|
Warszawa - Niedziela, 4 stycznia 2004, godz. 17:00 Liga polska - 17. kolejka |
|
Legia Warszawa |
71 |
| 20-18, 16-17, 16-19, 18-34 |
|
Viking Gdynia | 88 |
|
Legia Warszawa
- Pacocha 17
Leśniak 14(1)
Sulima 13(2)
Stasiak 10
Czubek 6(2)
Malewski 4
Trojanowski 4
Kozłowski 3(1)
Dębski 0
Sinielnikow 0
Costanzo 0
Błaszczyk 0
|
Viking Gdynia
- Kobiela 23(1) Gliszczyński 23(4)
Malczyk 13(1)
Olszewski 9(2)
Nikiel 7
Przewrocki 7(1)
Syldatk 3(1)
Rener 3(1)
Ratajczak 0
Zimniewicz 0
|
- Sędzia główny: Grzegorz Lata, Andrzej Karwowski
|
|
Nowy rok, koniec passy
Trzecia porażka Legii we własnej hali stała się faktem. Przegrana z Vikingiem przerwała jednocześnie zwycięską passę Legii, która trwała od 5 spotkań.
Do meczu z Vikingiem nasz zespół przystąpił bez kontuzjowanego (złamany palec) Krzysztofa Dryji. Obchodzący tego dnia swoje 30-te urodziny center Legii liczył na prezent, w postaci wygranej. Nie doczekał się. Rozgrywający Legii, Andrzej Sinielnikow na boisku pojawił się bardzo krótko. Miało to związek z jego chorobą, a brak doświadczonego zawodnika był aż nadto widoczny. W pierwszej piątce zastąpił go młody Kamil Kozłowski.
Pierwsze minuty spotkania z drużyną z Gdyni nie wskazywały na późniejszą porażkę. Zwłaszcza, gdy Legia prowadziła już 13-3...i dalej powiększała przewagę. W pewnym momencie coś stanęło i goście zmniejszyli straty do dwóch "oczek" jeszcze w I kwarcie. Na początku drugiej natomiast objęli prowadzenie po celnej "trójce". Następnie odpowiedział bardzo aktywny, chociaż mniej skuteczny tego dnia, Robert Pacocha. Cały zespół gospodarzy grał trochę niemrawo. Do przerwy nie przeszkadzało to jednak w utrzymaniu, nikłego bo nikłego, ale prowadzenia. 36-35 po 20 minutach.
W przerwie odbył się konkurs rzutów z połowy boiska, organizowany przez "Naszą Legię". Gdy pierwszy z uczestników nie potrafił trafić do kosza, wydawało się, że po raz kolejny nie doczekamy się zwycięzcy. Nic bardziej mylnego. Kolejni dwaj uczestnicy skutecznie rzucali zza linii 6,25m (stąd oddaje się trzeci rzut). Obaj, już podczas kolejnego spotkania z Kotwicą Kołobrzeg, w nagrodę, odbiorą abonamenty na rundę wiosenną.
Po przerwie trwał głośny doping dla legionistów. Nie był on w stanie pomóc grającym słabo "wojskowych". Jeszcze w III kwarcie udawało się jakoś utrzymywać wynik zbliżony do remisu, ale IV kwarta to kompletna dominacja gości. Należy dodać, że w zespole Vikinga zagrał były legionista, Tomasz Przewrocki. Nie on jednak, a Sebastian Kobiela i Artur Gliszczyński, najbardziej przyczynili się do skutecznych ataków gdynian. Przegrywająca Legia mogła liczyć na wsparcie. "Czy wygrywasz, czy nie..." oraz "Jesteśmy z Wami" dobrze świadczy o fanach warszawskiego klubu. Zupełnie niepotrzebne były natomiast inwektywy w stosunku do gości.
Trzecia porażka Legii we własnej hali stała się faktem. Niektórzy przecierali oczy ze zdziwienia, nie mogąc odnaleźć w grze Legii nic z grudniowych pojedynków. Oby był to tylko wypadek przy pracy. Po meczu oczywiście fani podziękowali zawodnikom, którzy ze spuszczonymi głowami opuszczali parkiet. Kolejny mecz czeka nas już w sobotę. Tym razem w Zielonej Górze zmierzymy się z Zastalem. Na Bemowie spotkamy się natomiast 14 stycznia, przy okazji meczu Legia Warszawa-Kotwica Kołobrzeg.
Autor: Bodziach