiej starali się wykorzystać najwierniejsi kibice. Przez ten czas non-stop trwał głośny doping dla Legii. Fani skandowali m.in. nazwiska obu trenerów, a także wszystkich koszykarzy. W ten sposób chcieli podziękować zespołowi za ambicję i walkę do końca w każdym spotkaniu. Każdy zdawał sobie sprawę, że to ostatni nasz występ na parkietach PLK, a na następny trzeba będzie poczekać co najmniej rok. Wierzymy, że do klubu przyjdzie sponsor, któremu los koszykarzy Legii nie będzie obojętny, a dla tej sekcji naszego ukochanego klubu nadejdą jeszcze lepsze dni...
W IV kwarcie cały czas przebieg gry kontrolowali gospodarze, którzy powiększyli nieco przewagę nad Unią. Od momentu trafienia Grześka Malewskiego na 98-79, kibice czekali na "setkę". Kilka kolejnych rzutów nie chciało po prostu wpaść do kosza i wyglądało na to, że legionistom nie będzie dane spełnić woli kibiców. Tak się jednak nie stało. Na około 10 sekund przed końcem meczu Dominik Czubek rzutem za trzy punkty ustalił wynik spotkania. Legia ostatecznie wygrała 101-81.
Po końcowej syrenie z głośników w hali mogliśmy usłyszeć dźwięki jakże znanej piosenki... "We are the champions". Wysokie zwycięstwo stało się faktem, ale mimo wszystko piosenka nie bardzo pasowała do smaku spadku z PLK. Inna sprawa, że warszawscy fani nie mieli żadnych zastrzeżeń do swoich graczy. Wręcz przeciwnie. Jak po każdym meczu (czy gdzieś jeszcze tak się dzieje?!) kibice podziękowali zawodnikom za grę. W trakcie przybijania "piątek" padł pomysł, aby koszykarze oddali swoje koszulki fanom. Niektórzy od razu pozbyli się swoich meczowych strojów. Pozostali oddali je kibicom czekającym kilkanaście minut po meczu przed halą. Był to ładny gest ze strony naszych graczy.
W kolejnym sezonie miejsce Legii w PLK zajmie AZS Koszalin. Legioniści zagrają natomiast w I lidze, m.in. z takimi zespołami jak Wisła Kraków czy Turów Zgorzelec. Wierzymy, że kolejny sezon będzie należał do Legii i za 12 miesięcy będziemy mogli ponownie świętować awans do ekstraklasy. Od drużyny na pewno nie odwrócą się kibice... "Na dobre i na złe... i w każdej lidze... zawsze będziemy tam... gdzie oni będą grać..."
Autor: Bodziach
Zapowiedź
Pożegnanie z PLK
Spotkaniem w hali na Bemowie koszykarze Legii Warszawa pożegnają się z PLK na co najmniej rok. Niestety po trzech sezonach z rzędu spędzonych w najwyższej klasie rozgrywek warszawscy koszykarze opuszczają szeregi Polskiej Ligi Koszykówki. Przed sezonem planem minumum legionistów było poprawienie zeszłorocznego wyniku (Legia zajęła siódme miejsce). Niestety praktycznie od początku sezonu w klubie nie działo się najlepiej, brakowało pieniędzy, sponsorzy nie wywiązali się ze zobowiązań. Dlatego właśnie w styczniu prawie wszyscy gracze z podstawowego składu Legii odeszli do innych zespołów. Zostali obaj trenerzy i młodsi gracze wspierani przez Andrzeja Sinielnikowa, którzy zdecydowali się na ratowanie sekcji. Trzeba przyznać, że mimo spadku, udało im się! I za to mają zagwarantowaną dozgonną wdzięczność fanów Legii. Legii bowiem groziło niedokończenie sezonu, co byłoby równoznaczne ze spadkiem do III ligi.
Ciekawi jesteśmy czy drużyna gości tym razem przyjedzie do Warszawy o czasie, czy po raz kolejny będzie trzeba czekać na Unię...
Autor: Bodziach