HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 3 marca 2010, godz. 18:00
Liga polska - 25. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 80
19-17, 25-13, 17-14, 19-22
Herb OSSM Sopot OSSM Sopot66

Legia Warszawa

  • Nawrot 20 (2)
    Balicki 18
    Rudko 16 (1)
    Kijanowski 16 (1)
    Grzejszczyk 3
    Stokłuska 3
    Chojecki 2
    Kotynia 2
    Złomańczuk 0
    Kowalik 0

    trener: Wojciech Kiełbasiewicz

OSSM Sopot

  • Szłapka 13 (2)
    Ćwirko 12 (2)
    Budziński 12
    Majtyka 8
    Wensierski 6
    Literski 4
    Malitka 3
    Rosiński 3
    Zając 2
    Leśniewski 2
    Marchewka 1
    Jaśkiewicz 0

    trener: Jacek Łączyński
  • Sędzia główny: B. Słupczyński, D. Iwańczuk
  • Widzów: 40

Zła passa przerwana!

Koszykarze Legii przystępowali do meczu z podopiecznymi Jacka Łączyńskiego osłabieni brakiem Pawła Podobasa i Roberta Pacochy, którzy wciąż borykają się z kontuzjami. O ile powrót "Pepego" wciąż jest wielką niewiadomą, to wiadomo że w następnym meczu wojskowych wspomoże popularny "Paci", który mecz z OSSMem oglądał z ławki rezerwowych.
Z pewnością patrząc na poczynania swoich kolegów śmiało mogła ogarniać go rezygnacja wobec "wyczynów" wojskowych w środowym meczu.

Legia rozpoczęła możliwie najmocniejszą piątką: Nawrot, Kijanowski, Rudko, Balicki, Kotynia. Pierwsze punkty już w 5 sekundzie meczu zdobył najskuteczniejszy ostatnio zawodnik Legii Marcin Balicki, który i w tym meczu okazał się jednym z najlepiej punktujących. Na punkty gospodarzy "trójką" odpowiedzieli goście a konkretnie Daniel Szłapka, który na tle całej drużyny OSSM pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie w stolicy Polski. Zdawało by się że gospodarze od początku grają na ogromnym luzie, lecz śmiało można powiedzieć że wynikało to bardziej z lekceważenia przeciwnika niż faktycznej przewagi umiejętności. Zagrania rodem z NBA które notabene kończyły się w rękach gości, przeplatały się z zagraniami rodem z rozgrywek szkół podstawowych. Stołeczni koszykarze nagminnie pudłowali spod samej obręczy, bądź też ułatwiali przejęcie piłki zawodnikom z Sopotu. Ci natomiast w pierwszej części gry pokazali że nie mają żadnych kompleksów wobec profesjonalistów z Warszawy i od stanu 10:5 dla Legii szybko zrobiło się 14:15 dla gości. Sytuację starał się ratować Kijanowski z Tomaszem Rudko. Pierwszy urządzał sobie skuteczne rajdy od kosza do kosza, drugi natomiast wykańczał akcje efektownymi wsadami. Po pierwszej kwarcie gospodarze prowadzili 19:17.

Drugą kwartę otworzył rzutem za trzy, pierwszy rozgrywający zespołu, popularny "Kijek". Obudził się również wreszcie Nawrot. Jego celne rzuty zza linii 6,25 pierw wyprowadziły Legię na 6 punktową przewagę 30:24, a pięć minut później na 10 punktową - 40:30. Mimo ogromnego chaosu na parkiecie, z udanych akcji zielonych kanonierów, swojej radości nie krył trener Kiełbasiewicz raz po raz oklaskując swoich podopiecznych. Legia kontrolowała przebieg meczu, skuteczne akcje przeplatając koszmarnymi błędami, na szczęście bez konsekwencji ze względu na brak doświadczenia zawodników znad morza, którzy solidarnie z wojskowymi przerzucali kosz z odległości jednego metra, lub mniejszej. W 7 minucie drugiej kwarty, na mecz dotarł Michał Kowalik, niestety nie udało nam się ustalić co zatrzymało rozgrywającego Legii, ale na szczęście odbył szybką rozgrzewkę podczas długiej przerwy i był gotowy do wsparcia swoich kolegów z "eLką" na piersi. Do przerwy goście mieli luz 14 punktowy bagaż - 44:30.

Po przerwie na boisku pojawił się Szymon Złomańczuk i Marcin Chojecki. O ile ten pierwszy popisując się kilkoma udanymi zagraniami, przechwytami, lub przerywaniem akcji gości pozostawił bardzo dobre wrażenie, o tyle Chojecki sprawiał wrażenie kompletnie nieobecnego. "Obudź się!" - krzyknął do popularnego Szreka trener Kiełbasiewicz, gdy ten nie mógł odnaleźć się w defensywie. W 25 minucie goście doznali osłabienia gdyż za 5 przewinienie z gry wypadł Bartosz Zając. Ponownie sprawy w swoje ręce wzięli Kijanowski, Nawrot i Rudko i to głównie dzięki nim Legia wyszła na 17 punktowe prowadzenie, którym zakończyła się 3 kwarta 61:44.
Ostatnia odsłona tego arcyciekawego i zaciętego meczu, nie zmieniła wiele. Legia osiągnęła najwyższą w tym dniu 23 punktową przewagę 69-46, a na boisku obok Stokłuski, który pojawił się już w 3 kwarcie, w meczu zadebiutował Grzejszczyk. "Majkel" zupełnie nie radził sobie w ataku, natomiast w obronie raz wcisnął w parkiet zawodnika rywali, blokując jego rzut. Legia dowiozła zwycięstwo do końca, a nieposkromiona radość licznie zgromadzonej tego dnia 20 osobowej publiczności nie miała końca. Należy tu zaznaczyć również o dopingu który od 5 min meczu, do ostatnich sekund bezustannie i głośno prowadzili stołeczni kibice. Jednym z okrzyków warszawskich fanatyków było "Po co Wy gracie, ja z tej ligi spadacie". Patrząc na poziom meczu, spokojnie można było zadać sobie pytanie, której z drużyn ten okrzyk dotyczy.


Autor: Gacek


Zapowiedź

Przerwać złą passę

Po dziesięciu porażkach z rzędu ten mecz trzeba wygrać! Ostatnie zwycięstwo legioniści odnieśli właśnie z OSSM Sopot na parkiecie rywala. Wówczas najlepszym strzelcem był Robert Pacocha, który zdobył 36 punktów. Niestety, w środowe popołudnie nie będzie mu dane osiągnąć podobnego wyniku. Powodem jest kontuzja, której doznał po meczu z AZS Olsztyn. Wojciech Kiełbasiewicz nie będzie miał do dyspozycji również Pawła Podobasa, który powoli wraca do treningów.

Ekipa z Sopotu to najsłabszy zespół ligi. Zespół byłego legionisty, Jacka Łączyńskiego przegrał wszystkie 23 spotkania i nic nie zapowiada, aby wkrótce zmienił się ten stan rzeczy.

Zatem dla koszykarzy Legii jedyna możliwość w środę to wygrać! Pomóżmy naszym zawodnikom w odniesieniu przełomowego zwycięstwa!
Autor: Fumen