|
Warszawa - Sobota, 6 lutego 2010, godz. 19:00 Liga polska - 20. kolejka |
|
Legia Warszawa |
86 |
| (26-36, 25-22, 17-31, 18-13) |
|
Astoria Bydgoszcz | 102 |
|
Legia Warszawa
- Pacocha 22 (2)
Balicki 21 (2)
Nawrot 12 (1)
Kijanowski 11 (1)
Kotynia 8
Chojecki 7
Rudko 5
Kowalik 0
Grzejszczyk 0
Stokłuska -
Złomańczuk -
trener: Wojciech Kiełbasiewicz
|
Astoria Bydgoszcz
- Gliszczyński 38 (8)
Kuczyński 15
Bierwagen 11
Laydych (1)
Robak 8
D. Szyttenholm 6
Szopiński 6 (1)
Czyżnielewski 3 (1)
Szafranek 2
Baliński 0
Rąpalski 0
trener: Maciej Borkowski
|
- Sędzia główny: M. Nawrocki, P. Jaszczuk
|
|
Porażka po walce
Koszykarze Legii po dobrym meczu przegrali we własnej hali z liderem tabeli 86-102. Nasz zespół zagrał ambitnie i walecznie, ale w drużynie gości świetnie dysponowany był Gliszczyński, zdobywca 38 punktów. Atmosfera w hali była bardzo gorąca, a pod jej wrażeniem byli także przyjezdni. "Kibice Legii byli naprawdę wspaniali. Byli szóstym zawodnikiem gospodarzy, świetnie dopingowali, a takiej atmosfery może Legii zazdrościć cała Polska" - powiedział LL! trener gości, Maciej Borkowski.
W hali obecnych było 10 kibiców gości w barwach. Ci jednak nie prowadzili dopingu. Wszystko na to wskazuje, że kolejny mecz koszykarzy rozegrany zostanie przy znacznie liczniejszej publiczności - klub będzie mógł w końcu zorganizować imprezę masową. Już dziś warto zarezerwować sobie czas w przyszłą środę, 17 lutego.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Wojciech Kiełbasiewicz (trener Legii): "Przespaliśmy pierwszą połowę w obronie. Tragedia. Daliśmy sobie rzucić 56 punktów. Bardzo dużo mówiłem zawodnikom na ten temat w przerwie. Troszeczkę poprawiliśmy się po zmianie stron, ale i tak straciliśmy ponad 100 punktów. Obrona nie była niestety dobra. Rewelacyjnie dysponowany był Artur Gliszczyński, który zdobył 38 punktów - właściwie co przymierzył, to trafił. Z takim przeciwnikiem gra się bardzo trudno.
Dzisiaj na początku niezły mecz rozgrywał Artur Kijanowski, ale niestety bardzo szybko złapał 3 przewinienia. Przez to nasz plan taktyczny na Astorię trochę podupadł. Później 3 faule miał na koncie Robert Pacocha i to działo się niestety już w pierwszej połowie [w 7 minucie - przyp. B.].
Nie możemy być zadowoleni, bo nie wygraliśmy. Przede wszystkim widać było poprawę w zachowaniu chłopaków. Była walka. Mieli dobrą dyspozycję rzutową, co przełożyło się na niezły procent rzutów za 3. Wreszcie uzyskaliśmy 50% celności rzutów za 3 punkty.
Z tych zawodników, którzy grali, po meczu można pochwalić wszystkich. Oni włożyli serce i stworzyli niezłe widowisko. Szkoda, że przegraliśmy 16 punktami, bo jakby było 8, to dla nas byłby to najmniejszy wymiar kary. Nie ulega wątpliwości, że Astoria dysponowała szerszym składem od nas. Szkoda, że kolejny raz nie udało nam się wygrać, bo naprawdę bardzo nam zależy, żeby w ten właśnie sposób podziękować kibicom za tę fenomenalną atmosferę jaką tworzą na meczach.
W środę czeka nas bardzo ważny mecz z bezpośrednim rywalem, który walczy o II ligę."
Maciej Borkowski (trener Astorii): "Obawialiśmy się trochę dzisiejszego spotkania, bo rozgrywane było ono na ciężkim terenie. Legia ma wspaniałych kibiców, którzy robią niesamowity doping. Gratuluję. My też w Bydgoszczy mamy kibiców na koszykówce, ale jeszcze nie takich jak tutaj. Fani Legii byli szóstym zawodnikiem gospodarzy i także przez to ciężko nam się grało. Wynik dzisiejszego meczu był wysoki, co może wskazywać, że nastawiliśmy się dziś wybitnie na atak.
Legia jest zespołem nieobliczalnym, który może ze wszystkimi wygrać. Tym bardziej należy pamiętać, że wszyscy chcą bić lidera. Gratuluję legionistom postawy, że nie skończyło się więcej. W II połowie dałem odpocząć moim podstawowym zawodnikom, bo w środę gramy kolejne spotkanie.
Gdyby nie skuteczność Gliszczyńskiego za trzy punkty mogło być różnie. On zawsze dużo punktów zdobywa, ale ośmiu trójek to jeszcze nie rzucił w jednym spotkaniu w tym sezonie. I trzeba przyznać, że trzymał dziś wynik. Długo była walka kosz za kosz, tyle że my właśnie punktowaliśmy za 3 punkty, co dawało nam przewagę.
Muszę przyznać, że nam trochę zaszkodziła przerwa świąteczna. Mamy długi sezon, bo gramy do końca maja, przez co musieliśmy wydłużyć okres przygotowawczy."
Robert Pacocha: Sądzę, że spotkanie mogło się podobać kibicom. Na parkiecie było wprawdzie dużo fajnych akcji, dużo walki, lecz nie ma się co oszukiwać – zespół Astorii to o wiele lepsza w porównaniu z nami drużyna. Odzwierciedla to ich miejsce w tabeli – liderują w lidze i w moim przekonaniu mają szansę ją wygrać.
Przez to, że w trzeciej tercji "obudziły się" nasze niektóre mankamenty, nie mieliśmy już możliwości, by dogonić tak rasowy jak na drugą ligę zespół. Gratuluję rywalom zwycięstwa. Myślę, że mimo tej porażki nasza gra wyglądała już znacznie lepiej niż podczas poprzednich meczów. W pierwszej kwarcie w pewnym momencie nawet prowadziliśmy, toteż udało nam się pokazać, że potrafimy walczyć z każdym zespołem, niezależnie od zajmowanego miejsca w tabeli. Sądzę, że którakolwiek z przybywających na Obrońców Tobruku drużyn ma szansę się choć trochę przestraszyć – zarówno fanów, jak i nas. Fajnie, że dopingowaliście nas w tak licznym gronie. Mam wrażenie, że zjawiliście się w dużo większej niż podczas poprzednich spotkań liczbie. Tak trzymać!
Marcin Chojecki: Podczas tego meczu z pewnością zaprezentowaliśmy się dużo lepiej w ataku, bowiem w poprzednich spotkaniach nie byliśmy w stanie przekroczyć bariery pięćdziesięciu punktów. Tym razem jednak zupełnie nie dawaliśmy rady w obronie. Niesamowita dyspozycja zespołu z Bydgoszczy zadecydowała o tym, że nasza walka na parkiecie, której odmówić nam nie można, niestety nam nie pomogła.
Drużyna Astorii gra o wyższe cele niż my i są na bardziej profesjonalnym w stosunku do nas poziomie. W takiej grze „kosz-za-kosz”, bardzo dynamicznej, stoją na zdecydowanie lepszej pozycji – są dużo lepiej wytrenowani. Dopóki to było możliwe, dopóty staraliśmy się utrzymać z nimi wyrównaną walkę, kontakt punktowy. Nawet gdy przegrywaliśmy już dwudziestoma punktami po trzeciej kwarcie, za wszelką cenę chcieliśmy zmniejszyć tę różnicę – a nuż by się udało zjechać szybko do dziesięciu punktów, a potem kto wie – wszak to tylko koszykówka...
Kibice jak zawsze byli fantastyczni. Bardzo cenię to, że w takie dni i zwłaszcza, kiedy nam nie idzie, przychodzą i dopingują nas tak licznie. To zupełnie inna sytuacja niż chociażby w zeszłym sezonie, gdy graliśmy niemal przy pustych trybunach. Obecność fanów w hali wywołuje w nas dodatkową motywację i widzimy, że jest sens trenowania. Wiemy, po co i dla kogo to robimy.
Autor: Bodziach i Hugollek
Zapowiedź
Na dobre i na złe...
W najbliższą sobotę o godzinie 19, koszykarze Legii rozegrają kolejne spotkanie z czołową drużyną naszej ligi. Po 19. kolejkach Astoria jest liderem naszej grupy i zanotowała tylko dwie porażki. Legioniści, którzy wygrali tylko 6 z 19 meczów, ostatnio zanotowali fatalną passę siedmiu porażek z rzędu. Bez względu na słabe wyniki, w sobotę wypełniamy halę przy Obrońców Tobruku 40 do ostatniego miejsca i głośnym dopingiem pomagamy drużynie! Wstęp na mecz kosztuje 5 złotych. Prawdopodobnie na Bemowie pojawią się fani gości. Pokażmy sympatykom "Asty", jak dopingują najlepsi w Polsce kibice.
W pierwszym spotkaniu, rozegranym w Bydgoszczy, Legia przegrała 67-95.
Autor: Bodziach