HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 7 kwietnia 2010, godz. 18:00
Liga polska - 29. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 83
(17-26, 27-24, 22-22, 17-29)
Herb KS Piaseczno KS Piaseczno101

Legia Warszawa

  • Kijanowski 31 (2)
    Rudko 14
    Balicki 13 (1)
    Podobas 9 (1)
    Nawrot 6
    Chojecki 6
    Kotynia 2
    Stokłuska 2
    Pacocha -
    Kowalik -

    trener: Robert Pacocha

KS Piaseczno

  • Majewski 27 (2)
    Okoła 20 (2)
    Andres 15 (1)
    Paszkiewicz 13 (4)
    Zapert 9
    Pietrzak 6
    Kok 5
    Bocianowski 4
    Wójcikowski 2
    Kwapiszewski 0
    Babiarz 0

    trener: Teodor Mołłow
  • Sędzia główny: 140
  • Widzów: Mariusz Godek, Adam Kołoszewski

W pełnym składzie niespodzianka była możliwa

Mało kto dawał szansę Legii w pojedynku z wiceliderem z Piaseczna. Klub spod Warszawy mimo problemów finansowych (zawodnicy nie dostają wypłat od dłuższego czasu) jest zdecydowanie silniejszy i w walce o drugie miejsce przed play-off nie mógł pozwolić sobie na stratę punktów z o wiele niżej notowaną Legią. W hali na Bemowie niespodzianki nie było, ale legioniści długo dotrzymywali kroku mocniejszemu rywalowi. Może, gdyby nasz zespół zagrał w pełnym zestawieniu, byłaby szansa na niespodziankę? Ponownie w meczu naszej drużyny zabrakło potrafiącego świetnie wchodzić pod kosz Roberta Pacochy. Ten całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych, skąd dyrygował kolegami z drużyny. Nawet na ławce zabrakło natomiast dwóch rozgrywających - Szymona Złomańczuka i Michała Kowalika. W końcu na parkiet wrócił Piotrek Nawrot, który ostatnio pauzował w dwóch meczach za faule techniczne.

Legia zaczęła dobrze - szybko osiągając 4 punktowe prowadzenie (jak się później okazało 8-4 to najkorzystniejszy wynik w przekroju całego spotkania). Do stanu 14-13 było nawet nieźle, ale później legioniści stracili 6 oczek z rzędu i wydawało się, że rywal odjechał nam bezpowrotnie. Stało się jednak inaczej, bo w II kwarcie nasi gracze zaczęli stopnio zmniejszać straty i gdyby w końcówce pierwszej połowy zachowali się trochę lepiej (dwie niewykorzystane akcje), mogli zmniejszyć dystans nawet do dwóch punktów. Ostatnia akcja gości, zakończona celnym rzutem minimalnie po syrenie, nie została uznana przez sędziów.

Tuż po przerwie Legia zaczęła doskonale. Szybko doprowadziła do remisu 53-53. Niestety, później nie wykorzystaliśmy okazji do wyjścia na prowadzenie. Ta nadarzała się jeszcze parę razy, aż w końcu rywale ponownie osiągnęli bardziej wyraźną przewagę (w IV kwarcie). W pewnym momencie Piaseczno prowadziło już nawet różnicą 20 punktów (96-76), ale ostatecznie straty udało się minimalnie zmniejszyć. Gdyby jeszcze nasz zespół lepiej zachował się w ostatniej akcji, przyjezdni nie przekroczyliby bariery 100 punktów.

W zespole Legii ponownie najskuteczniejszym zawodnikiem był Artur Kijanowski, zdobywca 31 punktów. Kilka razy "Kijek" w dobrym stylu wchodził pod kosz rywala, a będąc przy tym faulowanym zaliczał akcje 2+1. Znacznie słabiej prezentują się pozostałe statystyki Kijanowskiego - jedna asysta i aż 8 strat! Kijanowski był natomiast najczęściej faulowanym zawodnikiem Legii (9 przewinień). Kibicom zapadła na pewno w pamięci akcja, po której Rafał Pietrzak w bardzo efektowny sposób zaczapował naszego rozgrywającego. W drużynie Piaseczna świetnie spisywali się Dominik Majewski i Sebastian Okoła. Ten ostatni długo zastanawiał się, jak doszło do tego, że został zablokowany przez Tomka Rudko. Zresztą nasz skrzydłowy w tym meczu zaliczył dwie "czapy". Na wyróżnienie zasłużył także Andrzej Paszkiewicz - rozgrywający Piaseczna miał imponujący wynik - 13 punktów, 7 asyst i 8 przechwytów.

Był to przedostatni mecz obecnego sezonu, a ostatni przed własną publicznością. Fani nie zawiedli - stworzyli gorącą atmosferę, jednak liczebność młyna powinna być zdecydowanie lepsza. Oby tak było w kolejnym sezonie. Na środowym meczu nie pojawili się fani z Piaseczna. Na razie nie wiadomo, w której hali swoje mecze rozgrywać będzie wówczas nasza drużyna. Sezon 2009/10 Legia zakończy w niedzielę w Gniewkowie.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Robert Pacocha: "Kończący się sezon można uznać jako ciężki, związany z wieloma przejściami, m.in. ze zmianą trenera, czy brakiem odpowiedniej organizacji. Jak wiadomo nie wszyscy zawodnicy z powodu pracy czy szkoły mogli regularnie brać udział w treningach. Sądzę, że gdyby ta sfera działała poprawnie, bylibyśmy w dużo lepszej sytuacji, zwłaszcza, że drzemie w nas potencjał. Niestety, gdy się nie trenuje, to rezultaty na boisku nie są najlepsze.

Można powiedzieć, że zabrakło pewnego rodzaju systematyczności w trenowaniu. Prócz tego doskwierały nam także problemy związane z kontuzjami koszykarzy, m.in. 'Pepego', Tomka Rudki czy moimi.

Co do kolejnego sezonu, trudno tak naprawdę w tej chwili cokolwiek powiedzieć. Chciałbym, żebyśmy w dalszym ciągu grali w barwach Legii. Jestem głodny koszykówki, chcę w nią grać i być w niej. Także mam nadzieję, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Kibice są świetni i nie jest to tylko nasze zdanie. Gdy rozmawiamy z członkami zespołów przyjezdnych, czy postronnymi osobami, to mówią, że naprawdę inni mają nam czego zazdrościć. Mamy nadzieję, że fani w dalszym ciągu będą nas mogli wspierać głośnym dopingiem w kolejnym sezonie i cieszyć się razem z nami."
Autor: Hugollek


Zapowiedź

Ostatni mecz u siebie

Już w najbliższą środę o godzinie 18 na Bemowie, koszykarze Legii rozegrają ostatnie spotkanie w obecnym sezonie. Dla fanów będzie to ostatnia okazja, by w hali przy Obrońców Tobruku 40 stworzyć gorącą, niezapomnianą atmosferę. Bardzo serdecznie zachęcamy wszystkich do stawienia się w hali. Bilety, w cenie 5 złotych dostępne będą już od godziny 16:40. Prowadzący doping Szczęściarz zachęca do zakończenia koszykarskiego sezonu w dobrym stylu.

Już na poprzednich meczach kosza było naprawdę gorąco. Na trybunach wprowadzane są nowe pieśni, a po meczu fanatycy świętują z koszykarzami (zarówno w przypadku porażek, jak i wygranych). Mecz z KS Piaseczno będzie dla nas ostatnim meczem sezonu na Bemowie. Rywal jest o wiele silniejszy - jest wiceliderem rozgrywek i ma szanse, by w play-off skutecznie walczyć o awans z Astorią Bydgoszcz. My wierzymy jednak, że nasi koszykarze sprawią miłą niespodziankę kibicom i odniosą trzecią wygraną z rzędu.

Autor: Bodziach