HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 20 marca 2010, godz. 19:00
Liga polska -
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 79
18-37, 21-23, 25-27, 15-20
Herb  	Siden Toruń Siden Toruń107

Legia Warszawa

  • Kijanowski 36 (7)
    Balicki 15 (2)
    Chojecki 12 (2)
    Grzejszczyk 6
    Rudko 4
    Stokłuska 2
    Pacocha 2
    Kotynia 2
    Podobas 0
    Złomańczuk -

    trener: Robert Pacocha

Siden Toruń

  • Beciński 30
    Karnowski 19
    Grocki 15 (1)
    Bernasiak 11 (2)
    Bagaziński 7 (1)
    Lipiński 6 (2)
    Wójcik 6 (2)
    Fajak 5
    Fedder 4
    Tlałka 4
    Słoniecki 0
    Tracz 0

    trener: Grzegorz Sowiński
  • Sędzia główny: Grzegorz Łata, Piotr Ciechurski
  • Widzów: 220

Zadecydowała pierwsza kwarta

Koszykarze Legii przegrali w ligowym meczu z 79-107 z Sidenem Toruń. Decydująca o losach meczu była pierwsza kwarta zakończona zdecydowanym zwycięstwem gości (37-18). W kolejnych dwóch odsłonach rywale powiększali przewagę o 2 punkty. Ostatnie 10 minut ponownie należało do torunian, którzy wygrali tę kwartę 20-15 i całe spotkanie różnicą 28 punktów.

Początek meczu na żywo oglądała zaledwie garstka widzów. Legia na początku prowadziła dwukrotnie (2-0 i 4-2). Później oddała inicjatywę przeciwnikowi. Niestety masa błędów i mnóstwo fauli z naszej strony sprawiło, że już po 10 minutach gry było pozamiatane. Artur Kijanowski już po paru minutach gry miał na swoim koncie 4 przewinienia! Aż trudno to sobie wyobrazić, ale dotrwał do końca meczu, później uważając już na każde zagranie. Bardzo szybko 3 faule złapał również Robert Pacocha, który po chwili dołożył przewinienie techniczne. Na przerwę schodziliśmy z trzema zawodnikami mającymi 4 faule...

Na ławce Legii zasiadł Piotr Nawrot, który za "dacha" z dyskwalifikacją z Żyrardowa nie mógł zagrać i jak podał spiker, pełnił w sobotę rolę trenera. W przerwach meczowych rad zawodnikom udzielał jednak Pacocha. Po raz drugi z rzędu na boisku nie zobaczyliśmy Szymona Złomańczuka, który skręcił kostkę. Paweł Podobas zagrał krócej (11 minut), bo cały czas odczuwa skutki kontuzji.

Jeszcze parę minut przed meczem Pacocha nie był pewny występu z Sidenem, ale chwilę później zaczął mecz w pierwszej piątce. Zagrał jedynie 7 i pół minuty i nie prezentował się najlepiej - co zreszta zapowiadał przed meczem. "Potrzebuję przynajmniej dwóch tygodni treningów typowo koszykarskich, żeby dojść do formy" - powiedział nam po meczu. Tymczasem za dwa tygodnie sezon ligowy dla Legii zakończy się...

Po słabej I kwarcie, w kolejnych było znacznie lepiej, choć legioniści nie potrafili zmniejszych strat. Dwa razy udało się jedynie "dojść" rywala na ok. 15 punktów, ale na więcej Siden (grający praktycznie bez kontuzjowanego Lipińskiego) nie pozwolił. Zresztą torunianie w pewnym momencie osiągnęli 30 punktową przewagę i mogli grać na pełnym luzie.

Legii natomiast po przerwie zależało na zmniejszeniu strat, szczególnie że w hali pojawiło się ponad 200 fanów, którzy wcześniej dopingowali CWKS. Atmosfera na trybunach była fantastyczna do samego końca meczu. Niestety wynik końcowy odzwierciedla różnice między obiema drużynami.

Legioniści w meczu z Sidenem w końcu zanotowali wysoką skuteczność rzutów z dystansu (45% za 3 pkt). Dominował w tym Artur Kijanowski, który zdobył aż 36 punktów (w tym 7/13 za 3), ustanawiając swój rekord punktowy w Legii.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Robert Pacocha (trener Legii): "Graliśmy z mocną drużyną. Cały czas jesteśmy w dołku. Ciężko jest nam się pozbierać. Cały czas mamy problemy z kontuzjami oraz brakiem odpowiedniego treningu. Dziś bardzo szybko złapaliśmy wiele przewinień. Tak dziś sędziowie reagowali. Chcieliśmy zagrać agresywnie, ale sędziowie na to nie pozwolili.

Zostałem uderzony w rękę, co zresztą było dobrze słychać, bo w hali było jeszcze mało osób. To nie było pierwszy raz w tym meczu i sędzia stwierdził, że da mi techniczny. Jeśli chodzi o mój występ to nie chcę się tłumaczyć, ale co można po ponad miesięcznej przerwie i jednym przebytym treningu koszykarskim. Nie spodziewałem się wiele po naszej grze, ale teraz może być tylko lepiej.

Największym naszym kłopotem jest frekwencja na treningach. Wychodzi na to, że trenujemy na meczach. Nie możemy się zebrać w dziesięciu. Dzisiejszy mecz przegraliśmy w I kwarcie. Goście wtedy nam odjechali, a potem do końca praktycznie graliśmy z nimi na remisie. Głupie straty, głupie decyzje w ataku zostały wykorzystane przez Siden, który bezlitośnie nas skarcił, wychodząc na 20-punktowe prowadzenie, które utrzymywało się już do końca.

Dzisiaj pod względem skuteczności z dystansu wyglądaliśmy lepiej. Na pewno zrobimy wszystko, żeby nasza gra wyglądała lepiej - żebyśmy byli zadowoleni z siebie i aby także kibice byli zadowoleni.
Kibicom dziękuję serdecznie, że przyszli nas tutaj wesprzeć. Było naprawdę gorąco, doping był naprawdę świetny".

Marcin Chojecki: "Mecz można określić jako ten do jednej bramki. Od samego początku spotkania nie liczyliśmy na zwycięstwo, gdyż wiedzieliśmy, w jakiej sytuacji kadrowej się znajdujemy i jakie są realia. Niemniej jednak chcieliśmy walczyć i pokazać się z jak najlepszej strony, aby kibice mogli zapamiętać jakikolwiek pozytywny akcent na koniec tego sezonu, który zupełnie się nie udał.

Być może z perspektywy trybun nasza gra faktycznie wyglądała lepiej w kolejnych odsłonach meczu, lecz nie można jej w ten sposób oceniać. Wiadomo, że inaczej się gra, gdy się przegrywa dwudziestoma punktami, bo wtedy przeciwnik nie wystawia najmocniejszego składu, lecz koszykarzy z drugiej piątki. Wówczas motywacja jest inna. U nas ograniczało się to do tego, abyśmy przegrali jak najmniejszą ilością punktów, z kolei rywale potraktowali resztę konfrontacji jako mecz czysto szkoleniowy, aby zawodnicy z drugiej piątki mogli poćwiczyć różnego rodzaju zagrania.

Zawsze, gdy kibice zjawiają się w hali, wnoszą nową jakość do naszej gry. Gdy dopingują nas z całych sił, jest nam z pewnością raźniej aniżeli gdybyśmy grali przy pustych trybunach. Szkoda, że nie mogli nas wspierać od samego początku, ale wiemy, że było to związane z przełożeniem spotkania CWKSu. Cieszymy się jednak, że mimo wszystko tak licznie przybyli i że zechcieli nas wspomóc".

Tomasz Lipiński (Siden): "Nasz występ oceniam na pewno lepiej niż Legii. Na boisku wygraliśmy wyraźnie, ale zdecydowanie najlepsze wrażenie dziś zrobili na nas kibice Legii. Takiego dopingu jeszcze tutaj nie widzieliśmy, a zawodnikom takie wsparcie powinno dodać skrzydeł. Niestety nie mamy już szans na grę w play-off, więc dogrywamy sezon do końca i czekają nas wakacje.
Bardzo miło wspominam okres gry w Legii. Z przyjemnością wracam do tej hali i zawsze miło gra mi się tutaj. Może nie dzisiaj, bo mam kontuzję i grałem tylko kilka minut. Zawsze lubię tu przyjechać, porozmawiać z ludźmi, których poznałem. W Legii grałem jeszcze w ekstraklasie. Niestety w końcu spadliśmy i ja odszedłem z drużyny".
Autor: Bodziach, Gacek, Hugollek