HokejKoszykówka
Płock - Sobota, 5 listopada 2011, godz. 17:00
Liga polska - 4. kolejka
Herb Mon-Pol Płock Mon-Pol Płock 76
(12-30, 23-19, 18-27, 23-26)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa102

Mon-Pol Płock

  • 15. Nowakowski 20
    11. Sułkowski 17
    8. Bieńkowski 11
    6. Rutkowski 10
    9. Głowacki 10
    12. Wiśniewski 8
    5. Kosiński 0
    7. Borowski 0
    13. Wilk 0
    14. Jankowski 0

    trener: Mariusz Błaszczyk

Legia Warszawa

  • 5. Jaremkiewicz 20
    9. Miatkowski 16
    15. Piesio 12
    14. Nawrot 15
    18. Świderski 10
    7. Podobas 7
    12. Chojecki 6
    10. Złomańczuk 4
    11. Błaszczyk 4
    17. Rudko 4
    16. Nogajski 4
    6. Piętka 0

    trener: Robert Chabelski
  • Sędzia główny: Igor Gluczyński, Mariusz Przyborowski
  • Widzów: 41

Legia nie zwalnia tempa

Kolejne wysokie zwycięstwo odnieśli koszykarze Legii. W rozegranym w sobotę w Płocku meczu nie dali szans drużynie Mon-Polu wygrywając 102-76. Już po pierwszej kwarcie goście prowadzili 18 punktami. Żałować można jedynie, że był to najlepszy okres gry Legii. Nasi zawodnicy grali wtedy wyjątkowo dobrze w ataku, perfekcyjnie rozgrywając akcje i oddając rzuty z czystych pozycji. Brylował w tym Kuba Miatkowski, który raz za razem, jak na treningu, dziurawił kosz rywali.

W dalszej części gry niestety nasz zespół osiadł na laurach, a swoje zrobiły też kuriozalne decyzje sędziów. Trzeba przyznać, że panowie z gwizdkiem powinni czym prędzej podszkolić się w sędziowskim rzemiośle. Faule gwizdane w II i III kwarcie stanowiły fatalnie o ich warsztacie. Szkoda nawet czasu, by wymieniać kolejne błędy arbitrów, którzy albo chcieli podarować gospodarzom kilka punktów, albo naprawdę nie mają pojęcia o zasadach gry w koszykówkę. Spokojny na co dzień Robert Chabelski zagotował się w III kwarcie i sędziowie nie odgwizdali przewinienia technicznego tylko dlatego, że jeden z nich uznał, że... trener Legii ma rację.

Nasz zespół musi się jednak przyzwyczaić - w tej lidze sędziowanie stoi na niskim poziomie, o czym przekonaliśmy się także w niektórych meczach przed rokiem. Czasami sędziowie potrafią odebrać drużynie kilkanaście punktów i tym bardziej, grac trzeba na całego przez całe spotkanie. Jedna z najbardziej kuriozalnych decyzji arbitrów miała miejsce w ostatniej odsłonie meczu, kiedy debiutujący w Legii Rafał Piesio był ciągnięty za koszulkę tak, że ta o mało nie rozdarła się w strzępy, po czym orzeczono... przewinienie techniczne naszego rozgrywającego.

Faktem jest jednak, że Legia powinna ten mecz wygrać zdecydowanie wyżej. Piesio zagrał dobry mecz, ale po tym jak dostał "czapę" w I połowie, wystrzegał się już wejśc pod kosz i rozdzielał piłki kolegom. Szybkość naszego nowego zawodnika to jednak atut, który w kolejnych meczach Legia powinna wykorzystywać częściej. Szeroka kadra naszej drużyny sprawia, że często na parkiecie dochodzi do zmian i zanim zawodnicy zgrają się ze sobą, trenerzy zarządzają kolejną zmianę. Z jednej strony to wielki atut - kadra jest naprawdę wyrównana i znalezienie się w meczowej "12" stanowi niemały problem. Z drugiej strony, zawodnicy ledwo "powąchają" parkietu, a już muszą siadać na ławce. Mimo wszystko w perspektywie walki o awans do II ligi, już wkrótce powinniśmy cieszyć się z takiego "stanu bogactwa".

Legia osiągnęła 100 punktów po celnym rzucie Piotrka Nawrota. Szkoda tylko, że nie udało się lepiej zagrać w obronie, bo spadkowicz z II ligi, osłabiony brakiem dwóch zawodników, nie powinien rzucić nam aż 76 punktów. Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie tylko lepiej. Najbliższe Legia rozegra w najbliższą sobotę o g.18 na Obrońców Tobruku. Najtrudniej w sezonie zasadniczym zapowiada się spotkanie z Sokołem Ostrów Mazowiecka, zaplanowane na 7 stycznia w naszej hali.

Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Robert Chabelski: "Do Płocka przyjechaliśmy po to, żeby wygrać i ten cel zrealizowaliśmy. Pewnie się powtórzę, ale chcę podkreślić, że trudno gra się mecze, o których się wie, że przeciwnicy praktycznie nie mogą nam zagrozić. Spotkania staramy się rozgrywać w stałym tempie, ale dzisiaj ewidentnie było zbyt dużo przestojów w naszej grze.

Mogło być to efektem nonszalancji i pewnego mniejszego zaangażowania zawodników w konkretnych etapach meczu. O wynik nie drżeliśmy, ale z pewnością chcielibyśmy wygrywać rywalizacje bardziej okazale. To, że udało nam się zdobyć ponad sto punktów, wynikało w dużej mierze z tego, iż rywale nie mogli zbyt wiele wskórać na parkiecie. Sporo punktów padło z kontr, czy z ataków pozycyjnych. Niektórzy koszykarze mówili mi, że czuli się wręcz nieswojo, mając tyle wolnej przestrzeni do oddania rzutu i nie mając żadnego obrońcy przeciwnika przy sobie.

Dziś po raz pierwszy po kontuzji pojawił się na parkiecie Tomek Rudko. Swój debiut zaliczył także nowy rozgrywający Rafał Piesio. Obaj potrzebują czasu, aby wejść w odpowiedni rytm i właściwie się poznać, zwłaszcza Rafał, który musi dokonać rozeznania w zachowaniu kolegów z drużyny na boisku.

Potrzebujemy jeszcze trochę czasu na lepsze występy. Czasami lepiej prezentujemy się w sparingach z drugoligowcami niż w regularnych meczach ligowych. Nie oznacza to naturalnie, że te spotkania odpuszczamy. Przed każdą konfrontacją mamy komplet dwunastu koszykarzy do grania. Każdy próbuje dać z siebie tyle, na ile go stać. Chętnych jest zresztą więcej. Ci, którzy nie mają możliwości pokazania swoich umiejętności w lidze, dostają taką szansę w sparingach. Każdy otrzymuje pewną "pulę" minut na boisku, przede wszystkim po to, aby pozostali koledzy z drużyny zorientowali się, jakiego wsparcia będą mogli od niego oczekiwać."

Michał Świderski: "Mecz skomentuję krótko – zagraliśmy bardzo słabo w obronie, ponieważ płocczanie wrzucili nam ponad 70 punktów. Nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji. W ataku zdobyliśmy ponad sto punktów i myślę, że jest to dobry wynik. Pragnę jednak podkreślić, że takiemu przeciwnikowi nie powinniśmy byli dać choćby chwili wytchnienia.

W dalszym ciągu ciężko trenujemy i pracujemy nad wyeliminowaniem błędów, które popełniamy. Liga ma nas przygotować do najważniejszych meczów, czyli tych, które odbywać się będą w kwietniu przyszłego roku. Liczę na to, że wówczas wszystkie trybiki w naszej koszykarskiej machinie będą działać bez zarzutu.

Przed początkiem obecnego sezonu jeździłem z chłopakami na treningi do trenera, więc siłą rzeczy znam wszystkich bardzo dobrze i nie miałem problemu z zaaklimatyzowaniem się w zespole. Dodam, że panuje w nim świetna atmosfera. Powtórzę się – trzeba ciężko pracować i grać, jednocześnie czerpiąc z tego radość, bo mimo wszystko jest to zabawa.
Mamy wysoko zawieszoną poprzeczkę. Musimy zrealizować główny cel, jaki się nam stawia, czyli awans do drugiej ligi. Innego wyjścia nie mamy.
Zresztą ja sam nie widzę innego rozwiązania. Legia Warszawa, mając tak przebogatą historię i tak rewelacyjnych kibiców, nie zasługuje na to, żeby stawiać na minimalizm i by występowała tam, gdzie obecnie występuje."

Paweł Podobas: "Udało nam się wygrać kolejny mecz, ale wydaje mi się, że pozwoliliśmy przeciwnikom na zdobycie zbyt dużej liczby punktów. Musimy popracować zwłaszcza nad właściwą koncentracją przy znacznej przewadze. Wygrywając dużą różnicą punktów, nie powinniśmy odpuszczać.
Cieszy to, że rzuciliśmy ponad sto punktów. Dzięki temu widać, iż nie mamy większych problemów ze skutecznością i to mimo że kilku z nas nie miało dziś swojego 'dnia rzutowego'. Potencjalnie dysponujemy więc sporą siłą rażenia.

Rywale – z całym szacunkiem dla nich – nie postawili nam zbyt dużych wymagań i między innymi dlatego uważam, że fatalnie się stało, iż straciliśmy ponad siedemdziesiąt punktów. To nie powinno mieć miejsca – nie z trzecioligowymi rywalami. Z tego względu będziemy próbowali poprawić szwankujące elementy naszej gry tak, aby wygrywać mecze 'na stojąco'."

Tomasz Rudko: "Nie odnajduję się jeszcze na boisku po przebytej kontuzji. Miałem trudną przeprawę zdrowotną, m.in. z kostką i kolanem, ale myślę, że w najbliższych tygodniach dojdę do siebie. Czekają mnie jeszcze wprawdzie badania na kostkę, ale mam nadzieję, że obędzie się bez operacji. Staram się myśleć optymistycznie, bo na szczęście z każdym kolejnym dniem jest coraz lepiej.

Co do naszej gry, to zdecydowanie zagraliśmy za słabo w obronie. Straciliśmy zbyt dużo punktów. Powinniśmy byli rozegrać cały mecz tak, jak zrobiliśmy to w pierwszej kwarcie. Niestety odpuściliśmy i wyszło jak wyszło. Oczywiście wygraliśmy, ale nie jest to nic satysfakcjonującego. Mimo iż zdobyliśmy ponad setkę, nie powinniśmy byli dopuścić rywali do głosu."

MARIUSZ BŁASZCZYK (trener Mon-Polu): "W naszym zespole zabrakło dziś dwóch kluczowych zawodników z pierwszej piątki. Nie mieliśmy głębi składu - praktycznie cały mecz graliśmy w siódemkę i ten zakończył się takim wynikiem. Podejrzewam, że gdybyśmy mieli naszych kluczowych graczy, wynik byłby trochę lepszy, pewnie blisko remisu. Na pewno byłby to mecz walki do końca, bez względu na to, czy byśmy wygrali, czy przegrali."

Jak oceni Pan Legią, choćby na tle drużyn, z którymi graliście do tej pory?
- Silną drużyną jest Sokół Ostrów Mazowiecka. Legia jest bardzo silna fizycznie i ciężko było nam z nimi konkurować. U nas jest dużo szczupłych chłopaków. Kondycyjnie wysiadaliśmy poprzez walkę fizyczną pod tablicami. Myślę, że Legia sobie poradzi w półfinałach, a w finałach... zobaczymy.

Jaki jest cel Mon-Polu na ten sezon?
- Chcemy wejść do półfinałów. To jest nasze małe marzenie. Zimą wzmocnimy się dwoma zawodnikami, z którymi już rozmawialiśmy i będzie lepiej w przyszłym roku.

Wasz zespół w porównaniu z II ligą bardzo się zmienił.
- Zostało tylko trzech zawodników z II ligi i to nie z pierwszej piątki. Moi gracze codziennie pracują i z tego wynikają też problemy kadrowe na treningach. Ciężko jest ich zebrać na treningu i coś przećwiczyć.

RAFAŁ PIESIO: Będę walczyć o pierwszą piątkę
Pod koniec spotkania sędzia odgwizdał Tobie przewinienie techniczne, podczas gdy wyglądało na to, że to przeciwnik faulował, ciągnąc za koszulkę. Jak było naprawdę?
- W tej sytuacji sędzia się pomylił. Było dokładnie tak jak powiedziałeś - to ja byłem ciągnięty za koszulkę, a nie przeciwnik. Ale cóż - graliśmy w Płocku i na takie sędziowanie musieliśmy być przygotowani.

Jak trafiłeś do Legii?
- Polonia Warszawa została rozwiązana przed samymi rozgrywkami i do samego końca poszukiwałem klubu, w którym mógłbym grac. Miałem kilka propozycji, ale nie ze wszystkich byłem zadowolony i tak się złożyło, że po rozmowie z trenerem Chabelskim, ten wyraził zainteresowanie moją osobą i trafiłem tutaj.

Ostatnio byłeś zawodnikiem Polonii, czy MKS-u Ochota, a w Polonii grałeś na zasadzie wypożyczenia?
- Byłem wykupiony przez Polonię, a oczywiście jestem wychowankiem MKS-u Ochota.

Jaki cel stawiacie sobie na ten sezon?
- Oczywiście awans do drugiej ligi.

Byłeś na ostatnim meczu Legia - Legion. Jak ocenisz atmosferę na trybunach?
- Atmosfera naprawdę robi wrażenie, to super sprawa grać przed tak żywiołową publicznością. Oby tak było dalej i obyśmy tak pewnie wygrywali wszystkie mecze.

O drużynach rywali na tym poziomie rozgrywek wiecie bardzo niewiele - niektóre są chyba dla Was zupełnie anonimowe. To zupełnie inaczej niż w wyższych ligach.
- Na pewno trudniej przygotować się do takich meczów, ale musimy grać cały czas swoje. Nie możemy lekceważyć żadnego przeciwnika.

Jak czujesz się w drużynie? Na Twojej pozycji niebawem będzie spora konkurencja - oprócz Ciebie są Złomańczuk, Kowalik, a zaraz do gry wróci Łukasz Zajączkowski.
- Jestem tu od niedawna, więc nie do końca znam tych zawodników. Myślę, że trener Chabelski nie brał mnie tu bez powodu - myślę, że nie brał mnie do Legii na ławkę. Będę walczył o pierwszą piątkę.

Autor: Hugollek, Bodziach, Gacek


Zapowiedź

Przedłużyć passę zwycięstw

Najbliższe ligowe spotkanie koszykarze Legii rozegrają w najbliższą sobotę w Płocku ze spadkowiczem z II ligi, Mon-Polem (początek meczu o godzinie 17). Zespół z Płocka przeszedł znaczną metamorfozę w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami - z drużyny, która występowała przed rokiem w II lidze zostało czterech graczy (odszedł m.in. Krystian Świech).

Do drużyny dołączyli lokalni zawodnicy oraz dwaj koszykarze z Sierpca. Doszło także do zmiany na ławce trenerskiej. Obecnie zespół prowadzi młody płocczanin, Mariusz Błaszczyk. W pierwszych spotkaniach (Mon-Pol ma na swoim koncie dwie porażki i wygraną u siebie z AZS UW), w drużynie Mon-Polu najlepiej punktowali rozgrywający Piotr Nowakowski i skrzydłowy Miłosz Bieńkowski.
Autor: Bodziach