|
Warszawa - Sobota, 19 grudnia 2009, godz. 19:00 Liga polska - 13. kolejka |
|
Legia Warszawa |
88 |
| (25-30, 19-20, 21-22, 23-20) |
|
Żuraw Gniewino | 92 |
|
Legia Warszawa
- Podobas 19 (1)
Kijanowski 19 (3)
Nawrot 17 (3)
Rudko 13 (1)
Balicki 11
Pacocha 5
Chojecki 2
Grzejszczyk 2
Kotynia 0
Złomańczuk 0
Stokłuska -
trener: Wojciech Kiełbasiewicz
|
Żuraw Gniewino
- Zimniewicz 27 (1)
Nieleszczuk 20 (2)
Strychalski 14 (3)
Nikonowicz 11
Podbielski 9 (1)
Kobus 8 (2)
Wilk 2
Bichowski 1
Różański -
Mudlaf -
trener: Jacek Bagnecki
|
- Sędzia główny: M. Nawrocki, P. Jaszczuk
|
|
Fani dali czadu!
Komplet kibiców obejrzał sobotnie spotkanie koszykarzy na Bemowie, które było ostatnim pojedynkiem naszej drużyny w tym roku. Podopieczni Wojciecha Kiełbasiewicza stoczyli wyrównany pojedynek z Żurawiem Gniewino, ale nie zdołali wygrać. Goście objęli prowadzenie na początku spotkania i utrzymywali je przez długi czas. Róźnica nie przekraczała jednak 5-6 punktów. W końcu legioniści wyszli na prowadzenie 31-29. Później jednak ponownie oddali je rywalowi i na dwie minuty przed przerwą było 41-46. Po parudziesięciu sekundach goście powiększyli przewagę do 50-41. Na przerwę schodziliśmy z sześciopunktową stratą (44-50).
Obie drużyny popełniały błędy. Na głupią stratę Kijanowskiego, Żuraw odpowiedział niesioną piłkę. Później Piotr Nawrot bardzo niecelnie podawał i po raz kolejny straciliśmy piłkę. Szkoda, że Przemysław Kotynia nie trafił spod samego kosza, bo w końcowym rozrachunku takie pojedyncze błędy miały wpływ na końcowy wynik. Jeśli wymieniać błędy, to ponownie legioniści nie zbierali najlepiej, nawet po niecelnych rzutach osobistych rywali. Inna sprawa, że te przytrafiały się im bardzo rzadko. Zawodnicy z Gniewina całkiem nieźle punktowali natomiast za 3 punkty.
Szkoda, że tak szybko straciliśmy Roberta Pacochę, który po jednej z dynamicznych akcji, zakończonej punktami doznał kontuzji uda. Po zaledwie 9 minutach na parkiecie, najbardziej doświadczony zawodnik Legii musiał opuścić parkiet. Wcześniej zdobył 5 punktów, nie trafiając jednego rzutu za 3 i jednego rzutu osobistego. Jego wejścia pod kosz, z których zresztą słynie, mogły w końcówce przechylić szalę zwycięstwa na nasza stronę.
Legia goniła Żurawia zaciekle i parę razy dochodziła gości na 1-2 punkty. W końcu, udało się doprowadzić do remisu 80-80 po trójce Nawrota (asysta Złomańczuka). Później dwa rzuty osobiste wykorzystał Piotrek Nawrot i cieszyliśmy się z prowadzenia. Niestety niezbyt długo. Przyjezdni odpowiedzieli trójką Pawła Strychalskiego i prowadzenia nie oddali już do końca. Legia odpowiedziała niecelnym rzutem Nawrota za 2 punkty. W kolejnych akcjach kapitan Legii był bardzo dokładnie kryty, tak by nie mógł oddać rzutu z dystansu. Legioniści masowo popełniali przewinienia, by jak najszybciej przerwać akcje rywala. "Kijek" w ten sposób musiał przedwcześnie opuścić boisko za piąte przewinienie. Żuraw trafiał jednak osobiste i nie dał sobie wydrzeć wygranej. Legioniści wynik meczu (88-92) ustalili w ostatniej akcji, po wejściu pod kosz. Szkoda, że ambitna postawa zawodników nie dała nam zwycięstwa.
Po meczu kibice śpiewali z koszykarzami "Warszawę", a ci pokazali, że nauczyli się legijnych pieśni. Zresztą fani Legii byli szóstym zawodnikiem drużyny przez cały mecz. Gdyby nie brak pozwolenia na organizację imprezy masowej, na trybunach pojawiłoby się grubo ponad 1000 osób. A tak mogło dopingować Legię tylko 299. Ale i tak było "piekielnie". Oprócz fanatycznego dopingu, kibice zaprezentowali czerwono-biało-zieloną baloniadę, zimne ognie oraz 8 flag na kiju. W hali wywieszone zostały dwie flagi oraz dwa transparenty "JP 100%" oraz "www.koniecITI.pl".
W przerwie dla kibiców przygotowano darmowy catering (ciepły posiłek i napoje) oraz konkursy. Fani mogli wygrać trzy koszulki treningowe oraz zestawy kibicowskie ufundowane przez ABJ Sport. Konkursy cieszyły się sporym zainteresowaniem.
Relacja z trybun
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Wojciech Kiełbasiewicz (trener Legii): "Na pewno, gdybyśmy wygrali, święta byłyby w lepszych nastrojach, ale nie możemy tak do tego podchodzić. Chłopcy walczyli, zabrakło naprawdę niewiele, żebyśmy to my byli w lepszych nastrojach. Nasza gra jest zdecydowanie lepsza. Udało się przeprowadzić kilka dobrych szybkich ataków. Myślę, że możemy poprawić jeszcze grę w obronie i będzie dobrze.
W końcówce zabrakło nam Roberta Pacochy - doświadczonego zawodnika, który by pokierował grą drużyny w dwóch ostatnich minutach. Żuraw plasuje się zdecydowanie wyżej w tabeli, ale mimo to stoczyliśmy z nimi wyrównaną walkę."
Artur Kijanowski: "Jesteśmy bardzo źli, ponieważ takie mecze jak ten musimy wygrywać. Musimy wreszcie pokazać, że stać nas na coś więcej niż zwycięstwa z ligowymi średniakami. Osobiście czuję duży żal w sercu z powodu tej porażki.
Przyznaję, że dzięki Waszemu dopingowi świetnie nam się grało – do tego stopnia, iż w pewnych momentach nogi same nas nosiły. Szkoda jedynie, że w wyniku interwencji służb policyjnych, nie wszyscy fani mogli obejrzeć to spotkanie – szkoda tym bardziej, gdyż słyszałem, że była duża mobilizacja na ten mecz.
Przyznam szczerze, że chciałbym zobaczyć tutaj tysiąc kibiców i przeżyć stworzony przez nich doping.
Jeśli zaś chodzi o Sylwestra, to wszelkie plany dopiero się kreują.
Fanom chciałbym życzyć tego, by przeżyli ciepłą, rodzinną Wigilię, by nowy rok obfitował w zwycięstwa legijnych sekcji oraz aby kibice byli wpuszczani na wszystkie obiekty. Prócz tego mam nadzieję, że w nowym roku będziecie zjawiać się na Bemowie w takim samym składzie, a może nawet i większym. Serdecznie Was tutaj zapraszamy! Dzięki Wam naprawdę dużo lepiej się nam gra."
Tomasz Rudko: "Szkoda, że przegraliśmy ten mecz. Z jednej strony cieszy mnie to, że mogliśmy liczyć na wsparcie licznie zgromadzonych w hali kibiców, lecz z drugiej strony boli mnie bardzo, że ich zawiedliśmy. Nie ma znaczenia, kto jak grał – po prostu nie daliśmy rady.
Uważam, że oprawa stworzona przez fanów była świetna. Coś takiego powinno cieszyć oko na każdym meczu. Byłoby zajebiście, gdyby na każdym spotkaniu zjawiało się tylu fanów i panowała tak gorąca atmosfera, co dziś. [rozmawialiśmy w sobotę – przyp. red.] Mam nadzieję, iż w bardzo krótkim czasie wszystkie formalności związane z liczbą osób, mogących przebywać w hali, zostaną dopełnione.
Co do planów sylwestrowych, nie są one jeszcze skonkretyzowane. Być może spędzimy go w gronie drużyny."
Szymon Złomańczuk: "Spotkanie było całkiem dobre, jednak zabrakło nam trochę konsekwencji w końcówce. Dwa celne rzuty za trzy zadecydowały o wyniku meczu. Cały czas trenujemy i pracujemy nad tym, aby wyeliminować przytrafiające się nam błędy. Odbyliśmy jednak dopiero kilka treningów pod wodzą nowego trenera i potrzeba czasu, by to wszystko dokładnie dopracować. Myślę jednak, że w nowym roku będzie coraz lepiej.
Atmosfera stworzona przez kibiców w hali była wspaniała. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem. Ogromne brawa dla Was! Mam nadzieję, że z każdym spotkaniem będzie Was coraz więcej.
Z całego serca życzę fanom tego, by zarówno koszykarska, jak i piłkarska Legia wygrywały wszystkie swoje mecze."
Robert Pacocha: "Szkoda, że przegraliśmy ten mecz. Mimo iż drużyna przyjezdna okazała się wymagającym przeciwnikiem, to wygrana była w naszym zasięgu. Niestety, popełnialiśmy błędy, zwłaszcza w drugiej kwarcie – rywale wrzucili nam kilka prostych koszy. W pierwszej kwarcie odniosłem kontuzję. Naderwałem chyba lekko mięsień dwugłowy uda. Nie mam sobie jednak nic do zarzucenia. Dobrze trenuję, dobrze się rozciągam i rozgrzewam. Prześladuje mnie po prostu pech.
Siedząc przymusowo na ławce, myślałem, że wyjdę z siebie, nie mogąc pomóc kolegom. Przed świętami udam się do lekarza, by zbadać, jak poważnego urazu doznałem i na jak długi okres wykluczy mnie on z treningów z drużyną. Zrobię wszystko, aby jak najszybciej powrócić na parkiet, gdyż doskwiera mi totalny głód koszykówki.
Chciałbym bardzo serdecznie podziękować kibicom, którzy stwarzają tutaj w hali wspaniałą atmosferę. Liczymy, że będą z nami cały czas i że w dalszym ciągu ich doping będzie wyglądał tak jak obecnie.
Korzystając z okazji, chciałbym życzyć wszystkim fanom zdrowych, wesołych Świąt, wszystkiego dobrego w nowym roku, by sekcja koszykówki rozwijała się jak najlepiej, by wszyscy byli zdrowi i uśmiechnięci, doping z każdym meczem był coraz lepszy, abyśmy swoją postawą na boisku sprawiali kibicom radość i by nadszedł dzień, w którym każda strona hali na Bemowie wypełni się do ostatniego miejsca fanami."
Autor: Bodziach i Hugollek
Zapowiedź
Ten mecz wygramy razem!
W sobotę o 19 na Bemowie koszykarze Legii rozegrają trudne spotkanie z Żurawiem Gniewino. Po wysokiej wygranej w Sopocie legioniści postarają się o kolejną wygraną przed własną publicznością (w Warszawie przegrali dotąd tylko jeden mecz). Nowy trener Legii liczy na wsparcie kibiców. "Na pewno liczę, podobnie jak zawodnicy, że w sobotę będzie z nami szósty zawodnik w postaci wspaniałej warszawskiej publiczności" - mówi LL! Wojciech Kiełbasiewicz.
Pod jego wodzą legioniści zanotowali dwa zwycięstwa i jedną porażkę. O tym, że fani Legii potrafią stworzyć fantastyczną atmosferę nowy trener przekonał się już podczas debiutu przed dwoma tygodniami. "Odnośnie dopingu kibiców, niech mój głos świadczy o jego donośności i żywiołowości. Krzyczałem, a zawodnicy mieli trudności z usłyszeniem moich wskazówek. Mimo to było wspaniale. Mam nadzieję, że tak będzie do samego końca i że już niebawem po obu stronach hali zasiądą aktywnie wspierający drużynę fani" - mówił nam po meczu z Żyrardowianką.
A o tym, że fanów Legii stać na wiele więcej... powinniśmy przekonać się właśnie w najbliższą sobotę. Na mecz mobilizują się legijne fan-kluby i grupy kibicowskie. To ma być wielkie legijne święto. Oby zostało zapamiętane na długo, jak choćby atmosfera z pamiętnego spotkania z Polonią 2011. "Przyznam się, że w całej mojej przygodzie z koszykówką, moim meczem życia były derby z Polonią 2011 w barwach Legii. Tego, co się tu działo, nigdy nie zapomnę. Pamiętam, jak wyszliśmy na rozgrzewkę na godzinę przed meczem, a tu cała hala wypełniona po brzegi, wszyscy stoją, w szalikach, już jakieś przyśpiewki... Rewelacja! Znałem tych chłopaków z Polonii i przyznam, że nigdy nie widziałem u nich takiego strachu w oczach jak wtedy. Widziałem jak uginają się im nogi. I potem ta atmosfera... Wspólnie wygraliśmy te derby. W takich meczach chciałbym grać, bo wtedy wszystko się udaje, piłka wpada praktycznie po każdym rzucie" - mówił w rozmowie z LL! Paweł Podobas.
Podobas zapewnił nas, że koszykarze Legii nauczyli się już "Warszawy" i są gotowi do próby generalnej. Po wygranym sobotnim meczu z Żurawiem.
Autor: Bodziach