HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 30 września 2001, godz. 17:00
Liga polska - 4. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 73
(16-16, 23-12, 18-24, 16-18)
Herb Polonia Warszawa Polonia Warszawa70

Legia Warszawa

  • Pacesas 16 (3)
    Żurawski 13
    Królik 9 (1)
    Sinielnikow 7
    Kazlauskas 6
    Cielebąk 5 (1)
    Stulga 5
    Jarrett 4
    Majchrzak 4
    Kwiatkowski 4

Polonia Warszawa

  • Jeklin 22 (6)
    Taylor 15
    Karwowski 15 (1)
    Kalamiza 8 (2)
    Grudziński 5
    Sidor 3 (1)
    Grant 2
    Polanowski 0
    Pacocha 0
  • Sędzia główny:
  • Widzów:

Derby dla Legii

W meczu IV kolejki PLK koszykarze Legii pokonali Polonię-Warbud 73-70. Mecz toczony był w niezwykle napiętej atmosferze, a szczególnie jego końcówka. Na 3 minuty i 19 sekund przed końcem meczu, przy prowadzeniu Legii, przestał działać zegar. Nastąpiła przerwa, podczas której spiker poinformował wszystkich, że... mecz rozpocznie się od nowa! Tak się jednak nie stało. Zegara nie naprawiono, ale mecz dokończono (był problem z odliczaniem czasu). Postawa sędziów dzisiejszego spotkania była karygodna. Dwójka prowadząca to spotkanie, popełniała co chwila błędy, które wywoływały spore poruszenie na trybunach. Należy zauważyć, że sędziowie mylili się na korzyść gości.
W końcówce, przy stanie 71-70, 2 rzuty osobiste wykorzystał Wojciech Żurawski, a Polonia nie trafiła za 3 pkt. (dwie próby) i Legia w ten sposób wygrała po raz trzeci z Polonią we własnej hali.

Mecz o mistrzostwo stolicy rozpoczął się zgodnie z planem o godzinie 17. Nikt wtedy nie przypuszczał, że będziemy świadkami takich emocji i że nie będą one miały wiele wspólnego z postawą zawodników.
Pierwsza piątka Legii: Kazlauskas, Majchrzak, Kwiatkowski, Pacesas, Jarrett. Na ławce Legii zasiadł Wojciech Królik, który wyleczył już swoją kontuzję i zagrał w tym meczu. Spotkanie rozpoczęło się od szybkiego prowadzenia gości 5-0 ("trójka" Jedlina i 2 pkt. Karwowskiego). Na 2-5 szybko odpowiedział Pacesas, jednak początek meczu należał do gości. Z minuty na minutę rozkręcali się także wojskowi, którzy świetnie rozegrali końcówkę I kwarty(doprowadzając do 16-16) oraz całą II kwartę. Mecz był bardzo zacięty. Szybko przewinienia złapał Łukasz Kwiatkowski i został zmieniony. W Legii świetną partię rozgrywał Tomas Pacesas, którego akcje siały niepokój w drużynie rywala. W Polonii najlepiej zaprezentował się dobrze rzucający za trzy, Walter Jedlin. Grę gości starał się prowadzić John Taylor, jednak z jego skutecznością nie było najlepiej.
Druga kwarta to już popis gry Legionistów. Dobrze grał Kazlauskas oraz Cielebąk. Dobrze zaprezentował się też powracający do zespołu po kontuzji, Wojciech Królik (świetna skuteczność z rzutów wolnych). Jednak na wynik drugiej kwarty miała wpływ skomasowana obrona "wojskowych". Krótkie krycie i niedopuszczenie do czystych sytuacji gości, miało wpływ na wynik meczu. Później przewaga Legii zmalała do 5-6 punktów. Losy pojedynku mógł przesądzić Sinielnikow, który będąc "sam na sam" z koszem... nie trafił. W odpowiedzi goście trafili "za trzy" i zrobiło się nerwowo.
Sędziowie od początku meczu "forowali" zespół gości. Ewidentne faule, których "sprawiedliwi" nie widzieli, były dziś częstym zjawiskiem. Jednak najwięcej kontrowersji wzbudzały sytuacje z pozoru... oczywiste (gdy piłkę na aut wyrzucała Polonia, to grę wznawiała...Polonia!). Muszę przyznać, że raz taki sam błąd był na korzyść Legii, jednak po interwencji zawodników Warbudu, sędzia zmienił decyzję!
Nikt się jednak nie spodziewał, że mogą nas spotkać jeszcze większe emocje. A jednak. Na 3 minuty i 19 sekund przed końcem meczu, przy prowadzeniu Legii, stanął zegar. Przerwa trwała parę minut, ale spiker już zdążył poinformować kibiców, że mecz... rozpocznie się od nowa! Tak się oczywiście nie stało. Po konsultacji sędziów z trenerami, mecz został wznowiony. Jednak zegar nie został naprawiony i ustalono, że czas nie będzie "odliczany" (bo właśnie z tym był problem) a leciał od "0" do 3:19! W końcówce emocji nie brakowało. Legia w pewnym momencie wyszła na sześciopunktowe prowadzenie, jednak końcówka była bardzo nerwowa. Po celnych rzutach Jedlina było tylko 71-70. W tym momencie faulowany był Wojciech Żurawski i wykonywał rzuty wolne. Oba trafił, a Polonia nie potrafiła trafić za trzy (i doprowadzić do dogrywki), mimo dwóch prób. Tak więc tradycji stało się zadość i Legia wygrała trzecie derby we własnej hali. Niestety wpływ(negatywny) na ten mecz mieli nie tylko zawodnicy, ale przede wszystkim sędziowie. Takiej dyspozycji "panów z gwizdkami" nie pamiętam od czasu słynnego meczu z Kasperkowiczem w roli głównej.
Należy się jednak cieszyć ze zwycięstwa i liczyć, że podczas kolejnych dwóch spotkań (w czwartek we Wrocławiu - ze Śląskiem i w niedzielę na Bemowie - ze Spójnią), Legia odniesie chociaż jedno zwycięstwo.
Niestety podczas meczu, nie było tak dobrego dopingu, jak podczas meczu z Pruszkowem, na co wpływ miał "równolegle" rozgrywany mecz piłkarzy Legii z Ruchem. Na trybunie dla gości zasiadło ok. 15 kobiet (chyba żony i rodziny zawodników).


Czytaj również: